Były dyrektor Instytutu Maxa Plancka: „Jeszcze Polska nie zginęła”. Polska i Węgry mogą położyć kres „integracji przez prawo”

„Dziwne rzeczy dzieją się w Brukseli i z dnia na dzień stają się coraz dziwniejsze. Unia Europejska, międzynarodowe niedoszłe superpaństwo z imponującym deficytem demokracji, przygotowuje się do ukarania swoich dwóch demokratycznych państw członkowskich i ich wybranych rządów, wraz z obywatelami, którzy je wybrali, za to, co uważa za deficyt demokracji” – pisze na łamach „New Left Review” niemiecki lewicowy publicysta, socjolog , ekonomista i były dyrektor Instytutu Maxa Placka Wolfgang Streeck.
wieżowce, Warszawa Były dyrektor Instytutu Maxa Plancka: „Jeszcze Polska nie zginęła”. Polska i Węgry mogą położyć kres „integracji przez prawo”
wieżowce, Warszawa / Pixabay.com

Przy czym warto podkreślić, że zarówno autor artykułu Wolfgang Streeck – który jest również autorem książki Jak skończy się kapitalizm? – jak i samo medium, czyli brytyjski lewicowy dwumiesięcznik „New Left Review”, należą do jak najbardziej twardo lewicowego nurtu debaty publicznej.

Unią Europejską rządzi niewybieralna technokracja, konstytucja bez narodu, składająca się z niezrozumiałych traktatów międzynarodowych i nagromadzonych orzeczeń międzynarodowego trybunału, Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) - traktatów, których w praktyce nie można zmienić, i orzeczeń, które może zmienić tylko sam trybunał - z parlamentem, który nie ma prawa stanowić prawa i nie zna pojęcia opozycji

– pisze Streeck.

Dalej były dyrektor Instytutu Plancka opisuje genezę problemu „wyższości prawa europejskiego”, która nie jest zapisana nigdzie w traktatach, a wręcz była powodem odrzucenia tzw. „konstytucji europejskiej”.

Gdyby tylko na tym się skończyło. Już na początku lat 60. Trybunał odkrył w traktatach ogólną wyższość prawa UE nad prawem krajowym. Zauważmy, że gołym okiem nic takiego nie można znaleźć w traktatach; trzeba być członkiem Trybunału, by to dostrzec. Na początku, dopóki jurysdykcja UE była dość wąska, nikt się tym nie przejmował. Później jednak, gdy UE była coraz częściej wykorzystywana do otwierania gospodarek narodowych na cztery wolności” jednolitego rynku, a następnie wspólną walutę, doktryna pierwszeństwa prawa europejskiego posłużyła jako wygodny instrument rozszerzania władzy Unii bez konieczności przepisywania traktatów

– pisze niemiecki publicysta, który zwraca uwagę na to, w jaki sposób dokonywano „reinterpretacji” traktatów, szczególnie za pomocą TSUE, który będąc pozbawionym instancji odwoławczej, każdą sprawę rozstrzygał w duchu „głębszej integracji”. Posuwa się nawet do porównania TSUE do postaci gangstera z opowiadania Damona Runyona, Rusty'ego Charleya, który „grał” w kości w ten sposób, że wrzucał kostkę do kapelusza, mieszał, ale nie pokazywał wyników, mówiąc za każdym razem, że wygrał. A nikt nie miał ochoty „sprawdzać”.

W obliczu konfliktów i rozłamów, których nie są w stanie politycznie opanować, „proeuropejczycy” pokładają nadzieję w Trybunale, który ma zastąpić legitymację prawa czerpaną z legitymacją polityki ponadnarodowej. W centrum obecnej kontrowersji znajdują się Polska i Węgry ze swoimi „nieliberalnymi” ustrojami politycznymi. Oba kraje obstają przy ścisłej interpretacji traktatów

– pisze Streeck.

Autor podnosi również przykłady podwójnych standardów w „walce o praworządność” instytucji europejskich, ukazując, że np. korupcja nie stanowi dla nich większego problemu w Rumunii, Bułgarii, Słowenii, Słowacji czy na Malcie, przy jednoczesnym piętnowaniu Polski, która z korupcją problem ma o wiele mniejszy. Podobnie „upolitycznienie sądów najwyższych” [w Polsce chodzi prawdopodobnie o Trybunał Konstytucyjny lub Krajową Radę Sądownictwa – przyp. red.] ma miejsce, o ile takie sądy gdzieś istnieją, w całej Europie.

To, co jest szczególne w Polsce i na Węgrzech, to nie to, że ich najwyżsi sędziowie są mianowani „pod wpływem”, ale to, że ich rządy, podobnie jak w coraz większym stopniu niemiecki Trybunał Konstytucyjny, otwarcie obstają przy wąskiej interpretacji prymatu prawa europejskiego i odpowiednio szerokiej interpretacji - ich - suwerenności narodowej, w otwartym sprzeciwie wobec „integracji przez prawo”, lub przez imperium, do czego dąży TSUE.

Historia, która obecnie się tu rozgrywa, nie jest więc historią prawną, lecz polityczną

– pisze były dyrektor Instytutu Plancka.

Obserwatorom spoza Niemiec trudno oprzeć się wrażeniu, że w walce z liberalno-demokratycznym deficytem Polski i Węgier najgroźniejsi są Niemcy. Czołową postacią jest tu niejaka Katarina Barley, socjaldemokratka i była minister sprawiedliwości w Wielkiej Koalicji, dopóki jej partia nie uczyniła z niej swojego głównego kandydata w wyborach europejskich w 2019 roku. Skończyło się to istną katastrofą - 15,8% po 27,3% pięć lat wcześniej. Przeniósłszy się z wolna do Brukseli, Barley zdołała zapewnić sobie jedno z czternastu (!) stanowisk wiceprzewodniczącej PE. Jesienią 2020 roku Barley dała do zrozumienia w niemieckim radiu, że „mechanizm państwa prawa” musi zostać zastosowany, aby „zagłodzić” (aushungern) Viktora Orbána na Węgrzech, a także ogólnie w Polsce. W Polsce istnieją żywe wspomnienia, podzielane przez pokolenia, dotyczące ostatniej niemieckiej próby zagłodzenia kraju - wspomnienia najwyraźniej obce „proeuropejskim” politykom niemieckim, którzy jednak wiedzą na pewno, jak należy rządzić krajami sąsiednimi: na wzór niemiecki, określony przez rząd niemiecki za pośrednictwem Brukseli

– pisze niemiecki publicysta, który w jednym rzędzie z „głodzącą” Barley stawia równie agresywnego wobec Polski szefa EPL Manfreda Webera i w coraz większym stopniu mówiącą ich językiem Ursulę von der Leyen i pyta: „Co się za tym kryje, poza zdumiewającą amnezją historyczną lub czystą głupotą zbyt wielu niemieckich «proeuropejczyków»?”. I odpowiada:

Trzeba więc pokazać, że za te pieniądze można kupić coś bardziej podnoszącego na duchu niż imperialna stabilność: podporządkowanie się zachodnioeuropejskiemu przywództwu kulturowemu, udokumentowane wyborem przywódców odpowiadających zachodnioeuropejskim gustom. Jednym z przykładów może być neoliberalny Donald Tusk, były polski premier, który został usunięty z urzędu po tym, jak jego rząd zrujnował krajową gospodarkę, a następnie umieszczony w brukselskim kojcu jako jeden z nielicznych europejskich prezydentów, gdzie był przygotowywany do zwycięskiego powrotu po to by położyć kres rządom Kaczyńskiego i jemu podobnych.

Czy Polska i Węgry nauczą się być jak Rumunia lub Bułgaria, jeśli nie Malta i Słowacja, i w ten sposób ugłaskać swoich brukselskich wrogów? Jeśli odmówią, a TSUE dojdzie do ostatniego słowa, może wybije kolejna, tym razem wschodnia godzina prawdy. To, jak orzeknie Trybunał, jest tak pewne, jak to, że liczba oczek na kostce Rusty'ego Charleya będzie równa liczbie potrzebnej mu do zwycięstwa. To może otworzyć drogę do Polexitu, tak jak odmowa ustępstw Merkel wobec Camerona w sprawie imigracji dodała rozpędu Brexitowi

– pyta Streeck i podkreśla, że dzięki Polsce i Węgrom również w innych krajach następuje „przebudzenie”, a „Bitwa Polski i Węgier może położyć kres epoce «integracji przez prawo»” i odpowiada w puencie:

Pierwszy wers polskiego hymnu narodowego, tłumaczy się jako "Jeszcze Polska nie zginęła"; wyraża on silny apetyt na stoczenie bitwy, nawet przegranej, do końca, wbrew przeciwnościom losu, w obronie narodowego honoru. Po części dlatego polityczne porozumienie wydaje się wciąż możliwe, a milionowa grzywna to być może tylko ostatni zryw sądu, który spodziewa się, że zostanie odsunięty na boczny tor przez polityków, którzy potrafią się dwa razy zastanowić, zanim zaproszą do kolejnego narodowego wyjścia [exitu - przyp. red.].

 

[Z całością materiału można się zapoznać TUTAJ]


 

POLECANE
Nożownik z Chorzowa usłyszał zarzuty z ostatniej chwili
Nożownik z Chorzowa usłyszał zarzuty

47-letni mężczyzna usłyszał w niedzielę zarzut zabójstwa w związku ze śmiertelnym atakiem nożem, do którego doszło w piątek w Chorzowie. Prokurator, oceniając zebrany materiał dowodowy, złożył do sądu wniosek o tymczasowe aresztowanie podejrzanego.

Sondaż: Rosja nie skończy na Ukrainie? Polacy nie mają złudzeń Wiadomości
Sondaż: Rosja nie skończy na Ukrainie? Polacy nie mają złudzeń

„Czy wierzy Pani/Pan, że po zawarciu pokoju z Ukrainą Rosja nie dopuści się już agresji na żaden europejski kraj?” - takie pytanie zadano uczestnikom sondażu SW Research dla rp.pl. Okazuje się, że Polacy nie mają w tym temacie złudzeń.

Spór w Berlinie o ulicę Murzynów. Zmiany po 300 latach z ostatniej chwili
Spór w Berlinie o ulicę Murzynów. Zmiany po 300 latach

Po ponad 300 latach istnienia berlińska ulica Mohrenstrasse - Ulica Murzynów została przemianowana. Jak pisze dw.com, próby zablokowania zmiany nazwy na drodze sądowej trwały do samego końca. Ostatecznie władze Berlina postawiły na swoim. Zmiany świętowało kilka tutejszych organizacji, m.in. Decolonize Berlin, Rada Afrykańska w Berlinie i Brandenburgii czy inicjatywa Schwarze Menschen in Deutschland.

17-letni kolarz zginął podczas wyścigu w Hiszpanii z ostatniej chwili
17-letni kolarz zginął podczas wyścigu w Hiszpanii

Podczas drugiego etapu wyścigu juniorów Ribera del Duero w Hiszpanii doszło do poważnej kraksy z udziałem osiemnastu kolarzy. Niestety, 17-letni Ivan Melendez nie przeżył odniesionych obrażeń. Trzech innych zawodników znalazło się w stanie ciężkim.

Ojkofobia: analiza choroby gorące
Ojkofobia: analiza choroby

Ojkofobia to choroba, która zaczyna się od własnych bliskich. Zdrowy człowiek nie musi pluć na rodzinę, żeby poczuć się kimś. Nie ma tej wewnętrznej potrzeby odreagowania frustracji na najbliższych, byle tylko zagłuszyć własne kompleksy.

Biznes alarmuje: Nowa afera KPO? Tym razem w sektorze obronności i bezpieczeństwa Wiadomości
Biznes alarmuje: Nowa afera KPO? Tym razem w sektorze obronności i bezpieczeństwa

Przedstawiciele organizacji biznesowych ostrzegają na łamach „Pulsu Biznesu”, że sposób rozdysponowania 25 mld zł z Krajowego Planu Odbudowy na cele obronne może doprowadzić do poważnych nadużyć. W ich ocenie, brakuje jasnych reguł i transparentności, co może sprzyjać nadużyciom podobnym do tych, które pojawiły się w programie wsparcia branży HoReCa.

Hulajnogi elektryczne coraz większym zagrożeniem na drogach Wiadomości
Hulajnogi elektryczne coraz większym zagrożeniem na drogach

Od 1 stycznia do 19 sierpnia 2025 r. odnotowano w Polsce 798 wypadków z udziałem hulajnóg elektrycznych, to o 338 więcej niż w tym samym okresie 2024 r. Prof. Piotr Józwiak, prawnik z SWPS zaznaczył, że problematyka hulajnóg elektrycznych jest regulowana przepisami dopiero od 4 lat.

Pilny komunikat dla mieszkańców i turystów w woj. zachodniopomorskim oraz pomorskim z ostatniej chwili
Pilny komunikat dla mieszkańców i turystów w woj. zachodniopomorskim oraz pomorskim

Czerwone flagi zakazujące wejścia do wody powiewają w niedzielę na kilkudziesięciu nadmorskich kąpieliskach. Powodem są m.in. wysokie fale na Bałtyku i silne prądy wsteczne.

Strzał w kolano. Znany dziennikarz wraca do programu TVN z ostatniej chwili
"Strzał w kolano". Znany dziennikarz wraca do programu TVN

Filip Chajzer znów pojawi się w „Dzień Dobry TVN”. Popularny prezenter dołączy do ekipy porannego show z okazji jego 20-lecia.

GIS wydał nowy komunikat. Na ten produkt trzeba uważać Wiadomości
GIS wydał nowy komunikat. Na ten produkt trzeba uważać

Główny Inspektorat Sanitarny poinformował o zagrożeniu związanym z dwiema partiami naturalnej wody mineralnej „Krystynka” produkowanej w Ciechocinku. W butelkach znaleziono kawałki szkła.

REKLAMA

Były dyrektor Instytutu Maxa Plancka: „Jeszcze Polska nie zginęła”. Polska i Węgry mogą położyć kres „integracji przez prawo”

„Dziwne rzeczy dzieją się w Brukseli i z dnia na dzień stają się coraz dziwniejsze. Unia Europejska, międzynarodowe niedoszłe superpaństwo z imponującym deficytem demokracji, przygotowuje się do ukarania swoich dwóch demokratycznych państw członkowskich i ich wybranych rządów, wraz z obywatelami, którzy je wybrali, za to, co uważa za deficyt demokracji” – pisze na łamach „New Left Review” niemiecki lewicowy publicysta, socjolog , ekonomista i były dyrektor Instytutu Maxa Placka Wolfgang Streeck.
wieżowce, Warszawa Były dyrektor Instytutu Maxa Plancka: „Jeszcze Polska nie zginęła”. Polska i Węgry mogą położyć kres „integracji przez prawo”
wieżowce, Warszawa / Pixabay.com

Przy czym warto podkreślić, że zarówno autor artykułu Wolfgang Streeck – który jest również autorem książki Jak skończy się kapitalizm? – jak i samo medium, czyli brytyjski lewicowy dwumiesięcznik „New Left Review”, należą do jak najbardziej twardo lewicowego nurtu debaty publicznej.

Unią Europejską rządzi niewybieralna technokracja, konstytucja bez narodu, składająca się z niezrozumiałych traktatów międzynarodowych i nagromadzonych orzeczeń międzynarodowego trybunału, Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) - traktatów, których w praktyce nie można zmienić, i orzeczeń, które może zmienić tylko sam trybunał - z parlamentem, który nie ma prawa stanowić prawa i nie zna pojęcia opozycji

– pisze Streeck.

Dalej były dyrektor Instytutu Plancka opisuje genezę problemu „wyższości prawa europejskiego”, która nie jest zapisana nigdzie w traktatach, a wręcz była powodem odrzucenia tzw. „konstytucji europejskiej”.

Gdyby tylko na tym się skończyło. Już na początku lat 60. Trybunał odkrył w traktatach ogólną wyższość prawa UE nad prawem krajowym. Zauważmy, że gołym okiem nic takiego nie można znaleźć w traktatach; trzeba być członkiem Trybunału, by to dostrzec. Na początku, dopóki jurysdykcja UE była dość wąska, nikt się tym nie przejmował. Później jednak, gdy UE była coraz częściej wykorzystywana do otwierania gospodarek narodowych na cztery wolności” jednolitego rynku, a następnie wspólną walutę, doktryna pierwszeństwa prawa europejskiego posłużyła jako wygodny instrument rozszerzania władzy Unii bez konieczności przepisywania traktatów

– pisze niemiecki publicysta, który zwraca uwagę na to, w jaki sposób dokonywano „reinterpretacji” traktatów, szczególnie za pomocą TSUE, który będąc pozbawionym instancji odwoławczej, każdą sprawę rozstrzygał w duchu „głębszej integracji”. Posuwa się nawet do porównania TSUE do postaci gangstera z opowiadania Damona Runyona, Rusty'ego Charleya, który „grał” w kości w ten sposób, że wrzucał kostkę do kapelusza, mieszał, ale nie pokazywał wyników, mówiąc za każdym razem, że wygrał. A nikt nie miał ochoty „sprawdzać”.

W obliczu konfliktów i rozłamów, których nie są w stanie politycznie opanować, „proeuropejczycy” pokładają nadzieję w Trybunale, który ma zastąpić legitymację prawa czerpaną z legitymacją polityki ponadnarodowej. W centrum obecnej kontrowersji znajdują się Polska i Węgry ze swoimi „nieliberalnymi” ustrojami politycznymi. Oba kraje obstają przy ścisłej interpretacji traktatów

– pisze Streeck.

Autor podnosi również przykłady podwójnych standardów w „walce o praworządność” instytucji europejskich, ukazując, że np. korupcja nie stanowi dla nich większego problemu w Rumunii, Bułgarii, Słowenii, Słowacji czy na Malcie, przy jednoczesnym piętnowaniu Polski, która z korupcją problem ma o wiele mniejszy. Podobnie „upolitycznienie sądów najwyższych” [w Polsce chodzi prawdopodobnie o Trybunał Konstytucyjny lub Krajową Radę Sądownictwa – przyp. red.] ma miejsce, o ile takie sądy gdzieś istnieją, w całej Europie.

To, co jest szczególne w Polsce i na Węgrzech, to nie to, że ich najwyżsi sędziowie są mianowani „pod wpływem”, ale to, że ich rządy, podobnie jak w coraz większym stopniu niemiecki Trybunał Konstytucyjny, otwarcie obstają przy wąskiej interpretacji prymatu prawa europejskiego i odpowiednio szerokiej interpretacji - ich - suwerenności narodowej, w otwartym sprzeciwie wobec „integracji przez prawo”, lub przez imperium, do czego dąży TSUE.

Historia, która obecnie się tu rozgrywa, nie jest więc historią prawną, lecz polityczną

– pisze były dyrektor Instytutu Plancka.

Obserwatorom spoza Niemiec trudno oprzeć się wrażeniu, że w walce z liberalno-demokratycznym deficytem Polski i Węgier najgroźniejsi są Niemcy. Czołową postacią jest tu niejaka Katarina Barley, socjaldemokratka i była minister sprawiedliwości w Wielkiej Koalicji, dopóki jej partia nie uczyniła z niej swojego głównego kandydata w wyborach europejskich w 2019 roku. Skończyło się to istną katastrofą - 15,8% po 27,3% pięć lat wcześniej. Przeniósłszy się z wolna do Brukseli, Barley zdołała zapewnić sobie jedno z czternastu (!) stanowisk wiceprzewodniczącej PE. Jesienią 2020 roku Barley dała do zrozumienia w niemieckim radiu, że „mechanizm państwa prawa” musi zostać zastosowany, aby „zagłodzić” (aushungern) Viktora Orbána na Węgrzech, a także ogólnie w Polsce. W Polsce istnieją żywe wspomnienia, podzielane przez pokolenia, dotyczące ostatniej niemieckiej próby zagłodzenia kraju - wspomnienia najwyraźniej obce „proeuropejskim” politykom niemieckim, którzy jednak wiedzą na pewno, jak należy rządzić krajami sąsiednimi: na wzór niemiecki, określony przez rząd niemiecki za pośrednictwem Brukseli

– pisze niemiecki publicysta, który w jednym rzędzie z „głodzącą” Barley stawia równie agresywnego wobec Polski szefa EPL Manfreda Webera i w coraz większym stopniu mówiącą ich językiem Ursulę von der Leyen i pyta: „Co się za tym kryje, poza zdumiewającą amnezją historyczną lub czystą głupotą zbyt wielu niemieckich «proeuropejczyków»?”. I odpowiada:

Trzeba więc pokazać, że za te pieniądze można kupić coś bardziej podnoszącego na duchu niż imperialna stabilność: podporządkowanie się zachodnioeuropejskiemu przywództwu kulturowemu, udokumentowane wyborem przywódców odpowiadających zachodnioeuropejskim gustom. Jednym z przykładów może być neoliberalny Donald Tusk, były polski premier, który został usunięty z urzędu po tym, jak jego rząd zrujnował krajową gospodarkę, a następnie umieszczony w brukselskim kojcu jako jeden z nielicznych europejskich prezydentów, gdzie był przygotowywany do zwycięskiego powrotu po to by położyć kres rządom Kaczyńskiego i jemu podobnych.

Czy Polska i Węgry nauczą się być jak Rumunia lub Bułgaria, jeśli nie Malta i Słowacja, i w ten sposób ugłaskać swoich brukselskich wrogów? Jeśli odmówią, a TSUE dojdzie do ostatniego słowa, może wybije kolejna, tym razem wschodnia godzina prawdy. To, jak orzeknie Trybunał, jest tak pewne, jak to, że liczba oczek na kostce Rusty'ego Charleya będzie równa liczbie potrzebnej mu do zwycięstwa. To może otworzyć drogę do Polexitu, tak jak odmowa ustępstw Merkel wobec Camerona w sprawie imigracji dodała rozpędu Brexitowi

– pyta Streeck i podkreśla, że dzięki Polsce i Węgrom również w innych krajach następuje „przebudzenie”, a „Bitwa Polski i Węgier może położyć kres epoce «integracji przez prawo»” i odpowiada w puencie:

Pierwszy wers polskiego hymnu narodowego, tłumaczy się jako "Jeszcze Polska nie zginęła"; wyraża on silny apetyt na stoczenie bitwy, nawet przegranej, do końca, wbrew przeciwnościom losu, w obronie narodowego honoru. Po części dlatego polityczne porozumienie wydaje się wciąż możliwe, a milionowa grzywna to być może tylko ostatni zryw sądu, który spodziewa się, że zostanie odsunięty na boczny tor przez polityków, którzy potrafią się dwa razy zastanowić, zanim zaproszą do kolejnego narodowego wyjścia [exitu - przyp. red.].

 

[Z całością materiału można się zapoznać TUTAJ]



 

Polecane
Emerytury
Stażowe