[Tylko u nas] Prof. David Engels: Reparacje, czyli dlaczego Niemcy wypierają obraz Polaka jako ofiary ich zbrodni?

12 października 2021 r. odbył się w Warszawie ważny panel dyskusyjny z udziałem Karla Heinza Rotha, jednego z najwybitniejszych znawców tematyki niemieckich zbrodni popełnionych podczas II wojny światowej w Polsce, a także kwestii do dziś nieuregulowanych reparacji wojennych – panel, o którym w niemieckiej prasie nie pojawiła się rzecz jasna najmniejsza nawet wzmianka, między innymi dlatego, że w tym samym czasie niemiecka prasa pochłonięta była bez reszty orzeczeniem polskiego Trybunału Konstytucyjnego, który stwierdził, że Europejski Trybunał Sprawiedliwości (TSUE) przekroczył swoje kompetencje w sprawie polskiej reformy sądownictwa.
Niemiecka zbrodnia w Bochni 18.12.39
Niemiecka zbrodnia w Bochni 18.12.39 / Wikipedia domena publiczna

Tym sposobem weszliśmy już niejako w temat, a chodzi przede wszystkim o to, że cała ta debata wokół reparacji związana jest nierozerwalnie z panującą w Niemczech kolektywną wrażliwością polityczną i psychologiczną, co postaramy się wykazać poniżej, i co skupiać się powinno nie tyle na kwestiach prawnych, ile na aspektach historycznych powiązanych z mentalnością.

Według Karla Heinza Rotha, faktyczna sytuacja jest w zasadzie całkowicie jasna: po stronie niemieckiej mamy oto do czynienia nie tylko niezaprzeczalną odpowiedzialnością moralną za ludobójczą próbę eksterminacji narodu polskiego (6 milionów zabitych, w tym tyle samo chrześcijan co i Żydów i wielokrotnie więcej poszkodowanych) plus zniszczenie polskiej infrastruktury, ale i sam proces zadośćuczynienia za zniewolenie a po części i unicestwienie całego narodu w najlepszym razie dopiero się rozpoczął. Zaś argumenty prawne, że jakoby Polska sama „dobrowolnie” zrzekała się reparacji w różnych okresach sowieckiej hegemonii lub też zostało to jakoś tam zrekompensowane uzyskaniem niemieckich „Ziem Wschodnich” (co przecież nastąpiło w wyniku sowieckiej odmowy restytucji zaanektowanych w 1939 r. polskich kresów wschodnich ) nie wytrzymuje, zdaniem Rotha, bardziej gruntownej analizy z punktu widzenia prawa międzynarodowego. Bowiem problem nie jest jedynie natury prawnej, lecz także, a może nawet przede wszystkim, natury politycznej, co stało się jasne w trakcie dyskusji, jaka nastąpiła bezpośrednio po wykładzie Rotha; i tu zaczynają się rzeczywiste komplikacje, na których skupimy się w dalszej części rozważań.

Otóż w obszarze prawa cywilnego i karnego państwo narodowe gwarantuje między innymi to, że w razie potrzeby wyroki sądowe będą egzekwowane za pomocą środków przymusu. W obszarze międzyrządowym trudno jednak oczekiwać, aby po 76 latach od zakończeniu II wojny światowej ONZ, OBWE, NATO czy UE wysłały do Niemiec ekspedycję karną w celu zmuszenia RFN do zapłaty zaległych odszkodowań; podobnie jak należałoby raczej wykluczyć jakikolwiek wspólny atak ze strony zniszczonych wojną państw Europy. W najlepszym razie możliwe byłyby ewentualne sankcje gospodarcze nałożone przez „koalicję chętnych”, czyli przede wszystkim państwa Europy Wschodniej i Południowo-Wschodniej, choć to z kolei groziłoby rozerwaniem Unii Europejskiej, czym w obecnej sytuacji raczej nikt nie byłby zainteresowany. Innymi słowy, tak jak niemożliwe byłoby przymuszenie, tak i równie mało prawdopodobne wydaje się dobrowolne ustąpienie Niemiec - i to nie tylko z powodu celowo błędnego - zdaniem Rotha - interpretowania przez rząd federalny rzekomego zrzeczenia się przez Polskę odszkodowań, czy też faktu, że wypłata takich odszkodowań dla samej tylko Polski stanowiłaby równowartość około dwóch i pół wielkości rocznego produktu krajowego brutto Niemiec, ale także z głębszego, psychologicznego punktu widzenia, i tu wchodzimy już bezpośrednio w kwestię podstawową, czyli kompleksu mentalnego powojennych Niemiec.

Otóż współczesne Niemcy opierają się na zgoła paradoksalnej idei. Z jednej strony przyznają swoją niemożliwą do zadośćuczynienia, historycznie jedyną w swoim rodzaju winę za okrucieństwa popełnione przez narodowosocjalistyczną dyktaturę, z drugiej zaś chciałyby się wykazać tak głębokim wewnętrznym oczyszczeniem, że niejako wynosi ich to ponad jakąkolwiek krytykę z zewnątrz, a co więcej nakłada na nich (samozwańczo) historyczny obowiązek stania na straży przestrzegania "najwyższych zasad moralnych" zarówno w kraju jak i za granicą; lub, cytując tutaj Franza Werfela (Gwiazda nienarodzonych):

„Między II wojną światową a III wojną światową Niemcy wysforowały się na czoło w dziedzinie człowieczeństwa i dobra. Naród niemiecki bardzo poważnie potraktował to, co sam rozumie pod pojęciem człowieczeństwa i dobra. Już bowiem od zawsze Niemcy łaknęli być tymi lubianymi, a owo człowieczeństwo wydało im się teraz dużo lepszym sposobem i o wiele wygodniejszą drogą do osiągnięcia celów, niż jakiś heroizm czy szaleństwo rasowe. (...) Tym sposobem Niemcy stali się wynalazcami etyki bezinteresownego natręctwa”.

A zatem wszelkie próby pociągnięcia dzisiejszych Niemiec do odpowiedzialności - nie tylko moralnej, ale i materialnej - za zbrodnie tamtych czasów muszą się wydawać dysonansem poznawczym niemal nie do zniesienia; swoistym afrontem wobec sekretnie ustanowionych przez lewicę i prawicę reguł gry, zakładających, że kwesta niemieckiej winy została już jakoś tam załatwiona - czy to za sprawą powojennego przesunięcia granic, czy to dzięki gruntownemu, z tak wielkim samozadowoleniem podkreślanemu „przepracowaniu przeszłości” (te niezliczone dokumentacje o Hitlerze), a zatem aktywne zadośćuczynienie jest już całkowicie zbyteczne. Co więcej, byłoby czymś zgoła niesmacznym, gdyż można by to interpretować jako próbę kwantytatywnego „relatywizowania” zbrodni, niemalże jako chęć finansowego wykupienia się z win, w sytuacji gdy żaden transfer pieniędzy, bez względu na jego wielkość, i tak nie byłby w stanie zasypać owej dziury bez granic tego jedynego w swoim rodzaju kompleksu winy...

 

"Moralny mistrz świata"

Ponadto dzisiejsze, w dużym stopniu lewicowo-liberalne Niemcy, postrzegają siebie - i bardzo lubią to przyznawać - jako „moralnego mistrza świata”, co budzi nie tylko pewne reminiscencje dziewiętnastowiecznego postulatu "am deutschen Wesen mag die Welt genesen" (niemiecki duch może uzdrowić świat)”, ale ma też bardzo konkretne konsekwencje dla Polski. Bo skoro polski patriotyzm opiera się na pozytywnej afirmacji własnej historii, a niemiecki na jej negacji, to konflikt z obecnym, konserwatywnym polskim rządem staje się nieuniknionym. W tym kontekście lewicowo-liberalne Niemcy muszą uważać za swój moralny obowiązek nieustępowanie ani na krok polskiemu, konserwatywnemu rządowi, aby broń Boże nie wywołać wrażenia, iż akceptują czy zgoła wspierają ten głęboko sprzeczny z ich własnym światopoglądem, wielce podejrzany „pozytywny patriotyzm” Polaków. Tak więc reparacje, których moralnego uzasadnienia wszelako nikt nie kwestionuje, stają się środkiem nacisku, za pomocą którego niemiecki rząd dąży do ograniczenia autonomii politycznej Polski, tego samego kraju, którego autonomię polityczną starał się unicestwić wiele dekad temu. Oto paradoks, który szczególnie wyraźnie widoczny jest w lewicowym spektrum politycznym Niemiec, gdzie co prawda gotowość do wyjścia Polsce naprzeciw jest znacznie większa niż w spektrum prawym, ale na przeszkodzie stoi fundamentalne odrzucenie polskiego konserwatyzmu, podczas gdy po prawej stronie, dla której z kolei powodem do narzekań jest realizowana od dziesięcioleci ideologiczna instrumentalizacja niemieckiej winy w celu dyskredytowania postaw konserwatywnych, taka konkretna materialna realizacja roszczeń odszkodowawczych postrzegana byłaby jako wręcz kolejna odsłona niemal już ostatecznego kulturowego i tożsamościowego wypatroszenia współczesnych Niemiec.

 

Wypieranie obrazu Polaków jako ofiary

Wreszcie kuriozalny fakt, że w niemieckim (a właściwie całym zachodnioeuropejskim) obrazie historycznym ofiarami masowych zbrodni nazistowskich są niemal wyłącznie Żydzi, ewentualnie Cyganie i homoseksualiści. A to, że głównymi ofiarami tamtej wojny, obok obywateli Związku Sowieckiego, byli de facto Polacy - których całkowite unicestwienie lub siłowa „germanizacja” była głównym celem tamtej wojny od pierwszego jej dnia - wydaje się nie być przyjmowana do wiadomości; podobnie jak i fakt, że połowa z 6 milionów polskich ofiar była chrześcijanami, nie żydami, podczas gdy na próżno byłoby szukać w Niemczech - tak przecież nasyconych miejscami upamiętnień Zagłady Żydów - jakiegokolwiek pomnika ku czci pomordowanych Polaków. Tak więc fakt, że oto nagle naród polski jako całość – a nie „tylko” polscy Żydzi – pojawia się jako podmiot roszczeń odszkodowawczych, wprowadza duże zamieszanie w dotychczasowej, zbudowanej całkowicie na dychotomii Niemcy-Żydzi narracji pamięci i przenosi akcent na trwającą już od wieków niemiecko-polską relację określaną często (z niemiecka) jako "Hassliebe" i stanowiącej do dziś jedną z największych nierozwiązanych problemów integracji europejskiej.

Mamy więc do czynienia z sytuacją, w której rząd niemiecki wydaje się - owszem - gotowy do omówienia kwestii reparacji, ale pod warunkiem, że polski interlokutor pracować będzie na tych samych ideologicznych falach, co i on, podczas gdy jest rzeczą raczej oczywistą, że ewentualny lewicowo-liberalny polski rząd sprawę reparacji wojennych zdjąłby natychmiast z agendy. Jak się więc mają obecnie sprawy? Otóż sytuacja znalazła się w całkowitym impasie i pod każdym względem stanowi dokładne odzwierciedlenie nierozwiązanych problemów ukrytych pod powierzchnią europejskiego pojednania i zjednoczenia. Kwestia wydaje się zatem nie do rozwiązania, a może ulec jeszcze pogorszeniu, o ile Niemcy zechcą zintensyfikować te swoje moralno-imperialistyczne ambicje i postawy.

[z niemieckiego tłumaczył Marian Panic]

[śródtytuły od redakcji]


 

POLECANE
Koniec wojny na Ukrainie? Polacy są pesymistami z ostatniej chwili
Koniec wojny na Ukrainie? Polacy są pesymistami

96 proc. Polaków nie wierzy w zakończenie konfliktu w Ukrainie w tym roku – wynika z sondażu przeprowadzonego dla "Super Expressu".

Strzelanina na uczelni w USA. Wiele ofiar z ostatniej chwili
Strzelanina na uczelni w USA. Wiele ofiar

Na Uniwersytecie Browna w Providence w stanie Rhode Island doszło w niedzielę wieczorem do strzelaniny. Zginęły co najmniej dwie osoby. Ośmioro ciężko rannych trafiło do szpitala. Jak poinformowała agencja AP, policja wciąż poszukuje sprawcy.

Sukces Barcelony w meczu z Osasuną. Drużyna z Katalonii kontynuuje dobrą passę Wiadomości
Sukces Barcelony w meczu z Osasuną. Drużyna z Katalonii kontynuuje dobrą passę

Piłkarze Barcelony, bez Polaków na boisku, w meczu 16. kolejki ekstraklasy Hiszpanii po bramkach Brazylijczyka Raphinhi wygrali z Osasuną Pampeluna 2:0. Katalończycy umocnili się na prowadzeniu w tabeli i do siedmiu punktów powiększyli przewagę nad drugim Realem Madryt.

Wiecie, że na liście 100 najbardziej wpływowych osób AI Magazynu TIME jest dwóch Polaków? gorące
Wiecie, że na liście 100 najbardziej wpływowych osób AI Magazynu TIME jest dwóch Polaków?

Dwóch 30-letnich Polaków znalazło się na liście 100 najbardziej wpływowych osób AI magazynu TIME – obok Elona Muska, Sama Altmana i Marka Zuckerberga. Mati Staniszewski wraz z Piotrem Dąbkowskim stworzyli globalną firmę wartą miliardy dolarów, która dziś wyznacza światowe standardy w sztucznej inteligencji. Na liście magazynu TIME znalazł się również wybitny polski informatyk JakubPachocki.

Legendarny aktor walczy z chorobą. Są nowe doniesienia z ostatniej chwili
Legendarny aktor walczy z chorobą. Są nowe doniesienia

Bruce Willis od kilku lat walczy z poważnymi problemami zdrowotnymi. W 2022 roku zdiagnozowano u niego afazję, a rok później demencję czołowo-skroniową. Choroba postępuje, dlatego aktor przebywa obecnie w specjalistycznym ośrodku pod stałą opieką.

Pośród więźniów politycznych uwolnionych przez białoruski reżim brak Andrzeja Poczobuta. Jest komentarz Andżeliki Borys Wiadomości
Pośród więźniów politycznych uwolnionych przez białoruski reżim brak Andrzeja Poczobuta. Jest komentarz Andżeliki Borys

W sobotę 13 grudnia 2025 r. reżim Alaksandra Łukaszenki uwolnił 123 więźniów politycznych. Decyzja jest efektem negocjacji z administracją prezydenta USA Donalda Trumpa - w zamian Stany Zjednoczone zniosły sankcje na kluczowy dla Białorusi koncern nawozowy Bielaruskali.

Komunikat dla mieszkańców woj. warmińsko-mazurskiego Wiadomości
Komunikat dla mieszkańców woj. warmińsko-mazurskiego

W nowym rozkładzie jazdy, który zacznie obowiązywać 14 grudnia, będzie więcej regionalnych połączeń kolejowych, m.in. z Olsztyna do Działdowa i Elbląga - przekazał w sobotę Urząd Marszałkowski w Olsztynie. Na finansowanie transportu kolejowego samorząd województwa przeznacza ponad 100 mln zł rocznie.

Amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków zamierza umieścić najpoważniejsze ostrzeżenie na szczepionkach przeciwko COVID-19 Wiadomości
Amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków zamierza umieścić najpoważniejsze ostrzeżenie na szczepionkach przeciwko COVID-19

Amerykańska FDA planuje dodać ostrzeżenie w czarnej ramce (black box warning) do szczepionek przeciwko COVID-19. To najpoważniejsze ostrzeżenie agencji, stosowane przy ryzyku śmierci, poważnych reakcji czy niepełnosprawności.

„Prowadzi nas z uśmiechem w przepaść”. Ostre podsumowanie dwóch lat rządów Tuska Wiadomości
„Prowadzi nas z uśmiechem w przepaść”. Ostre podsumowanie dwóch lat rządów Tuska

W sobotę, 13 grudnia 2025 roku, mijają dokładnie dwa lata od zaprzysiężenia koalicyjnego rządu Donalda Tuska - złożonego z KO, PSL, Polski 2050 i Nowej Lewicy. Z tej okazji Sławomir Mentzen, lider Konfederacji, opublikował na X ostrą krytykę premiera i jego ekipy. „Ten rząd jest dokładnie taki, jakiego można było się spodziewać po Tusku - leniwy i pozbawiony ambicji” - napisał.

Działaczka białoruskiej opozycji: Andrzej Poczobut odmówił ułaskawienia z ostatniej chwili
Działaczka białoruskiej opozycji: Andrzej Poczobut odmówił ułaskawienia

Mieszkająca we Włoszech białoruska działaczka opozycyjna Julia Juchno poinformowała w sobotę PAP, że dziennikarz przebywający w białoruskim więzieniu Andrzej Poczobut odmówił ułaskawienia i dlatego nie znalazł się na liście osób uwolnionych przez reżim Łukaszenki.

REKLAMA

[Tylko u nas] Prof. David Engels: Reparacje, czyli dlaczego Niemcy wypierają obraz Polaka jako ofiary ich zbrodni?

12 października 2021 r. odbył się w Warszawie ważny panel dyskusyjny z udziałem Karla Heinza Rotha, jednego z najwybitniejszych znawców tematyki niemieckich zbrodni popełnionych podczas II wojny światowej w Polsce, a także kwestii do dziś nieuregulowanych reparacji wojennych – panel, o którym w niemieckiej prasie nie pojawiła się rzecz jasna najmniejsza nawet wzmianka, między innymi dlatego, że w tym samym czasie niemiecka prasa pochłonięta była bez reszty orzeczeniem polskiego Trybunału Konstytucyjnego, który stwierdził, że Europejski Trybunał Sprawiedliwości (TSUE) przekroczył swoje kompetencje w sprawie polskiej reformy sądownictwa.
Niemiecka zbrodnia w Bochni 18.12.39
Niemiecka zbrodnia w Bochni 18.12.39 / Wikipedia domena publiczna

Tym sposobem weszliśmy już niejako w temat, a chodzi przede wszystkim o to, że cała ta debata wokół reparacji związana jest nierozerwalnie z panującą w Niemczech kolektywną wrażliwością polityczną i psychologiczną, co postaramy się wykazać poniżej, i co skupiać się powinno nie tyle na kwestiach prawnych, ile na aspektach historycznych powiązanych z mentalnością.

Według Karla Heinza Rotha, faktyczna sytuacja jest w zasadzie całkowicie jasna: po stronie niemieckiej mamy oto do czynienia nie tylko niezaprzeczalną odpowiedzialnością moralną za ludobójczą próbę eksterminacji narodu polskiego (6 milionów zabitych, w tym tyle samo chrześcijan co i Żydów i wielokrotnie więcej poszkodowanych) plus zniszczenie polskiej infrastruktury, ale i sam proces zadośćuczynienia za zniewolenie a po części i unicestwienie całego narodu w najlepszym razie dopiero się rozpoczął. Zaś argumenty prawne, że jakoby Polska sama „dobrowolnie” zrzekała się reparacji w różnych okresach sowieckiej hegemonii lub też zostało to jakoś tam zrekompensowane uzyskaniem niemieckich „Ziem Wschodnich” (co przecież nastąpiło w wyniku sowieckiej odmowy restytucji zaanektowanych w 1939 r. polskich kresów wschodnich ) nie wytrzymuje, zdaniem Rotha, bardziej gruntownej analizy z punktu widzenia prawa międzynarodowego. Bowiem problem nie jest jedynie natury prawnej, lecz także, a może nawet przede wszystkim, natury politycznej, co stało się jasne w trakcie dyskusji, jaka nastąpiła bezpośrednio po wykładzie Rotha; i tu zaczynają się rzeczywiste komplikacje, na których skupimy się w dalszej części rozważań.

Otóż w obszarze prawa cywilnego i karnego państwo narodowe gwarantuje między innymi to, że w razie potrzeby wyroki sądowe będą egzekwowane za pomocą środków przymusu. W obszarze międzyrządowym trudno jednak oczekiwać, aby po 76 latach od zakończeniu II wojny światowej ONZ, OBWE, NATO czy UE wysłały do Niemiec ekspedycję karną w celu zmuszenia RFN do zapłaty zaległych odszkodowań; podobnie jak należałoby raczej wykluczyć jakikolwiek wspólny atak ze strony zniszczonych wojną państw Europy. W najlepszym razie możliwe byłyby ewentualne sankcje gospodarcze nałożone przez „koalicję chętnych”, czyli przede wszystkim państwa Europy Wschodniej i Południowo-Wschodniej, choć to z kolei groziłoby rozerwaniem Unii Europejskiej, czym w obecnej sytuacji raczej nikt nie byłby zainteresowany. Innymi słowy, tak jak niemożliwe byłoby przymuszenie, tak i równie mało prawdopodobne wydaje się dobrowolne ustąpienie Niemiec - i to nie tylko z powodu celowo błędnego - zdaniem Rotha - interpretowania przez rząd federalny rzekomego zrzeczenia się przez Polskę odszkodowań, czy też faktu, że wypłata takich odszkodowań dla samej tylko Polski stanowiłaby równowartość około dwóch i pół wielkości rocznego produktu krajowego brutto Niemiec, ale także z głębszego, psychologicznego punktu widzenia, i tu wchodzimy już bezpośrednio w kwestię podstawową, czyli kompleksu mentalnego powojennych Niemiec.

Otóż współczesne Niemcy opierają się na zgoła paradoksalnej idei. Z jednej strony przyznają swoją niemożliwą do zadośćuczynienia, historycznie jedyną w swoim rodzaju winę za okrucieństwa popełnione przez narodowosocjalistyczną dyktaturę, z drugiej zaś chciałyby się wykazać tak głębokim wewnętrznym oczyszczeniem, że niejako wynosi ich to ponad jakąkolwiek krytykę z zewnątrz, a co więcej nakłada na nich (samozwańczo) historyczny obowiązek stania na straży przestrzegania "najwyższych zasad moralnych" zarówno w kraju jak i za granicą; lub, cytując tutaj Franza Werfela (Gwiazda nienarodzonych):

„Między II wojną światową a III wojną światową Niemcy wysforowały się na czoło w dziedzinie człowieczeństwa i dobra. Naród niemiecki bardzo poważnie potraktował to, co sam rozumie pod pojęciem człowieczeństwa i dobra. Już bowiem od zawsze Niemcy łaknęli być tymi lubianymi, a owo człowieczeństwo wydało im się teraz dużo lepszym sposobem i o wiele wygodniejszą drogą do osiągnięcia celów, niż jakiś heroizm czy szaleństwo rasowe. (...) Tym sposobem Niemcy stali się wynalazcami etyki bezinteresownego natręctwa”.

A zatem wszelkie próby pociągnięcia dzisiejszych Niemiec do odpowiedzialności - nie tylko moralnej, ale i materialnej - za zbrodnie tamtych czasów muszą się wydawać dysonansem poznawczym niemal nie do zniesienia; swoistym afrontem wobec sekretnie ustanowionych przez lewicę i prawicę reguł gry, zakładających, że kwesta niemieckiej winy została już jakoś tam załatwiona - czy to za sprawą powojennego przesunięcia granic, czy to dzięki gruntownemu, z tak wielkim samozadowoleniem podkreślanemu „przepracowaniu przeszłości” (te niezliczone dokumentacje o Hitlerze), a zatem aktywne zadośćuczynienie jest już całkowicie zbyteczne. Co więcej, byłoby czymś zgoła niesmacznym, gdyż można by to interpretować jako próbę kwantytatywnego „relatywizowania” zbrodni, niemalże jako chęć finansowego wykupienia się z win, w sytuacji gdy żaden transfer pieniędzy, bez względu na jego wielkość, i tak nie byłby w stanie zasypać owej dziury bez granic tego jedynego w swoim rodzaju kompleksu winy...

 

"Moralny mistrz świata"

Ponadto dzisiejsze, w dużym stopniu lewicowo-liberalne Niemcy, postrzegają siebie - i bardzo lubią to przyznawać - jako „moralnego mistrza świata”, co budzi nie tylko pewne reminiscencje dziewiętnastowiecznego postulatu "am deutschen Wesen mag die Welt genesen" (niemiecki duch może uzdrowić świat)”, ale ma też bardzo konkretne konsekwencje dla Polski. Bo skoro polski patriotyzm opiera się na pozytywnej afirmacji własnej historii, a niemiecki na jej negacji, to konflikt z obecnym, konserwatywnym polskim rządem staje się nieuniknionym. W tym kontekście lewicowo-liberalne Niemcy muszą uważać za swój moralny obowiązek nieustępowanie ani na krok polskiemu, konserwatywnemu rządowi, aby broń Boże nie wywołać wrażenia, iż akceptują czy zgoła wspierają ten głęboko sprzeczny z ich własnym światopoglądem, wielce podejrzany „pozytywny patriotyzm” Polaków. Tak więc reparacje, których moralnego uzasadnienia wszelako nikt nie kwestionuje, stają się środkiem nacisku, za pomocą którego niemiecki rząd dąży do ograniczenia autonomii politycznej Polski, tego samego kraju, którego autonomię polityczną starał się unicestwić wiele dekad temu. Oto paradoks, który szczególnie wyraźnie widoczny jest w lewicowym spektrum politycznym Niemiec, gdzie co prawda gotowość do wyjścia Polsce naprzeciw jest znacznie większa niż w spektrum prawym, ale na przeszkodzie stoi fundamentalne odrzucenie polskiego konserwatyzmu, podczas gdy po prawej stronie, dla której z kolei powodem do narzekań jest realizowana od dziesięcioleci ideologiczna instrumentalizacja niemieckiej winy w celu dyskredytowania postaw konserwatywnych, taka konkretna materialna realizacja roszczeń odszkodowawczych postrzegana byłaby jako wręcz kolejna odsłona niemal już ostatecznego kulturowego i tożsamościowego wypatroszenia współczesnych Niemiec.

 

Wypieranie obrazu Polaków jako ofiary

Wreszcie kuriozalny fakt, że w niemieckim (a właściwie całym zachodnioeuropejskim) obrazie historycznym ofiarami masowych zbrodni nazistowskich są niemal wyłącznie Żydzi, ewentualnie Cyganie i homoseksualiści. A to, że głównymi ofiarami tamtej wojny, obok obywateli Związku Sowieckiego, byli de facto Polacy - których całkowite unicestwienie lub siłowa „germanizacja” była głównym celem tamtej wojny od pierwszego jej dnia - wydaje się nie być przyjmowana do wiadomości; podobnie jak i fakt, że połowa z 6 milionów polskich ofiar była chrześcijanami, nie żydami, podczas gdy na próżno byłoby szukać w Niemczech - tak przecież nasyconych miejscami upamiętnień Zagłady Żydów - jakiegokolwiek pomnika ku czci pomordowanych Polaków. Tak więc fakt, że oto nagle naród polski jako całość – a nie „tylko” polscy Żydzi – pojawia się jako podmiot roszczeń odszkodowawczych, wprowadza duże zamieszanie w dotychczasowej, zbudowanej całkowicie na dychotomii Niemcy-Żydzi narracji pamięci i przenosi akcent na trwającą już od wieków niemiecko-polską relację określaną często (z niemiecka) jako "Hassliebe" i stanowiącej do dziś jedną z największych nierozwiązanych problemów integracji europejskiej.

Mamy więc do czynienia z sytuacją, w której rząd niemiecki wydaje się - owszem - gotowy do omówienia kwestii reparacji, ale pod warunkiem, że polski interlokutor pracować będzie na tych samych ideologicznych falach, co i on, podczas gdy jest rzeczą raczej oczywistą, że ewentualny lewicowo-liberalny polski rząd sprawę reparacji wojennych zdjąłby natychmiast z agendy. Jak się więc mają obecnie sprawy? Otóż sytuacja znalazła się w całkowitym impasie i pod każdym względem stanowi dokładne odzwierciedlenie nierozwiązanych problemów ukrytych pod powierzchnią europejskiego pojednania i zjednoczenia. Kwestia wydaje się zatem nie do rozwiązania, a może ulec jeszcze pogorszeniu, o ile Niemcy zechcą zintensyfikować te swoje moralno-imperialistyczne ambicje i postawy.

[z niemieckiego tłumaczył Marian Panic]

[śródtytuły od redakcji]



 

Polecane