„Rozbicie Ukrainy od wewnątrz”. Były ambasador scharakteryzował cele Rosji

Zachodnie media stale donoszą o koncentracji wojsk Federacji Rosyjskiej blisko rosyjsko-ukraińskiej granicy. Według nieoficjalnych informacji Rosjanie mieli już zgromadzić ponad 130 tys. żołnierzy z trzech stron sąsiada – na północy, wschodzie i południu. Obecnie trwają również białorusko-rosyjskie manewry pod nazwą Związkowa Stanowczość-2022, choć strona rosyjska wciąż zaprzecza, jakoby manewry były przygotowaniami do zbrojnej napaści.
Znaczne siły Ukrainy
Były ambasador udzielił wywiadu portalowi Salon24, mówił m.in. o polityce wschodniej Polski w świetle trwającego kryzysu ukraińskiego. W odpowiedzi na pytanie o potencjał wojskowy współczesnej Ukrainy stwierdził, że „Ukraina ma armię, która jest zdolna się bronić i na pewno agresja nie zostanie przeprowadzona w taki bezbolesny dla napastników sposób, jak to było w 2014 roku”. Ukraińskie wojsko może liczyć około 250 tys. żołnierzy, podczas gdy Polska posiada około 140 tys. żołnierzy wojsk operacyjnych. Warto również zaznaczyć, że Ukraina – podobnie jak Polska – dysponuje własnymi oddziałami obrony terytorialnej oraz tzw. batalionami ochotniczymi, które brały udział w walkach o Donbas.
Pełna okupacja czy rozbicie państwa?
Jacek Kluczkowski nie zgadza się z tezą, że Rosja może zdecydować się na pełną okupację terytorium Ukrainy, bo taki scenariusz – jego zdaniem – mógłby zakończyć się powtórką z Afganistanu.
– Ich celem jest rozbicie państwa ukraińskiego od wewnątrz, pokazanie, że ono nie jest zdolne funkcjonować, że ono nie jest w stanie obronić ważnych punktów – powiedział były dyplomata.
Również badacz geopolityki doktor Sykulski jest zwolennikiem poglądu, że Rosja jest zorientowana przede wszystkim na uznanie separatystycznych republik w Donbasie oraz aneksji Krymu, zaś ich celem maksymalnym ma być federalizacja Ukrainy, co – według naukowca – miałoby doprowadzić do dezintegracji państwa. Rosja sprzeciwia się też przyjęciu Ukrainy do NATO, uważając to za przemieszczenie sił obozu amerykańskiego zbyt blisko terytorium Federacji Rosyjskiej
– Celem Rosji jest raczej doprowadzenie do depozycji Ukrainy, przekształcenie jej w coś na kształt państwa jak Bośnia i Hercegowina, składającego się de facto z quasi-niezależnych, autonomicznych struktur rządzonych przez przeciwstawne i zwalczające się obozy. (…) Nie sądzę, żeby Rosjanom był potrzebny taki symbol w postaci wjechania do Kijowa, zawieszenia tam flagi i osadzenia swojego rządu – wyjaśniał były ambasador RP.