Fala odejść wśród Demokratów. Tak źle nie było od 1992 roku

– Zawsze uważałam, że sprawowanie urzędu politycznego nie jest ani przeznaczeniem, ani obowiązkiem. Jako wybrani przedstawiciele społeczeństwa musimy dać z siebie wszystko, ale także wiedzieć, kiedy nadszedł czas, by pozwolić służyć innym – mówiła w swoim oświadczeniu w ubiegłym tygodniu przedstawicielka Demokratów w Izbie Gmin 57-letnia Kathleen Rice.
Tym samym Rice stała się 30. kongresmenem Demokratów, który zdecydował się na zakończenie swojej pracy w Waszyngtonie. To największa liczba Demokratów przechodzących na „parlamentarną emeryturę” od 1992 roku. Co więcej, liczba zapowiedzi przejścia na emeryturę może jeszcze wzrosnąć, gdyż większości stanów terminy rejestracji do kolejnych wyborów mijają dopiero wiosną. Dla porównania tylko 13 republikańskich kongresmenów poinformowało, że nie będzie ubiegać się o następną kadencję.
Problemy Demokratów
Według serwisu The Hill w tym roku to Demokraci muszą zmierzyć się z niezwykle trudnym wyzwaniem. „Spadające notowania poparcia dla Bidena, zastój w programie politycznym czy wyznaczenie nowych okręgów wyborczych przez władze stanowe sprawiają, że coraz większe szanse na przejęcie Izby Reprezentantów mają Republikanie” – tłumaczy serwis The Hill.
Jak podkreślono, Amerykanie są także bardzo zmęczeni pandemią, którą Demokraci obiecywali pokonać i kryzysem gospodarczym przejawiającym się m.in. najwyższą od kilkudziesięciu lat inflacją.
Według Cook Political Report aż 39 Demokratów musi poważnie liczyć się z przegraną w wyborach w porównaniu do 19 Republikanów, którzy są w takiej sytuacji. Warto zaznaczyć, że aby Republikanie odzyskali większość w Izbie, muszą zdobyć jedynie pięć miejsc.