[Tylko u nas] Dzieci Wyklętych: Dla innych „Ostry”, dla nas po prostu Dziadek

Rodziny Żołnierzy Wyklętych były – podobnie jak oni sami – narażone na represje, niebezpieczeństwa, groźbę utraty życia, a „przynajmniej” traktowanie w okresie PRL-u jak obywateli drugiej kategorii.
Mieczysław Cybulski ps.
Mieczysław Cybulski ps. "Ostry" / Archiwum rodzinne

„Bandyta strzelił mojemu ojcu w potylicę” – te słowa Stanisława Łukasika, syna Stanisława Łukasika, ps. Ryś, przytacza jako symbol losu najbliższych krewnych żołnierzy podziemia antykomunistycznego badacz tego okresu historii Polski i autor książek poświęconych dzieciom ludzi „żyjących prawem wilka” – Kajetan Rajski. 

 

Na całe życie


Zbierając materiał do swojej książki, młody autor przeprowadzał wywiady z dziećmi Wyklętych. Jak podkreślił w rozmowie z „Dziennikiem Polskim”, nie były to łatwe rozmowy, a lęk spowodowany bestialstwem komunistycznych oprawców rzutował na kolejne pokolenia. „Czasem odmawiali. Najczęstszą motywacją było, że się boją, że wprawdzie ubek, który katował ich ojca, nie żyje, ale jego dzieci czy wnuki żyją i będą się mścić” – zaznaczał Rajski. 


I rzeczywiście tak było. Marek Franczak, syn „ostatniego Wyklętego” Józefa Franczaka, pseudonim Lalek, poległego w 1963 roku, żył z piętnem bycia nazywanym „synem bandyty”. Komuniści nienawidzili jego ojca do tego stopnia, że nie dali mu spokoju nawet po śmierci, bezczeszcząc jego ciało. Ponowny pogrzeb „Lalka” po odnalezieniu czaszki żołnierza odbył się dopiero w 2015 roku. „Dziękuję w sposób szczególny Instytutowi Pamięci Narodowej za włożenie tak ogromnego wysiłku w odnalezienie czaszki Niezłomnego. Myślę dziś nie tylko o moim ojcu, Józefie Franczaku, ale także o «Łączce» i innych miejscach, w których święta polska ziemia kryje jeszcze ofiary komunistycznych represji. Jestem dziś bardzo wzruszony, trudno mi mówić. Dziękuję wszystkim – księżom, parlamentarzystom, władzom samorządowym, ale przede wszystkim kombatantom, towarzyszom walki mojego ojca. Dziękuję także młodzieży, bo w niej jest nadzieja na lepszą przyszłość, na to, że Polska będzie wreszcie taką Polską, o jaką walczyli ci nasi Niezłomni Wyklęci” – mówił wówczas Marek Franczak.


Dzieci Wyklętych zwracają uwagę, że czas spędzony z rodzicami, choć często bardzo krótki, uformował ich na całe życie. Podkreślała to Zofia Pilecka-Optułowicz, córka niezłomnego Rotmistrza. „To był człowiek wielkiej wiary, co wszczepił także i nam. Dla niego ważny był drugi człowiek. Bez względu na swój stan dla drugiego człowieka zrobiłby wszystko. Ludzie, którzy przebywali z ojcem w czasie Powstania Warszawskiego, w obozach Murnau, Lamsdorf-Łambinowice, nazywali Witolda Pileckiego «tatą», bo on troszczył się o innych. On o sobie nie myślał” – podkreślała podczas spotkania w Muzeum Żołnierzy Wyklętych. 


Na aspekt wyrzeczenia się siebie i przyjęcia troski o drugiego człowieka jako najważniejszej zasady postępowania zwraca uwagę także Mariusz Kielak, wnuk ppor. Mieczysława Cybulskiego, ps. Ostry, żołnierza Narodowych Sił Zbrojnych i Polskiej Organizacji Podziemnej „Wyzwolenie”, więźnia politycznego okresu stalinowskiego, członka Zarządu Okręgu Mazowieckiego Związku Żołnierzy NSZ i wiceprzewodniczącego Rady Naczelnej Związku Żołnierzy NSZ. – Zawsze miał czas dla swoich najstarszych znajomych, odwiedzał ich regularnie, w święta był chwilę z nami, a potem jechał spotkać się z samotnymi kombatantami. Powtarzał, że nie żałuje przeszłości i że sens życia to działanie dla innych, dla przyszłych pokoleń. Chciał zostawić następnym pokoleniom Polskę w dobrym stanie, żeby mogła dalej funkcjonować i być niezależna – zaznacza w rozmowie z „Tygodnikiem Solidarność” wnuk Niezłomnego. Jak podkreśla, jego dziadek do końca życia pozostał człowiekiem aktywnym, otwartym na rozwój, także na nowinki techniczne, nie lubiącym stać w miejscu i nie tracącym czasu na narzekanie. 


– Był świetnym organizatorem, inicjował działania i szedł dalej. Mógłby przeżyć dwa życia i nadal nie zdążyłby zrealizować wszystkiego, co zamierzał. Powtarzał, że nie można tracić czasu na igrzyska i chleb. Większości ważnych rzeczy o nim dowiedziałem się dopiero po jego śmierci. Nigdy się nad sobą nie użalał. Po pobycie w komunistycznym więzieniu połamany kręgosłup leczył na wyciągu. Mimo to unikał jak mógł leków i lekarzy, wspierał się  naturalnymi metodami dbania o zdrowie, ziołolecznictwem i akupunkturą. Kiedyś nawet przyprowadził do nas swojego znajomego różdżkarza, aby wyszukać żyły wodne i przestawić łóżka tak, aby lepiej się nam spało – śmieje się wnuk „Ostrego”. 


– W domu bywał rzadko, otrzymywał wiele zaproszeń na spotkania i chętnie je przyjmował. Jego doświadczenie życiowe z pobytu w więzieniu, pracy w wywiadzie i w konspiracji nauczyły go skutecznie rozdzielać życie rodzinne od zawodowego. Do tego stopnia, że część jego znajomych dopiero na pogrzebie Dziadka dowiedziała się, że miał on rodzinę. Chciał nas chronić. O tym, że w domu jest sejf, dowiedziałem się dopiero parę lat przed śmiercią Dziadka, kiedy pokazywał on swoją broń prawnukowi – wspomina Mariusz Kielak. – Potrafił zawsze wszystko naprawić. Mówił, że w dzisiejszych czasach jest tyle narzędzi i możliwości, że wystarczy z nich po prostu skorzystać. Był na bieżąco ze wszystkimi nowinkami, moi znajomi dziwili się, że osoba w tym wieku obsługuje sprawnie internet, telefon komórkowy, programy graficzne, media społecznościowe – wylicza. – Dużo czytał i słuchał wielu audiobooków. Chciał napisać własną książkę, niestety nie zdążył, tak mocno pochłaniały go bieżące zajęcia. Prowadził kurs dla seniorów z obsługi smartfonów, jak również zajęcia z fotografii, także dla seniorów. Współpracował z Centrum Kultury Ochockiej OKO. Lubował się  w specjalistycznych technikach, takich jak zdjęcia na szkle, ceramice, metalu czy płótnach, tworzeniu panoram, fotografii w 3D, diaporamach – wylicza Kielak.

 

Do końca był żołnierzem


„Ostry” do końca życia nie stracił ducha bojowego. – Regularnie jeździł na strzelnicę, bardzo dobrze strzelał z broni krótkiej i długiej. Tłumaczył mi, jak zakonserwować broń przed jej ukryciem. Kiedy Dziadek z kolegami odkopali po wojnie zakopaną broń, zadziałała ona od razu. Opowiadał mi, jak w zimie przetrwać w lesie, jak zrobić dywan i swoiste igloo z drzew iglastych, aby dobrze odizolować się od zimna – wspomina wnuk bohatera. Jego dziadek po kres swoich dni był żołnierzem. – Reaktywował mazowiecki oddział NSZ, szczególnie upodobał sobie Wolskich Patriotów i Towarzystwo Miłośników Polskiej Kultury i Tradycji. Teraz ja „przejąłem pałeczkę” i współpracuję z tymi organizacjami na rzecz upamiętnienia Dziadka. Zostało po nim kilkadziesiąt medali, odznaczeń, różnego rodzaju pamiątkowych wpinek oraz wiele dyplomów, listów i podziękowań. Mimo że przez większość czasu nie było go w domu, kiedy był naprawdę potrzebny, znajdował czas dla rodziny i zawsze nam pomagał – podkreśla wnuk „Ostrego”.


– Dla innych „Ostry”, „Orle Pióro, „Leo”, „Prezes”, „Mistrz”. Dla nas pradziadek, dziadek, ojciec, mąż, brat. Lubił prostą kuchnię. Jego ulubionymi daniami były pierogi ruskie, boczek. Stronił od używek. Zawsze miał w zanadrzu wiele anegdot i opowieści, kawałów, umiał prowadzić konwersację na różne tematy. Był świetnym mówcą, miał doskonały kontakt z ludźmi. Dziadek robił nalewkę czosnkową według starej receptury. Do dzisiaj zostało jej w szafce kilka butelek. Mimo że są zamknięte, zapachem nalewki przesiąkła cała szafka. I tak już pewnie zostanie – śmieje się Mariusz Kielak.


– Pamięć o Dziadku jest dla mnie bardzo ważna i chcę przekazywać ją innym. Prowadzę poświęcony mu fanpage na facebooku. Występuję także o dwa pośmiertne odznaczenia dla niego – z ministerstwa kultury oraz o odznaczenie wojskowe. Dziadek był wielokrotnie odznaczany i lubił odznaczać innych, wiedział, jak ważne jest dla ludzi docenienie ich działalności. Najważniejsza dla Wyklętych była jednak pamięć. „«Zapora» zawsze zastanawiał się, czy ktoś będzie o nas pamiętał, czy ktoś będzie pamiętał o tym, że walczyliśmy o Polskę i nie byliśmy bandytami…” – wspominał następca „Zapory” Zdzisław Broński, ps. Uskok. Walka o pamięć i dobre imię Wyklętych trwa, a ich dzieci i wnuki niosą w przyszłość testament życia swoich Ojców i Dziadków.


Agnieszka Żurek


 

POLECANE
Tego nie mogli mu wybaczyć, dlatego Charlie Kirk musiał umrzeć tylko u nas
Tego nie mogli mu wybaczyć, dlatego Charlie Kirk musiał umrzeć

W chwili, gdy trafiła go kula, stał pod namiotem z napisem-mottem jego działalności "udowodnij mi, że się mylę". Zamachowiec mu tego nie udowodnił. Wręcz przeciwnie.

Prawica po wyborach szykuje bombę. Będzie sanacja sądownictwa? z ostatniej chwili
"Prawica po wyborach szykuje bombę". Będzie "sanacja sądownictwa?"

Na polskiej scenie politycznej szykuje się uderzenie, które może zmienić oblicze wymiaru sprawiedliwości na długie lata - czytamy we wpisie komentatora platformy X, znanego jako Jack Strong. Chodzi o nowy projekt ustawy, który, jak twierdzi autor wpisu, "rodzi się w kręgach prawicy". "Jego celem jest przeciwdziałanie anarchizacji polskiego wymiaru sprawiedliwości". Projekt ten miałby być już nazywany „sanacją sądownictwa”.

Ani żona Cezara ani bezstronna Temida. Wątpliwa reputacja TSUE tylko u nas
Ani żona Cezara ani bezstronna Temida. Wątpliwa reputacja TSUE

Po raz kolejny Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej próbuje ingerować w polski system sądowniczy. Przypomnijmy, też po raz kolejny, że nie ma on do tego żadnych uprawnień, ponieważ „wszelkie kompetencje nieprzyznane Unii w traktatach należą do państw członkowskich” (artykuł 5 Traktatu o Unii Europejskiej), a w zakresie sądownictwa państwa członkowskie nie przyznały Unii żadnych kompetencji.

Nowe informacje ws. ostrzelania auta polskiego europosła w Brukseli. Wygląda na zaplanowane działania Wiadomości
Nowe informacje ws. ostrzelania auta polskiego europosła w Brukseli. "Wygląda na zaplanowane działania"

Waldemar Buda napisał o ostrzelaniu swojego samochodu w Brukseli: "9 precyzyjnych strzałów, w momencie ataku nie byłem w aucie". Europoseł PiS zaznaczył, że tylko jego samochód został potraktowany w ten sposób. Jego zdaniem zatem, atak wygląda na zaplanowane działanie. Sprawę badają belgijskie służby.    

Karol Nawrocki w Niemczech. Deutsche Welle: wróci kwestia reparacji Wiadomości
Karol Nawrocki w Niemczech. Deutsche Welle: "wróci kwestia reparacji"

Prezydent Polski Karol Nawrocki przybywa do Berlina z pierwszą wizytą zagraniczną. Niemiecki rząd podkreśla wagę utrzymywania bliskich relacji z Polską, wskazując na wspólne interesy w zakresie bezpieczeństwa. Niemieckie media podkreślają też temat reparacji, do których ma wrócić Karol Nawrocki z prezydentem Frankiem-Walterem Steinmeierem

Komunikat dla mieszkańców województwa świętokrzyskiego pilne
Komunikat dla mieszkańców województwa świętokrzyskiego

Ważna informacja dla mieszkańców województwa świętokrzyskiego. W związku z budową obwodnicy Opatowa muszą się liczyć z poważnymi utrudnieniami na drogach.

Von der Leyen broni Zielonego Ładu: Świat puka się w głowę. Co zrobi polski rząd? z ostatniej chwili
Von der Leyen broni Zielonego Ładu: "Świat puka się w głowę". Co zrobi polski rząd?

Dzisiejszy kurs Komisji Europejskiej jest nieodpowiedzialny - ocenili europosłowie PiS odnosząc się do wystąpienia szefowej KE Ursuli von der Leyen w PE . Świat puka się po głowie, kiedy to wszystko słyszy; żądamy weta polskiego - mówiła Anna Zalewska.

Zła wiadomość dla pana ministra. Waldemar Żurek odwołał sędziów wbrew negatywnym opiniom pilne
"Zła wiadomość dla pana ministra". Waldemar Żurek odwołał sędziów wbrew negatywnym opiniom

Ministerstwo Sprawiedliwości poinformowało, że minister Waldemar Żurek odwołał 25 prezesów i wiceprezesów sądów, mimo że kolegia sądów wydały negatywne opinie wobec wniosków o ich odwołanie. Żurek pominął też KRS, której nie uznaje. "To  nie wywołuje jakichkolwiek skutków prawnych" - skomentował na platformie X mec. Bartosz Lewandowski.

Włoskie MON o gotowości do wojny: Gdyby nas jakiś szaleniec zaatakował... z ostatniej chwili
Włoskie MON o gotowości do wojny: "Gdyby nas jakiś szaleniec zaatakował..."

Minister obrony Włoch Guido Crosetto oświadczył w poniedziałek w Rzymie, że jego kraj nie jest przygotowany na potencjalny atak – ani ze strony Rosji, ani innego państwa. Podkreślił, że problem wynika z wieloletnich zaniedbań w wydatkach na obronność.

NFZ ogłosiło listę nowych refundowanych zabiegów z ostatniej chwili
NFZ ogłosiło listę nowych refundowanych zabiegów

Ministerstwo Zdrowia ogłosiło w poniedziałek, że od 1 października 2025 r. zacznie obowiązywać nowa lista refundacyjna.

REKLAMA

[Tylko u nas] Dzieci Wyklętych: Dla innych „Ostry”, dla nas po prostu Dziadek

Rodziny Żołnierzy Wyklętych były – podobnie jak oni sami – narażone na represje, niebezpieczeństwa, groźbę utraty życia, a „przynajmniej” traktowanie w okresie PRL-u jak obywateli drugiej kategorii.
Mieczysław Cybulski ps.
Mieczysław Cybulski ps. "Ostry" / Archiwum rodzinne

„Bandyta strzelił mojemu ojcu w potylicę” – te słowa Stanisława Łukasika, syna Stanisława Łukasika, ps. Ryś, przytacza jako symbol losu najbliższych krewnych żołnierzy podziemia antykomunistycznego badacz tego okresu historii Polski i autor książek poświęconych dzieciom ludzi „żyjących prawem wilka” – Kajetan Rajski. 

 

Na całe życie


Zbierając materiał do swojej książki, młody autor przeprowadzał wywiady z dziećmi Wyklętych. Jak podkreślił w rozmowie z „Dziennikiem Polskim”, nie były to łatwe rozmowy, a lęk spowodowany bestialstwem komunistycznych oprawców rzutował na kolejne pokolenia. „Czasem odmawiali. Najczęstszą motywacją było, że się boją, że wprawdzie ubek, który katował ich ojca, nie żyje, ale jego dzieci czy wnuki żyją i będą się mścić” – zaznaczał Rajski. 


I rzeczywiście tak było. Marek Franczak, syn „ostatniego Wyklętego” Józefa Franczaka, pseudonim Lalek, poległego w 1963 roku, żył z piętnem bycia nazywanym „synem bandyty”. Komuniści nienawidzili jego ojca do tego stopnia, że nie dali mu spokoju nawet po śmierci, bezczeszcząc jego ciało. Ponowny pogrzeb „Lalka” po odnalezieniu czaszki żołnierza odbył się dopiero w 2015 roku. „Dziękuję w sposób szczególny Instytutowi Pamięci Narodowej za włożenie tak ogromnego wysiłku w odnalezienie czaszki Niezłomnego. Myślę dziś nie tylko o moim ojcu, Józefie Franczaku, ale także o «Łączce» i innych miejscach, w których święta polska ziemia kryje jeszcze ofiary komunistycznych represji. Jestem dziś bardzo wzruszony, trudno mi mówić. Dziękuję wszystkim – księżom, parlamentarzystom, władzom samorządowym, ale przede wszystkim kombatantom, towarzyszom walki mojego ojca. Dziękuję także młodzieży, bo w niej jest nadzieja na lepszą przyszłość, na to, że Polska będzie wreszcie taką Polską, o jaką walczyli ci nasi Niezłomni Wyklęci” – mówił wówczas Marek Franczak.


Dzieci Wyklętych zwracają uwagę, że czas spędzony z rodzicami, choć często bardzo krótki, uformował ich na całe życie. Podkreślała to Zofia Pilecka-Optułowicz, córka niezłomnego Rotmistrza. „To był człowiek wielkiej wiary, co wszczepił także i nam. Dla niego ważny był drugi człowiek. Bez względu na swój stan dla drugiego człowieka zrobiłby wszystko. Ludzie, którzy przebywali z ojcem w czasie Powstania Warszawskiego, w obozach Murnau, Lamsdorf-Łambinowice, nazywali Witolda Pileckiego «tatą», bo on troszczył się o innych. On o sobie nie myślał” – podkreślała podczas spotkania w Muzeum Żołnierzy Wyklętych. 


Na aspekt wyrzeczenia się siebie i przyjęcia troski o drugiego człowieka jako najważniejszej zasady postępowania zwraca uwagę także Mariusz Kielak, wnuk ppor. Mieczysława Cybulskiego, ps. Ostry, żołnierza Narodowych Sił Zbrojnych i Polskiej Organizacji Podziemnej „Wyzwolenie”, więźnia politycznego okresu stalinowskiego, członka Zarządu Okręgu Mazowieckiego Związku Żołnierzy NSZ i wiceprzewodniczącego Rady Naczelnej Związku Żołnierzy NSZ. – Zawsze miał czas dla swoich najstarszych znajomych, odwiedzał ich regularnie, w święta był chwilę z nami, a potem jechał spotkać się z samotnymi kombatantami. Powtarzał, że nie żałuje przeszłości i że sens życia to działanie dla innych, dla przyszłych pokoleń. Chciał zostawić następnym pokoleniom Polskę w dobrym stanie, żeby mogła dalej funkcjonować i być niezależna – zaznacza w rozmowie z „Tygodnikiem Solidarność” wnuk Niezłomnego. Jak podkreśla, jego dziadek do końca życia pozostał człowiekiem aktywnym, otwartym na rozwój, także na nowinki techniczne, nie lubiącym stać w miejscu i nie tracącym czasu na narzekanie. 


– Był świetnym organizatorem, inicjował działania i szedł dalej. Mógłby przeżyć dwa życia i nadal nie zdążyłby zrealizować wszystkiego, co zamierzał. Powtarzał, że nie można tracić czasu na igrzyska i chleb. Większości ważnych rzeczy o nim dowiedziałem się dopiero po jego śmierci. Nigdy się nad sobą nie użalał. Po pobycie w komunistycznym więzieniu połamany kręgosłup leczył na wyciągu. Mimo to unikał jak mógł leków i lekarzy, wspierał się  naturalnymi metodami dbania o zdrowie, ziołolecznictwem i akupunkturą. Kiedyś nawet przyprowadził do nas swojego znajomego różdżkarza, aby wyszukać żyły wodne i przestawić łóżka tak, aby lepiej się nam spało – śmieje się wnuk „Ostrego”. 


– W domu bywał rzadko, otrzymywał wiele zaproszeń na spotkania i chętnie je przyjmował. Jego doświadczenie życiowe z pobytu w więzieniu, pracy w wywiadzie i w konspiracji nauczyły go skutecznie rozdzielać życie rodzinne od zawodowego. Do tego stopnia, że część jego znajomych dopiero na pogrzebie Dziadka dowiedziała się, że miał on rodzinę. Chciał nas chronić. O tym, że w domu jest sejf, dowiedziałem się dopiero parę lat przed śmiercią Dziadka, kiedy pokazywał on swoją broń prawnukowi – wspomina Mariusz Kielak. – Potrafił zawsze wszystko naprawić. Mówił, że w dzisiejszych czasach jest tyle narzędzi i możliwości, że wystarczy z nich po prostu skorzystać. Był na bieżąco ze wszystkimi nowinkami, moi znajomi dziwili się, że osoba w tym wieku obsługuje sprawnie internet, telefon komórkowy, programy graficzne, media społecznościowe – wylicza. – Dużo czytał i słuchał wielu audiobooków. Chciał napisać własną książkę, niestety nie zdążył, tak mocno pochłaniały go bieżące zajęcia. Prowadził kurs dla seniorów z obsługi smartfonów, jak również zajęcia z fotografii, także dla seniorów. Współpracował z Centrum Kultury Ochockiej OKO. Lubował się  w specjalistycznych technikach, takich jak zdjęcia na szkle, ceramice, metalu czy płótnach, tworzeniu panoram, fotografii w 3D, diaporamach – wylicza Kielak.

 

Do końca był żołnierzem


„Ostry” do końca życia nie stracił ducha bojowego. – Regularnie jeździł na strzelnicę, bardzo dobrze strzelał z broni krótkiej i długiej. Tłumaczył mi, jak zakonserwować broń przed jej ukryciem. Kiedy Dziadek z kolegami odkopali po wojnie zakopaną broń, zadziałała ona od razu. Opowiadał mi, jak w zimie przetrwać w lesie, jak zrobić dywan i swoiste igloo z drzew iglastych, aby dobrze odizolować się od zimna – wspomina wnuk bohatera. Jego dziadek po kres swoich dni był żołnierzem. – Reaktywował mazowiecki oddział NSZ, szczególnie upodobał sobie Wolskich Patriotów i Towarzystwo Miłośników Polskiej Kultury i Tradycji. Teraz ja „przejąłem pałeczkę” i współpracuję z tymi organizacjami na rzecz upamiętnienia Dziadka. Zostało po nim kilkadziesiąt medali, odznaczeń, różnego rodzaju pamiątkowych wpinek oraz wiele dyplomów, listów i podziękowań. Mimo że przez większość czasu nie było go w domu, kiedy był naprawdę potrzebny, znajdował czas dla rodziny i zawsze nam pomagał – podkreśla wnuk „Ostrego”.


– Dla innych „Ostry”, „Orle Pióro, „Leo”, „Prezes”, „Mistrz”. Dla nas pradziadek, dziadek, ojciec, mąż, brat. Lubił prostą kuchnię. Jego ulubionymi daniami były pierogi ruskie, boczek. Stronił od używek. Zawsze miał w zanadrzu wiele anegdot i opowieści, kawałów, umiał prowadzić konwersację na różne tematy. Był świetnym mówcą, miał doskonały kontakt z ludźmi. Dziadek robił nalewkę czosnkową według starej receptury. Do dzisiaj zostało jej w szafce kilka butelek. Mimo że są zamknięte, zapachem nalewki przesiąkła cała szafka. I tak już pewnie zostanie – śmieje się Mariusz Kielak.


– Pamięć o Dziadku jest dla mnie bardzo ważna i chcę przekazywać ją innym. Prowadzę poświęcony mu fanpage na facebooku. Występuję także o dwa pośmiertne odznaczenia dla niego – z ministerstwa kultury oraz o odznaczenie wojskowe. Dziadek był wielokrotnie odznaczany i lubił odznaczać innych, wiedział, jak ważne jest dla ludzi docenienie ich działalności. Najważniejsza dla Wyklętych była jednak pamięć. „«Zapora» zawsze zastanawiał się, czy ktoś będzie o nas pamiętał, czy ktoś będzie pamiętał o tym, że walczyliśmy o Polskę i nie byliśmy bandytami…” – wspominał następca „Zapory” Zdzisław Broński, ps. Uskok. Walka o pamięć i dobre imię Wyklętych trwa, a ich dzieci i wnuki niosą w przyszłość testament życia swoich Ojców i Dziadków.


Agnieszka Żurek



 

Polecane
Emerytury
Stażowe