PE zadecyduje o regulacjach dot. branży motoryzacyjnej. „Założenia zielonej rewolucji uderzają w polski przemysł”

Transport jest jedynym sektorem, w którym wzrasta emisja gazów cieplarnianych. Emisja gazów cieplarnianych z sektora transportu drogowego nie stanowi wyjątku. Stanowi ona prawie 20 proc. całkowitej emisji gazów cieplarnianych w UE i znacznie wzrosła od 1990 r. Na jakość powietrza nadal mają wpływ ruch uliczny i zatory komunikacyjne, w związku z czym coraz więcej miast wprowadza strefy niskoemisyjne i bezemisyjne, w których lokalny dostęp dla pojazdów z silnikami spalinowymi jest ograniczony, a niektóre państwa członkowskie zapowiadają stopniowe wycofywanie ze sprzedaży samochodów z silnikami spalinowymi
– czytamy w projekcie.
Postulat branży motoryzacyjnej
Część firm branży motoryzacyjnej współpracuje z organami Unii Europejskiej w realizacji celu obniżenia poziomu emitowanych zanieczyszczeń. Organizacje branżowe w rodzaju European Association of Automotive Suppliers wskazują jednak, że transformacja prócz koncentrowania się na środowisku przyrodniczym, musi zachować równowagę między celami ekologicznymi a przemysłowymi.
Zamiast zakazywania technologii silników spalinowych organizacje branżowe opowiadają się jedynie za zakazem stosowania paliw kopalnych i rozwojem silników spalinowych poprzez zastąpienia paliw kopalnych paliwami ze źródeł odnawialnych. Organizacje w rodzaju belgijskiej European Biodiesel Board, niemieckiej Bundesverband der deutschen Bioethanolwirtschaft, hiszpańskiej Asociación Española de Gas Licuado czy polskiego Stowarzyszenia Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych wystosowały list otwarty do władz Unii Europejskiej, w którym piszą, że zakaz stosowania technologii silników spalinowych ograniczy innowacyjność i konkurencyjność europejskiej branży motoryzacyjnej. Opowiadają się za ograniczeniem emitowanych zanieczyszczeń, ale nie kosztem rozwoju technologicznego. Ostrzegają przed uderzeniem w potrzeby konsumentów.
„Założenia zielonej rewolucji uderzają w polski przemysł”
O komentarz w sprawie poprosiliśmy eurodeputowaną PiS Beatę Kempę.
– Fit 55 i cale założenia zielonej rewolucji uderzają w polski przemysł i miejsca pracy. To tsunami zniszczenia szczególnie w sektorze motoryzacyjnym, energetycznym oraz budowlanym. Timmermans jest znany z szalonych pomysłów. Najpierw temat praworządności, teraz zielona krucjata przeciwko europejskiemu przemysłowi. Proponowane zmiany to bezpośrednie zagrożenie dla prawie 20 mln miejsc pracy w Europie, to pogłębienie gospodarczego chaosu i niepewności, i to w momencie olbrzymich zmian geopolitycznych oraz wojny na Ukrainie. W PE oczywiście będziemy głosowali przeciw, jednak realnie największy potencjał zatrzymania tej szkodliwej legislacji jest po stronie Rady. Liczę na weto
– tłumaczy Beata Kempa w rozmowie z portalem Tysol.pl.
CZYTAJ TEŻ: Zaskakujące tłumaczenie Kalisza ws. żony. Mocna riposta Ziemkiewicza
W podobnym tonie wypowiedział się dr Marian Szołucha z Instytutu Prawa Gospodarczego.
– Proszę zwrócić uwagę, że pseudoekolodzy i lobbyści działający w Brukseli po kolei atakują akurat te branże, które mamy w Polsce najlepiej rozwinięte i których przedstawiciele z sukcesem wchodzą na zagraniczne rynki. Meblarstwo, transport, energetyka węglowa, rolnictwo. Teraz zagrożona jest nasza motoryzacja, oparta głównie na produkcji i dystrybucji części oraz na zapleczu warsztatowym. To ogromna wartość dla polskiego PKB, eksportu, rynku pracy i finansów publicznych. Dlatego liczę na twardą postawę rządu w jej obronie. Działania unijnych urzędników mają niewiele wspólnego z realną troską o środowisko naturalne. Są one zawoalowaną formą protekcjonizmu gospodarczego, teoretycznie w Unii zabronionego, a jednak wciąż skutecznie stosowanego na poziomie regulacyjnym przez państwa najbogatsze wobec takich jak Polska
– opisuje ekspert.