Europoseł PiS: „Niemcy zdecydują się na wypłatę reparacji. Chodzi o ich wizerunek”

Raport o polskich stratach wojennych
– Kolejnymi krokami po prezentacji raportu o stratach wojennych będą działania natury dyplomatycznej. Przedstawienie w wymiarze bilateralnym, dwustronnym tego, co przygotowały władze Polski. Wiemy już, że reakcja Niemiec będzie zaporowa. Ale taka sama reakcja spotkała władze Namibii, gdzie na początku zeszłego wieku Niemcy dokonali ludobójstwa na mieszkańcach tego kraju. Ważnym wymiarem tej sprawy jest to, że media zachodnie zaczęły pisać o polskich żądaniach reparacyjnych i zaczęły przypominać historię II wojny światowej, która rozpoczęła się od napaści Niemiec na Polskę. Niemcom udało się dzięki swojej skutecznej polityce historycznej przekonać świat, że za II wojnę światową odpowiedzialni byli naziści, ale nie wiadomo, jakiej narodowości, że Niemcy też byli narodem ofiar i mieli swój nikły ruch oporu. Niemcy są na straconej pozycji, bo ich wizerunek mocno cierpi i będą chcieli pójść w kierunku jakiegoś kompromisu – mówił Gość Poranka.
„Jest szereg przykładów, gdy Niemcy początkowo nie chcieli płacić”
– Sprawa ma wymiar polityczny i wizerunkowy. Siłą rzeczy im sprawa będzie trwała dłużej, tym Niemcy będą tracić więcej, szczególnie gdy pełnią rolę lidera Unii Europejskiej. Jest szereg przykładów, gdy Niemcy początkowo nie chcieli płacić, a następnie ze względów politycznych to robili. Oficjalne żądanie reparacji na pewno nastąpi, zapewne niebawem. Jest to kwestia wyboru odpowiedniego momentu. Z tej drogi nic nas nie zawróci, chyba że zmieni się władza w Polsce. Grzegorz Schetyna zapowiadał, że jeśli powstanie nowy rząd z obecnych partii opozycyjnych, to nie będzie występował o reparacje – powiedział polityk.
Co z funduszami z KPO?
– Możliwym scenariuszem jest to, że mniejszą część środków z KPO dostaniemy przed wyborami, by nikt Komisji Europejskiej nie zarzucił, że nic nie dała Polsce. Strona polska dała się wkręcić w licytację z naszymi poprzednikami, którzy ogłaszali sukcesy, gdy uzgodniono pozyskanie jakichś środków Unii i w te buty wszedł premier Morawiecki. To był błąd, te pieniądze przeszacowano. Na Węgrzech Orbán mówił, że te środki to tylko mała część ich budżetu i to podejście było lepsze. A teraz jako strona rządowa płacimy cenę za danie tym pieniądzom za dużej rangi – komentował europoseł.