[Tylko u nas] Dr K. Kawęcki: Rząd nie raz zapowiadał nieugięte stanowisko wobec KE, potem po cichu ustępował pola. Zobaczymy
![[Tylko u nas] Dr K. Kawęcki: Rząd nie raz zapowiadał nieugięte stanowisko wobec KE, potem po cichu ustępował pola. Zobaczymy](https://www.tysol.pl/imgcache/750x530/c/uploads/news/90994/1663069358ec8978a8abf9b4dd0540fd.jpg)
– Jarosław Kaczyński powiedział jakiś czas temu działaniom UE wobec Polski non possumus. W końcu?
– Wypowiedź szefa Prawa i Sprawiedliwości potwierdza, że w kierowniczych kręgach tej partii ugruntowało się słuszne przekonanie, że Bruksela traktuje pieniądze z Funduszu Odbudowy jako narzędzie szantażu, który może doprowadzić do zmiany układu politycznego w Polsce. Obóz rządzący w relacjach z Unią Europejską wykazywał się dobrą wolą, ale jeszcze większą naiwnością oraz nadmiernym optymizmem. Premier Mateusz Morawiecki konkluzje Rady Europejskiej z 2020 roku uznał za wielkie zwycięstwo Polski. Tymczasem mechanizm pieniądze za praworządność był dla Brukseli wyłomem, by ustawiać rząd w Polsce według własnego mniemania. Teraz pojawia się pytanie czy Prawo i Sprawiedliwość będzie zdeterminowane, by podjąć radykalne działania w rozgrywce z Bruksela i KE.
– Rząd jest konsekwentny w deklarowanej postawie?
– To pytanie otwarte, ponieważ już nie raz rząd zapowiadał nieugięte stanowisko wobec Komisji Europejskiej, potem po cichu ustępował pola. Zobaczymy jak będzie tym razem, obawy jednak są.
– Środowiska konserwatywno-narodowe od dawna przestrzegały przed posłusznym ustępowaniem Brukseli.
– Ocena środowisk konserwatywno-narodowych okazała się bardziej realistyczna niż życzeniowe myślenie obozu władzy. Gdyby Polska zdecydowała się zastosować wcześniej weto i wynegocjowała tym samym bardziej suwerenne stanowisko w negocjacjach z UE, to sytuacja byłaby dziś zupełnie inna. Vera Jurova sama powiedziała, że mechanizm pieniądze za praworządność zniechęci państwa do podejmowania „złych” decyzji. Stanowisko Jurovej jest stanowiskiem całej UE. W środowiskach konserwatywno-narodowych zwracano uwagę, że presja wywierana na Polskę ma na celu realizacje federalistycznych koncepcji budowania Unii Europejskiej.
– Dalsza spolegliwość mogła prowadzić w kierunku braku energii politycznej jeśli chodzi o interes narodowy?
– To bardzo ważne pytanie dlatego, że PiS wygrało i uzyskało mandat do rządzenia nie od Brukseli, ale od Polaków i to jest najważniejszy kapitał tego ugrupowania, także wobec konfrontacyjnych działań unijnych funkcjonariuszy, by nie powiedzieć całej Unii. To nie UE daje siłę PiS-owi, ale wyborcy. Zamiast kolorowania stosunków z UE rząd powinien uczciwie pokazać swoim wyborcom jak naprawdę wygląda polityka wspólnoty. Wsparcie ze strony Polaków jest możliwe, ale wtedy gdy dostają prawdziwy przekaz możliwych zagrożeń.
– W perspektywie długoterminowej stopniowe stapianie Polski z Unią działa na niekorzyść polskiej tożsamości?
– Dokładnie tak. Owszem, PiS nigdy nie miało w planach polexitu, co niesłusznie zarzuca mu opozycja. Jednak bycie w Unii nie oznacza, by Polska miała wywiesić białą flagę i przyjmować często absurdalne, ideologiczne zarządzenia z Brukseli.
– Federalistyczne zapędy Berlina i Brukseli wymuszają na prawicy ciągłą rewizję własnego programu, także „rewizji moralnej” jak pisał Roman Dmowski.
– Myśl Romana Dmowskiego jest tutaj bardzo cenna, ponieważ ona jest odległa od doktrynerstwa, partyjnej optyki i to przesłanie powinno towarzyszyć środowiskom patriotycznym. Tadeusz Bielecki z emigracyjnego środowiska narodowego w książce pt. „W szkole Dmowskiego” trafnie pisał, że najbardziej cenna w dziedzictwie obozu narodowego była szkoła trzeźwego politycznego myślenia.
– Roman Dmowski pisał w 1914 r., „myśl narodowa znalazła się w próżni, w którym wodziła błędnym okiem, szukając jakiegokolwiek oparcia. Zjawił się pod wpływem tego głód na nowe idee, chwytania z zewnątrz wszystkiego, co się dało, by rodzimą pustkę zapełnić. Nastąpił okres gwałtownej imigracji prądów obcej myśli do kraju”, w 2022 r. sytuacja chyba wygląda podobnie?
– Tak, tutaj można odnaleźć wiele analogii. Przypomnę sformowania Dmowskiego z „Myśli nowoczesnego Polaka”, gdzie bardzo krytycznie ocenia bierność intelektualna Polaków przejawiającą się w życiowym minimalizmie, ale też bezkrytycznym przyjmowaniu intelektualnych prądów z zagranicy. Dzisiaj obserwujemy niestety to samo. Dmowski – nauczyciel wiary w Polskę – mówił, że bez uwierzenia we własne siły, bez traktowania Polski jako kraju, który sam w sobie ma ogromny potencjał, nasza polityka będzie zawsze słaba, uboga.
– Dmowski wskazywał też, że „jednym z największych niebezpieczeństw w dziejach Polski było „uzależnienie postępowania i losów narodu od organizacji międzynarodowych”.
– Dmowski jak i inni twórcy obozu narodowego zwracali uwagę na niebezpieczeństwo płynące z takiego zarządzania państwem, czyli za pośrednictwem a nawet bezpośrednią inspiracją sił zewnętrznych. Obóz narodowy wskazywał wtedy nawet działalność masonerii, co przeciwnicy wyśmiewają i mówią o spiskowej teorii dziejów. Tymczasem co i rusz dowiadujemy się o rożnych niejasnych źródłach poszczególnych przedsięwzięć politycznych. Trudno zaprzeczyć, że np., WHO nie jest narzędziem w rękach międzynarodowych grup i korporacji.
– Czy w naszym życiu publicznym istnieje dzisiaj pojęcie polityki dla narodu?
– To niezwykle istotne zagadnienie. O interes narodowy należy nieustannie się troszczyć, temu też służy Instytut Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Romana Dmowskiego i Ignacego Jana Paderewskiego, w którym mam zaszczyt prowadzić różne projekty. Instytut zajmuje się szeroko pojętą działalnością edukacyjną, pro obywatelską, działalnością historyczną, kulturalną. Przez wiele lat III RP mieliśmy do czynienia z monopolem finansowania organizacji pozarządowych przede wszystkim o profilu liberalno-lewicowym także ze środków budżetu państwa. Instytut Dziedzictwa Myśli Narodowej może służyć przywracaniu równowagi w polskim życiu politycznym. W ramach instytutu prowadzone są badania naukowe i popularyzatorskie np., „Słownik obozu narodowego”.
– Którego Pan jest autorem.
– Tak, jestem jego redaktorem naukowym, ale zawartość powstaje dzięki wybitnemu gronu specjalistów, znakomitych historyków, którzy go piszą. Wydajemy również „Słownik katolicyzmu społecznego”. Ostatnio zaczęliśmy realizować projekt „Encyklopedii ruchu narodowego”, którego też mam przyjemność być redaktorem naukowym.
– Katolicka myśl polityczna to bardzo zaniedbana współcześnie dziedzina KNS.
– Dlatego staramy się zapełniać te luki. To szerszy problem, tutaj mamy niestety do czynienia z zaniedbaniami w samym Kościele, jeśli chodzi o społeczne nauczanie Kościoła i uleganie różnym prądom, które często odległe są od chrześcijaństwa.
– Myśl narodowa jest dziś na marginesie, a to był potężny prąd intelektualny i społeczny przed wojną.
– Kanon myśli narodowej demokracji to przebogaty dorobek intelektualny, który pozwala zrozumieć nie tylko naszą przeszłość i nasze dziś, ale także określi polskie jutro. Myśliciele narodowi to nie tylko Roman Dmowski czy Jan Ludwik Popławski, ale wybitne grono pisarzy, polityków, ekonomistów, ludzi kultury.
– Może polskiej prawicy najbardziej dzisiaj jest potrzebny powrót do dziedzictwa myśli narodowej, by nie skończyła jak np. hiszpańska Partia Ludowa?
– Tutaj chodzi o zachowanie pewnej mentalności konserwatywnej, narodowej, katolickiej. Na Zachodzie prawica zagubiła sens meta polityki, porzuciła swoje własne pryncypia. To samo wyzwanie stoi przed polską polityką. Prawica, by nie ulegać politycznej poprawności musi mieć wyborców, którzy jej nie ulegają, by mieć z kolei takich wyborców trzeba propagować wśród nich myśl narodową, konserwatywną, opartą o zdrowy katolicki uniwersalizm.