Dr Rafał Brzeski: Nie brakowało takich, którym marzyła się Warszawa wymachująca szabelką

– Mamy wpisaną w nasze DNA nieufność do tego, co Moskwa głosi, a kto twierdzi, że wierzy w tezy rozpowszechniane z Kremla, ten w odruchowym rozumieniu jest albo matołkiem, albo jurgieltnikiem – mówi ekspert ds. bezpieczeństwa i służb specjalnych dr Rafał Brzeski w rozmowie z Jakubem Pacanem.
Polski żołnierz
Polski żołnierz / Wikipedia CC BY-ND 2,0 Ministry of the Foreign Affairs

– Jakie informacje dostała Rosja o incydencie z Przewodowa? Chaos informacyjny, jedność Zachodu?

– Przeciwne niż te, które zarzuca Polsce. Zamiast „rozszalałych, histerycznych reakcji rusofobicznych” otrzymała komunikat, że Polska potrafi chłodno oceniać sytuację, nie alarmuje niepotrzebnie i przesadnie sojuszników i nie tak łatwo zrzucić na nią odpowiedzialność za eskalowanie napięcia na styku NATO z Rosją.

– Hipotetycznie istnieje możliwość, że np. Rosja będzie próbować prowokacji pod fałszywą flagą, zwerbować na przykład Ukraińca z zaburzeniami psychicznymi lub w kryzysie i popchnąć go do dokonania czegoś głupiego.

– Oczywiście Rosja może podjąć taką próbę, ale przedstawił mnie Pan jako eksperta ds. bezpieczeństwa. Jeżeli to prawda, to nie mogę podawać tutaj scenariuszy możliwych prowokacji. Mógłbym bowiem podsunąć pomysł. Nawet jeśli nie Rosji, to komuś innemu. Scenariusze prowokacji w wojnie informacyjnej to bardzo delikatna domena. Jeśli mają być innowacyjne i dobre, to muszą być przeznaczone dla bardzo wąskiego audytorium. Ponadto powinniśmy w naszych rozważaniach określić, kogo rozumiemy pod pojęciem Rosja, gdyż po 270 dniach wojny najeźdźca Ukrainy przestał być monolitem. Wewnątrz i na zewnątrz Kremla nie jest to już zwarta putinowska Rosja, spojona chucią złupienia kolejnych ludów i odbudową imperium. Ideologiczny cement wykrusza się z dnia na dzień i na korytarzach Kremla toczy się walka grup interesów. Każda z tych grup dysponuje mniejszym lub większym przełożeniem na możliwości potrzebne do zmontowania prowokacji. Z tym rozdrobnieniem należy się liczyć, co utrudnia szybką oceną, która flaga jest prawdziwa, a która fałszywa, kto nią wymachuje i jaki realny potencjał posiada.

– W swoim skrypcie o wojnie informacyjnej pisze Pan o manewrowaniu społecznym ‒ intencjonalnym sterowaniu społeczeństwem dla osiągnięcia określonych korzyści. Udaje im się to w antagonizowaniu naszych stosunków z Ukraińcami?

– Tu akurat chyba wszystkie kremlowskie frakcje są zgodne i skłócenie Polaków z Ukraińcami jest im na rękę. Liczyli na taką kłótnię przed rozpoczęciem swojej „spec-operacji militarnej” i zaskoczyła ich Polska pomoc dla Ukrainy tak ze strony władz, jak przede wszystkim społeczeństwa. Przecież po wieloletnim podsycaniu nienawiści i szczuciu jednych na drugich Ukraińcy i Polacy powinni się nienawidzić i skakać sobie do gardeł, a tymczasem jedni nie bali się uciekać do Polski, a drudzy otworzyli im szeroko drzwi swoich domów. I nie była to nadzorowana administracyjnie kampania odgórna, ale pomoc z potrzeby serca. Takiego rozwiązania rosyjscy planiści wojny informacyjnej nie przewidzieli. W swoim arsenale mają strach, gwałt, przemoc, żądzę grabieży, ambicje, itp., ale nie potrzebę serca. Tego nie rozumieli przed inwazją na Ukrainę i nie pojmują nadal. Tłumaczą to sobie polską chorobliwą rusofobią silniejszą niż ich zdaniem tylko maskowana tymczasowo niechęć lub wręcz nienawiść do Ukraińców motywowana wolą odwetu za historię. W ich rozumowaniu Polacy powinni nienawidzić Ukraińców, a nie ich wspierać. Na tym założeniu opierają swoją propagandę i wytyczne do działań agentury wpływu.

– Jako społeczeństwo uodparniamy się na rosyjskie działania propagandowe?

– Mamy wpisaną w nasze DNA nieufność do tego, co Moskwa głosi, a kto twierdzi, że wierzy w tezy rozpowszechniane z Kremla, ten w odruchowym rozumieniu jest albo matołkiem albo jurgieltnikiem.

– Jak ocenia Pan reakcję polskich władz na zdarzenie w Przewodowie?

– Jeżeli była to zaplanowana prowokacja, a nie tragiczny przypadek, to bardzo chciano, aby polskie władze poniosło, ale się nie udało. Nawet jeśli nie była to prowokacja, to nie brakowało takich, którym marzyła się Warszawa wymachująca szabelką i żądająca od sojuszników natychmiastowego wsparcia militarnego. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow już przeciwstawiał histerycznym według niego zachowaniom polskiego rządu „powściągliwą i profesjonalną reakcję” Joe Bidena. Ocenił pochwałę amerykańskiego prezydenta jako propagandowo mniejsze zło niż irytujący spokój i wstrzemięźliwość Warszawy. Znowu Polacy zachowali się nie tak, jak powinni.

– Reakcja sojuszników, w tym USA, była zadowalająca?

– Jak najbardziej. Udzielili nam poparcia, zwłaszcza gdy przekonali się, że nie domagamy się natychmiastowych decyzji antagonizujących Moskwę. Kilkanaście napiętych nocnych godzin rozmów telefonicznych było balansowaniem na krawędzi bardzo niebezpiecznego starcia. Kalkulacje i chłodne oceny przezwyciężyły jednak emocje i w rezultacie Moskwa nie doczekała się konfrontacji, która pomogłaby scementować ponownie kremlowskie frakcje i grupy interesów oraz odzyskać społeczne poparcia dla agresji na Ukrainę.

– Szef Pentagonu Lloyd Austin zapewnił szefa MON Mariusza Błaszczaka o „żelaznym” zobowiązaniu USA do obrony Polski. Jak Pan to rozumie?

– W największym skrócie: USA są potrzebne Polsce jako swoista tarcza przed imperializmem Rosji. Polska potrzebna jest USA jako baza chroniąca przed eksmisją z Europy, a co za tym idzie redukcją do roli mocarstwa regionalnego na kontynencie amerykańskim. Jest to „żelazna” jedność interesów.

– Co ze zobowiązaniami „twardymi” i słynnym artykułem 5 NATO?

– Artykuł 5 to argument ostatniego słowa. Dalej są już tylko czyny i może się okazać, że bez możliwości odwrotu. Dlatego trzeba być nadzwyczaj ostrożnym z powoływaniem się na tę opcję. Pochopne sięganie po art. 5 może się skończyć losem bajkowego pasterza, który zbyt często krzyczał „wilk” i wzywał pomocy, aż wszystkim się znudziło i zostawiono go na pożarcie. W Berlinie bardzo by się cieszono, gdyby Warszawa się skompromitowała w roli odpowiedzialnego sojusznika.

– Czy możemy spodziewać się w bliskiej przyszłości zintensyfikowania działań Rosji w kierunku destabilizacji opinii publicznej w Polsce?

– A ma Pan jakieś wątpliwości? Jesteśmy przysłowiową zadrą niepozwalającą na komfort siedzenia nawet w miękkim fotelu, a co dopiero na coraz twardszym stołku.

– Liderzy opozycji po wydarzeniu w Przewodowie zadeklarowali współpracę z rządem ponad podziałami, jeśli chodzi o bezpieczeństwo Polski. Na ile tej woli im wystarczy?

– Przestraszyli się ogłoszenia czegoś w rodzaju stanu wojennego oraz związanego z nim internowania. Jak strach minie, względy bezpieczeństwa Polski zbledną i zachowania „totalsów” wrócą do normy.

Tekst pochodzi z 47. (1766) numeru „Tygodnika Solidarność”.


 

POLECANE
Sukces Barcelony w meczu z Osasuną. Drużyna z Katalonii kontynuuje dobrą passę Wiadomości
Sukces Barcelony w meczu z Osasuną. Drużyna z Katalonii kontynuuje dobrą passę

Piłkarze Barcelony, bez Polaków na boisku, w meczu 16. kolejki ekstraklasy Hiszpanii po bramkach Brazylijczyka Raphinhi wygrali z Osasuną Pampeluna 2:0. Katalończycy umocnili się na prowadzeniu w tabeli i do siedmiu punktów powiększyli przewagę nad drugim Realem Madryt.

Wiecie, że na liście 100 najbardziej wpływowych osób AI Magazynu TIME jest dwóch Polaków? gorące
Wiecie, że na liście 100 najbardziej wpływowych osób AI Magazynu TIME jest dwóch Polaków?

Dwóch 30-letnich Polaków znalazło się na liście 100 najbardziej wpływowych osób AI magazynu TIME – obok Elona Muska, Sama Altmana i Marka Zuckerberga. Mati Staniszewski wraz z Piotrem Dąbkowskim stworzyli globalną firmę wartą miliardy dolarów, która dziś wyznacza światowe standardy w sztucznej inteligencji. Na liście magazynu TIME znalazł się również wybitny polski informatyk JakubPachocki.

Legendarny aktor walczy z chorobą. Są nowe doniesienia z ostatniej chwili
Legendarny aktor walczy z chorobą. Są nowe doniesienia

Bruce Willis od kilku lat walczy z poważnymi problemami zdrowotnymi. W 2022 roku zdiagnozowano u niego afazję, a rok później demencję czołowo-skroniową. Choroba postępuje, dlatego aktor przebywa obecnie w specjalistycznym ośrodku pod stałą opieką.

Pośród więźniów politycznych uwolnionych przez białoruski reżim brak Andrzeja Poczobuta. Jest komentarz Andżeliki Borys Wiadomości
Pośród więźniów politycznych uwolnionych przez białoruski reżim brak Andrzeja Poczobuta. Jest komentarz Andżeliki Borys

W sobotę 13 grudnia 2025 r. reżim Alaksandra Łukaszenki uwolnił 123 więźniów politycznych. Decyzja jest efektem negocjacji z administracją prezydenta USA Donalda Trumpa - w zamian Stany Zjednoczone zniosły sankcje na kluczowy dla Białorusi koncern nawozowy Bielaruskali.

Komunikat dla mieszkańców woj. warmińsko-mazurskiego Wiadomości
Komunikat dla mieszkańców woj. warmińsko-mazurskiego

W nowym rozkładzie jazdy, który zacznie obowiązywać 14 grudnia, będzie więcej regionalnych połączeń kolejowych, m.in. z Olsztyna do Działdowa i Elbląga - przekazał w sobotę Urząd Marszałkowski w Olsztynie. Na finansowanie transportu kolejowego samorząd województwa przeznacza ponad 100 mln zł rocznie.

Amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków zamierza umieścić najpoważniejsze ostrzeżenie na szczepionkach przeciwko COVID-19 Wiadomości
Amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków zamierza umieścić najpoważniejsze ostrzeżenie na szczepionkach przeciwko COVID-19

Amerykańska FDA planuje dodać ostrzeżenie w czarnej ramce (black box warning) do szczepionek przeciwko COVID-19. To najpoważniejsze ostrzeżenie agencji, stosowane przy ryzyku śmierci, poważnych reakcji czy niepełnosprawności.

„Prowadzi nas z uśmiechem w przepaść”. Ostre podsumowanie dwóch lat rządów Tuska Wiadomości
„Prowadzi nas z uśmiechem w przepaść”. Ostre podsumowanie dwóch lat rządów Tuska

W sobotę, 13 grudnia 2025 roku, mijają dokładnie dwa lata od zaprzysiężenia koalicyjnego rządu Donalda Tuska - złożonego z KO, PSL, Polski 2050 i Nowej Lewicy. Z tej okazji Sławomir Mentzen, lider Konfederacji, opublikował na X ostrą krytykę premiera i jego ekipy. „Ten rząd jest dokładnie taki, jakiego można było się spodziewać po Tusku - leniwy i pozbawiony ambicji” - napisał.

Działaczka białoruskiej opozycji: Andrzej Poczobut odmówił ułaskawienia z ostatniej chwili
Działaczka białoruskiej opozycji: Andrzej Poczobut odmówił ułaskawienia

Mieszkająca we Włoszech białoruska działaczka opozycyjna Julia Juchno poinformowała w sobotę PAP, że dziennikarz przebywający w białoruskim więzieniu Andrzej Poczobut odmówił ułaskawienia i dlatego nie znalazł się na liście osób uwolnionych przez reżim Łukaszenki.

IMGW wydał nowy komunikat. Oto co nas czeka z ostatniej chwili
IMGW wydał nowy komunikat. Oto co nas czeka

Jak informuje IMGW, północna Europa oraz Wyspy Brytyjskie pozostaną pod wpływem głębokiego niżu islandzkiego. Również północno-zachodnia Rosja będzie w obszarze niżu. Natomiast południowa, centralna części kontynentu oraz większość zachodniej Europy będą pod wpływem rozległego wyżu z centrami nad Alpami oraz Bałkanami. Polska pozostanie w obszarze przejściowym pomiędzy wyżej wspomnianym wyżem a niżem islandzkim. Będziemy w dość ciepłym powietrzu polarnym morskim.

Bundeswehra na wschodniej granicy Polski. Niemieckie media ujawniają plany z ostatniej chwili
Bundeswehra na wschodniej granicy Polski. Niemieckie media ujawniają plany

Niemieckie media informują o planowanym zaangażowaniu Bundeswehry we wzmocnienie wschodniej granicy Polski. Żołnierze mają uczestniczyć w działaniach inżynieryjnych w ramach polskiej operacji ochronnej, której celem jest zabezpieczenie granicy z Białorusią i Rosją. Misja ma rozpocząć się w kwietniu 2026 roku i potrwać kilkanaście miesięcy.

REKLAMA

Dr Rafał Brzeski: Nie brakowało takich, którym marzyła się Warszawa wymachująca szabelką

– Mamy wpisaną w nasze DNA nieufność do tego, co Moskwa głosi, a kto twierdzi, że wierzy w tezy rozpowszechniane z Kremla, ten w odruchowym rozumieniu jest albo matołkiem, albo jurgieltnikiem – mówi ekspert ds. bezpieczeństwa i służb specjalnych dr Rafał Brzeski w rozmowie z Jakubem Pacanem.
Polski żołnierz
Polski żołnierz / Wikipedia CC BY-ND 2,0 Ministry of the Foreign Affairs

– Jakie informacje dostała Rosja o incydencie z Przewodowa? Chaos informacyjny, jedność Zachodu?

– Przeciwne niż te, które zarzuca Polsce. Zamiast „rozszalałych, histerycznych reakcji rusofobicznych” otrzymała komunikat, że Polska potrafi chłodno oceniać sytuację, nie alarmuje niepotrzebnie i przesadnie sojuszników i nie tak łatwo zrzucić na nią odpowiedzialność za eskalowanie napięcia na styku NATO z Rosją.

– Hipotetycznie istnieje możliwość, że np. Rosja będzie próbować prowokacji pod fałszywą flagą, zwerbować na przykład Ukraińca z zaburzeniami psychicznymi lub w kryzysie i popchnąć go do dokonania czegoś głupiego.

– Oczywiście Rosja może podjąć taką próbę, ale przedstawił mnie Pan jako eksperta ds. bezpieczeństwa. Jeżeli to prawda, to nie mogę podawać tutaj scenariuszy możliwych prowokacji. Mógłbym bowiem podsunąć pomysł. Nawet jeśli nie Rosji, to komuś innemu. Scenariusze prowokacji w wojnie informacyjnej to bardzo delikatna domena. Jeśli mają być innowacyjne i dobre, to muszą być przeznaczone dla bardzo wąskiego audytorium. Ponadto powinniśmy w naszych rozważaniach określić, kogo rozumiemy pod pojęciem Rosja, gdyż po 270 dniach wojny najeźdźca Ukrainy przestał być monolitem. Wewnątrz i na zewnątrz Kremla nie jest to już zwarta putinowska Rosja, spojona chucią złupienia kolejnych ludów i odbudową imperium. Ideologiczny cement wykrusza się z dnia na dzień i na korytarzach Kremla toczy się walka grup interesów. Każda z tych grup dysponuje mniejszym lub większym przełożeniem na możliwości potrzebne do zmontowania prowokacji. Z tym rozdrobnieniem należy się liczyć, co utrudnia szybką oceną, która flaga jest prawdziwa, a która fałszywa, kto nią wymachuje i jaki realny potencjał posiada.

– W swoim skrypcie o wojnie informacyjnej pisze Pan o manewrowaniu społecznym ‒ intencjonalnym sterowaniu społeczeństwem dla osiągnięcia określonych korzyści. Udaje im się to w antagonizowaniu naszych stosunków z Ukraińcami?

– Tu akurat chyba wszystkie kremlowskie frakcje są zgodne i skłócenie Polaków z Ukraińcami jest im na rękę. Liczyli na taką kłótnię przed rozpoczęciem swojej „spec-operacji militarnej” i zaskoczyła ich Polska pomoc dla Ukrainy tak ze strony władz, jak przede wszystkim społeczeństwa. Przecież po wieloletnim podsycaniu nienawiści i szczuciu jednych na drugich Ukraińcy i Polacy powinni się nienawidzić i skakać sobie do gardeł, a tymczasem jedni nie bali się uciekać do Polski, a drudzy otworzyli im szeroko drzwi swoich domów. I nie była to nadzorowana administracyjnie kampania odgórna, ale pomoc z potrzeby serca. Takiego rozwiązania rosyjscy planiści wojny informacyjnej nie przewidzieli. W swoim arsenale mają strach, gwałt, przemoc, żądzę grabieży, ambicje, itp., ale nie potrzebę serca. Tego nie rozumieli przed inwazją na Ukrainę i nie pojmują nadal. Tłumaczą to sobie polską chorobliwą rusofobią silniejszą niż ich zdaniem tylko maskowana tymczasowo niechęć lub wręcz nienawiść do Ukraińców motywowana wolą odwetu za historię. W ich rozumowaniu Polacy powinni nienawidzić Ukraińców, a nie ich wspierać. Na tym założeniu opierają swoją propagandę i wytyczne do działań agentury wpływu.

– Jako społeczeństwo uodparniamy się na rosyjskie działania propagandowe?

– Mamy wpisaną w nasze DNA nieufność do tego, co Moskwa głosi, a kto twierdzi, że wierzy w tezy rozpowszechniane z Kremla, ten w odruchowym rozumieniu jest albo matołkiem albo jurgieltnikiem.

– Jak ocenia Pan reakcję polskich władz na zdarzenie w Przewodowie?

– Jeżeli była to zaplanowana prowokacja, a nie tragiczny przypadek, to bardzo chciano, aby polskie władze poniosło, ale się nie udało. Nawet jeśli nie była to prowokacja, to nie brakowało takich, którym marzyła się Warszawa wymachująca szabelką i żądająca od sojuszników natychmiastowego wsparcia militarnego. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow już przeciwstawiał histerycznym według niego zachowaniom polskiego rządu „powściągliwą i profesjonalną reakcję” Joe Bidena. Ocenił pochwałę amerykańskiego prezydenta jako propagandowo mniejsze zło niż irytujący spokój i wstrzemięźliwość Warszawy. Znowu Polacy zachowali się nie tak, jak powinni.

– Reakcja sojuszników, w tym USA, była zadowalająca?

– Jak najbardziej. Udzielili nam poparcia, zwłaszcza gdy przekonali się, że nie domagamy się natychmiastowych decyzji antagonizujących Moskwę. Kilkanaście napiętych nocnych godzin rozmów telefonicznych było balansowaniem na krawędzi bardzo niebezpiecznego starcia. Kalkulacje i chłodne oceny przezwyciężyły jednak emocje i w rezultacie Moskwa nie doczekała się konfrontacji, która pomogłaby scementować ponownie kremlowskie frakcje i grupy interesów oraz odzyskać społeczne poparcia dla agresji na Ukrainę.

– Szef Pentagonu Lloyd Austin zapewnił szefa MON Mariusza Błaszczaka o „żelaznym” zobowiązaniu USA do obrony Polski. Jak Pan to rozumie?

– W największym skrócie: USA są potrzebne Polsce jako swoista tarcza przed imperializmem Rosji. Polska potrzebna jest USA jako baza chroniąca przed eksmisją z Europy, a co za tym idzie redukcją do roli mocarstwa regionalnego na kontynencie amerykańskim. Jest to „żelazna” jedność interesów.

– Co ze zobowiązaniami „twardymi” i słynnym artykułem 5 NATO?

– Artykuł 5 to argument ostatniego słowa. Dalej są już tylko czyny i może się okazać, że bez możliwości odwrotu. Dlatego trzeba być nadzwyczaj ostrożnym z powoływaniem się na tę opcję. Pochopne sięganie po art. 5 może się skończyć losem bajkowego pasterza, który zbyt często krzyczał „wilk” i wzywał pomocy, aż wszystkim się znudziło i zostawiono go na pożarcie. W Berlinie bardzo by się cieszono, gdyby Warszawa się skompromitowała w roli odpowiedzialnego sojusznika.

– Czy możemy spodziewać się w bliskiej przyszłości zintensyfikowania działań Rosji w kierunku destabilizacji opinii publicznej w Polsce?

– A ma Pan jakieś wątpliwości? Jesteśmy przysłowiową zadrą niepozwalającą na komfort siedzenia nawet w miękkim fotelu, a co dopiero na coraz twardszym stołku.

– Liderzy opozycji po wydarzeniu w Przewodowie zadeklarowali współpracę z rządem ponad podziałami, jeśli chodzi o bezpieczeństwo Polski. Na ile tej woli im wystarczy?

– Przestraszyli się ogłoszenia czegoś w rodzaju stanu wojennego oraz związanego z nim internowania. Jak strach minie, względy bezpieczeństwa Polski zbledną i zachowania „totalsów” wrócą do normy.

Tekst pochodzi z 47. (1766) numeru „Tygodnika Solidarność”.



 

Polecane