Brodate piękności

Broda i wąsy, uznane za symbole męskości, w przypadku kobiet wywoływały brak akceptacji społecznej i ostracyzmy, a jednocześnie zainteresowanie i fascynację. Dawni medycy kwalifikowali nadmierne owłosienie u kobiet jako chorobę. Już w 1575 roku hiszpański lekarz Juan Huarte de San Juan w dziele „Badanie rozumu” napisał: „Kobieta, która ma dużo włosów na ciele i twarzy, jest również inteligentna, ale nieprzyjemna i kłótliwa, muskularna, brzydka, ma głęboki głos i częste problemy z niepłodnością”. 300 lat później opublikowano badania dotyczące obłędu u kobiet, wskazujące na bezpośredni związek choroby z zarostem (tylko czy właściwie diagnozowano przyczynę?).
Na marginesie
Nazywane „córkami orangutanów”, „małpami” z trudem znajdowały miejsce w społecznej przestrzeni. Ukrywały się, usuwając owłosienie, albo przeciwnie, eksponowały je w świetle cyrkowych lamp. Kobiety z wąsami obwożono po świecie jako dziwowiska, wybryki natury, obok karłów czy ludzi słoni. Annie Jones nie godziła się na przedmiotowe traktowanie siebie i innych cyrkowych freaków, udowadniając, że choć wyglądają inaczej, są ludźmi godnymi szacunku. Tworzyła spektakle, grając na instrumentach muzycznych – zawsze elegancka, eteryczna i zwiewna. Dwukrotnie wyszła za mąż, za kolegów z cyrku. Obaj byli brzuchomówcami.
Z kolei urodzona w drugiej połowie XIX wieku we Francji Clementine przez lata goliła swój nadmierny zarost. Po wyjściu za mąż za Josepha Delaita stała się współwłaścicielką kawiarni w Thaon-les-Vosges, w północnej Francji. Pewnego dnia na festiwalu zobaczyła kobietę z brodą, cieszącą się dużym zainteresowaniem publiczności. Postanowiła wówczas dokonać nietypowego zakładu, że wyhoduje większą i gęstszą brodę. Oczywiście cel osiągnęła, a wraz z nim rozgłos i popularność. To było spektakularne ujawnienie. Jej postać, a także wyjątkowa osobowość przyciągała tłumy zainteresowanych, którzy mogli również napić się z nią dobrej kawy. Sama kawiarnia zyskała nowy szyld: „Kawiarnia brodatej pani”. Po śmierci męża Clementine występowała na cyrkowych scenach w Paryżu i Londynie. Była zapaloną bicyklistką, a w trakcie I wojny światowej jedną z najsłynniejszych i najbardziej charakterystycznych sanitariuszek na froncie. W 1905 roku na mocy specjalnego dekretu otrzymała pozwolenie na noszenie męskiego stroju. Zmarła tuż przed II wojną światową, a na jej grobie został umieszczony napis „Tu leży Clementine Delait, kobieta z brodą”.
Brodata Miss z Meksyku
Bohaterką XIX-wiecznych cyrkowych spektakli była także Julia Pastrana, która urodziła się całkowicie owłosiona. Porzucona w meksykańskim sierocińcu przekazywana była i sprzedawana kolejnym właścicielom cyrków. Cieszyła się olbrzymią popularnością, dlatego „posiadanie” jej w swojej trupie gwarantowało sukces. W kocu trafiła pod skrzydła Theodora Lenta, który zorganizował jej tournée po Europie, a prywatnie został jej mężem. W Polsce występ Pastrany odbył się w ówczesnym Cyrku Ślęzaka na Placu Zielonym w Warszawie. W relacji z tego wydarzenia Witold Filler napisał, że ciało Pastrany pokryte szczelnie włosami było „inne”, balansujące na granicy człowieka i zwierzęcia. Widzowie chcieli ją dotykać, sprawdzić, czy jest prawdziwa. Umarła zaraz po porodzie synka, w Moskwie, ale jej ciało i zmarłego również dziecka zmumifikowano i sprzedawano, aż trafiło do Muzeum Kryminalnego w Oslo. Dopiero w 2013 roku Julia spoczęła na meksykańskim cmentarzu.
Hipertrichoza i hirsutyzm
Dziś wiadomo, że Pastrana cierpiała na hipertrichozę, która może wystąpić zarówno u kobiet, jak i u mężczyzn. Nazywana syndromem wilkołaka lub zespołem Ambras hipertrichoza to zaburzenie genetyczne, które charakteryzuje się nadmiernym owłosieniem ciała. Syndrom ten może obejmować różne części ciała, często też twarz. Pierwszy raz został opisany już w XVII wieku. Clementine i Annie cierpiały na hirsutyzm, czyli owłosienie typu męskiego, występujące na twarzy, klatce piersiowej, brzuchu, udach oraz wokół brodawek kobiet. Szacuje się, że w różnym stopniu ta dolegliwość dotyka jedną na czternaście kobiet. W 2014 roku naukowcy po obejrzeniu blisko 3 tysięcy zdjęć twarzy kobiet, wykonanych w bardzo wysokiej rozdzielczości, odkryli, że białe kobiety mają najmniej włosów, a Azjatki najwięcej. Ważne jest też pochodzenie etniczne – na przykład białe Włoszki miały więcej włosów niż białe Brytyjki. Przyczyn hirsutyzmu może być wiele: endokrynologiczne, zaburzenia okołomenopauzalne, guzy nowotworowe, przerost nadnerczy, ale też nadwaga i otyłość. Zależnie od przyczyn ordynowane są kuracje farmakologiczne, ale też zmiana trybu życia i dieta. W ukrywaniu dolegliwości pomaga przemysł kosmetyczny, z całą paletą kremów, wosków do depilacji oraz zabiegów laserowych. Rocznie Amerykanki wydają na depilację blisko miliard dolarów.
Sikhijka nie usuwa włosów
Harnaam Kaur, pochodząca z Indii, wychowała się w Wielkiej Brytanii. W wieku 11 lat na jej twarzy zaczął pojawiać się zarost. Zawstydzona dziewczynka usuwała go woskiem dwa razy w tygodniu. 5 lat później stała się wyznawczynią sikhizmu, czyli indyjskiej religii będącej połączeniem islamu i hinduizmu. Jedną z zasad tej religii jest zakaz zbytniego ingerowania we własne ciało, dlatego młoda kobieta przestała się depilować. Szybko doczekała się gęstej brody, co spotkało się z odrzuceniem społecznym. 23-latka miała problemy z pracą, wyzywano ją na ulicy, popadła nawet w depresję i zaczęła się okaleczać. W końcu odnalazła równowagę i postanowiła pokazać, że można być pięknym człowiekiem bez względu na rozpowszechniane przez media normy. Z dumą prezentuje dziś długą i zadbaną brodę.
Od Fridy Kahlo do Tyry Banks
Terrorowi powszechnej depilacji nie poddaje się wiele znanych kobiet. Jedna z najwybitniejszych malarek XX wieku Frida Kahlo uznała, że zarost nie jest powodem do wstydu. Oprócz bardzo bujnych zrośniętych brwi (synophrys, monobrew – anomalia rozwojowa polegająca na połączeniu się brwi) twarz Fridy miała również gęste i czarne wąsy, których się nie pozbywała. Na wielu jej obrazach, autoportretach, widzimy twarz kobiecą ozdobioną wąsem. Tak również do końca XIX wieku postrzegali zarost u kobiet Ajnowie, których kobiety tatuowały sobie wąsy. Warto dodać, że na Bliskim Wschodzie monobrew u kobiety jest znakiem niewinności. Serialowa Frida – Salma Hayek, podobnie jak jej bohaterka, ma dość widoczny wąsik. Lekki puch pod nosem dostrzec można u Beyoncé, Kristen Stewart, Keiry Knightley, Anne Hathaway, Marion Cotillard, Madonny i Miley Cyrus. Alicia Keys z dumą pozuje w sukience odkrywającej włosy na klatce piersiowej i brzuchu. Modelka Tyra Banks, która również nie usuwa wąsów, stwierdza w wywiadach, że nie lubi też golić nóg i pach, do czego przyłącza się Julia Roberts. Być może słynne powiedzenie Marcela Prousta: „Pozostawmy piękne kobiety mężczyznom bez wyobraźni”, warto sparafrazować: „Mężczyźni z wyobraźnią dostrzegają piękno w każdej kobiecie”.