Norbert „Smoła” Smoliński: Śpiewając pieśni powstańcze, podnosimy w górę sztandary

– Przed występem zabrałem naszą Ferajnę na Powązki Wojskowe, gdzie odwiedziliśmy groby „Rudego”, „Alka”, „Zośki”, groby poetów Powstania… Nie ukrywam, że niejedna łezka się polała, nasze dzieciaki są bardzo wrażliwe. Stanęły przy brzozowych krzyżach, zawiesiły na nich swoje szkolne emblematy i nasze symbole Dziecięcej Ferajny. Z Norbertem „Smołą” Smolińskim, kompozytorem, pieśniarzem, liderem zespołu Contra Mundum i autorem projektu Dziecięca Ferajna, rozmawia Agnieszka Żurek.
Norbert
Norbert "Smoła" Smoliński i Dziecięca Ferajna / fot. z arch. N. Smolińskiego

– 1 sierpnia. Twoja pierwsza myśl.

– „Kadzidlany czas”. Tak to zawsze nazywam. To czas, kiedy odwiedzamy Powązki i inne cmentarze, miejsca pamięci, miejsca straceń, zapalamy znicze… „Kadzidlany czas” to zapach zniczy, to brzozowe krzyże na Powązkach, groby młodych żołnierzy Szarych Szeregów, poetów Powstania Warszawskiego, spacery śladem barykad i szańców.

– A co ten czas oznacza dla Twojej rodziny?

– Mój dziadek w chwili wybuchu Powstania miał 39 lat, był w stopniu sierżanta. Za jedną z akcji w czasie Powstania dostał Virtuti Militari. Otrzymał także Krzyż Armii Krajowej od rządu londyńskiego. Przechodził kanałami ze Starówki na północny Żoliborz. Wyprowadzał stamtąd łączność i cywilów. I właśnie za to został odznaczony.

– Jakie macie plany na 1 sierpnia z Twoją Dziecięcą Ferajną? Który to już raz zaśpiewacie przy pomniku Powstania Warszawskiego?

– To będzie już nasz czwarty koncert w hołdzie Powstańcom Warszawskim. Zaczęliśmy od grupy kilkorga dzieci, rok później było ich już ponad dwadzieścioro, w zeszłym roku – pięćdziesięcioro, a w tym roku przekroczyliśmy setkę. Spod Tarnowa przyjedzie czterdzieścioro dzieciaków, które ćwiczą repertuar już od kilku miesięcy. Przybędzie ekipa Lubelaków, nasz lokalny oddział Ferajny z Lubelszczyzny, gdzie od kilku lat mieszkam. Będzie z nami tzw. stara Ferajna, czyli dzieci, które już z nami wiele razy występowały. Przyjedzie chór Soul Sanok z Rzeszowa. Próby zaczynamy 1 sierpnia od 9.00, niedaleko pomnika Powstania. Od godziny 15.00 będziemy już z warszawiakami pod kolumną Zygmunta. O 16.00 zaczyna się „żywa kotwica” – warszawiacy ustawią się w znak Polski Walczącej, a my będziemy towarzyszyć im śpiewem. Jeden z naszych chłopców, Błażej Grzegorczyk, został zaproszony przez organizatorów do solowego odśpiewania kilku pieśni. Na Godzinę „W” czekamy pod kolumną Zygmunta, o 17.00 oddamy jak wszyscy hołd Powstańcom, a później przemaszerujemy przez Starówkę ze sztandarami naszych gmin i miejscowości. Przejdziemy Rynkiem, następnie obok pomnika Małego Powstańca i udamy się na plac Krasińskich, gdzie od 18.00 będziemy czekać na warszawiaków, którzy przyjdą z Marszu Powstania. Damy w tym miejscu dwugodzinny koncert.

"Najważniejsze święto w roku"

– Jak dzieciaki z Ferajny odbierają rocznicę wybuchu Powstania?

– Dla nas jest to najważniejsze święto w roku. Nie umniejszam oczywiście innym naszym koncertom, których dajemy w ciągu roku kilkanaście. One nas napędzają, motywują, scalają, powodują, że w dzieciach wzrasta świadomość tego, co robią, o kim śpiewają, kim są ludzie, którzy te piosenki stworzyli i którzy są ich bohaterami… Z „Ferajną” tworzymy jeden wielki „team”, naprawdę zgraną drużynę. 1 sierpnia jest dniem, na który czekamy najbardziej, dla mnie jest to – poza naszymi katolickimi świętami Bożego Narodzenia i Wielkanocy – najważniejszy dzień w roku.

– Jaki repertuar wykonacie w tym roku?

– Mamy w planie 23 utwory. Wykonamy klasyczne pieśni powstańcze, takie jak „Pałacyk Michla”, „Chłopaki za AK” czy „Warszawskie dzieci”, ale także utwór: „Rozkaz”, „Niezłomni”, „Niezwyciężeni”, „Partyzantem być”, „Uwierz, Polsko”, „Dziś idę walczyć, mamo”, „Kroniki”, „Rotę” czy „Pieśń Konfederatów Barskich”.

"Z takimi dziećmi chce się pracować"

– Czym dla dzieci z Ferajny jest dziś Powstanie, które wybuchło przecież prawie 80 lat temu?

– Sporo dzieci z Ferajny nie pochodzi z Warszawy ani nawet z jej okolic, ale jest to dla nich bardzo ważne wydarzenie, mimo że odległe w czasie. Kojarzą je z uczestnictwem w Powstaniu, a często niestety także i ze śmiercią, swoich rówieśników, harcerzy „Szarych Szeregów”, łączników. Miesiąc temu byliśmy zaproszeni przez ministra kultury i dziedzictwa narodowego pana premiera Piotra Glińskiego na obchody Dnia Dziecka w MKiDN. Przed występem zabrałem naszą Ferajnę na Powązki Wojskowe, gdzie odwiedziliśmy groby „Rudego”, „Alka”, „Zośki”, autora „Kamieni na szaniec” Aleksandra Kamińskiego, groby sanitariuszek, łączniczek i łączników, groby Tadeusza Gajcego, Zdzisława Stroińskiego, Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, Józefa Szczepańskiego ps. „Ziutek”… Opowiedziałem im o tym, co działo się w Powstaniu. Nie ukrywam, że niejedna łezka się polała, nasze dzieciaki są bardzo wrażliwe. Stanęły przy brzozowych krzyżach, zawiesiły na nich swoje szkolne emblematy i nasze symbole Dziecięcej Ferajny.

– Czują zatem wspólnotę z tamtym pokoleniem, mimo upływu czasu?

– Myślę, że bardzo. Słowa Jana Zamoyskiego o tym, że „takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie”, są bardzo mądre i aktualne. To brzmi bardzo szumnie i jest nasączone patosem, ale to jest prawda: przyjąłem te słowa jako swoją misję. Od dziesięciu lat śpiewam na różnych polskich scenach, także z dzieciakami. Udało się je zebrać w jedną Ferajnę, robimy także castingi w szkołach, wysyłamy zawiadomienia do różnych zespołów dziecięcych i młodzieżowych. Dołącza do nas coraz więcej dzieciaków, które kapitalnie śpiewają, mają świetny słuch. Z takimi dziećmi chce się pracować.

Więźniarka Auschwitz przyjaciółką zespołu

– Szczególnie wzruszające są te momenty, kiedy zapraszacie na scenę kombatantów. Często towarzyszy Wam na koncertach była więźniarka Auschwitz pani Barbara Wojnarowska-Gautier.

– Tak, nasza kochana pani Basia stała się przyjaciółką zespołu, dzieci ją uwielbiają – z wzajemnością oczywiście. Z wielkim zainteresowaniem słuchają jej opowieści, tak jak chociażby na spotkaniu w Braniewie, kiedy pani Barbara podzieliła się swoim świadectwem. Była ofiarą niesławnego doktora Mengele, toteż opowiadała o niesamowitym niemieckim bestialstwie, ale zarazem nie mówiła o tym z nienawiścią. Pokazywała dzieciom, że nawet po tak tragicznych doświadczeniach można przejść przez życie z uśmiechem, mimo wszystko znaleźć w sobie wewnętrzną siłę. Na tegorocznych obchodach rocznicy Powstania zabraknie pani Marii Kisielewskiej-Podrez, także byłej więźniarki obozu w Auschwitz. Pani Maria zmarła niestety w maju tego roku. Rok temu była z nami na scenie. Na pewno zadedykuję jej utwór „Auschwitz”.

– Jak dzieci odbierają spotkania z panią Barbarą Wojnarowską-Gautier? Jest ona osobą bardzo młodą duchem.

– Musiałabyś zobaczyć, jak wpadają jej w objęcia. To nasza ciocia-babcia.

– Bardzo podoba mi się, kiedy pani Barbara komentuje Wasze zdjęcia na Facebooku i pisze: „Smoła, daj dzieciakom trochę luzu” albo: „Uważajcie na upały!”.

– Uwielbiam, kiedy mówi do mnie „Smoła” [śmiech].

"Nikt w tej chwili nie odważy się podnieść ręki na pamięć o Powstaniu"

– Środowiskom usiłującym obrzydzić patriotyzm i obchody narodowych rocznic nie udało się nastawić Polaków niechętnie do Powstania. Chyba niezależnie od tego, jakie kto ma poglądy, 1 sierpnia oddaje hołd Powstańcom.

– Tak sądzę. Mimo potwornych burz i sztormów na płaszczyźnie politycznej . Nawet jeśli ktoś 1 sierpnia nie idzie z nami, to nie jest przeciwko nam. To już jest taka siła i potęga łańcucha tożsamościowego, że nie da się jej pokonać. W obchodach uczestniczą sędziwi kombatanci i małe szkraby, które siadają z nami na scenie, 1 sierpnia do Warszawy ludzie jadą z całej Polski. Chcą tego dnia być na Powązkach, na uroczystościach. Oczywiście, wspominamy także inne zrywy narodowe, takie jak powstanie styczniowe, zwycięskie powstanie wielkopolskie, ale chyba Powstanie Warszawskie łączy nas najmocniej, mimo ogromnej tragedii, jaka się z nim wiązała, mimo tysięcy ofiar, straszliwej rzezi Woli, zburzenia Warszawy, wywózek do obozów… Mimo tak ogromnego cierpienia ten etos Powstania lśni na firmamencie.

– Szczególnego wymiaru obchodom 1 sierpnia nadaje fakt, że odbywają się one właśnie w tym mieście, które zostało zrównane z ziemią i którego miało nie być na mapie, a jednak odrodziło się jak Feniks z popiołów. To jest wręcz metafizyczne.

– Tak, jest w tym metafizyka. To właśnie ten „kadzidlany czas”, o którym mówiłem na początku naszej rozmowy. W tych obchodach jest jakaś baśniowość, to dla tych małych dzieci brzmi jak opowieści…

– „…o rycerstwie spod kresowych stanic, o obrońcach naszych polskich granic…”

– Tak, Powstańcy to byli rycerze. To wszystko zawarte jest w pieśniach.

– Rozmawialiśmy ostatnio na kolegium redakcyjnym o tym, dlaczego idea Powstania jest tak nośna i aktualna i doszliśmy do wniosku, że – jakkolwiek banalnie to brzmi – chodzi w niej o wolność.

– Tak, była to walka o wolność i niezgoda na to, co dzieje się wokół, na balkony zasnute powieszonymi trupami, na szubienice, Pawiak, wywózki, egzekucje, łapanki… Ludzie mieli tego dosyć. A my nie mamy dziś prawa oceniać, czy Powstanie miało sens, czy nie. Dziś mądrzą się na ten temat tęgie głowy, to wszystko podlane jest polityką, toczą się rozmaite przepychanki, ale żeby mieć prawo mówić o sensie bądź bezsensie Powstania, trzeba było żyć w tamtych czasach i mieć tamte dylematy, widzieć to, co widzieli ci ludzie, być tak strasznie gnębionym. Potrzeba wolności była tak silna, że musiała w końcu wybuchnąć. Ci młodzi ludzie wierzyli, że dadzą radę, nie mieli przecież wiedzy o prawdziwej sytuacji politycznej, o tym, kto nas zdradził, a kto oszukał. Nie mogli sprawdzić tego w internecie. Byli skazani na samodzielne pozyskiwanie informacji w warunkach wojennych, gdzie na dodatek szalała dezinformacja.

– Spotkałeś jakiegoś Powstańca, który powiedział, że nie było warto walczyć?

– Nie.

– To jest chyba odpowiedź. I odpowiedzią są te dzieciaki, które chcą o tych ludziach pamiętać i żyć tymi wartościami.

– Oby nigdy nie trzeba było tego weryfikować w praktyce. Nie po to z tymi dzieciakami śpiewam i nie po to ich uczę, żeby ich w jakikolwiek sposób nakręcać politycznie. Jesteśmy jak najdalsi od polityki, jątrzenia, pieniactwa. Po prostu przekazujemy tym dzieciom historię Polski i pamięć, budując ogniwa łańcucha tożsamościowego.

– Bywa, że Polacy z zagranicy przyjeżdżają do Warszawy specjalnie na obchody 1 sierpnia. Spotkałeś się z takimi ludźmi?

– Oczywiście. To jeszcze wyraźniej pokazuje, jak silny jest etos Powstania. Do Polonii trafiają filmy dokumentalne, fabularne, polskie seriale, archiwalia, których coraz więcej jest odkrywanych, to wszystko buduje coraz większą świadomość naszej historii. Niesamowicie ważna jest w tym muzyka z tamtego okresu, ta duma, powaga, dzielność. Te „63 dni chwały”, pomimo że w drugiej fazie Powstania rozpoczęła się już potworna klęska, zachowały się w naszej świadomości jako czas dumy, honoru. Śpiewając pieśni powstańcze, podnosimy w górę sztandary. Poświęcenie było ogromne, ale myślimy dziś o tym zrywie jako o bohaterstwie, nie jako o klęsce. Odwołując się do „Tygodnika Solidarność”, można powiedzieć to samo – przecież ci ludzie, którzy wyszli walczyć o niepodległość w czasach komuny, także nie wiedzieli, czy wrócą do domu. I nie wszyscy wrócili. Część z nich oddała życie na ulicach, w kopalniach, stoczniach… Trzeba było mieć w sobie mnóstwo odwagi i męstwa, żeby powiedzieć „nie” totalitaryzmom. Nasza historia jednak taka jest, to są te polskie etosy, o których śpiewam.

Tekst pochodzi z 31 (1801) numeru „Tygodnika Solidarność”.


 

POLECANE
Parafianie stanęli w obronie proboszcza. Przyjechało pięć radiowozów z ostatniej chwili
Parafianie stanęli w obronie proboszcza. Przyjechało pięć radiowozów

Jak donosi lokalny gorzowski serwis gorzowianin.com, na cmentarzu komunalnym przy ul. Żwirowej w Gorzowie doszło do awantury pomiędzy policją, która zatrzymała księdza do kontroli, a żałobnikami, którzy po pogrzebie zmierzali na stypę. 

Powrót do tej polityki będzie dla Polski katastrofą tylko u nas
Powrót do tej polityki będzie dla Polski katastrofą

Co łączy spotkanie liderów czterech zachodnich państw w 2024 roku z rozmowami w Mińsku ws. Ukrainy w 2015 roku? To pokaz politycznej abdykacji Ameryki w Europie. Która zawsze prowadzi do nieszczęść dla naszej części kontynentu zwłaszcza. Ekskluzywne spotkanie Bidena z liderami Niemiec, Francji i Wielkiej Brytanii właśnie w Berlinie, bez udziału np. Polski, Włoch czy Ukrainy, to zapowiedź polityki, jaką prowadzić będzie w Europie Kamala Harris. Oczywiście jeśli wygra wybory prezydenckie.

Hennig-Kloska o spadku sprzedaży detalicznej. To dobrze dla klimatu z ostatniej chwili
Hennig-Kloska o spadku sprzedaży detalicznej. "To dobrze dla klimatu"

Katastrofalne dane ze sklepów o wynikach sprzedaży detalicznej we wrześniu zaskoczyły dzisiaj ekspertów w całej Polsce. Optymistycznie w sprawie wypowiedziała się jednak minister klimatu Paulina Hennig-Kloska, która stwierdziła, że spada sprzedaż produktów "takich, bez których czasami możemy się obyć", a poza tym, to "dobrze dla klimatu". 

Zbigniew Kuźmiuk: Trwają przygotowania do likwidacji „800 plus” z ostatniej chwili
Zbigniew Kuźmiuk: Trwają przygotowania do likwidacji „800 plus”

Rząd Tuska przesłał do Sejmu coroczne sprawozdanie z wykonywania ustawy o pomocy państwa w wychowywaniu dzieci za rok 2023, w którym znalazły się między innymi tezy, że program 800 plus „miał ograniczony wpływ na dzietność”, oraz że „program prawdopodobnie przyczynił się do niewielkiego wzrostu urodzeń w pierwszych latach po wprowadzeniu świadczenia”. 

Karambol na S7. Adwokat oskarżonego kierowcy zabiera głos z ostatniej chwili
Karambol na S7. Adwokat oskarżonego kierowcy zabiera głos

W rozmowie z Onetem obrońca kierowcy oskarżonego o spowodowanie katastrofy lądowej na S7 mecenas Marek Wasilewski zabrał głos ws. okoliczności wypadku i stanu swojego klienta.

RPO do premiera: To założenie jest pozbawione podstaw z ostatniej chwili
RPO do premiera: To założenie jest pozbawione podstaw

Pozbawione podstaw jest przyjmowanie założenia, iż osoby powołane na stanowiska sędziowskie od 2018 r. nie są sędziami, a wydawane przez nich orzeczenia są orzeczeniami nieistniejącymi - napisał Rzecznik Praw Obywatelskich Marcin Wiącek w stanowisku przesłanym do premiera Donalda Tuska.

Pan bredzi!. Reporter Telewizji Republika doprowadził Agnieszkę Holland do wściekłości z ostatniej chwili
"Pan bredzi!". Reporter Telewizji Republika doprowadził Agnieszkę Holland do wściekłości

We wtorek przed Kancelarią Premiera odbyła się manifestacja przeciwko polityce migracyjnej rządu. Obecna na niej była kontrowersyjna reżyser, Agnieszka Holland, twórca filmu "Zielona Granica", który szkalował polską Straż Graniczną i jej działania w obronie granic państwowych.

Polska zamyka rosyjski konsulat w Poznaniu. Jest komentarz Rosji z ostatniej chwili
Polska zamyka rosyjski konsulat w Poznaniu. Jest komentarz Rosji

Rzecznik rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa skomentowała podczas wtorkowej konferencji prasowej decyzję Polski o zamknięciu rosyjskiego konsulatu w Poznaniu.

Rodzice ks. Olszewskiego pod Prokuraturą Krajową. To nagranie łamie serce z ostatniej chwili
Rodzice ks. Olszewskiego pod Prokuraturą Krajową. To nagranie łamie serce

We wtorek pod Prokuraturą Krajową zjawili się rodzice przetrzymywanego od miesięcy w areszcie ks. Michała Olszewskiego.

Sikorski: Polska zamyka rosyjski konsulat w Poznaniu z ostatniej chwili
Sikorski: Polska zamyka rosyjski konsulat w Poznaniu

Szef MSZ Radosław Sikorski poinformował, że za ostatnimi próbami dywersji w Polsce i krajach sojuszniczych stoi Rosja, dlatego zdecydował o wycofaniu zgody na funkcjonowanie konsulatu Rosji w Poznaniu. Jego personel zostanie uznany za osoby niepożądane w Polsce.

REKLAMA

Norbert „Smoła” Smoliński: Śpiewając pieśni powstańcze, podnosimy w górę sztandary

– Przed występem zabrałem naszą Ferajnę na Powązki Wojskowe, gdzie odwiedziliśmy groby „Rudego”, „Alka”, „Zośki”, groby poetów Powstania… Nie ukrywam, że niejedna łezka się polała, nasze dzieciaki są bardzo wrażliwe. Stanęły przy brzozowych krzyżach, zawiesiły na nich swoje szkolne emblematy i nasze symbole Dziecięcej Ferajny. Z Norbertem „Smołą” Smolińskim, kompozytorem, pieśniarzem, liderem zespołu Contra Mundum i autorem projektu Dziecięca Ferajna, rozmawia Agnieszka Żurek.
Norbert
Norbert "Smoła" Smoliński i Dziecięca Ferajna / fot. z arch. N. Smolińskiego

– 1 sierpnia. Twoja pierwsza myśl.

– „Kadzidlany czas”. Tak to zawsze nazywam. To czas, kiedy odwiedzamy Powązki i inne cmentarze, miejsca pamięci, miejsca straceń, zapalamy znicze… „Kadzidlany czas” to zapach zniczy, to brzozowe krzyże na Powązkach, groby młodych żołnierzy Szarych Szeregów, poetów Powstania Warszawskiego, spacery śladem barykad i szańców.

– A co ten czas oznacza dla Twojej rodziny?

– Mój dziadek w chwili wybuchu Powstania miał 39 lat, był w stopniu sierżanta. Za jedną z akcji w czasie Powstania dostał Virtuti Militari. Otrzymał także Krzyż Armii Krajowej od rządu londyńskiego. Przechodził kanałami ze Starówki na północny Żoliborz. Wyprowadzał stamtąd łączność i cywilów. I właśnie za to został odznaczony.

– Jakie macie plany na 1 sierpnia z Twoją Dziecięcą Ferajną? Który to już raz zaśpiewacie przy pomniku Powstania Warszawskiego?

– To będzie już nasz czwarty koncert w hołdzie Powstańcom Warszawskim. Zaczęliśmy od grupy kilkorga dzieci, rok później było ich już ponad dwadzieścioro, w zeszłym roku – pięćdziesięcioro, a w tym roku przekroczyliśmy setkę. Spod Tarnowa przyjedzie czterdzieścioro dzieciaków, które ćwiczą repertuar już od kilku miesięcy. Przybędzie ekipa Lubelaków, nasz lokalny oddział Ferajny z Lubelszczyzny, gdzie od kilku lat mieszkam. Będzie z nami tzw. stara Ferajna, czyli dzieci, które już z nami wiele razy występowały. Przyjedzie chór Soul Sanok z Rzeszowa. Próby zaczynamy 1 sierpnia od 9.00, niedaleko pomnika Powstania. Od godziny 15.00 będziemy już z warszawiakami pod kolumną Zygmunta. O 16.00 zaczyna się „żywa kotwica” – warszawiacy ustawią się w znak Polski Walczącej, a my będziemy towarzyszyć im śpiewem. Jeden z naszych chłopców, Błażej Grzegorczyk, został zaproszony przez organizatorów do solowego odśpiewania kilku pieśni. Na Godzinę „W” czekamy pod kolumną Zygmunta, o 17.00 oddamy jak wszyscy hołd Powstańcom, a później przemaszerujemy przez Starówkę ze sztandarami naszych gmin i miejscowości. Przejdziemy Rynkiem, następnie obok pomnika Małego Powstańca i udamy się na plac Krasińskich, gdzie od 18.00 będziemy czekać na warszawiaków, którzy przyjdą z Marszu Powstania. Damy w tym miejscu dwugodzinny koncert.

"Najważniejsze święto w roku"

– Jak dzieciaki z Ferajny odbierają rocznicę wybuchu Powstania?

– Dla nas jest to najważniejsze święto w roku. Nie umniejszam oczywiście innym naszym koncertom, których dajemy w ciągu roku kilkanaście. One nas napędzają, motywują, scalają, powodują, że w dzieciach wzrasta świadomość tego, co robią, o kim śpiewają, kim są ludzie, którzy te piosenki stworzyli i którzy są ich bohaterami… Z „Ferajną” tworzymy jeden wielki „team”, naprawdę zgraną drużynę. 1 sierpnia jest dniem, na który czekamy najbardziej, dla mnie jest to – poza naszymi katolickimi świętami Bożego Narodzenia i Wielkanocy – najważniejszy dzień w roku.

– Jaki repertuar wykonacie w tym roku?

– Mamy w planie 23 utwory. Wykonamy klasyczne pieśni powstańcze, takie jak „Pałacyk Michla”, „Chłopaki za AK” czy „Warszawskie dzieci”, ale także utwór: „Rozkaz”, „Niezłomni”, „Niezwyciężeni”, „Partyzantem być”, „Uwierz, Polsko”, „Dziś idę walczyć, mamo”, „Kroniki”, „Rotę” czy „Pieśń Konfederatów Barskich”.

"Z takimi dziećmi chce się pracować"

– Czym dla dzieci z Ferajny jest dziś Powstanie, które wybuchło przecież prawie 80 lat temu?

– Sporo dzieci z Ferajny nie pochodzi z Warszawy ani nawet z jej okolic, ale jest to dla nich bardzo ważne wydarzenie, mimo że odległe w czasie. Kojarzą je z uczestnictwem w Powstaniu, a często niestety także i ze śmiercią, swoich rówieśników, harcerzy „Szarych Szeregów”, łączników. Miesiąc temu byliśmy zaproszeni przez ministra kultury i dziedzictwa narodowego pana premiera Piotra Glińskiego na obchody Dnia Dziecka w MKiDN. Przed występem zabrałem naszą Ferajnę na Powązki Wojskowe, gdzie odwiedziliśmy groby „Rudego”, „Alka”, „Zośki”, autora „Kamieni na szaniec” Aleksandra Kamińskiego, groby sanitariuszek, łączniczek i łączników, groby Tadeusza Gajcego, Zdzisława Stroińskiego, Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, Józefa Szczepańskiego ps. „Ziutek”… Opowiedziałem im o tym, co działo się w Powstaniu. Nie ukrywam, że niejedna łezka się polała, nasze dzieciaki są bardzo wrażliwe. Stanęły przy brzozowych krzyżach, zawiesiły na nich swoje szkolne emblematy i nasze symbole Dziecięcej Ferajny.

– Czują zatem wspólnotę z tamtym pokoleniem, mimo upływu czasu?

– Myślę, że bardzo. Słowa Jana Zamoyskiego o tym, że „takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie”, są bardzo mądre i aktualne. To brzmi bardzo szumnie i jest nasączone patosem, ale to jest prawda: przyjąłem te słowa jako swoją misję. Od dziesięciu lat śpiewam na różnych polskich scenach, także z dzieciakami. Udało się je zebrać w jedną Ferajnę, robimy także castingi w szkołach, wysyłamy zawiadomienia do różnych zespołów dziecięcych i młodzieżowych. Dołącza do nas coraz więcej dzieciaków, które kapitalnie śpiewają, mają świetny słuch. Z takimi dziećmi chce się pracować.

Więźniarka Auschwitz przyjaciółką zespołu

– Szczególnie wzruszające są te momenty, kiedy zapraszacie na scenę kombatantów. Często towarzyszy Wam na koncertach była więźniarka Auschwitz pani Barbara Wojnarowska-Gautier.

– Tak, nasza kochana pani Basia stała się przyjaciółką zespołu, dzieci ją uwielbiają – z wzajemnością oczywiście. Z wielkim zainteresowaniem słuchają jej opowieści, tak jak chociażby na spotkaniu w Braniewie, kiedy pani Barbara podzieliła się swoim świadectwem. Była ofiarą niesławnego doktora Mengele, toteż opowiadała o niesamowitym niemieckim bestialstwie, ale zarazem nie mówiła o tym z nienawiścią. Pokazywała dzieciom, że nawet po tak tragicznych doświadczeniach można przejść przez życie z uśmiechem, mimo wszystko znaleźć w sobie wewnętrzną siłę. Na tegorocznych obchodach rocznicy Powstania zabraknie pani Marii Kisielewskiej-Podrez, także byłej więźniarki obozu w Auschwitz. Pani Maria zmarła niestety w maju tego roku. Rok temu była z nami na scenie. Na pewno zadedykuję jej utwór „Auschwitz”.

– Jak dzieci odbierają spotkania z panią Barbarą Wojnarowską-Gautier? Jest ona osobą bardzo młodą duchem.

– Musiałabyś zobaczyć, jak wpadają jej w objęcia. To nasza ciocia-babcia.

– Bardzo podoba mi się, kiedy pani Barbara komentuje Wasze zdjęcia na Facebooku i pisze: „Smoła, daj dzieciakom trochę luzu” albo: „Uważajcie na upały!”.

– Uwielbiam, kiedy mówi do mnie „Smoła” [śmiech].

"Nikt w tej chwili nie odważy się podnieść ręki na pamięć o Powstaniu"

– Środowiskom usiłującym obrzydzić patriotyzm i obchody narodowych rocznic nie udało się nastawić Polaków niechętnie do Powstania. Chyba niezależnie od tego, jakie kto ma poglądy, 1 sierpnia oddaje hołd Powstańcom.

– Tak sądzę. Mimo potwornych burz i sztormów na płaszczyźnie politycznej . Nawet jeśli ktoś 1 sierpnia nie idzie z nami, to nie jest przeciwko nam. To już jest taka siła i potęga łańcucha tożsamościowego, że nie da się jej pokonać. W obchodach uczestniczą sędziwi kombatanci i małe szkraby, które siadają z nami na scenie, 1 sierpnia do Warszawy ludzie jadą z całej Polski. Chcą tego dnia być na Powązkach, na uroczystościach. Oczywiście, wspominamy także inne zrywy narodowe, takie jak powstanie styczniowe, zwycięskie powstanie wielkopolskie, ale chyba Powstanie Warszawskie łączy nas najmocniej, mimo ogromnej tragedii, jaka się z nim wiązała, mimo tysięcy ofiar, straszliwej rzezi Woli, zburzenia Warszawy, wywózek do obozów… Mimo tak ogromnego cierpienia ten etos Powstania lśni na firmamencie.

– Szczególnego wymiaru obchodom 1 sierpnia nadaje fakt, że odbywają się one właśnie w tym mieście, które zostało zrównane z ziemią i którego miało nie być na mapie, a jednak odrodziło się jak Feniks z popiołów. To jest wręcz metafizyczne.

– Tak, jest w tym metafizyka. To właśnie ten „kadzidlany czas”, o którym mówiłem na początku naszej rozmowy. W tych obchodach jest jakaś baśniowość, to dla tych małych dzieci brzmi jak opowieści…

– „…o rycerstwie spod kresowych stanic, o obrońcach naszych polskich granic…”

– Tak, Powstańcy to byli rycerze. To wszystko zawarte jest w pieśniach.

– Rozmawialiśmy ostatnio na kolegium redakcyjnym o tym, dlaczego idea Powstania jest tak nośna i aktualna i doszliśmy do wniosku, że – jakkolwiek banalnie to brzmi – chodzi w niej o wolność.

– Tak, była to walka o wolność i niezgoda na to, co dzieje się wokół, na balkony zasnute powieszonymi trupami, na szubienice, Pawiak, wywózki, egzekucje, łapanki… Ludzie mieli tego dosyć. A my nie mamy dziś prawa oceniać, czy Powstanie miało sens, czy nie. Dziś mądrzą się na ten temat tęgie głowy, to wszystko podlane jest polityką, toczą się rozmaite przepychanki, ale żeby mieć prawo mówić o sensie bądź bezsensie Powstania, trzeba było żyć w tamtych czasach i mieć tamte dylematy, widzieć to, co widzieli ci ludzie, być tak strasznie gnębionym. Potrzeba wolności była tak silna, że musiała w końcu wybuchnąć. Ci młodzi ludzie wierzyli, że dadzą radę, nie mieli przecież wiedzy o prawdziwej sytuacji politycznej, o tym, kto nas zdradził, a kto oszukał. Nie mogli sprawdzić tego w internecie. Byli skazani na samodzielne pozyskiwanie informacji w warunkach wojennych, gdzie na dodatek szalała dezinformacja.

– Spotkałeś jakiegoś Powstańca, który powiedział, że nie było warto walczyć?

– Nie.

– To jest chyba odpowiedź. I odpowiedzią są te dzieciaki, które chcą o tych ludziach pamiętać i żyć tymi wartościami.

– Oby nigdy nie trzeba było tego weryfikować w praktyce. Nie po to z tymi dzieciakami śpiewam i nie po to ich uczę, żeby ich w jakikolwiek sposób nakręcać politycznie. Jesteśmy jak najdalsi od polityki, jątrzenia, pieniactwa. Po prostu przekazujemy tym dzieciom historię Polski i pamięć, budując ogniwa łańcucha tożsamościowego.

– Bywa, że Polacy z zagranicy przyjeżdżają do Warszawy specjalnie na obchody 1 sierpnia. Spotkałeś się z takimi ludźmi?

– Oczywiście. To jeszcze wyraźniej pokazuje, jak silny jest etos Powstania. Do Polonii trafiają filmy dokumentalne, fabularne, polskie seriale, archiwalia, których coraz więcej jest odkrywanych, to wszystko buduje coraz większą świadomość naszej historii. Niesamowicie ważna jest w tym muzyka z tamtego okresu, ta duma, powaga, dzielność. Te „63 dni chwały”, pomimo że w drugiej fazie Powstania rozpoczęła się już potworna klęska, zachowały się w naszej świadomości jako czas dumy, honoru. Śpiewając pieśni powstańcze, podnosimy w górę sztandary. Poświęcenie było ogromne, ale myślimy dziś o tym zrywie jako o bohaterstwie, nie jako o klęsce. Odwołując się do „Tygodnika Solidarność”, można powiedzieć to samo – przecież ci ludzie, którzy wyszli walczyć o niepodległość w czasach komuny, także nie wiedzieli, czy wrócą do domu. I nie wszyscy wrócili. Część z nich oddała życie na ulicach, w kopalniach, stoczniach… Trzeba było mieć w sobie mnóstwo odwagi i męstwa, żeby powiedzieć „nie” totalitaryzmom. Nasza historia jednak taka jest, to są te polskie etosy, o których śpiewam.

Tekst pochodzi z 31 (1801) numeru „Tygodnika Solidarność”.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe