Tadeusz Płużański: Ubecki kat Zamojszczyzny nigdy nie wyraził skruchy

W grudniu 1949 roku Mieczysław Wybraniec, śledczy Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Zamościu, nawet przez swoich kolegów-ubeków nazywany katem, został spółdzielcą. Nie udało mu się jednak zmylić i oszukać organów ścigania, bo w III RP został skazany na 6 lat więzienia.
Areszt. Rakowiecka. Warszawa Tadeusz Płużański: Ubecki kat Zamojszczyzny nigdy nie wyraził skruchy
Areszt. Rakowiecka. Warszawa / Screen YT IPN

Oskarżyciel, prokurator IPN Andrzej Witkowski domagał się dla krwawego funkcjonariusza bezpieki kary ośmiu lat pozbawienia wolności: „W postawie oskarżonego trudno doszukać się choćby cienia skruchy wobec ogromu cierpień fizycznych i psychicznych zadanych pokrzywdzonym i ich rodzinom. Zarzucane mu czyny pozostają czynami osoby fizycznej, ale zarazem funkcjonariusza państwa, które samozwańczo nazywając się odrodzonym i demokratycznym, od samego zarania przez lata wychowywało swoich funkcjonariuszy w duchu nienawiści, pohańbienia ludzkiej godności, praw człowieka, a nawet prawa pozytywnego, które samo stanowiło. Zabezpieczało im przez lata bezkarność za popełnione zbrodnie”. 

 

Mieczysław Wybraniec

Mieczysław Wybraniec, urodzony w 1925 r. w Bzowie (powiat krasnostawski), syn handlowca, żołnierza Legionów Piłsudskiego, w czasie wojny wstąpił do Gwardii Ludowej. W 1945 roku, po ucieczce z wojska został złapany przez NKWD, rozpoczynając pracę w Powiatowym Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego w Zamościu (najpierw jako wartownik, wkrótce „oficer” śledczy). Strach wzbudzał samym wyglądem (był potężnie zbudowany). Wobec wrogów „ludu” był tak okrutny, że przełożeni zamknęli go w świetlicy (nie w celi) Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa w Lublinie. Powód? Jeden z więźniów Wybrańca, podejrzany o współpracę z WiN, zmarł w czasie śledztwa. Jednak już po trzech miesiącach śledczy Wybraniec został zwolniony, a jako oficjalną wersję śmierci jego ofiary podano zawał serca.

O co Wybraniec został w III RP oskarżony? Lubelski prokurator IPN Andrzej Witkowski przedstawił mu 27 zarzutów stosowania wyjątkowo brutalnych metod śledczych wobec członków niepodległościowego podziemia i osób podejrzanych o kontakty z nimi. Cóż takiego robił schorowany potem i szykanowany Wybraniec (wzorem innych uboli oczywiście nie przyznał się do winy)? Śledztwo Instytutu potwierdziło tylko niektóre jego przestępstwa, popełnione w okresie od sierpnia do listopada 1946 roku. Wtedy to bezprawnie aresztował i przetrzymywał w nieludzkich warunkach (zamiast dozwolonych prawem 48 godzin nawet przez pół roku, bez przedstawienia nakazu zatrzymania i zarzutów) 23 AK-owców i WiN-owców oraz osoby, które miały im pomagać.

 

Wyrywał paznokcie

Z akt IPN: „Mieczysław W. w trakcie wielogodzinnych przesłuchań, często prowadzonych w porze nocnej, w celu wymuszenia żądanych wyjaśnień i przyznania się do niepopełnionych przestępstw, znęcał się fizycznie i psychicznie nad pokrzywdzonymi, groził im pozbawieniem życia (między innymi przy użyciu służbowego pistoletu „TT”), bił po całym ciele rękoma, drewnianą i drucianą pałką i kopał obutymi nogami. (...) W przypadku czterech pokrzywdzonych tortury przeprowadzał z użyciem prądu elektrycznego”.

Śledczy uderzał ich ponadto kolbą karabinu i wyrywał paznokcie u rąk.

Z zeznań świadków wynikało, że Wybraniec wielokrotnie wykonywał na więźniach wyroki śmierci, ale prokuratorzy nie znaleźli na to wystarczających dowodów. W 1946 roku zabił m. in. niepełnoletniego AK-owca Leonarda Kalmusa. Wcześniej aresztował go i brutalnie przesłuchiwał. Kalmus został zamordowany mimo tego, że podczas rozprawy sądowej odwołał swoje zeznania stwierdzając, że zostały one wymuszone biciem. Bierut nie skorzystał z prawa łaski. 50 lat później dzięki tej sprawie przestępstwa Wybrańca wyszły na jaw. Były podkomendny Kalmusa w aktach procesu rehabilitacyjnego znalazł nazwisko "śledzia".

Przełożony z zamojskiego PUBP określił Wybrańca jako wzorowego służbistę, który „posiada zdolność wyciągania prawdziwych zeznań z zatwardziałych przestępców”. Wybraniec, przyznając się do pracy w UB: „zdarzyło się, że ręką uderzyłem przesłuchiwanego, kiedy zdenerwowałem się jego krętactwami”. Wynikało to pewnie z przemęczenia „oficera”, bo przecież w życiu nikogo nie skrzywdził, a nawet nie miał takiego zamiaru.

 

"Śledź"

W zamojskim UB Wybraniec pracował do 1947 roku, kiedy skierowano go do Szkoły Oficerskiej MBP w Łodzi, którą - po kilku miesiącach - ukończył jako chorąży (wcześniej przyjęty do bezpieki bez żadnego, nawet krótkiego przeszkolenia). Został starszym referentem UB we Włodawie; działał również w grupie operacyjnej Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego w Lublinie. W grudniu 1949 roku zwolniony, został „spółdzielcą”, obejmując kierownicze stanowiska m. in. w Powszechnej Wielobranżowej Spółdzielni Pracy, Wojewódzkiej Spółdzielni Mleczarskiej, Powszechnej Spółdzielni Spożywców. W tym czasie ukończył studia ekonomiczne na UMCS w Lublinie. Przed przejściem na emeryturę był zastępcą dyrektora w Wojewódzkim Przedsiębiorstwie Handlu Wewnętrznego w Zamościu. 

Procedura ścigania Wybrańca trwała trzy lata. Były "śledź", który utrzymywał, że śledziem nie był, a jedynie szeregowym funkcjonariuszem UB, robił wszystko, aby nie doprowadzić do procesu. W końcu zamojscy sędziowie zdenerwowali się i nakazali aresztować Wybrańca. Na proces w przed Sądem Rejonowym w Zamościu był dowożony karetką z Warszawy. Wynikało to z faktu, że właśnie w stolicy znajdował się najbliższy Zakład Karny, posiadający oddział szpitalny (a tego wymagały zalecenia lekarskie).
W III RP stalinowski śledczy już wcześniej trafił za kraty - w czerwcu 2001 roku. Spędził tam tylko 21 dni (sąd pozytywnie rozpatrzył jego zażalenie, motywowane złym stanem zdrowia), ale to wystarczyło, aby prokurator IPN mógł postawić mu zarzuty.

Przez dłuższy czas proces nie mógł się jednak rozpocząć, gdyż kat Zamojszczyzny ani razu nie pojawił się na sali sądowej, przedkładając zaświadczenia lekarskie, że jest chory (objawy niedokrwienia mózgu). Co charakterystyczne - zdrowie ubeka szwankowało szczególnie w okresie, kiedy sąd wyznaczał kolejne terminy (w sumie było ich już 11). W sprawie powołano kilka komisji lekarskich (nie na wszystkie Wybraniec był łaskaw przyjść), ale żadna nie potwierdziła, aby stan zdrowia podejrzanego wykluczał prowadzenie czynności procesowych z jego udziałem. W końcu jednak udało się doprowadzić kata Zamojszczyzny przed oblicze Temidy i skazać go.

Podczas, gdy sąd III RP przez dwa lata pozwalał Wybrańcowi bawić się prawem, kilka poszkodowanych przez niego osób przestało przyjeżdżać na rozprawy (po co uczestniczyć w farsie?), kilka zmarło. Niektórzy odeszli już wcześniej, jak np. Aleksander Panas w 1978 roku, którego choroba była wynikiem „badań” byłego stalinowskiego śledczego. Wyroku doczekał tylko jeden z maltretowanych przez Mieczysława Wybrańca – Zygmunt Adamczuk.
 


 

POLECANE
Niemiecka policja miała próbować zatrzymać polskich obrońców granicy na polskim terytorium: Halt Polen! gorące
Niemiecka policja miała próbować zatrzymać polskich obrońców granicy na polskim terytorium: "Halt Polen!"

Lider Ruchu Obrony Granic Robert Bąkiewicz przekazał szokujące informacje. Według jego słów niemiecka policja miała próbować zatrzymać Polaków... na terytorium Polski.

Elon Musk ogłosił powstanie nowej partii z ostatniej chwili
Elon Musk ogłosił powstanie nowej partii

- Dziś powstaje Partia Amerykańska, aby zwrócić wam wolność - pisze Elon Musk na platformie "X".

Potężna rozróba w serbskim parlamencie. Granaty dymne, jedna z posłów w stanie krytycznym z ostatniej chwili
Potężna rozróba w serbskim parlamencie. Granaty dymne, jedna z posłów w stanie krytycznym

W serbskim parlamencie doszło do dramatycznych scen. Posłowie opozycji rzucili granaty hukowe i gaz łzawiący w proteście przeciwko rządom Aleksandara Vučića. W wyniku zamieszek posłanka Jasmina Obradović doznała udaru i walczy o życie.

Niemieckie media: Ruch Obrony Granic torpeduje niemiecką politykę migracyjną z ostatniej chwili
Niemieckie media: Ruch Obrony Granic torpeduje niemiecką politykę migracyjną

Niemiecki tygodnik „Der Spiegel” opisał serię incydentów na granicy z Polską, które wg redakcji „komplikują niemiecką politykę migracyjną”. Główna krytyka kierowana jest w stronę polskiego Ruchu Obrony Granic (ROG), który utrudnia niemieckim służbom odsyłanie nielegalnych migrantów do Polski.

Wes Anderson – nostalgiczne fantazmaty czasów, których nigdy nie było tylko u nas
Wes Anderson – nostalgiczne fantazmaty czasów, których nigdy nie było

Wes Anderson powraca na ekrany z filmem, który równie łatwo rozpoznać, co sobie odpuścić albo się zakochać. "Układ fenicki", pokazany premierowo podczas 78. Festiwalu Filmowego w Cannes, na polskie ekrany trafił 6 czerwca.

Stopnie BRAVO i BRAVO-CRP przedłużone. Pilny komunikat rządu z ostatniej chwili
Stopnie BRAVO i BRAVO-CRP przedłużone. Pilny komunikat rządu

Premier przedłużył drugi stopień alarmowy BRAVO i BRAVO-CRP na terenie całej Polski do 31 sierpnia 2025. Wyjaśniamy, co to oznacza i dlaczego władze proszą obywateli o czujność.

Ukraińskie drony znowu w akcji. Ważna fabryka w Rosji trafiona z ostatniej chwili
Ukraińskie drony znowu w akcji. Ważna fabryka w Rosji trafiona

Drony Sił Systemów Bezzałogowych ukraińskich wojsk zaatakowały w Rosji fabrykę radarów, wykorzystywanych w dronach i rakietach, które ostrzeliwują Ukrainę – powiadomił w sobotę Sztab Generalny w Kijowie.

Cztery podgatunki elit gardzących polską hołotą tylko u nas
Cztery podgatunki elit gardzących polską hołotą

Ciągle się zastanawiam skąd bierze się głębokie przekonanie niektórych środowisk o ich wyższości, lepszym wykształceniu, europejskości nad „prostakami” z prawicy, którzy nic nie kumają z otaczającej ich rzeczywistości tkwiąc mentalnie w Średniowieczu (nie będę, jaśnie oświeconym, wyjaśniał co wniosły w legacie do naszego dzisiejszego życia wykpiwane wieki średnie bo zajęłoby to zbyt wiele czasu a oni i tak by tego nie pojęli – przy okazji tylko i na końcu przypomnijmy, że między innymi ich guru Bronisław Geremek był mediewistą, zajmującym się, o zgrozo, prostytucją…) i nie wychodząc od miejscowego proboszcza (alternatywnie ”z kruchty”).

Wimbledon: Pewne zwycięstwo Igi Świątek z Danielle Collins z ostatniej chwili
Wimbledon: Pewne zwycięstwo Igi Świątek z Danielle Collins

Iga Świątek awansowała do czwartej rundy wielkoszlemowego turnieju na trawiastych kortach Wimbledonu. Rozstawiona z numerem ósmym tenisistka pewnie pokonała Amerykankę Danielle Collins 6:2, 6:3. Jej kolejną rywalką w Londynie będzie Dunka Clara Tauson.

Komu służycie?. Ostra reakcja Roberta Bąkiewicza na zaskakujący ruch policji z ostatniej chwili
"Komu służycie?". Ostra reakcja Roberta Bąkiewicza na zaskakujący ruch policji

Robert Bąkiewicz ostro skrytykował decyzję policji o wprowadzeniu zakazu lotów dronów przy granicy z Niemcami. Jak twierdzi, ograniczenia uderzają w działania obywatelskie mające na celu kontrolę migracji; zakaz ogłoszono dwa dni po tym, jak Ruch Obrony Granic zakupił własne drony do patrolowania pasa przygranicznego.

REKLAMA

Tadeusz Płużański: Ubecki kat Zamojszczyzny nigdy nie wyraził skruchy

W grudniu 1949 roku Mieczysław Wybraniec, śledczy Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Zamościu, nawet przez swoich kolegów-ubeków nazywany katem, został spółdzielcą. Nie udało mu się jednak zmylić i oszukać organów ścigania, bo w III RP został skazany na 6 lat więzienia.
Areszt. Rakowiecka. Warszawa Tadeusz Płużański: Ubecki kat Zamojszczyzny nigdy nie wyraził skruchy
Areszt. Rakowiecka. Warszawa / Screen YT IPN

Oskarżyciel, prokurator IPN Andrzej Witkowski domagał się dla krwawego funkcjonariusza bezpieki kary ośmiu lat pozbawienia wolności: „W postawie oskarżonego trudno doszukać się choćby cienia skruchy wobec ogromu cierpień fizycznych i psychicznych zadanych pokrzywdzonym i ich rodzinom. Zarzucane mu czyny pozostają czynami osoby fizycznej, ale zarazem funkcjonariusza państwa, które samozwańczo nazywając się odrodzonym i demokratycznym, od samego zarania przez lata wychowywało swoich funkcjonariuszy w duchu nienawiści, pohańbienia ludzkiej godności, praw człowieka, a nawet prawa pozytywnego, które samo stanowiło. Zabezpieczało im przez lata bezkarność za popełnione zbrodnie”. 

 

Mieczysław Wybraniec

Mieczysław Wybraniec, urodzony w 1925 r. w Bzowie (powiat krasnostawski), syn handlowca, żołnierza Legionów Piłsudskiego, w czasie wojny wstąpił do Gwardii Ludowej. W 1945 roku, po ucieczce z wojska został złapany przez NKWD, rozpoczynając pracę w Powiatowym Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego w Zamościu (najpierw jako wartownik, wkrótce „oficer” śledczy). Strach wzbudzał samym wyglądem (był potężnie zbudowany). Wobec wrogów „ludu” był tak okrutny, że przełożeni zamknęli go w świetlicy (nie w celi) Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa w Lublinie. Powód? Jeden z więźniów Wybrańca, podejrzany o współpracę z WiN, zmarł w czasie śledztwa. Jednak już po trzech miesiącach śledczy Wybraniec został zwolniony, a jako oficjalną wersję śmierci jego ofiary podano zawał serca.

O co Wybraniec został w III RP oskarżony? Lubelski prokurator IPN Andrzej Witkowski przedstawił mu 27 zarzutów stosowania wyjątkowo brutalnych metod śledczych wobec członków niepodległościowego podziemia i osób podejrzanych o kontakty z nimi. Cóż takiego robił schorowany potem i szykanowany Wybraniec (wzorem innych uboli oczywiście nie przyznał się do winy)? Śledztwo Instytutu potwierdziło tylko niektóre jego przestępstwa, popełnione w okresie od sierpnia do listopada 1946 roku. Wtedy to bezprawnie aresztował i przetrzymywał w nieludzkich warunkach (zamiast dozwolonych prawem 48 godzin nawet przez pół roku, bez przedstawienia nakazu zatrzymania i zarzutów) 23 AK-owców i WiN-owców oraz osoby, które miały im pomagać.

 

Wyrywał paznokcie

Z akt IPN: „Mieczysław W. w trakcie wielogodzinnych przesłuchań, często prowadzonych w porze nocnej, w celu wymuszenia żądanych wyjaśnień i przyznania się do niepopełnionych przestępstw, znęcał się fizycznie i psychicznie nad pokrzywdzonymi, groził im pozbawieniem życia (między innymi przy użyciu służbowego pistoletu „TT”), bił po całym ciele rękoma, drewnianą i drucianą pałką i kopał obutymi nogami. (...) W przypadku czterech pokrzywdzonych tortury przeprowadzał z użyciem prądu elektrycznego”.

Śledczy uderzał ich ponadto kolbą karabinu i wyrywał paznokcie u rąk.

Z zeznań świadków wynikało, że Wybraniec wielokrotnie wykonywał na więźniach wyroki śmierci, ale prokuratorzy nie znaleźli na to wystarczających dowodów. W 1946 roku zabił m. in. niepełnoletniego AK-owca Leonarda Kalmusa. Wcześniej aresztował go i brutalnie przesłuchiwał. Kalmus został zamordowany mimo tego, że podczas rozprawy sądowej odwołał swoje zeznania stwierdzając, że zostały one wymuszone biciem. Bierut nie skorzystał z prawa łaski. 50 lat później dzięki tej sprawie przestępstwa Wybrańca wyszły na jaw. Były podkomendny Kalmusa w aktach procesu rehabilitacyjnego znalazł nazwisko "śledzia".

Przełożony z zamojskiego PUBP określił Wybrańca jako wzorowego służbistę, który „posiada zdolność wyciągania prawdziwych zeznań z zatwardziałych przestępców”. Wybraniec, przyznając się do pracy w UB: „zdarzyło się, że ręką uderzyłem przesłuchiwanego, kiedy zdenerwowałem się jego krętactwami”. Wynikało to pewnie z przemęczenia „oficera”, bo przecież w życiu nikogo nie skrzywdził, a nawet nie miał takiego zamiaru.

 

"Śledź"

W zamojskim UB Wybraniec pracował do 1947 roku, kiedy skierowano go do Szkoły Oficerskiej MBP w Łodzi, którą - po kilku miesiącach - ukończył jako chorąży (wcześniej przyjęty do bezpieki bez żadnego, nawet krótkiego przeszkolenia). Został starszym referentem UB we Włodawie; działał również w grupie operacyjnej Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego w Lublinie. W grudniu 1949 roku zwolniony, został „spółdzielcą”, obejmując kierownicze stanowiska m. in. w Powszechnej Wielobranżowej Spółdzielni Pracy, Wojewódzkiej Spółdzielni Mleczarskiej, Powszechnej Spółdzielni Spożywców. W tym czasie ukończył studia ekonomiczne na UMCS w Lublinie. Przed przejściem na emeryturę był zastępcą dyrektora w Wojewódzkim Przedsiębiorstwie Handlu Wewnętrznego w Zamościu. 

Procedura ścigania Wybrańca trwała trzy lata. Były "śledź", który utrzymywał, że śledziem nie był, a jedynie szeregowym funkcjonariuszem UB, robił wszystko, aby nie doprowadzić do procesu. W końcu zamojscy sędziowie zdenerwowali się i nakazali aresztować Wybrańca. Na proces w przed Sądem Rejonowym w Zamościu był dowożony karetką z Warszawy. Wynikało to z faktu, że właśnie w stolicy znajdował się najbliższy Zakład Karny, posiadający oddział szpitalny (a tego wymagały zalecenia lekarskie).
W III RP stalinowski śledczy już wcześniej trafił za kraty - w czerwcu 2001 roku. Spędził tam tylko 21 dni (sąd pozytywnie rozpatrzył jego zażalenie, motywowane złym stanem zdrowia), ale to wystarczyło, aby prokurator IPN mógł postawić mu zarzuty.

Przez dłuższy czas proces nie mógł się jednak rozpocząć, gdyż kat Zamojszczyzny ani razu nie pojawił się na sali sądowej, przedkładając zaświadczenia lekarskie, że jest chory (objawy niedokrwienia mózgu). Co charakterystyczne - zdrowie ubeka szwankowało szczególnie w okresie, kiedy sąd wyznaczał kolejne terminy (w sumie było ich już 11). W sprawie powołano kilka komisji lekarskich (nie na wszystkie Wybraniec był łaskaw przyjść), ale żadna nie potwierdziła, aby stan zdrowia podejrzanego wykluczał prowadzenie czynności procesowych z jego udziałem. W końcu jednak udało się doprowadzić kata Zamojszczyzny przed oblicze Temidy i skazać go.

Podczas, gdy sąd III RP przez dwa lata pozwalał Wybrańcowi bawić się prawem, kilka poszkodowanych przez niego osób przestało przyjeżdżać na rozprawy (po co uczestniczyć w farsie?), kilka zmarło. Niektórzy odeszli już wcześniej, jak np. Aleksander Panas w 1978 roku, którego choroba była wynikiem „badań” byłego stalinowskiego śledczego. Wyroku doczekał tylko jeden z maltretowanych przez Mieczysława Wybrańca – Zygmunt Adamczuk.
 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe