Kuźmiuk: Media krzyczą, że rząd powinien obrać kurs na euro. Ale twarde dane pokazują co innego

Po tym, jak w Nowy Rok Google zaliczyło „awarię” polegającą na wirtualnej głębokiej dewaluacji złotego wobec amerykańskiego dolara oraz euro (o ponad 30 proc.), następnego dnia w dwóch dziennikach – „Rzeczpospolitej” i „Dzienniku Gazecie Prawnej” – na pierwszych stronach znalazły się obszerne artykuły wyrażające oczekiwania, że nowy rząd przyjmie kurs na przyjęcie waluty euro przez nasz kraj.
zdjęcie poglądowe
zdjęcie poglądowe / pixabay.com

Media o „kursie na euro”

Artykuł w „Dzienniku Gazecie Prawnej” skupia się na kosztach, jakie ponoszą podmioty gospodarcze w związku z wysokimi stopami procentowymi, a także brakiem wpłaty zysku NBP do budżetu państwa, ze względu na wysokie koszty prowadzonej polityki monetarnej, ale jego konkluzje jednoznacznie wskazują, że wejście do strefy euro odmieniłoby diametralnie tę sytuację. Z kolei w artykule w „Rzeczpospolitej” wypowiadający się eksperci (prof. Orłowski – główny ekonomista PwC, i Janusz Jankowiak – główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu) wręcz domagają się od rządu obrania kursu na wejście do strefy euro i mówią o korzyściach z korzystania tej waluty, tyle tylko, że dosyć mgliście.

A przecież dla większości ekonomistów nie ulega wątpliwości, że dla krajów goniących najbardziej rozwinięte kraje Europy (a takim krajem jest ciągle Polska) ogromnym atutem jest własna waluta, ponieważ pozwala z jednej strony „amortyzować” tzw. szoki zewnętrzne, z drugiej pozwala na znacznie szybszy wzrost gospodarczy niż kraje posługujące się walutą euro.

Wystarczy prześledzić dane makroekonomiczne z ostatnich 4 lat dla Polski i wiodących krajów strefy euro, polska gospodarka znacznie lepiej zniosła konsekwencje pandemii covidu, a także gwałtownego wzrostu cen surowców energetycznych w związku z agresją Rosji na Ukrainę. Przez konsekwencje kryzysu covidowego polska gospodarka przeszła w zasadzie „suchą nogą”, a wzrost PKB był w tych czasie 2–3 razy wyższy niż średnio w strefie euro, co więcej, wszystko to działo się przy historycznie najniższym poziomie bezrobocia.

Czytaj także: Małgorzata Wassermann: Przyczyny porażki trzeba przeanalizować i wyciągnąć wnioski

Są również raporty poważnych ośrodków badawczych pokazujące głównych beneficjentów funkcjonowania strefy euro i te kraje, które z tego tytułu poniosły największe koszty (straty). Otóż na 20-lecie wprowadzenia waluty euro Centrum Polityki Europejskiej we Fryburgu (w Niemczech) opublikowało raport pokazujący między innymi, kto zyskał, a kto stracił na wprowadzeniu waluty euro. Badaniem objęto 8 krajów (Niemcy, Holandię, Grecję, Hiszpanię, Belgię, Portugalię, Francję i Włochy w latach 1999 – 2017, czyli w okresie od wprowadzenia wspólnej waluty do roku, za który istniały wtedy ostatnie dane statystyczne). Jak łatwo się domyślić, głównym beneficjentem wspólnej waluty były Niemcy, które zyskały blisko 1,9 bln euro, na drugim miejscu uplasowała się Holandia z blisko 350 mld euro zysków, Grecja z symbolicznym zyskiem w wysokości 2 mld euro (choć ze względu na trwający ponad 8 lat kryzys ten zysk był raczej iluzoryczny), pozostałe 6 badanych krajów poniosły straty. Belgia straciła z tytułu wprowadzenia tej waluty 69 mld euro, Hiszpania – 224 mld euro, Portugalia – 424 mld euro, a druga i trzecia gospodarka europejska kwoty wręcz niewyobrażalne – Francja 3,6 bln euro, a Włochy ponad 4,3 bln euro. W przeliczeniu na jednego mieszkańca Niemcy zyskały więc na wprowadzeniu euro 23,1 tys. euro, Holandia 21 tys. euro, Grecja 190 euro, a pozostałe miały już tylko straty, Hiszpania pond 5 tys. euro, Belgia ponad 6,4 tys. euro, Portugalia – 40,6 tys. euro, Francja blisko 56 tys. euro i Włochy aż 73,6 tys. euro.

Własna waluta ma znaczenie

Doskonałym materiałem do ustalenia korzyści i strat związanych z wejściem do strefy euro jest porównanie takich krajów jak Słowacja, która weszła do strefy euro w 2009 roku i Polski, która do tej pory posługuje się własną walutą. Okazuje się bowiem, że w momencie wejścia do Unii Europejskiej, a więc w 2004, poziom życia mierzony PKB per capita z uwzględnieniem siły nabywczej był wyższy na Słowacji niż w Polsce, w tym pierwszym kraju wynosił 58,6% średniej unijnej, w Polsce natomiast tylko 51,5% tej średniej. Kiedy Słowacja wchodziła do strefy euro, różnica pod tym względem z Polską była jeszcze większa, wskaźnik ten wynosił odpowiednio 72% i 59,9%, a więc różnica to ponad 12 punktów procentowych. Jednak od momentu wejścia Słowacji do strefy euro dystans pod względem poziomu życia zaczął się nie tylko zmniejszać, ale Polska bardzo wyraźnie wyprzedziła Słowację, na koniec 2021 roku, ten wskaźnik dla naszego kraju wyniósł 77,1%, a dla Słowacji był nawet niższy niż w 2009 roku i wyniósł tylko 69,4% ( na koniec 2022 roku ta różnica na korzyść Polski się znowu zwiększyła).

Czytaj również: Tusk chce budować jedną listę na wybory samorządowe. Dr Anusz dla Tysol.pl: PSL się nie zgodzi 

A więc Słowacy na koniec 2021 roku byli biedniejsi niż w 2009 roku, kiedy wchodzili do strefy euro, o czym świadczy niższy o 2,6 punktu procentowego poziom PKB per capita, mierzony siłą nabywczą waluty w stosunku do średniej unijnej. Słowacja ma także teraz wyraźnie gorsze niż Polska inne ważne wskaźniki makroekonomiczne, co więcej, ulegały one corocznemu pogorszeniu od momentu wejścia tego kraju do strefy euro. W momencie wejścia tego kraju do strefy euro dług publiczny dla Słowacji i Polski wynosił odpowiednio 28,6% i 46,8%, na koniec 2021 roku było już odwrotnie, dług wynosił odpowiednio 62,25 i 53,8% (na koniec 2022 roku ta różnica się jeszcze powiększy, bo dług publiczny Polski mierzony metodą unijną wyniósł 48,1% PKB). Podobnie jest ze wskaźnikiem bezrobocia, na koniec 2008 roku w Słowacji wynosiło 9,1%, w Polsce natomiast 9,5%, z kolei na koniec 2021 roku wynosiło ono odpowiednio 6,5% i 2,9%.

A więc twarde dane makroekonomiczne pokazują, że posługiwanie się możliwe jak najdłużej własną walutą dla takiego kraju jak Polska jest zdecydowanie bardziej korzystne niż przyjęcie waluty euro, o czym dobitnie świadczy przypadek Słowacji. Oczywiście jest ogromna presja wielkich krajów UE, aby Polska weszła do strefy euro, co z jednej strony dawałoby bardzo korzystny efekt psychologiczny (duży kraj wchodzi do strefy euro, a więc informacje o jej „śmierci” są jednak przesadzone), ale także efekt wzmacniający walutę (wchodzi do strefy euro 5-6 szybko rozwijająca się gospodarka UE, a także kraj o ogromnych rezerwach walutowych, których wartość sięga 180 mld USD, w tym przynajmniej 10% stanowią rezerwy w złocie).


 

POLECANE
Szokująca afera w Portugalii. Były wiceminister miał produkować i rozpowszechniać pornografię dziecięcą z ostatniej chwili
Szokująca afera w Portugalii. Były wiceminister miał produkować i rozpowszechniać pornografię dziecięcą

W domu byłego wiceministra sprawiedliwości Paulo Abreu dos Santosa policja znalazła pliki z blisko 600 materiałami zawierającymi dziecięcą pornografię, które polityk posiadał w komputerze, telefonie oraz na dyskach zewnętrznych - przekazały we wtorek portugalskie służby policyjne cytowane przez CNN Portugal.

Ford traci 19,5 mld dolarów na „elektrykach”. Wraca do aut spalinowych Wiadomości
Ford traci 19,5 mld dolarów na „elektrykach”. Wraca do aut spalinowych

Ford zmienia strategię rozwoju. Amerykański koncern przyznaje się do 19,5 mld dolarów strat na projektach samochodów elektrycznych, zamyka kluczowe inwestycje i rezygnuje z dużych modeli EV. Zamiast tego stawia ponownie na auta benzynowe i hybrydowe.

Nowe oświadczenie szefa BBN. ''Postępowanie w SKW i działania prokuratury to farsa'' z ostatniej chwili
Nowe oświadczenie szefa BBN. ''Postępowanie w SKW i działania prokuratury to farsa''

Nie milkną echa głośnej publikacji "Gazety Wyborczej", w której ujawniono wrażliwe dane medyczne Sławomira Cenckiewicza. Szef BBN wydał nowe oświadczenie, w którym odniósł się do reakcji SKW i prokuratury na ujawnienie jego danych.

UOKiK wydał pilny komunikat dla klientów Pekao SA z ostatniej chwili
UOKiK wydał pilny komunikat dla klientów Pekao SA

Prezes UOKiK nałożył łącznie blisko 119 mln zł kary na Bank Polska Kasa Opieki SA i Pekao Bank Hipoteczny SA za niezgodne z prawem utrudnianie korzystania z wakacji kredytowych – poinformował w środę Urząd. Banki zostały też zobowiązane do poinformowania o naruszeniach wszystkich poszkodowanych.

Sensacyjne wyniki sondażu. Partia Grzegorza Brauna trzecią siłą w Sejmie z ostatniej chwili
Sensacyjne wyniki sondażu. Partia Grzegorza Brauna trzecią siłą w Sejmie

Według najnowszego sondażu OGB opublikowanego w środę ugrupowanie Grzegorza Brauna zanotowało rekordowe poparcie i wyprzedziło Konfederację, zajmując trzecie miejsce w zestawieniu. Pierwsze miejsce zajmuje Koalicja Obywatelska, a drugie – Prawo i Sprawiedliwość.

Ważny komunikat dla mieszkańców Wrocławia z ostatniej chwili
Ważny komunikat dla mieszkańców Wrocławia

Dobra wiadomość dla pasażerów MPK we Wrocławiu. Po udanych testach do normalnej eksploatacji włączono mijankę tramwajową na ul. Przyjaźni. Zmiana ma poprawić płynność ruchu i skrócić czas oczekiwania tramwajów na jednotorowym odcinku w kierunku Kleciny.

Trump ogłasza blokadę Wenezueli. USA uderzają w tankowce z ropą z ostatniej chwili
Trump ogłasza blokadę Wenezueli. USA uderzają w tankowce z ropą

Prezydent USA Donald Trump ogłosił we wtorek blokadę objętych sankcjami tankowców, które wpływają do portów Wenezueli i wypływają z nich. Oświadczył, że reżim Nicolasa Maduro w Wenezueli to „zagraniczna organizacja terrorystyczna”.

Beata Szydło krytykuje propozycję KE ws. aut spalinowych: „To gospodarcza katastrofa” Wiadomości
Beata Szydło krytykuje propozycję KE ws. aut spalinowych: „To gospodarcza katastrofa”

Beata Szydło na X skomentowała ostatnie doniesienia medialne o tym, że „Komisja Europejska rezygnuje z zakazu aut spalinowych od 2035 roku”. Jak podkreśliła europoseł PiS, nowe regulacje KE nadal zagrażają europejskiemu przemysłowi samochodowemu.

Tego w Volkswagenie jeszcze nie było. Koncern zamyka fabrykę w Dreźnie Wiadomości
Tego w Volkswagenie jeszcze nie było. Koncern zamyka fabrykę w Dreźnie

Z taśmy produkcyjnej fabryki Volkswagena w Dreźnie we wtorek zjechał ostatni samochód. Koncern tym samym zamknął ten zakład, co jest pierwszym takim przypadkiem dla tej firmy w Niemczech w ciągu 88 lat jej działalności. Fabryka w Dreźnie ma zostać przekształcona w centrum badań i rozwoju, skoncentrowane na półprzewodnikach, sztucznej inteligencji oraz robotyce. Połowę przestrzeni ma zająć Uniwersytet Techniczny w Dreźnie.

Chile skręca ostro w prawo. Prawicowa fala w Ameryce Łacińskiej tylko u nas
Chile skręca ostro w prawo. Prawicowa fala w Ameryce Łacińskiej

Ameryka Łacińska ma dość lewicowych eksperymentów, na dodatek prawicę w tej części świata natchnęło zwycięstwo Donalda Trumpa. W kolejnych krajach zwyciężają kandydaci konserwatywni, opowiadający się za wolnym rynkiem, rządami twardego prawa i współpracą z USA. Szczególnie symboliczny jest wynik wyborów prezydenckich w Chile: zdecydowane zwycięstwo polityka otwarcie chwalącego rządy Augusto Pinocheta.

REKLAMA

Kuźmiuk: Media krzyczą, że rząd powinien obrać kurs na euro. Ale twarde dane pokazują co innego

Po tym, jak w Nowy Rok Google zaliczyło „awarię” polegającą na wirtualnej głębokiej dewaluacji złotego wobec amerykańskiego dolara oraz euro (o ponad 30 proc.), następnego dnia w dwóch dziennikach – „Rzeczpospolitej” i „Dzienniku Gazecie Prawnej” – na pierwszych stronach znalazły się obszerne artykuły wyrażające oczekiwania, że nowy rząd przyjmie kurs na przyjęcie waluty euro przez nasz kraj.
zdjęcie poglądowe
zdjęcie poglądowe / pixabay.com

Media o „kursie na euro”

Artykuł w „Dzienniku Gazecie Prawnej” skupia się na kosztach, jakie ponoszą podmioty gospodarcze w związku z wysokimi stopami procentowymi, a także brakiem wpłaty zysku NBP do budżetu państwa, ze względu na wysokie koszty prowadzonej polityki monetarnej, ale jego konkluzje jednoznacznie wskazują, że wejście do strefy euro odmieniłoby diametralnie tę sytuację. Z kolei w artykule w „Rzeczpospolitej” wypowiadający się eksperci (prof. Orłowski – główny ekonomista PwC, i Janusz Jankowiak – główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu) wręcz domagają się od rządu obrania kursu na wejście do strefy euro i mówią o korzyściach z korzystania tej waluty, tyle tylko, że dosyć mgliście.

A przecież dla większości ekonomistów nie ulega wątpliwości, że dla krajów goniących najbardziej rozwinięte kraje Europy (a takim krajem jest ciągle Polska) ogromnym atutem jest własna waluta, ponieważ pozwala z jednej strony „amortyzować” tzw. szoki zewnętrzne, z drugiej pozwala na znacznie szybszy wzrost gospodarczy niż kraje posługujące się walutą euro.

Wystarczy prześledzić dane makroekonomiczne z ostatnich 4 lat dla Polski i wiodących krajów strefy euro, polska gospodarka znacznie lepiej zniosła konsekwencje pandemii covidu, a także gwałtownego wzrostu cen surowców energetycznych w związku z agresją Rosji na Ukrainę. Przez konsekwencje kryzysu covidowego polska gospodarka przeszła w zasadzie „suchą nogą”, a wzrost PKB był w tych czasie 2–3 razy wyższy niż średnio w strefie euro, co więcej, wszystko to działo się przy historycznie najniższym poziomie bezrobocia.

Czytaj także: Małgorzata Wassermann: Przyczyny porażki trzeba przeanalizować i wyciągnąć wnioski

Są również raporty poważnych ośrodków badawczych pokazujące głównych beneficjentów funkcjonowania strefy euro i te kraje, które z tego tytułu poniosły największe koszty (straty). Otóż na 20-lecie wprowadzenia waluty euro Centrum Polityki Europejskiej we Fryburgu (w Niemczech) opublikowało raport pokazujący między innymi, kto zyskał, a kto stracił na wprowadzeniu waluty euro. Badaniem objęto 8 krajów (Niemcy, Holandię, Grecję, Hiszpanię, Belgię, Portugalię, Francję i Włochy w latach 1999 – 2017, czyli w okresie od wprowadzenia wspólnej waluty do roku, za który istniały wtedy ostatnie dane statystyczne). Jak łatwo się domyślić, głównym beneficjentem wspólnej waluty były Niemcy, które zyskały blisko 1,9 bln euro, na drugim miejscu uplasowała się Holandia z blisko 350 mld euro zysków, Grecja z symbolicznym zyskiem w wysokości 2 mld euro (choć ze względu na trwający ponad 8 lat kryzys ten zysk był raczej iluzoryczny), pozostałe 6 badanych krajów poniosły straty. Belgia straciła z tytułu wprowadzenia tej waluty 69 mld euro, Hiszpania – 224 mld euro, Portugalia – 424 mld euro, a druga i trzecia gospodarka europejska kwoty wręcz niewyobrażalne – Francja 3,6 bln euro, a Włochy ponad 4,3 bln euro. W przeliczeniu na jednego mieszkańca Niemcy zyskały więc na wprowadzeniu euro 23,1 tys. euro, Holandia 21 tys. euro, Grecja 190 euro, a pozostałe miały już tylko straty, Hiszpania pond 5 tys. euro, Belgia ponad 6,4 tys. euro, Portugalia – 40,6 tys. euro, Francja blisko 56 tys. euro i Włochy aż 73,6 tys. euro.

Własna waluta ma znaczenie

Doskonałym materiałem do ustalenia korzyści i strat związanych z wejściem do strefy euro jest porównanie takich krajów jak Słowacja, która weszła do strefy euro w 2009 roku i Polski, która do tej pory posługuje się własną walutą. Okazuje się bowiem, że w momencie wejścia do Unii Europejskiej, a więc w 2004, poziom życia mierzony PKB per capita z uwzględnieniem siły nabywczej był wyższy na Słowacji niż w Polsce, w tym pierwszym kraju wynosił 58,6% średniej unijnej, w Polsce natomiast tylko 51,5% tej średniej. Kiedy Słowacja wchodziła do strefy euro, różnica pod tym względem z Polską była jeszcze większa, wskaźnik ten wynosił odpowiednio 72% i 59,9%, a więc różnica to ponad 12 punktów procentowych. Jednak od momentu wejścia Słowacji do strefy euro dystans pod względem poziomu życia zaczął się nie tylko zmniejszać, ale Polska bardzo wyraźnie wyprzedziła Słowację, na koniec 2021 roku, ten wskaźnik dla naszego kraju wyniósł 77,1%, a dla Słowacji był nawet niższy niż w 2009 roku i wyniósł tylko 69,4% ( na koniec 2022 roku ta różnica na korzyść Polski się znowu zwiększyła).

Czytaj również: Tusk chce budować jedną listę na wybory samorządowe. Dr Anusz dla Tysol.pl: PSL się nie zgodzi 

A więc Słowacy na koniec 2021 roku byli biedniejsi niż w 2009 roku, kiedy wchodzili do strefy euro, o czym świadczy niższy o 2,6 punktu procentowego poziom PKB per capita, mierzony siłą nabywczą waluty w stosunku do średniej unijnej. Słowacja ma także teraz wyraźnie gorsze niż Polska inne ważne wskaźniki makroekonomiczne, co więcej, ulegały one corocznemu pogorszeniu od momentu wejścia tego kraju do strefy euro. W momencie wejścia tego kraju do strefy euro dług publiczny dla Słowacji i Polski wynosił odpowiednio 28,6% i 46,8%, na koniec 2021 roku było już odwrotnie, dług wynosił odpowiednio 62,25 i 53,8% (na koniec 2022 roku ta różnica się jeszcze powiększy, bo dług publiczny Polski mierzony metodą unijną wyniósł 48,1% PKB). Podobnie jest ze wskaźnikiem bezrobocia, na koniec 2008 roku w Słowacji wynosiło 9,1%, w Polsce natomiast 9,5%, z kolei na koniec 2021 roku wynosiło ono odpowiednio 6,5% i 2,9%.

A więc twarde dane makroekonomiczne pokazują, że posługiwanie się możliwe jak najdłużej własną walutą dla takiego kraju jak Polska jest zdecydowanie bardziej korzystne niż przyjęcie waluty euro, o czym dobitnie świadczy przypadek Słowacji. Oczywiście jest ogromna presja wielkich krajów UE, aby Polska weszła do strefy euro, co z jednej strony dawałoby bardzo korzystny efekt psychologiczny (duży kraj wchodzi do strefy euro, a więc informacje o jej „śmierci” są jednak przesadzone), ale także efekt wzmacniający walutę (wchodzi do strefy euro 5-6 szybko rozwijająca się gospodarka UE, a także kraj o ogromnych rezerwach walutowych, których wartość sięga 180 mld USD, w tym przynajmniej 10% stanowią rezerwy w złocie).



 

Polecane