„Brawura i lekceważenie”. Netanjahu odpowiedział Amerykanom i wywołał burzę

„Premier Benjamin Netanjahu brnie w konflikt z USA, choć wie, że Izrael nie poradzi sobie bez ich pomocy. Napięcia w relacjach sojuszników narastały od dawna i dotyczyły m.in. izraelskiej strategii” – pisze w poniedziałek komentator „Financial Times” ds. zagranicznych Gideon Rachman.
Benjamin Netanjahu
Benjamin Netanjahu / Wikipedia CC BY-SA 2.0 / Chairman of the Joint Chiefs of Staff

Prezydent USA Joe Biden powiedział w niedawnym wywiadzie, że jeśli izraelskie wojsko rozpocznie dużą ofensywę w Rafah, Waszyngton nie dostarczy mu rodzajów broni, od których wcześniej ginęli cywile w Strefie Gazy. Tego samego dnia szef Pentagonu Lloyd Austin poinformował o wstrzymaniu jednego transportu amunicji dla Izraela w związku z przygotowaniem do operacji w Rafah.

Czytaj również: Dlaczego ekonomista został szefem rosyjskiego MON?

Burza po wypowiedzi Netanjahu

Netanjahu zareagował na stanowisko Białego Domu "z brawurą i lekceważeniem". Powiedział też, że jeśli Izrael "będzie musiał działać sam, to będzie działał sam" - przypomina komentator.

Reakcja premiera wywołała, jak pisze Rachman, "szok i konsternację" wielu Izraelczyków. Założyciel i redaktor portalu Times of Israel David Horowic nazwał wypowiedź Netanjahu "fatalną deklaracją".

Państwo żydowskie już wcześniej ze względu na przebieg wojny z Hamasem "opuszczone przez większość wspólnoty międzynarodowej, teraz traci bezwarunkowe poparcie społeczne (w USA) i pełną ochronę ze strony swego najważniejszego sojusznika" - ocenił Horowic.

Postępowanie premiera rodzi pytania o przyszłość stosunków amerykańsko-izraelskich i o to, jakich wyborów dokona jeszcze jego rząd. Oprócz pełnej inwazji na Rafah może on bowiem podjąć jeszcze decyzję o otwarciu drugiego frontu i rozpoczęciu wojny z libańskim Hezbollahem, do czego nawołuje część izraelskiego establishmentu. A Waszyngton jest zdecydowanie przeciwny obu tym pomysłom - pisze Rachman.

Izrael zawsze będzie mógł liczyć na to, że USA dostarczą mu broń defensywną, jak systemy przechwytywania rakiet, ale nie może już być pewny, że otrzyma amerykańską amunicję artyleryjską czy bomby wielkiej mocy - ocenia publicysta.

Czytaj także: Rada UE przegłosowała właśnie potężne uderzenie w europejski transport

"Amerykanie byli oburzeni"

Zresztą właśnie sposób wykorzystania tych bomb przez izraelskie wojsko był od wielu miesięcy źródłem "zakulisowych napięć" między sojusznikami, ponieważ Amerykanie byli nim oburzeni. Rachman pisze, że wysokiej rangi amerykański polityk z Partii Demokratycznej mówił mu o skali tego oburzenia jeszcze w ubiegłym roku w związku z tym, że Izrael, usiłując wyeliminować jednego tylko przywódcę Hamasu zrzucił bombę wielkiej mocy na obóz uchodźców i zabił w ten sposób kilkudziesięciu cywilów.

Obawa, że takie sytuacje będą się powtarzać, w tym podczas ataku na Rafah, skłoniła amerykańską administrację do podjęcia kroków mających powstrzymać Izrael przed takimi operacjami - podkreśla Rachman.

A niezależnie od kwestii politycznych i humanitarnych panuje też "fundamentalna niezgoda" między Białym Domem a rządem Izraela w sprawie strategii. Od początku wojny administracja Bidena uznała, że jedynym długofalowym i bezpiecznym rozwiązaniem konfliktu jest utworzenie państwa palestyńskiego; co więcej, masowe zabijanie Palestyńczyków przez izraelską armię można uznać za "szczególnie skuteczną metodę przysparzania Hamasowi nowych rekrutów". Tymczasem gabinet Netanjahu uważa, że "jedyna prawdziwa drogę do bezpieczeństwa Izraela prowadzi przez użycie siły" - wyjaśnia autor.

Teraz wygląda na to, że aby zmienić to nastawienie i strategię, zarówno rządowi Netanjahu, jak i społeczeństwu Izraela potrzebny jest "wstrząs dostarczony z zewnątrz", na przykład w postaci decyzji Białego Domu dotyczącej zawieszenia dostaw broni - konkluduje Rachman. (PAP)


 

POLECANE
Nowe informacje o ataku na plaży w Sydney. Napastnika obezwładnił przypadkowy mężczyzna z ostatniej chwili
Nowe informacje o ataku na plaży w Sydney. Napastnika obezwładnił przypadkowy mężczyzna

Władze Australii nie mają wątpliwości - strzelanina na plaży Bondi w Sydney była aktem terroru. Dwaj uzbrojeni napastnicy otworzyli ogień do tłumu liczącego ponad tysiąc osób. Co najmniej 12 osób zginęło, a 29 zostało rannych.

Karol Nawrocki postawił na swoim. Wołodymyr Zełenski przyjedzie do Polski z ostatniej chwili
Karol Nawrocki postawił na swoim. Wołodymyr Zełenski przyjedzie do Polski

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski przekazał, że planuje wizytę w Polsce 19 grudnia.

Politico: Europa powinna posłuchać Trumpa polityka
Politico: Europa powinna posłuchać Trumpa

Autor publikacji „Politico” Mathias Döpfner przekonuje, że Europa reaguje na krytykę ze strony Stanów Zjednoczonych w sposób emocjonalny i defensywny, zamiast potraktować ją jako impuls do głębokich reform. Jego zdaniem to nie Ameryka oddala się od Europy, lecz sama Europa od rzeczywistości.

Niemieccy rolnicy protestują przeciwko umowie z Mercosur z ostatniej chwili
Niemieccy rolnicy protestują przeciwko umowie z Mercosur

Rolnicy w Niemczech zapowiadają ogólnokrajowe protesty po akceptacji umowy UE-Mercosur.

Protesty rolników w Kosztowie i pod Kołobrzegiem pilne
Protesty rolników w Kosztowie i pod Kołobrzegiem

Protesty rolników w różnych regionach Polski pokazują narastającą skalę kryzysu. Rolnicy sprzeciwiają się niekontrolowanemu importowi, braku opłacalności produkcji i rosnącej biurokracji, ostrzegając przed upadkiem polskich gospodarstw.

Zapytano o skuteczność Tuska. Polacy podzieleni z ostatniej chwili
Zapytano o skuteczność Tuska. Polacy podzieleni

Polacy są niemal równo podzieleni w ocenie skuteczności Donalda Tuska – wynika z badania pracowni IBRiS na zlecenie Radia ZET.

Ambasador Niemiec w Polsce: Reparacje nie są tematem rozmów z Polską polityka
Ambasador Niemiec w Polsce: Reparacje nie są tematem rozmów z Polską

Ambasador Niemiec w Warszawie ponownie odniósł się do kwestii reparacji wojennych. Wprost podkreślił, że Berlin nie prowadzi rozmów na ten temat, mimo uznania odpowiedzialności za zbrodnie II wojny światowej.

Strzelanina na plaży w Sydney. Wielu zabitych, trwa akcja służb z ostatniej chwili
Strzelanina na plaży w Sydney. Wielu zabitych, trwa akcja służb

Popularna plaża Bondi w Sydney zamieniła się w miejsce tragedii. Australijska policja potwierdziła strzelaninę, w której jest wielu rannych i ofiary śmiertelne. Dwóch napastników zostało zneutralizowanych, a akcja służb wciąż trwa.

IMGW wydał komunikat. Oto, co nas czeka z ostatniej chwili
IMGW wydał komunikat. Oto, co nas czeka

Spadek ciśnienia w Warszawie, dużo chmur, miejscami mżawka oraz lokalnie opady marznące na południu i w górach. Temperatura przeważnie 3–7 st.C, wiatr chwilami porywisty – to prognoza IMGW na niedzielę i poniedziałek.

Planowali zamach na jarmark bożonarodzeniowy. Służby zatrzymały pięciu imigrantów pilne
Planowali zamach na jarmark bożonarodzeniowy. Służby zatrzymały pięciu imigrantów

Prokuratura w Monachium nie wyklucza, że grupa zatrzymanych cudzoziemców mogła przygotowywać atak o podłożu islamistycznym. Według ustaleń śledczych celem mogło być 20-tysięczne Dingolfing, a narzędziem ataku samochód.

REKLAMA

„Brawura i lekceważenie”. Netanjahu odpowiedział Amerykanom i wywołał burzę

„Premier Benjamin Netanjahu brnie w konflikt z USA, choć wie, że Izrael nie poradzi sobie bez ich pomocy. Napięcia w relacjach sojuszników narastały od dawna i dotyczyły m.in. izraelskiej strategii” – pisze w poniedziałek komentator „Financial Times” ds. zagranicznych Gideon Rachman.
Benjamin Netanjahu
Benjamin Netanjahu / Wikipedia CC BY-SA 2.0 / Chairman of the Joint Chiefs of Staff

Prezydent USA Joe Biden powiedział w niedawnym wywiadzie, że jeśli izraelskie wojsko rozpocznie dużą ofensywę w Rafah, Waszyngton nie dostarczy mu rodzajów broni, od których wcześniej ginęli cywile w Strefie Gazy. Tego samego dnia szef Pentagonu Lloyd Austin poinformował o wstrzymaniu jednego transportu amunicji dla Izraela w związku z przygotowaniem do operacji w Rafah.

Czytaj również: Dlaczego ekonomista został szefem rosyjskiego MON?

Burza po wypowiedzi Netanjahu

Netanjahu zareagował na stanowisko Białego Domu "z brawurą i lekceważeniem". Powiedział też, że jeśli Izrael "będzie musiał działać sam, to będzie działał sam" - przypomina komentator.

Reakcja premiera wywołała, jak pisze Rachman, "szok i konsternację" wielu Izraelczyków. Założyciel i redaktor portalu Times of Israel David Horowic nazwał wypowiedź Netanjahu "fatalną deklaracją".

Państwo żydowskie już wcześniej ze względu na przebieg wojny z Hamasem "opuszczone przez większość wspólnoty międzynarodowej, teraz traci bezwarunkowe poparcie społeczne (w USA) i pełną ochronę ze strony swego najważniejszego sojusznika" - ocenił Horowic.

Postępowanie premiera rodzi pytania o przyszłość stosunków amerykańsko-izraelskich i o to, jakich wyborów dokona jeszcze jego rząd. Oprócz pełnej inwazji na Rafah może on bowiem podjąć jeszcze decyzję o otwarciu drugiego frontu i rozpoczęciu wojny z libańskim Hezbollahem, do czego nawołuje część izraelskiego establishmentu. A Waszyngton jest zdecydowanie przeciwny obu tym pomysłom - pisze Rachman.

Izrael zawsze będzie mógł liczyć na to, że USA dostarczą mu broń defensywną, jak systemy przechwytywania rakiet, ale nie może już być pewny, że otrzyma amerykańską amunicję artyleryjską czy bomby wielkiej mocy - ocenia publicysta.

Czytaj także: Rada UE przegłosowała właśnie potężne uderzenie w europejski transport

"Amerykanie byli oburzeni"

Zresztą właśnie sposób wykorzystania tych bomb przez izraelskie wojsko był od wielu miesięcy źródłem "zakulisowych napięć" między sojusznikami, ponieważ Amerykanie byli nim oburzeni. Rachman pisze, że wysokiej rangi amerykański polityk z Partii Demokratycznej mówił mu o skali tego oburzenia jeszcze w ubiegłym roku w związku z tym, że Izrael, usiłując wyeliminować jednego tylko przywódcę Hamasu zrzucił bombę wielkiej mocy na obóz uchodźców i zabił w ten sposób kilkudziesięciu cywilów.

Obawa, że takie sytuacje będą się powtarzać, w tym podczas ataku na Rafah, skłoniła amerykańską administrację do podjęcia kroków mających powstrzymać Izrael przed takimi operacjami - podkreśla Rachman.

A niezależnie od kwestii politycznych i humanitarnych panuje też "fundamentalna niezgoda" między Białym Domem a rządem Izraela w sprawie strategii. Od początku wojny administracja Bidena uznała, że jedynym długofalowym i bezpiecznym rozwiązaniem konfliktu jest utworzenie państwa palestyńskiego; co więcej, masowe zabijanie Palestyńczyków przez izraelską armię można uznać za "szczególnie skuteczną metodę przysparzania Hamasowi nowych rekrutów". Tymczasem gabinet Netanjahu uważa, że "jedyna prawdziwa drogę do bezpieczeństwa Izraela prowadzi przez użycie siły" - wyjaśnia autor.

Teraz wygląda na to, że aby zmienić to nastawienie i strategię, zarówno rządowi Netanjahu, jak i społeczeństwu Izraela potrzebny jest "wstrząs dostarczony z zewnątrz", na przykład w postaci decyzji Białego Domu dotyczącej zawieszenia dostaw broni - konkluduje Rachman. (PAP)



 

Polecane