Zgoda na użycie rakiet dalekiego zasięgu na terytorium Rosji. Jest przełomowa decyzja Bidena?
Od miesięcy prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski apeluje do zachodnich sojuszników o zgodę na to, aby rakiety dalekiego zasięgu – amerykańskie ATACMS, brytyjskie Storm Shadow i francuski odpowiednik SCALP, które otrzymała Ukraina od członków NATO, mogły zostać wykorzystane do uderzania celów na terytorium Rosji. Do tej pory odpowiedź była odmowna.
Jest przełom?
Tymczasem dziennik "The Times" donosi, że może w tej sprawie nastąpić przełom. Powołując się na dwa źródła, brytyjski dziennik informuje, że administracja Joe Bidena chce zaproponować Kijowowi możliwość uderzania w cele na terytorium Rosji przy pomocy rakiet brytyjskich i francuskich. Zgoda ma nie obejmować amerykańskich rakiet ATACMS. Propozycja zostanie przedstawiona Ukrainie, o ile zgodę na takie rozwiązanie wyrazi Francja i Wielka Brytania.
Waszyngton tłumaczy swoją decyzję koniecznością wsparcia Ukrainy, przy jednoczesnym zapobieganiu dalszej eskalacji konfliktu. Sprawa w nadchodzącym czasie ma być dyskutowana z przywódcami europejskich państw.
Czytaj również: Mariusz Błaszczak: Mamy do czynienia z rozbrajaniem Polski
Groźby Putina
Tymczasem w czwartek prezydent Rosji Władimir Putin również zabrał w tej sprawie głos. Dyktator przekazał, że jeśli Zachód pozwoli Ukrainie uderzać w terytorium Rosji rakietami dalekiego zasięgu, będzie to oznaczać, że "kraje NATO są w stanie wojny z Rosją".
Jeśli taka decyzja zostanie podjęta, będzie to oznaczać nic innego, jak bezpośrednie zaangażowanie państw NATO w wojnę na Ukrainie. Zmieniłoby to naturę konfliktu. Oznaczałoby to, że państwa NATO są w stanie wojny z Rosją
– powiedział Putin w nagraniu wideo opublikowanym na Telegramie.
Czytaj więcej: "To będzie oznaczać stan wojny z NATO". Putin grozi Zachodowi