"Dość mamy problemów". Powodzianie mają pełne ręce roboty i nie chcą ujawniać nazwisk

Dzięki dośc dobrej pogodzie, większośc mieszkańców zalanych przez powódź miejscowości na Opolszczyźnie porządkuje swoje domy. Roboty jest bardzo dużo. W Kantorowicach w porządkowaniu domów mieszkańców wspomagają żołnierze WOT, oddziały OSP, wojsko. W Lewinie Brzeskim spotkaliśmy też służby więzienne. Przyjeżdżają wolontariusze z całej Polski.
Zniszczony przez powódź dom
Zniszczony przez powódź dom / Monika Rutke

Mieszkańcy pokazują nam swoje domy i opowiadają, co już udało się uprzątnąć. 

Tutaj córka przyjechała z pomocą. Proszę zobaczyć ile jest rąk do pracy. My dopiero rano wróciliśmy tutaj do domu, bo w poniedziałek musieliśmy uciekać. To co zastaliśmy na miejscu było przerażające. Proszę zobaczyć

- wszędzie śmierdzący szlam i błoto

- mówi pani Bożena.

W poniedziałek musiała zostawić swój dom i uciekać przed wielką wodą.

 

Dom pani Bożeny

Niewielki dom pani Bożeny, z pięknym ogrodem jest stoi około 100 metrów od koryta starorzecza Nysy. Dzisiaj wciąż woda stoi na działce w odległości 10-15 m od domu. Działka sąsiedniego domu jest zalana w całości na wysokości około pół metra. Ludzie wynoszą z domów zniszczone meble, sprzęty. 
U pani Bożeny praca wrze. Jej synowie, córki, strażacy, żołnierze. Zrywają panele z podłóg i ścian. Woda stała tu mniej więcej na wysokości 1 metra. Wszystko, co stało poniżej nadaje się do wyrzucenia.

Młodzi ludzie szorują ściany szczotkami. Używają środków chemicznych grzybobójczych. W powietrzu unosi się smród środków chemicznych i szlamu. 

Pani Bożena pokazuje nam już wysprzątaną łazienkę:

Tylko tyle zostało. Wannę fala wyrwała, stała tutaj pod ścianą a gdy weszliśmy rano do domu była przewrócona tutaj pod oknem, bo stała na płytach ze styropianu, i jak woda się wdarła to ten styropian zadziałał jak tratwy - opowiada.

Wszystkie meble z parteru domu są wyniesione. W całej wsi przed domami stoją sterty poniszczonych mebli, zerwanych płyt i paneli, sprzętu AGD. Ludzie potracili wszystko, co znajdowało się na parterach jednorodzinnych domów.

- Tutaj na wsi to może kilka domów ocalało

- mówi Emil, strażak ochotnik z OSP Bielice. Przyjechał z kolegami pomagać. Sam jestem z takiej właśnie małej miejscowości i wiem, że to tutaj najbardziej potrzebna jest pomoc. W takim małych wsiach, które nikogo nie obchodzą - opowiada Emil.

 

"Burmistrz nam zginał na trzy dni"

A jednak obchodzą, bo wszędzie spotykamy wolontariuszy, żołnierzy WOT. Ludzie zatrzymują się przed domami i pytają czego potrzeba, albo dzielą się tym, co mają. Podchodzę do jednego z takich samochodów i pyta, skąd są, czy z jakiejś organizacji.

- Nie, skąd! Mam dostawczak, to spakowałem trochę środków czystości, jakieś szczotki, po sąsiadach pozbierałem i wiozę, bo mam wolny dzień.

- Pytam jak go podpisać. Tylko się uśmiecha i odpowiada - zwykły człowiek. Po prostu.

W wiejskiej świetlicy zorganizowany jest sztab pomocowy. Tutaj powstało centrum informacyjne - ludzie przychodzą tutaj po pomoc - jedzenie, wodę, środki czystości, dużą popularnością cieszą się szczotki. Tutaj dostarczana jest pomoc, tutaj zgłaszają się chętni do pracy, żołnierze, strażacy. Pytam, kto tym zarządza
Trudno powiedzieć. jakoś tak sami sobą zarządzamy - odpowiada ktoś w biegu. Wygląda to dość sprawnie. Każdy znajduje sobie pracę. Jedni przyjmują i rozkładają dary, inni je wydają. Młoda dziewczyna robi kanapki na szkolnych ławkach. Pytam jak samorząd się sprawdził.

- Burmistrz to nam zaginął na trzy dni!

- mówi chłopak, który nie chce podać nawet imienia. 

A jak pan się nazywa? Niech pani tego nie pisze. My tu mieszkamy. A dość mamy problemów. Prawda jest taka, że zostaliśmy sami. Wojsko przyjechało, WOT też. Próbowaliśmy się obronić przed tą wodą. No ale się nie udało. A władza? My nawet nie mamy czasu, żeby się nimi interesować mówi z irytacją w głosie.

Emocje falują. Na świetlicy słychać śmiech, ale są też łzy. Młoda kobieta zaczyna płakać. Natychmiast podchodzi inna, obejmuje ją i uspokaja. Ta świetlica to nie tylko magazyn darów. To miejsce spotkań, wymiany doświadczeń. Mieszkańcy sobie radzą. Wokół świetlicy wszędzie stoją butelki z wodą, pudełka z żywnością. 

- To niesamowite jak wielkie serce nam ludzie okazali. Ludzie z całej Polski. To nam daje nadzieję, że tak jak poradziliśmy sobie w 1997 roku, tak teraz też sobie poradzimy

- mówi pan Daniel.

Przez jego dom przeszła główna fala. Nowo postawione kute stalowe piękne ogrodzenie w niektórych miejscach jest przewalone, powyrywane kostki brukowe. Do domu nie ma wjazdu. Właściciele najbardziej tego się obawiają, bo do póki nie będzie wjazdu domu, żaden sprzęt tutaj nie wjedzie. Na razie rodzina z pomocą strażaków i WOT-u uprząta szlam. Wokół domu wciąż stoi woda. Prąd był tak silny, że wypłukało ziemię wokół fundamentów na głębokość półtora metra. Boją się, czy konstrukcja fundamentu nie została uszkodzona. Właścicielka, pani Ewa oprowadza nas po domu. Widok przeraża. Piękna biała zabudowa kuchni jest całkowicie zniszczona. 

- Wszystko do wyrzucenia. Proszę zobaczyć, kuchenka, zmywarka, lodówka. No ale najbardziej się martwimy o te fundamenty. My ten dom postawiliśmy 13 lat temu. Tak się z niego cieszyliśmy

- mówi pani Ewa, a jej niebieskie oczy co jakiś czas napełniają się łzami.

 

Co dalej?

Co będzie dalej? Czy ta fala pomocy, którą teraz tak odczuwają mieszkańcy nadal będzie miała taką siłę? Czy za miesiąc, dwa gdy uda się osuszyć domy będzie pomoc przy remontowaniu domów? Czy pogoda pomoże? Czy władze się zainteresują? Czy będzie pomoc państwa? Nikt z mieszkańców nie zna odpowiedzi na te pytania, pięć dni po tym, jak fala zalała ich domy, gdy woda wciąż jeszcze stoi w ogródkach i na posesjach przed czarnymi myślami broni ich ogrom pracy i pomoc ludzi, którzy pozwala im patrzeć pozytywnie na przyszłość. 

Pani Bożena marzy o tym, żeby na Święta Bożego Narodzenia mogła usiąść do stołu w swoim domu z rodziną.
Mam sześcioro dzieci i trójkę wnucząt. Modlę się o to, żebyśmy mogli się tutaj spotkać na Święta. Tylko tyle, i aż tyle.

Spotkani mieszkańcy, ale też wolontariusze apelują o pomoc. Potrzebne są osuszacze, sprzęt i materiały budowlane.

No i ręce do pracy.


 

POLECANE
Mechanik konserwujący windę nie zrozumiał nowoczesnego dzieła sztuki i wyrzucił je do śmieci gorące
Mechanik konserwujący windę "nie zrozumiał nowoczesnego dzieła sztuki" i wyrzucił je do śmieci

Mechanik zajmujący się konserwacją wind w muzeum LAM w Lisse wyrzucił do śmieci dzieło sztuki zatytułowane "All The Good Times We Spent Together" - poinformował we wtorek portal dziennika "The Guardian". Pomyłka wynikła z faktu, że dzieło sztuki wygląda jak... dwie nieco zgniecione puszki po piwie.

Prokuratura wszczęła śledztwo ws. niewpuszczania Telewizji Republika na konferencje Tuska gorące
Prokuratura wszczęła śledztwo ws. niewpuszczania Telewizji Republika na konferencje Tuska

Od dłuższego czasu dziennikarze Telewizji Republika nie są wpuszczani na konferencje z udziałem Donalda Tuska. Widzowie Telewizji Republika nie mogli poznać komunikatów wygłaszanych przez Tuska nawet podczas powodzi, co stanowiło zagrożenie dla ich zdrowia, mienia, a nawet życia.

Popatrzcie co odwaliła Kolenda i TVN z sędzią Kapińskim gorące
"Popatrzcie co odwaliła Kolenda i TVN z sędzią Kapińskim"

Gościem TVN i red. Kolendy-Zaleskiej był sędzia Sądu Najwyższego Zbigniew Kapiński. Dziennikarka TVN potraktowała go na antenie obcesowo, żeby nie napisać chamsko.

IMGW wydał nowy komunikat. Oto co nas czeka z ostatniej chwili
IMGW wydał nowy komunikat. Oto co nas czeka

Jak poinformował IMGW Europa zachodnia i centralna będzie znajdować się pod wpływem rozległego niżu z ośrodkiem w rejonie Wysp Brytyjskich. Na wschodzie oddziaływać będzie niż znad Rosji. Polska pozostawać będzie w zasięgu przemieszczającego się na północny wschód niżu znad Wysp Brytyjskich. Pozostaniemy w polarnej morskiej masie powietrza. Ciśnienie będzie spadać.

Mam guza. Niepokojące wyznanie znanej dziennikarki z ostatniej chwili
"Mam guza". Niepokojące wyznanie znanej dziennikarki

Dziennikarka Agata Młynarska podzieliła się przejmującą historią, która może być przestrogą dla wielu osób.

Niemcy prą do umowy z Mercosurem. Macron mówi nie z ostatniej chwili
Niemcy prą do umowy z Mercosurem. Macron mówi "nie"

Po 25 latach negocjacji, porozumienie handlowe między Unią Europejską a południowoamerykańskim blokiem Mercosur jest bliskie finalizacji. Negocjatorzy zainteresowani projektem spotkali się na dniach w Brasilii, by przygotować umowę przed szczytem G20, który odbędzie się w listopadzie. 

Moskwa idzie na ostro. Szans na rozmowy nie ma tylko u nas
Moskwa idzie na ostro. Szans na rozmowy nie ma

Jeśli nawet w Kijowie odpuszczają zaporowe warunki wstępne rokowań, to nie oznacza ich rychłego rozpoczęcia. Moskwa idzie na ostro. Kreml utwierdza się w przekonaniu, że strategia wojny na wyniszczenie jest słusznie obranym kierunkiem. I to Moskwa będzie dyktować warunki, jeśli mowa o jakichkolwiek negocjacjach.

Niepokojące sceny w Mielnie. Sieć obiegło nagranie z ostatniej chwili
Niepokojące sceny w Mielnie. Sieć obiegło nagranie

Sieć obiegło niepokojące nagranie z Mielna. Widać na nim, jak młody mężczyzna próbuje atakować policjantów. Pod filmem nie zabrakło komentarzy.

Joe Biden odwołał wizytę w Niemczech. Biały Dom wydał komunikat z ostatniej chwili
Joe Biden odwołał wizytę w Niemczech. Biały Dom wydał komunikat

Prezydent USA Joe Biden przełożył planowaną na ten tydzień wizytę w Niemczech i Angoli, by nadzorować przygotowania do huraganu Milton - podała we wtorek rzeczniczka Białego Domu Karine Jean-Pierre. Biden ostrzegł, że zmierzający ku zachodniej Florydzie huragan może być jednym z najgorszych od 100 lat.

Największe sukcesy gabinetu Tuska? Brawurowa odpowiedź eksperta z ostatniej chwili
Największe sukcesy gabinetu Tuska? Brawurowa odpowiedź eksperta

Gościem Jacka Nizinkiewicza w programie "Rzecz o polityce" był dr Mirosław Oczkoś, który został poproszony m.in. o podsumowanie rocznych rządów Donalda Tuska.

REKLAMA

"Dość mamy problemów". Powodzianie mają pełne ręce roboty i nie chcą ujawniać nazwisk

Dzięki dośc dobrej pogodzie, większośc mieszkańców zalanych przez powódź miejscowości na Opolszczyźnie porządkuje swoje domy. Roboty jest bardzo dużo. W Kantorowicach w porządkowaniu domów mieszkańców wspomagają żołnierze WOT, oddziały OSP, wojsko. W Lewinie Brzeskim spotkaliśmy też służby więzienne. Przyjeżdżają wolontariusze z całej Polski.
Zniszczony przez powódź dom
Zniszczony przez powódź dom / Monika Rutke

Mieszkańcy pokazują nam swoje domy i opowiadają, co już udało się uprzątnąć. 

Tutaj córka przyjechała z pomocą. Proszę zobaczyć ile jest rąk do pracy. My dopiero rano wróciliśmy tutaj do domu, bo w poniedziałek musieliśmy uciekać. To co zastaliśmy na miejscu było przerażające. Proszę zobaczyć

- wszędzie śmierdzący szlam i błoto

- mówi pani Bożena.

W poniedziałek musiała zostawić swój dom i uciekać przed wielką wodą.

 

Dom pani Bożeny

Niewielki dom pani Bożeny, z pięknym ogrodem jest stoi około 100 metrów od koryta starorzecza Nysy. Dzisiaj wciąż woda stoi na działce w odległości 10-15 m od domu. Działka sąsiedniego domu jest zalana w całości na wysokości około pół metra. Ludzie wynoszą z domów zniszczone meble, sprzęty. 
U pani Bożeny praca wrze. Jej synowie, córki, strażacy, żołnierze. Zrywają panele z podłóg i ścian. Woda stała tu mniej więcej na wysokości 1 metra. Wszystko, co stało poniżej nadaje się do wyrzucenia.

Młodzi ludzie szorują ściany szczotkami. Używają środków chemicznych grzybobójczych. W powietrzu unosi się smród środków chemicznych i szlamu. 

Pani Bożena pokazuje nam już wysprzątaną łazienkę:

Tylko tyle zostało. Wannę fala wyrwała, stała tutaj pod ścianą a gdy weszliśmy rano do domu była przewrócona tutaj pod oknem, bo stała na płytach ze styropianu, i jak woda się wdarła to ten styropian zadziałał jak tratwy - opowiada.

Wszystkie meble z parteru domu są wyniesione. W całej wsi przed domami stoją sterty poniszczonych mebli, zerwanych płyt i paneli, sprzętu AGD. Ludzie potracili wszystko, co znajdowało się na parterach jednorodzinnych domów.

- Tutaj na wsi to może kilka domów ocalało

- mówi Emil, strażak ochotnik z OSP Bielice. Przyjechał z kolegami pomagać. Sam jestem z takiej właśnie małej miejscowości i wiem, że to tutaj najbardziej potrzebna jest pomoc. W takim małych wsiach, które nikogo nie obchodzą - opowiada Emil.

 

"Burmistrz nam zginał na trzy dni"

A jednak obchodzą, bo wszędzie spotykamy wolontariuszy, żołnierzy WOT. Ludzie zatrzymują się przed domami i pytają czego potrzeba, albo dzielą się tym, co mają. Podchodzę do jednego z takich samochodów i pyta, skąd są, czy z jakiejś organizacji.

- Nie, skąd! Mam dostawczak, to spakowałem trochę środków czystości, jakieś szczotki, po sąsiadach pozbierałem i wiozę, bo mam wolny dzień.

- Pytam jak go podpisać. Tylko się uśmiecha i odpowiada - zwykły człowiek. Po prostu.

W wiejskiej świetlicy zorganizowany jest sztab pomocowy. Tutaj powstało centrum informacyjne - ludzie przychodzą tutaj po pomoc - jedzenie, wodę, środki czystości, dużą popularnością cieszą się szczotki. Tutaj dostarczana jest pomoc, tutaj zgłaszają się chętni do pracy, żołnierze, strażacy. Pytam, kto tym zarządza
Trudno powiedzieć. jakoś tak sami sobą zarządzamy - odpowiada ktoś w biegu. Wygląda to dość sprawnie. Każdy znajduje sobie pracę. Jedni przyjmują i rozkładają dary, inni je wydają. Młoda dziewczyna robi kanapki na szkolnych ławkach. Pytam jak samorząd się sprawdził.

- Burmistrz to nam zaginął na trzy dni!

- mówi chłopak, który nie chce podać nawet imienia. 

A jak pan się nazywa? Niech pani tego nie pisze. My tu mieszkamy. A dość mamy problemów. Prawda jest taka, że zostaliśmy sami. Wojsko przyjechało, WOT też. Próbowaliśmy się obronić przed tą wodą. No ale się nie udało. A władza? My nawet nie mamy czasu, żeby się nimi interesować mówi z irytacją w głosie.

Emocje falują. Na świetlicy słychać śmiech, ale są też łzy. Młoda kobieta zaczyna płakać. Natychmiast podchodzi inna, obejmuje ją i uspokaja. Ta świetlica to nie tylko magazyn darów. To miejsce spotkań, wymiany doświadczeń. Mieszkańcy sobie radzą. Wokół świetlicy wszędzie stoją butelki z wodą, pudełka z żywnością. 

- To niesamowite jak wielkie serce nam ludzie okazali. Ludzie z całej Polski. To nam daje nadzieję, że tak jak poradziliśmy sobie w 1997 roku, tak teraz też sobie poradzimy

- mówi pan Daniel.

Przez jego dom przeszła główna fala. Nowo postawione kute stalowe piękne ogrodzenie w niektórych miejscach jest przewalone, powyrywane kostki brukowe. Do domu nie ma wjazdu. Właściciele najbardziej tego się obawiają, bo do póki nie będzie wjazdu domu, żaden sprzęt tutaj nie wjedzie. Na razie rodzina z pomocą strażaków i WOT-u uprząta szlam. Wokół domu wciąż stoi woda. Prąd był tak silny, że wypłukało ziemię wokół fundamentów na głębokość półtora metra. Boją się, czy konstrukcja fundamentu nie została uszkodzona. Właścicielka, pani Ewa oprowadza nas po domu. Widok przeraża. Piękna biała zabudowa kuchni jest całkowicie zniszczona. 

- Wszystko do wyrzucenia. Proszę zobaczyć, kuchenka, zmywarka, lodówka. No ale najbardziej się martwimy o te fundamenty. My ten dom postawiliśmy 13 lat temu. Tak się z niego cieszyliśmy

- mówi pani Ewa, a jej niebieskie oczy co jakiś czas napełniają się łzami.

 

Co dalej?

Co będzie dalej? Czy ta fala pomocy, którą teraz tak odczuwają mieszkańcy nadal będzie miała taką siłę? Czy za miesiąc, dwa gdy uda się osuszyć domy będzie pomoc przy remontowaniu domów? Czy pogoda pomoże? Czy władze się zainteresują? Czy będzie pomoc państwa? Nikt z mieszkańców nie zna odpowiedzi na te pytania, pięć dni po tym, jak fala zalała ich domy, gdy woda wciąż jeszcze stoi w ogródkach i na posesjach przed czarnymi myślami broni ich ogrom pracy i pomoc ludzi, którzy pozwala im patrzeć pozytywnie na przyszłość. 

Pani Bożena marzy o tym, żeby na Święta Bożego Narodzenia mogła usiąść do stołu w swoim domu z rodziną.
Mam sześcioro dzieci i trójkę wnucząt. Modlę się o to, żebyśmy mogli się tutaj spotkać na Święta. Tylko tyle, i aż tyle.

Spotkani mieszkańcy, ale też wolontariusze apelują o pomoc. Potrzebne są osuszacze, sprzęt i materiały budowlane.

No i ręce do pracy.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe