"Nie zamierzamy się poddawać". Kolejny dzień protestów w Gruzji
Protestujący zablokowali ulicę przed siedzibą parlamentu w stolicy Gruzji, niektórzy odpalali petardy. Choć tłum był mniejszy niż w poprzednich dniach, manifestanci zapewniają, że ich spontaniczny ruch nie straci na sile.
Walczymy o naszą wolność. Nie zamierzamy się poddawać
- powiedziała, cytowana przez AFP Nana, 18-letnia studentka medycyny.
Premier Irakli Kobachidze, w reakcji na protesty, ogłosił, że "wygrał ważną bitwę z liberalnym faszyzmem" w Gruzji, określając w ten sposób swoich przeciwników. Wyraził również zadowolenie z działań ministerstwa spraw wewnętrznych, które, jego zdaniem, "skutecznie zneutralizowało protestujących".
Rząd gruziński stosuje coraz ostrzejszą retorykę w odpowiedzi na protesty, które w poprzednich dniach były rozpędzane siłą. Kilku liderów opozycji zostało zatrzymanych.
Protesty w Gruzji
Agencja AFP zwraca uwagę, że od dziewięciu dni każdego wieczoru przed parlamentem w Tbilisi gromadzą się tysiące demonstrantów, na wietrze powiewają flagi Gruzji i Unii Europejskiej, a ludzie skandują i wznoszą hasła. Protesty mają charakter spontaniczny, nie ma tam sceny, mównicy ani megafonu. Spotkania są organizowane głównie za pośrednictwem grup na Facebooku.
Brak przywództwa jest naszą siłą. Każdy tutaj ma tylko jedno jasne przesłanie: nie dla Rosji
- powiedział były prezydent Giorgi Margwelaszwili, który w czwartek spotkał się z protestującymi.
Jednakże protestujący stwierdzili, że nie potrzebują przywódców.
Nie potrzebujemy przywódców, my jesteśmy liderami
- powiedział cytowany przez AFP Rauli, 41-letni inżynier.
Protestujący nie potrzebują przywódcy. Demonstrują dla siebie i Gruzji
- dodała 23-letnia Anamaria.
Politolog Ghia Nodia wyjaśnił, że brak organizacji lub grupy, jest częściowo spowodowane głęboką nieufnością do opozycji, której głównymi postaciami są byli członkowie obecnie rządzącego Gruzińskiego Marzenia lub osoby powiązane ze Zjednoczonym Ruchem Narodowym więzionego byłego prezydenta Gruzji Micheila Saakaszwilego.
Premier zawiesił rozmowy z UE
Gruziński premier Irakli Kobachidze przekazał w zeszłym tygodniu, że Gruzja na ten moment rezygnuje z dalszych negocjacji dotyczących przystąpienia do Unii Europejskiej. Wskazał, że rozmowy mogą zostać wznowione w 2028 roku.
Gruzja zawiesza do 2028 roku rozmowy z Unią Europejską o członkostwie w tej organizacji
- poinformował w czwartek gruziński premier Irakli Kobachidze. Ogłosił też, że rząd rezygnuje z unijnych grantów budżetowych do tego czasu.
Kobachidze powiedział, że pod koniec 2028 roku Gruzja "będzie gotowa pod względem gospodarczym, by rozpocząć rozmowy o członkostwie w UE" - relacjonuje serwis NewsGeorgia