Obywatelu, ratuj się sam. Obrona cywilna w Polsce działa tylko na papierze

Na obronę cywilną państwo wydaje rocznie kilkadziesiąt milionów złotych. Jednak obecnie przepisy regulujące tę kwestię są w dużej części stare i niespójne. W ustawie z 1967 roku o powszechnym obowiązku obrony Rzeczypospolitej Polskiej obronę cywilną definiuje się jako „ochronę ludności, zakładów pracy i urządzeń użyteczności publicznej, dóbr kultury, ratowanie i udzielanie pomocy poszkodowanym w czasie wojny oraz współdziałanie w zwalczaniu klęsk żywiołowych i zagrożeń środowiska oraz usuwaniu ich skutków”. Natomiast w Protokole dodatkowym z 1977 roku do konwencji genewskich napisano, że do obrony cywilnej należą takie zadania, jak m.in.: służba ostrzegawcza, ewakuacja, przygotowanie i organizowanie schronów, ratownictwo czy służby medyczne.
NIK miażdży obronę cywilną
W 2012 roku NIK opublikował raport o stanie obrony cywilnej w Polsce. Wynikało z niego, że obrona cywilna w Polsce nie jest przygotowana do wykonywania swoich zadań tak w przypadku wystąpienia klęski żywiołowej, jak i podczas wojny. Z kontroli NIK wynikało m.in., że tylko w połowie spośród 14 skontrolowanych gmin działały struktury obrony cywilnej. W magazynach zalegał sprzęt pamiętający lata 70. ubiegłego wieku: zużyte maski przeciwgazowe, stare przyrządy rozpoznania chemicznego i sygnalizatory promieniowania. Zaniedbywano też obowiązek organizowania szkoleń z powszechnej samoobrony dla ludności cywilnej.

#REKLAMA_POZIOMA#