Samuel Pereira: Czy 13 grudnia 2023 okaże się wypadkiem przy pracy

Co musisz wiedzieć?
- 13 grudnia 2023 roku został powołany trzeci rząd Donalda Tuska
- Od tamtej pory w Polsce łamane są prawo, zasady demokracji i wolności obywatelskie
- Wybory prezydenckie 2025 roku mogą zmienić układ sił politycznych
Jest to oczywiście naturalne pytanie, które ma pomóc w ustaleniu priorytetów i celów każdych kolejnych wyborów. Jak bardzo istotna będzie podjęta przez nas decyzja 18 maja i 1 czerwca niech świadczy to jak bardzo różne mogą być dalekosiężne skutki. Z jednej strony system gdzie cała władza (parlamentarna, rządowa i prezydencka) skupiona będzie w jednych rękach, ekipy, która już pokazała, że demokracji i przepisom polskiego prawa się nie kłania. Mając swojego prezydenta – jak przyznał w październiku ub.r. były lider Platformy Obywatelskiej – będą w stanie „domknąć system”. Z drugiej strony na szali stoi powstrzymanie negatywnych zmian w polskim ustroju oraz coraz bardziej agresywnych zapędów zagranicznych wpływów politycznych i biznesowych lobby, które są de facto współczesną formą „uśmiechniętych” rozbiorów.
13 grudnia 2023 - wypadek przy pracy
Czy wybór Karola Nawrockiego (musi być na tyle wyraźny, że nie uda się go podważyć) zmieni układ w Polsce? Z pewnością zmiana z 13 grudnia 2023 r. będzie się w takiej sytuacji prezentować jako wypadek przy pracy, wynik oszustwa, jakim poddano tak wielu obywateli naszego kraju. Jest jednak już teraz widoczna wyraźna zmiana, która (o ile zostanie dobrze wykorzystana dla polskich interesów) może okazać się wyjątkowo korzystna dla całego obozu patriotycznego. To zmiana układu sił, gdzie wszyscy kandydaci oprócz Rafała Trzaskowskiego mogą się spierać, różnić, atakować nawet, ale są w stanie w cywilizowany sposób rozmawiać. widać to było na wszystkich tych debatach, na których kandydata Koalicji Obywatelskiej nie było. On sam z kolei zakopał się w miłości własnej (wydał książkę o sobie, gdzie chwali się non stop, a na okładce dał na zdjęciu swoją twarz i swoje imię!), bufonadzie, histerii, pokazał się jako człowiek wiecznie zmęczony, któremu tak naprawdę się nie chce, a i w towarzystwie nie odnajduje się za bardzo, będąc tym jednym klasowym looserem.
Żarty się skończyły
Z drugiej strony jego główny kontrkandydat, Karol Nawrocki znalazł się ostatnio w wizerunkowych tarapatach, ale utrzymał się jako człowiek, który nie zraża do siebie ani innych kandydatów, ani ich wyborców. A to już dużo. Dziś dla wielu ludzi synonimem obciachu jest „uśmiechnięta Polska”, a nie ten do niedawna (również przez sztucznie podgrzewana w ramach ruskiej operacji negatywne emocje z ośmioma gwiazdkami w roli głównej) znienawidzony PiS. Ci, którzy nie mają sprecyzowanych poglądów chętniej zagłosują na Nawrockiego, niż Trzaskowskiego, a przynajmniej dużo prędzej to tego pierwszego uznają za „mniejsze zło”. Ta tendencja odbija się również na emocje społeczne i polityczne dotyczące oceny stanu rzeczy w Polsce i na świecie. I oby dała otrzeźwienie, bo czas jest ciężki i „żarty się skończyły”.