Jürgen Roth ujawnia: "Zlecenie zamachu pochodziło bezpośrednio od wysokiego rangą polskiego polityka"

"Zlecenie zamachu pochodziło „bezpośrednio” od wysokiego rangą polskiego polityka i było skierowane do generała rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB), jednak nazwisko zleceniodawcy nigdy nie zostało podane do publicznej wiadomości" - to fragment najnowszej książki Jürgena Rotha, niemieckiego dziennikarza śledczego, której fragmenty publikuje "Gazeta Polska" i portal niezalezna.pl.
 Jürgen Roth ujawnia: "Zlecenie zamachu pochodziło bezpośrednio od wysokiego rangą polskiego polityka"
/ Youtube.com
Już wczoraj pisaliśmy o tym, że Jürgen Roth dotarł do pełnego raportu niemieckiego wywiadu BND na temat katastrofy smoleńskiej. Pada w nim nazwisko rosyjskiego generała, który według źródła BND miał przyjąć od polskiego polityka zlecenie dokonania zamachu.

Kolejna książka Rotha „Smoleńsk. Spisek, który zmienił świat” będzie miał premierę 7 listopada. Jej polska edycja ukaże się w wydawnictwie Zysk i S-ka. „Gazeta Polska” zapowiedziała, że już jutro opublikowanie całego raportu BND, do którego dotarł dziennikarz.

Dzisiaj na portalu niezalezna.pl pojawiły się natomiast fragmenty książki niemieckiego dziennikarza śledczego.

W Przedmowie czytamy:

Historia raportu Federalnej Służby Wywiadowczej (BND) z marca 2014 roku, którego fragmenty znalazły się w wydanej rok później publikacji Tajne akta S, jest pod każdym względem pouczająca. Jeszcze zanim książka ukazała się na rynku, ogłoszono w Polsce, że istnieje dokument, który poświadcza, iż katastrofa samolotu Tu-154M z prezydentem Lechem Kaczyńskim na pokładzie nie była „wypadkiem”, lecz zamachem. Zlecenie zamachu pochodziło „bezpośrednio” od wysokiego rangą polskiego polityka i było skierowane do generała rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB), jednak nazwisko zleceniodawcy nigdy nie zostało podane do publicznej wiadomości.

Fragmentaryczna znajomość dokumentu BND wystarczyła, by wywołać w Polsce gorącą dyskusję, mimo że chodziło jedynie o raport źródłowy funkcjonariusza BND, a nie o oficjalne oświadczenie tej służby. Tymczasem polskie media niejednokrotnie utożsamiały ów dokument z oficjalnym stanowiskiem niemieckiego wywiadu, zaopatrując go dodatkowo w komentarz polityczny. W przeddzień premiery Tajnych akt S głos zabrał rzecznik BND, oświadczając polskim dziennikarzom, że choć szukano odnośnego dokumentu w wewnętrznych zasobach, nie udało się go zlokalizować.

Podkreślał, iż nie można też wykluczyć fałszerstwa, ponieważ BND nigdy się nie wypowiadała na temat Smoleńska. W dotychczasowej historii tej służby nie zdarzyło się, aby jej rzecznik udzielał dziennikarzom wywiadu na temat konkretnej sprawy, w dodatku na żywo, przed kamerami. Co ciekawe, w momencie składania tego oświadczenia w ogóle nie było jeszcze wiadomo, jakie informacje na temat dokumentu BND zamieściłem w książce. 7 kwietnia 2015 roku „Stuttgarter Zeitung” donosiła: „Niemiecki wywiad zdecydowanie odrzuca tego rodzaju tezę. »BND nigdy nie twierdziła — a już na pewno nie informowała rządu federalnego — że tragedia z 2010 roku była wynikiem zamachu«, powiedział StZ rzecznik BND Martin Heinemann. Jak podkreślił, nie jest mu również znany przywoływany w książce dokument. »Bezzwłocznie wszczęte poszukiwania dokumentu z marca 2014 roku nie przyniosły rezultatu. Na obecnym etapie nie można ostatecznie stwierdzić, czy mogło dojść do fałszerstwa« ‒ dodał rzecznik”1. Faktem jest, że BND gorączkowo szukała „nieszczelnego źródła”, i nawet je znalazła. Jednak wobec autora raportu źródłowego nie wyciągnięto żadnych konsekwencji. Wręcz przeciwnie, był on raczej chwalony niż dyscyplinowany wewnątrz aparatu wywiadowczego.

Czym jest raport źródłowy funkcjonariusza BND? Współpracownik wywiadu prowadzi rozmowy z ważnymi osobistościami, dokonuje oceny zdobytych informacji, sporządza dokument, który następnie wysyła swoim przełożonym. Oni jeszcze raz analizują materiał i jeśli uznają, że jest cenny, przedkładają go kierownictwu służby. Do przekazania materiału może nie dojść choćby wówczas, gdy przełożeni funkcjonariusza BND uznają dane źródła za niewiarygodne lub stosowne argumenty natury politycznej będą przemawiały za tym, by odnośny raport zniknął w trezorze; wbrew pozorom taka sytuacja nie należy wcale do rzadkości. Cytowany przeze mnie raport źródłowy BND bazował bezsprzecznie na dwóch poważnych źródłach. Fakt, że oba całkowicie niezależnie od siebie zeznały w sprawie katastrofy samolotu Tu-154M dokładnie to samo, wysoko stawia ich wiarygodność i wartość przekazanych informacji. Powodowany sumą dotychczasowych przemyśleń i wniosków oraz zmianą sytuacji politycznej w Polsce postanowiłem przedstawić opinii publicznej kolejną publikację, w której rozszerzam swój punkt widzenia na tragedię smoleńską z 10 kwietnia 2010 roku.

Roth tak kończy przedmowę:

Powodowany sumą dotychczasowych przemyśleń i wniosków oraz zmianą sytuacji politycznej w Polsce postanowiłem przedstawić opinii publicznej kolejną publikację, w której rozszerzam swój punkt widzenia na tragedię smoleńską z 10 kwietnia 2010 roku. Aby umożliwić czytelnikowi dokonanie samodzielnej oceny, zacytuję w całości raport BND wraz z załącznikami, z zachowaniem niezbędnych zaczernień wrażliwych danych:
 

    Strona 1:
    Godło Republiki Federalnej Niemiec
    Federalna Służba Wywiadowcza [Bundesnachrichtendienst]
    TAJNE AKTA [VS — GEHEIM]
    Przesłanie informacji per SPECAC KEY .....
    Do AL I (DEPARTAMENTU/ODDZIAŁU I)
    290314
    Możliwym wyjaśnieniem przyczyny katastrofy ­Tu-154 z 10.04.2010 w Smoleńsku jest wysoce prawdopodobny zamach przy użyciu materiałów wybuchowych przeprowadzony przez oddział FSB/Połtawa pod dowództwem generała Jurija Desinowa/Moskwa.

    Strona 2:
    Zostało to potwierdzone przez wysokiej rangi źródło wewnątrz polskiej ambasady w K. [miejscowość zaczerniona], Roberta [nazwisko zaczernione]. Robert [nazwisko zaczernione] w czasie sporządzania raportu przez [funkcja zaczerniona] był pułkownikiem polskiego wywiadu wojskowego, czyli zna bardzo dobrze wewnętrzne życie tej służby.

    Zgodnie z opisem Roberta [nazwisko zaczernione] zlecenie dotyczące przeprowadzenia zamachu na ­Tu-154 pochodziło bezpośrednio od [funkcja zaczerniona] T. [nazwisko wysokiej rangi polskiego polityka zaczernione] do Desinowa. Nie udało się ustalić, gdzie i kiedy do tego doszło.

    Desinow miał następnie nawiązać kontakt ze stacjonującą w Połtawie/Ukraina grupą operacyjną Dmytra Stelanowego. Miało to nastąpić około 1.04.2010. Stelanowy oraz cała jego grupa operacyjna, w której skład wchodzi 15 etatowych funkcjonariuszy FSB, posługują się oficjalnie na terenie Ukrainy dokumentami SBU. Pozostają tam jako siły wsparcia dla działań SBU. W rzeczywistości jednak wszyscy są funkcjonariuszami 3. Wydziału FSB, Służby Naukowo-Techniczne. Nie udało się wyjaśnić, dlaczego akurat Desinow miał zrealizować to zadanie.

    Strona 3:
    Po raz pierwszy grupa Desinowa zwróciła na siebie uwagę w związku z szeroko zakrojonymi działaniami przeciwko Aleksandrowi Popowowi/Kaliningrad i Aleksandrowi Dudarewowi/Ryga/Hamburg.

    Dalszego przebiegu zdarzeń, dotyczącego realizacji, pozyskania materiałów wybuchowych czy komunikacji — mimo podjęcia intensywnych działań — nie udało się ustalić, ponieważ nie można było wykluczyć poważnego zagrożenia dla działających na miejscu źródeł.

    Także dalsze utrzymywanie łączności z Robertem [nazwisko zaczernione] było już niemożliwe, gdyż każdy kolejny kontakt poprzez ambasador [nazwisko zaczernione], ambasada L. [nazwa kraju zaczerniona], mógłby także prowadzić do optycznych anomalii.

    Zarówno materiał fotograficzny, jak i notatki świadka Roberta [nazwisko zaczernione] relacjonującego zasłyszane informacje odpowiadają w przybliżeniu prawdopodobnemu przebiegowi zdarzeń. Nasuwa się także pytanie, dlaczego akurat 3. Wydział FSB miałby być uwikłany w tego rodzaju proceder. Co prawda Desinow służył do 2011 roku w Kabulu jako doradca Hamida Karzaja do spraw bezpieczeństwa. Desinow mógł zarazem zapewnić sobie łatwy dostęp do materiałów wybuchowych i technologii operacyjnych (OT). Mimo to, uwzględniając fakt, że w przypadku ­Tu-154 chodzi o rządowy samolot polskiego prezydenta o bardzo wysokich wymogach bezpieczeństwa — zdaniem autora raportu — umieszczenie w samolocie ładunku bądź nawet kilku ładunków TNT wyposażonych w zdalne zapalniki byłoby niemożliwe bez zaangażowania sił polskich.

niezalezna.pl


 

POLECANE
Niech spie.dala. Silni Razem wściekli na Donalda Tuska gorące
"Niech spie.dala". "Silni Razem" wściekli na Donalda Tuska

Hasztag #SilniRazem po wielokrotnej kompromitacji nie jest już tak popularny na "X". Jednak stał się symbolem najbardziej zajadłej postawy "antypis". I potocznie tak są dziś nazywani najbardziej zajadli zwolennicy Donalda Tuska, Platformy Obywatelskiej, czy Romana Giertycha. A dzisiaj nie są z Donalda Tuska, mówić bardzo oględnie, zadowoleni.

Niemcy zazdroszczą polskim producentom kamperów Wiadomości
Niemcy zazdroszczą polskim producentom kamperów

Polskie marki kamperów zdobywają coraz większe uznanie na niemieckim rynku. Affinity, Freedo, Masuria i Vannado nie tylko przekonują klientów wysoką jakością, ale także zyskują lojalność dealerów.

„Zaraz zemdleję”. Dramatyczne wyznanie Nataszy Urbańskiej Wiadomości
„Zaraz zemdleję”. Dramatyczne wyznanie Nataszy Urbańskiej

Podróż powrotna z Czarnogóry do Polski okazała się dla Nataszy Urbańskiej jednym z najbardziej stresujących doświadczeń w życiu. Artystka opisała na Instagramie sytuację, do której doszło na pokładzie samolotu LOT lecącego z Podgoricy do Warszawy. Zemdlała, a - jak twierdzi - personel pokładowy zignorował nie tylko jej stan, ale i potrzeby pozostałych pasażerów.

Sukces tym razem nie dla Polek. Włoszki zbyt mocne w półfinale LN Wiadomości
Sukces tym razem nie dla Polek. Włoszki zbyt mocne w półfinale LN

Polskie siatkarki przegrały z Włoszkami 0:3 (18:25, 16:25, 14:25) w półfinale rozgrywanego w Łodzi turnieju finałowego Ligi Narodów. W niedzielę zagrają w meczu o trzecie miejsce z przegranym drugiego sobotniego półfinału, w którym Brazylia zmierzy się z Japonią.

Nowy model AI uciekał się do szantażu, aby uniknąć wyłączenia w fikcyjnym teście gorące
Nowy model AI uciekał się do szantażu, aby uniknąć wyłączenia w fikcyjnym teście

Nowy Claude Opus 4 firmy Anthropic często uciekał się do szantażu, aby uniknąć wyłączenia w fikcyjnym teście. Model groził ujawnieniem prywatnych informacji o inżynierach, którzy mieli planować jego wyłączenie.

Awaryjne lądowanie samolotu LOT w Warszawie z ostatniej chwili
Awaryjne lądowanie samolotu LOT w Warszawie

Z powodu sygnału o możliwej usterce lecący z Warszawy do Sofii samolot linii LOT musiał awaryjnie lądować na Lotnisku Chopina. - Lądowanie odbyło się w asyście służb. Maszyna wylądowała bezpiecznie - poinformował rzecznik prasowy Polskich Linii Lotniczych LOT Krzysztof Moczulski.

Wielki słup dymu nad Katowicami. Trwa dogaszanie Wiadomości
Wielki słup dymu nad Katowicami. Trwa dogaszanie

W sobotnie popołudnie, 26 lipca, w Katowicach doszło do pożaru w rejonie ul. Sądowej i Raciborskiej. Paliły się podkłady kolejowe składowane w pobliżu torowiska, w bezpośrednim sąsiedztwie budowy przy dworcu głównym PKP.

Niebezpieczny incydent w Krakowie. Kilkanaście osób poszkodowanych Wiadomości
Niebezpieczny incydent w Krakowie. Kilkanaście osób poszkodowanych

W piątkowy wieczór doszło do niebezpiecznego incydentu na przystanku tramwajowym przy ul. Bronowickiej w Krakowie. Z okna przejeżdżającego tramwaju ktoś rozpylił gaz pieprzowy w stronę grupy osób czekających na peronie. Jak informują poszkodowani, sytuacja miała miejsce około godziny 19:30.

Komunikat dla mieszkańców Rzeszowa z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców Rzeszowa

Prawie 250 tys. zł kosztować będzie dokumentacja projektowa nowego domu kultury, który powstanie w Rzeszowie na osiedlu Krakowska Południe przy ul. Stojałowskiego. Dokumentacja gotowa ma być w ciągu 10 miesięcy.

Czerwona flaga na Pomorzu i w Zachodniopomorskiem. GIS zakazuje kąpieli Wiadomości
Czerwona flaga na Pomorzu i w Zachodniopomorskiem. GIS zakazuje kąpieli

Czerwone flagi zakazujące wejścia do wody wiszą w sobotę w dwunastu kąpieliskach w województwach pomorskim i zachodniopomorskim. Powodem jest zakwit sinic.

REKLAMA

Jürgen Roth ujawnia: "Zlecenie zamachu pochodziło bezpośrednio od wysokiego rangą polskiego polityka"

"Zlecenie zamachu pochodziło „bezpośrednio” od wysokiego rangą polskiego polityka i było skierowane do generała rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB), jednak nazwisko zleceniodawcy nigdy nie zostało podane do publicznej wiadomości" - to fragment najnowszej książki Jürgena Rotha, niemieckiego dziennikarza śledczego, której fragmenty publikuje "Gazeta Polska" i portal niezalezna.pl.
 Jürgen Roth ujawnia: "Zlecenie zamachu pochodziło bezpośrednio od wysokiego rangą polskiego polityka"
/ Youtube.com
Już wczoraj pisaliśmy o tym, że Jürgen Roth dotarł do pełnego raportu niemieckiego wywiadu BND na temat katastrofy smoleńskiej. Pada w nim nazwisko rosyjskiego generała, który według źródła BND miał przyjąć od polskiego polityka zlecenie dokonania zamachu.

Kolejna książka Rotha „Smoleńsk. Spisek, który zmienił świat” będzie miał premierę 7 listopada. Jej polska edycja ukaże się w wydawnictwie Zysk i S-ka. „Gazeta Polska” zapowiedziała, że już jutro opublikowanie całego raportu BND, do którego dotarł dziennikarz.

Dzisiaj na portalu niezalezna.pl pojawiły się natomiast fragmenty książki niemieckiego dziennikarza śledczego.

W Przedmowie czytamy:

Historia raportu Federalnej Służby Wywiadowczej (BND) z marca 2014 roku, którego fragmenty znalazły się w wydanej rok później publikacji Tajne akta S, jest pod każdym względem pouczająca. Jeszcze zanim książka ukazała się na rynku, ogłoszono w Polsce, że istnieje dokument, który poświadcza, iż katastrofa samolotu Tu-154M z prezydentem Lechem Kaczyńskim na pokładzie nie była „wypadkiem”, lecz zamachem. Zlecenie zamachu pochodziło „bezpośrednio” od wysokiego rangą polskiego polityka i było skierowane do generała rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB), jednak nazwisko zleceniodawcy nigdy nie zostało podane do publicznej wiadomości.

Fragmentaryczna znajomość dokumentu BND wystarczyła, by wywołać w Polsce gorącą dyskusję, mimo że chodziło jedynie o raport źródłowy funkcjonariusza BND, a nie o oficjalne oświadczenie tej służby. Tymczasem polskie media niejednokrotnie utożsamiały ów dokument z oficjalnym stanowiskiem niemieckiego wywiadu, zaopatrując go dodatkowo w komentarz polityczny. W przeddzień premiery Tajnych akt S głos zabrał rzecznik BND, oświadczając polskim dziennikarzom, że choć szukano odnośnego dokumentu w wewnętrznych zasobach, nie udało się go zlokalizować.

Podkreślał, iż nie można też wykluczyć fałszerstwa, ponieważ BND nigdy się nie wypowiadała na temat Smoleńska. W dotychczasowej historii tej służby nie zdarzyło się, aby jej rzecznik udzielał dziennikarzom wywiadu na temat konkretnej sprawy, w dodatku na żywo, przed kamerami. Co ciekawe, w momencie składania tego oświadczenia w ogóle nie było jeszcze wiadomo, jakie informacje na temat dokumentu BND zamieściłem w książce. 7 kwietnia 2015 roku „Stuttgarter Zeitung” donosiła: „Niemiecki wywiad zdecydowanie odrzuca tego rodzaju tezę. »BND nigdy nie twierdziła — a już na pewno nie informowała rządu federalnego — że tragedia z 2010 roku była wynikiem zamachu«, powiedział StZ rzecznik BND Martin Heinemann. Jak podkreślił, nie jest mu również znany przywoływany w książce dokument. »Bezzwłocznie wszczęte poszukiwania dokumentu z marca 2014 roku nie przyniosły rezultatu. Na obecnym etapie nie można ostatecznie stwierdzić, czy mogło dojść do fałszerstwa« ‒ dodał rzecznik”1. Faktem jest, że BND gorączkowo szukała „nieszczelnego źródła”, i nawet je znalazła. Jednak wobec autora raportu źródłowego nie wyciągnięto żadnych konsekwencji. Wręcz przeciwnie, był on raczej chwalony niż dyscyplinowany wewnątrz aparatu wywiadowczego.

Czym jest raport źródłowy funkcjonariusza BND? Współpracownik wywiadu prowadzi rozmowy z ważnymi osobistościami, dokonuje oceny zdobytych informacji, sporządza dokument, który następnie wysyła swoim przełożonym. Oni jeszcze raz analizują materiał i jeśli uznają, że jest cenny, przedkładają go kierownictwu służby. Do przekazania materiału może nie dojść choćby wówczas, gdy przełożeni funkcjonariusza BND uznają dane źródła za niewiarygodne lub stosowne argumenty natury politycznej będą przemawiały za tym, by odnośny raport zniknął w trezorze; wbrew pozorom taka sytuacja nie należy wcale do rzadkości. Cytowany przeze mnie raport źródłowy BND bazował bezsprzecznie na dwóch poważnych źródłach. Fakt, że oba całkowicie niezależnie od siebie zeznały w sprawie katastrofy samolotu Tu-154M dokładnie to samo, wysoko stawia ich wiarygodność i wartość przekazanych informacji. Powodowany sumą dotychczasowych przemyśleń i wniosków oraz zmianą sytuacji politycznej w Polsce postanowiłem przedstawić opinii publicznej kolejną publikację, w której rozszerzam swój punkt widzenia na tragedię smoleńską z 10 kwietnia 2010 roku.

Roth tak kończy przedmowę:

Powodowany sumą dotychczasowych przemyśleń i wniosków oraz zmianą sytuacji politycznej w Polsce postanowiłem przedstawić opinii publicznej kolejną publikację, w której rozszerzam swój punkt widzenia na tragedię smoleńską z 10 kwietnia 2010 roku. Aby umożliwić czytelnikowi dokonanie samodzielnej oceny, zacytuję w całości raport BND wraz z załącznikami, z zachowaniem niezbędnych zaczernień wrażliwych danych:
 

    Strona 1:
    Godło Republiki Federalnej Niemiec
    Federalna Służba Wywiadowcza [Bundesnachrichtendienst]
    TAJNE AKTA [VS — GEHEIM]
    Przesłanie informacji per SPECAC KEY .....
    Do AL I (DEPARTAMENTU/ODDZIAŁU I)
    290314
    Możliwym wyjaśnieniem przyczyny katastrofy ­Tu-154 z 10.04.2010 w Smoleńsku jest wysoce prawdopodobny zamach przy użyciu materiałów wybuchowych przeprowadzony przez oddział FSB/Połtawa pod dowództwem generała Jurija Desinowa/Moskwa.

    Strona 2:
    Zostało to potwierdzone przez wysokiej rangi źródło wewnątrz polskiej ambasady w K. [miejscowość zaczerniona], Roberta [nazwisko zaczernione]. Robert [nazwisko zaczernione] w czasie sporządzania raportu przez [funkcja zaczerniona] był pułkownikiem polskiego wywiadu wojskowego, czyli zna bardzo dobrze wewnętrzne życie tej służby.

    Zgodnie z opisem Roberta [nazwisko zaczernione] zlecenie dotyczące przeprowadzenia zamachu na ­Tu-154 pochodziło bezpośrednio od [funkcja zaczerniona] T. [nazwisko wysokiej rangi polskiego polityka zaczernione] do Desinowa. Nie udało się ustalić, gdzie i kiedy do tego doszło.

    Desinow miał następnie nawiązać kontakt ze stacjonującą w Połtawie/Ukraina grupą operacyjną Dmytra Stelanowego. Miało to nastąpić około 1.04.2010. Stelanowy oraz cała jego grupa operacyjna, w której skład wchodzi 15 etatowych funkcjonariuszy FSB, posługują się oficjalnie na terenie Ukrainy dokumentami SBU. Pozostają tam jako siły wsparcia dla działań SBU. W rzeczywistości jednak wszyscy są funkcjonariuszami 3. Wydziału FSB, Służby Naukowo-Techniczne. Nie udało się wyjaśnić, dlaczego akurat Desinow miał zrealizować to zadanie.

    Strona 3:
    Po raz pierwszy grupa Desinowa zwróciła na siebie uwagę w związku z szeroko zakrojonymi działaniami przeciwko Aleksandrowi Popowowi/Kaliningrad i Aleksandrowi Dudarewowi/Ryga/Hamburg.

    Dalszego przebiegu zdarzeń, dotyczącego realizacji, pozyskania materiałów wybuchowych czy komunikacji — mimo podjęcia intensywnych działań — nie udało się ustalić, ponieważ nie można było wykluczyć poważnego zagrożenia dla działających na miejscu źródeł.

    Także dalsze utrzymywanie łączności z Robertem [nazwisko zaczernione] było już niemożliwe, gdyż każdy kolejny kontakt poprzez ambasador [nazwisko zaczernione], ambasada L. [nazwa kraju zaczerniona], mógłby także prowadzić do optycznych anomalii.

    Zarówno materiał fotograficzny, jak i notatki świadka Roberta [nazwisko zaczernione] relacjonującego zasłyszane informacje odpowiadają w przybliżeniu prawdopodobnemu przebiegowi zdarzeń. Nasuwa się także pytanie, dlaczego akurat 3. Wydział FSB miałby być uwikłany w tego rodzaju proceder. Co prawda Desinow służył do 2011 roku w Kabulu jako doradca Hamida Karzaja do spraw bezpieczeństwa. Desinow mógł zarazem zapewnić sobie łatwy dostęp do materiałów wybuchowych i technologii operacyjnych (OT). Mimo to, uwzględniając fakt, że w przypadku ­Tu-154 chodzi o rządowy samolot polskiego prezydenta o bardzo wysokich wymogach bezpieczeństwa — zdaniem autora raportu — umieszczenie w samolocie ładunku bądź nawet kilku ładunków TNT wyposażonych w zdalne zapalniki byłoby niemożliwe bez zaangażowania sił polskich.

niezalezna.pl



 

Polecane
Emerytury
Stażowe