Marcin Królik: Do katalogu słów zakazanych dołącza "terrorysta"

Wojna o wartości nie tylko cały czas trwa, ale się coraz mocniej nasila. Prawdopodobnie niebawem obejmie obszary życia, których byśmy o to nie podejrzewali.
/ morguefile.com
Mniej więcej z rok temu przeżyłem coś w rodzaju publicystycznego kryzysu. Zamierzałem całkowicie zrezygnować z komentowania rzeczywistości. Miałem po prostu dość tej wiecznej jatki. Bezpiecznik mi wyskoczył… licho jedno wie. Akurat zbiegło się to w czasie z moim odejściem z PR 24, gdzie przez minionych kilkanaście miesięcy dzień w dzień tłukłem przeglądy politycznej sieci, co chyba w znacznej mierze się do owego zmęczenia materiału przyczyniło. I wtedy mocno wciągnąłem się w kryminały - czytałem je i oglądałem pasjami, zaznając czysto eskapistycznej, nieobarczonej żadną głębszą myślą przyjemności. Sądziłem, że tak będzie już zawsze.

Któregoś razu postanowiłem zarzucić nakręconą przez BBC ekranizację klasycznej powieści Agathy Christie "I nie było już nikogo" - przed epoką politpoprawnego obłędu znanej także pod pierwotnym tytułem "Dziesięciu małych murzynków". No więc odpalam film, otwieram chipsy (piwko jeszcze się chłodzi) i… już wiem, że nie ma ucieczki. Nie ma ucieczki, bo wojna cywilizacji wtrynia się dosłownie wszędzie, bo niezrównane BBC nawet do liczącej osiem dekad historyjki potrafi wcisnąć agresywne ideolo, pouczając, jakimiż to kiedyś byliśmy homofobami i jak wielki jest ogrom naszych win wobec Trzeciego Świata.

A przypomniało mi się to, kiedy przeczytałem na wPolityce tekst Łukasza Adamskiego o tym, że BBC zakazało swoim dziennikarzom używania słowa "terrorysta". A dlaczegóż to? Otóż ni mniej, ni więcej w imię dziennikarskiego obiektywizmu, bo wszak ten, kto dla nas jest wstrętnym terrorystą, w oczach kogoś innego, na przykład muzułmanów, może uchodzić za… bojownika o wolność. Rzecz więc w tym, by nikogo nie stygmatyzować. Jeszcze do niedawna pracownicy owej szacownej stacji mogli stosować to "kontrowersyjne" pojęcie w odniesieniu do bojowników mordujących na terenie UK. Teraz jednak i ten drobny niuans został skasowany. Oczywiście w imię szacunku i rzetelności.

Rzecz musi być naprawdę nie w kij dmuchał, skoro najnowszy wykwit poprawnościowej paranoi BBC oburzył Dawida Warszawskiego. Adamski przytacza fragment jego komentarza z GW, w którym ówże nazywa poczynania swoich brytyjskich kolegów po fachu moralną kapitulacją. No, mili państwo, robi się, przyznacie, coraz grubiej. Przecież mówimy tu o BBC, które jeszcze do niedawna było stawiane za dziennikarski odpowiednik wzorca metra z Sevres, zaś każdy, kto prześmiewczo dekodował ten skrót jako "Bolshevic Broadcasting Center", z automatu zasługiwał na łatkę nienawistnika, faszysty, tępaka i oszołoma.

Takie kwiatki uświadamiają mi bardzo boleśnie, że tocząca się w naszym kręgu cywilizacyjnym wojna o wartości nie tylko cały czas trwa, ale się z miesiąca na miesiąc, z tygodnia na tydzień, coraz mocniej nasila. Prawdopodobnie niebawem obejmie obszary życia, których byśmy o to nie podejrzewali. Ba, to się już dzieje! Już mamy do czynienia z sytuacją, gdy na przykład decyzja, czy wykupić abonament w Netflix, czy też nie, nabiera ciężaru de facto politycznego, bo będzie oznaczać, że opowiadamy się za albo przeciw ideologii LGBT. Jak to leciało? W miarę postępów rewolucji walka klas się zaostrza? Tak, moi drodzy, taki mamy chory świat.

Ostatnio walecznością w tej krucjacie odznaczyło się także YouTube. Z początkiem czerwca zmieniło swoje zasady tak, ażeby jeszcze skuteczniej przeciwstawiać się nienawiści. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Z serwisu masowo zaczęły znikać rasistowskie, supremacjonistyczne oraz inne brzydkie treści, produkowane - oczywiście zupełnym przypadkiem - przez twórców o prawicowych poglądach. Algorytmy tak się w swojej misji wypalania zła zapamiętały, że ponoć sczyściły też sporo materiałów edukacyjnych o III Rzeszy. Widocznie nie zgadzały się z uaktualnioną wykładnią pani kanclerz Merkel, wedle której lądowanie w Normandii uratowało Niemców od nazistów.

Swoją drogą jestem naprawdę ciekaw, co się zacznie dziać, kiedy te wszystkie BBC, fejsbuki, jutiuby i tłitery już skutecznie i ostatecznie wyplenią całą mowę nienawiści. Zaczną się żreć między sobą? Będą się licytowali, kto żarliwiej wielbi gejów, niepełnosprawnych, czarnych, Eskimosów oraz bojowników o wolność, a jak się okaże, że ktoś kocha ich niedostatecznie, to urządzą mu taką ścieżkę zdrowia, że się podda dobrowolnej samokrytyce? Może następnym etapem walki o równość i tolerancję stanie się ban za nieutęczowienie awatara w czerwcu, miesiącu gejowskiej dumy? Czy wy, ludzie, w ogóle ogarniacie skalę tego obłędu?

Jestem już na tyle stary, by bardzo dobrze pamiętać świat sprzed ekspansji Internetu. Pamiętam też, jakimi monopolistami były wówczas korporacje medialne w rodzaju CNN czy właśnie BBC, o naszych rodzimych nie wspominając. Ty mogłeś co najwyżej pilotem popykać albo na domowej drukarce zina amatorskiego upichcić i po osiedlu rozrzucić. Gdy medialni hegemoni narzucą swoją agendę, nastąpi w pewnym sensie powtórka z rozrywki - tyle że stokroć gorsza, bo wtedy przekazy nie były jeszcze tak wściekle zideologizowane. Za chwilę naprawdę nie będzie dokąd zwiać. System tyranii się domknie, a my wszyscy podusimy się od tego nadmiaru miłości.

Bo przecież taki, dajmy na to, pedofil dla jednych może być zboczeńcem, ale już dla innych po prostu koneserem delikatnych dziecięcych rysów. Faceta, który się czuje psem, jedni mogą uznać za wariata, ale już inni… i tak dalej, itepe. I tylko jedno w tym nowym, wspaniałym świecie najpewniej pozostanie constans - Polacy nadal będą antysemitami, a głównym nazistą obwoła się Samuela Pereirę. Dowody wszak są - sam ich nieopacznie dostarczył, zakładając tę głupią koszulkę z liczbą 88. Tak, moi drodzy, taki mamy świat z nasilającymi się objawami mentalnego, a może i dosłownego, Creutzfelda-Jakoba. Jest grubo.

Teraz tylko czekać, aż w ramach powszechnej pierekowki dusz ktoś dokona retellingu powieści Johna Updike'a noszącej, nomen omen, tytuł "Terrorysta". Ja jako wielbiciel kryminałów spodziewam się rychłej banicji Raymonda Chandlera za seksizm i homofobię, którymi wprost ociekają jego książki o detektywie Philipie Marlowe. W końcu pretensje, że w dziejącym się w ZSRR "Czarnobylu" brakowało czarnoskórych postaci, już się pojawiły - i to w tonie serio, aż biedny "Newsweek" musiał ogłaszać, że jakiś czarny jednak brał udział w sprzątaniu po wybuchu reaktora.

Marcin Królik

 

POLECANE
Katastrofa śmigłowca pod Rzeszowem. Są nowe ustalenia z ostatniej chwili
Katastrofa śmigłowca pod Rzeszowem. Są nowe ustalenia

W sobotę w okolicach miejscowości Cierpisz w powiecie łańcuckim doszło do katastrofy śmigłowca. Zginęło w nim dwóch braci – to znani podkarpaccy biznesmeni. Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie wydała nowy komunikat w sprawie zdarzenia.

Już jutro spotkanie wokół specjalnego wydania książki „To ja. Andrzej Duda” w Białymstoku! z ostatniej chwili
Już jutro spotkanie wokół specjalnego wydania książki „To ja. Andrzej Duda” w Białymstoku!

Przed nami kolejne spotkanie wokół specjalnej edycji książki „To ja. Andrzej Duda” z rozdziałem o współpracy prezydenta z NSZZ „Solidarność”. Tym razem spotkamy się w Białymstoku.

Kolejne miliardy trafiły do Polski z KPO. KE zatwierdziła płatność Wiadomości
Kolejne miliardy trafiły do Polski z KPO. KE zatwierdziła płatność

Po wypłacie trzeciej transzy Polska wykorzystała już 45 proc. dostępnych środków z unijnego Funduszu Odbudowy, którego łączna wartość dla naszego kraju wynosi 59,8 mld euro.

Myślicie, że Tusk się tym przejmuje?. Prezes PiS nie wytrzymał z ostatniej chwili
"Myślicie, że Tusk się tym przejmuje?". Prezes PiS nie wytrzymał

Ujawnione przez Business Insider plany resortu zdrowia i NFZ na 2026 r. przewidują cięcia świadczeń, ograniczenia darmowych leków i limity wizyt u specjalistów. "W biały dzień okradają pacjentów!" – grzmi prezes PiS Jarosław Kaczyński.

Szok w Chorwacji. Atak nożem na zakonnicę w Zagrzebiu Wiadomości
Szok w Chorwacji. Atak nożem na zakonnicę w Zagrzebiu

34-letnia zakonnica Marija Tatjana Zrno została kilkakrotnie dźgnięta nożem w brzuch w dzielnicy Malešnica w Zagrzebiu. Choć udało jej się przeżyć atak i trafiła do szpitala. Według wstępnych doniesień atak mógł mieć podłoże religijne, co wstrząsnęło Chorwacją. Kościół prosi o modlitwę za jej życie.

Kierwiński: Partia Brauna na granicy delegalizacji polityka
Kierwiński: "Partia Brauna na granicy delegalizacji"

Minister spraw wewnętrznych i administracji Marcin Kierwiński oświadczył, że Konfederacja Korony Polskiej Grzegorza Brauna jest „na granicy delegalizacji”. – Jeszcze kilka wyskoków i ta granica zostanie przekroczona – dodał.

Tragiczny pożar w Hong Kongu. Ponad setka ofiar, dziesiątki zaginionych Wiadomości
Tragiczny pożar w Hong Kongu. Ponad setka ofiar, dziesiątki zaginionych

Władze Hongkongu zatrzymały 13 osób po tragicznym pożarze siedmiu wieżowców, w którym zginęło co najmniej 151 mieszkańców, a los dziesiątek pozostaje nieznany.

Ewakuacja przedszkola w Rybniku z ostatniej chwili
Ewakuacja przedszkola w Rybniku

W Rybniku w woj. śląskim doszło do ewakuacji jednego z przedszkoli. Budynek opuściło 59 dzieci i 16 pracowników – informuje w poniedziałek serwis radio90.pl.

Trump: Trudny, drobny problem Ukrainy Wiadomości
Trump: Trudny, drobny problem Ukrainy

Donald Trump ocenił, że problemy z korupcją na Ukrainie utrudniają negocjacje pokojowe z USA.  Nazwał je "trudnymi, drobnymi problemami". Jednocześnie wyraził nadzieję na osiągnięcie porozumienia. Spotkanie ukraińskiej i amerykańskiej delegacji na Florydzie skupiło się na planie zakończenia wojny i zapewnieniu Ukrainie suwerenności oraz bezpieczeństwa.

Wyzwiska i wielka awantura ” Jermaka u Zełenskiego. Ukraińskie media ujawniają kulisy dymisji pilne
"Wyzwiska i wielka awantura ” Jermaka u Zełenskiego. Ukraińskie media ujawniają kulisy dymisji

Według relacji cytowanych przez ukraińskie media odejście Andrija Jermaka wywołało w Kijowie wstrząs – prezydent Wołodymyr Zełenski miał usłyszeć od niego całą serię pretensji i oskarżeń, a współpracownicy mówią, że po dymisji szef państwa „znów jest pełen energii”.

REKLAMA

Marcin Królik: Do katalogu słów zakazanych dołącza "terrorysta"

Wojna o wartości nie tylko cały czas trwa, ale się coraz mocniej nasila. Prawdopodobnie niebawem obejmie obszary życia, których byśmy o to nie podejrzewali.
/ morguefile.com
Mniej więcej z rok temu przeżyłem coś w rodzaju publicystycznego kryzysu. Zamierzałem całkowicie zrezygnować z komentowania rzeczywistości. Miałem po prostu dość tej wiecznej jatki. Bezpiecznik mi wyskoczył… licho jedno wie. Akurat zbiegło się to w czasie z moim odejściem z PR 24, gdzie przez minionych kilkanaście miesięcy dzień w dzień tłukłem przeglądy politycznej sieci, co chyba w znacznej mierze się do owego zmęczenia materiału przyczyniło. I wtedy mocno wciągnąłem się w kryminały - czytałem je i oglądałem pasjami, zaznając czysto eskapistycznej, nieobarczonej żadną głębszą myślą przyjemności. Sądziłem, że tak będzie już zawsze.

Któregoś razu postanowiłem zarzucić nakręconą przez BBC ekranizację klasycznej powieści Agathy Christie "I nie było już nikogo" - przed epoką politpoprawnego obłędu znanej także pod pierwotnym tytułem "Dziesięciu małych murzynków". No więc odpalam film, otwieram chipsy (piwko jeszcze się chłodzi) i… już wiem, że nie ma ucieczki. Nie ma ucieczki, bo wojna cywilizacji wtrynia się dosłownie wszędzie, bo niezrównane BBC nawet do liczącej osiem dekad historyjki potrafi wcisnąć agresywne ideolo, pouczając, jakimiż to kiedyś byliśmy homofobami i jak wielki jest ogrom naszych win wobec Trzeciego Świata.

A przypomniało mi się to, kiedy przeczytałem na wPolityce tekst Łukasza Adamskiego o tym, że BBC zakazało swoim dziennikarzom używania słowa "terrorysta". A dlaczegóż to? Otóż ni mniej, ni więcej w imię dziennikarskiego obiektywizmu, bo wszak ten, kto dla nas jest wstrętnym terrorystą, w oczach kogoś innego, na przykład muzułmanów, może uchodzić za… bojownika o wolność. Rzecz więc w tym, by nikogo nie stygmatyzować. Jeszcze do niedawna pracownicy owej szacownej stacji mogli stosować to "kontrowersyjne" pojęcie w odniesieniu do bojowników mordujących na terenie UK. Teraz jednak i ten drobny niuans został skasowany. Oczywiście w imię szacunku i rzetelności.

Rzecz musi być naprawdę nie w kij dmuchał, skoro najnowszy wykwit poprawnościowej paranoi BBC oburzył Dawida Warszawskiego. Adamski przytacza fragment jego komentarza z GW, w którym ówże nazywa poczynania swoich brytyjskich kolegów po fachu moralną kapitulacją. No, mili państwo, robi się, przyznacie, coraz grubiej. Przecież mówimy tu o BBC, które jeszcze do niedawna było stawiane za dziennikarski odpowiednik wzorca metra z Sevres, zaś każdy, kto prześmiewczo dekodował ten skrót jako "Bolshevic Broadcasting Center", z automatu zasługiwał na łatkę nienawistnika, faszysty, tępaka i oszołoma.

Takie kwiatki uświadamiają mi bardzo boleśnie, że tocząca się w naszym kręgu cywilizacyjnym wojna o wartości nie tylko cały czas trwa, ale się z miesiąca na miesiąc, z tygodnia na tydzień, coraz mocniej nasila. Prawdopodobnie niebawem obejmie obszary życia, których byśmy o to nie podejrzewali. Ba, to się już dzieje! Już mamy do czynienia z sytuacją, gdy na przykład decyzja, czy wykupić abonament w Netflix, czy też nie, nabiera ciężaru de facto politycznego, bo będzie oznaczać, że opowiadamy się za albo przeciw ideologii LGBT. Jak to leciało? W miarę postępów rewolucji walka klas się zaostrza? Tak, moi drodzy, taki mamy chory świat.

Ostatnio walecznością w tej krucjacie odznaczyło się także YouTube. Z początkiem czerwca zmieniło swoje zasady tak, ażeby jeszcze skuteczniej przeciwstawiać się nienawiści. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Z serwisu masowo zaczęły znikać rasistowskie, supremacjonistyczne oraz inne brzydkie treści, produkowane - oczywiście zupełnym przypadkiem - przez twórców o prawicowych poglądach. Algorytmy tak się w swojej misji wypalania zła zapamiętały, że ponoć sczyściły też sporo materiałów edukacyjnych o III Rzeszy. Widocznie nie zgadzały się z uaktualnioną wykładnią pani kanclerz Merkel, wedle której lądowanie w Normandii uratowało Niemców od nazistów.

Swoją drogą jestem naprawdę ciekaw, co się zacznie dziać, kiedy te wszystkie BBC, fejsbuki, jutiuby i tłitery już skutecznie i ostatecznie wyplenią całą mowę nienawiści. Zaczną się żreć między sobą? Będą się licytowali, kto żarliwiej wielbi gejów, niepełnosprawnych, czarnych, Eskimosów oraz bojowników o wolność, a jak się okaże, że ktoś kocha ich niedostatecznie, to urządzą mu taką ścieżkę zdrowia, że się podda dobrowolnej samokrytyce? Może następnym etapem walki o równość i tolerancję stanie się ban za nieutęczowienie awatara w czerwcu, miesiącu gejowskiej dumy? Czy wy, ludzie, w ogóle ogarniacie skalę tego obłędu?

Jestem już na tyle stary, by bardzo dobrze pamiętać świat sprzed ekspansji Internetu. Pamiętam też, jakimi monopolistami były wówczas korporacje medialne w rodzaju CNN czy właśnie BBC, o naszych rodzimych nie wspominając. Ty mogłeś co najwyżej pilotem popykać albo na domowej drukarce zina amatorskiego upichcić i po osiedlu rozrzucić. Gdy medialni hegemoni narzucą swoją agendę, nastąpi w pewnym sensie powtórka z rozrywki - tyle że stokroć gorsza, bo wtedy przekazy nie były jeszcze tak wściekle zideologizowane. Za chwilę naprawdę nie będzie dokąd zwiać. System tyranii się domknie, a my wszyscy podusimy się od tego nadmiaru miłości.

Bo przecież taki, dajmy na to, pedofil dla jednych może być zboczeńcem, ale już dla innych po prostu koneserem delikatnych dziecięcych rysów. Faceta, który się czuje psem, jedni mogą uznać za wariata, ale już inni… i tak dalej, itepe. I tylko jedno w tym nowym, wspaniałym świecie najpewniej pozostanie constans - Polacy nadal będą antysemitami, a głównym nazistą obwoła się Samuela Pereirę. Dowody wszak są - sam ich nieopacznie dostarczył, zakładając tę głupią koszulkę z liczbą 88. Tak, moi drodzy, taki mamy świat z nasilającymi się objawami mentalnego, a może i dosłownego, Creutzfelda-Jakoba. Jest grubo.

Teraz tylko czekać, aż w ramach powszechnej pierekowki dusz ktoś dokona retellingu powieści Johna Updike'a noszącej, nomen omen, tytuł "Terrorysta". Ja jako wielbiciel kryminałów spodziewam się rychłej banicji Raymonda Chandlera za seksizm i homofobię, którymi wprost ociekają jego książki o detektywie Philipie Marlowe. W końcu pretensje, że w dziejącym się w ZSRR "Czarnobylu" brakowało czarnoskórych postaci, już się pojawiły - i to w tonie serio, aż biedny "Newsweek" musiał ogłaszać, że jakiś czarny jednak brał udział w sprzątaniu po wybuchu reaktora.

Marcin Królik


 

Polecane