[Felieton "TS"] Mieczysław Gil: Przyzwoitość
Wywiad Onetu z Adamem Zagajewskim, który właśnie promuje najnowszy zbiór esejów „Substancja nieuporządkowana”, zwrócił uwagę czytelników. Niestety, zarówno w tym wywiadzie, jak i w rozmowie z Jarosławem Kurskim dla Wyborczej.pl wielki poeta znów postanowił zrecenzować naszą scenę polityczną. Porażony krajowymi wynikami do Parlamentu Europejskiego Zagajewski w niewybredny sposób zadrwił z Beaty Szydło, która uzyskała najlepszy indywidualny wynik w Polsce. Szydził, że dla pół miliona wyborców jest ideałem człowieczeństwa, choć nie zna języków, okropnie się ubiera, ma zły głos, nie uprawia sportu i nie czyta rozpraw Carla Schmitta. I że tylko Gombrowicz byłby w stanie wytłumaczyć ten fenomen. A ja myślę, że i Zagajewski dałby radę. Dałby radę, gdyby tylko zechciał zrozumieć, że elity będą szanowane wtedy, gdy same nie będą obnosiły się ze wzgardą wobec innych. Że „myśląca mniejszość” powinna nie tylko oświetlać to, co jest przed nami, ale też rozumieć potrzeby tych, co są za nimi. No i że demokracja daje po jednym równym głosie wszystkim uprawnionym do głosowania, a nie tylko „myślącej mniejszości”.
/ Adam Zagajewski, screen YT
Po dwudziestu latach emigracji Adam Zagajewski w 2002 r. wrócił do kraju. Mógł nie wiedzieć, że w trakcie czerwcowych wyborów 1989 r. dokonano zmiany ordynacji wyborczej tak, by przedstawiciele PZPR-u weszli do Sejmu? Nawet jeśli wtedy, u zarania III RP, nie dostrzegł brutalnego, podyktowanego względami politycznymi złamania prawa, to już późniejszy termin „falandyzacja prawa”, a zarzut dotyczył Kancelarii Prezydenta Lecha Wałęsy, musiał być mu znany. Nie zauważył, jak rząd Hanny Suchockiej naruszył konstytucyjne prawa 5,3 mln emerytów i rencistów, obniżając im wypracowane świadczenia poprzez obniżenie kwoty bazowej? Nie słyszał o aferze starachowickiej albo o prośbie sędziego Ryszarda Milewskiego o instrukcje?
Zagajewski przyznaje, że kiedyś nie doceniał roli prawa, bo „kiedy wszystko idzie dobrze, prawo jest niewidzialne”. Dostrzegł je dopiero w 2015 r. po zmianie władzy, i bardzo boleje nad jego łamaniem. Mierzi go publiczna telewizja, której nie żałuje epitetów, ale której nie ogląda, chyba że coś kątem oka zobaczy na lotnisku. A podróżuje dużo i widzi, że znowu jesteśmy pariasami, państwem peryferyjnym, którego nikt nie słucha i nikt nie traktuje poważnie. Czy dla Polski jest jakiś ratunek? Poeta kiepsko to widzi. Mówi, że jesteśmy w sytuacji prawie beznadziejnej, bo musimy polegać na przyzwoitości ludzi obozu władzy. „Musimy założyć, że będą w miarę uczciwi, nie będą oszukiwać, nie będą chcieli więzić i zabijać swoich przeciwników” – mówi Adam Zagajewski w 4. roku sprawowania przez PiS władzy. Zastanawiam się, jak to skomentować. Chyba najlepiej jego własnymi słowami: „ludzie, którzy próbują myśleć, odrywają się od rzeczywistości”. W istocie, z tym właśnie mamy do czynienia. Wielka szkoda.
Mieczysław Gil
#REKLAMA_POZIOMA#
- Źródło: tysol.pl
- Data: 19.06.2019 22:30
- Tagi: , Tygodnik Solidarność, Mieczysław Gil, Felieton TS, Adam Zagajewski,