Monarchia nad przepaścią, królestwo przed rozpadem. Elżbieta II blokuje parlament

Dotychczas Elżbieta II, królowa brytyjska w sprawie Brexitu nie wypowiadała się dając wolną rękę rządowi, który realizował wyniki referendum ws. opuszczenia Unii Europejskiej przeprowadzone w czerwcu 2016 roku.
Decyzja królowej o realizacji prośby premiera Johnsona i zawieszeniu prac parlamentu do połowy października jest nieoczekiwanym zwrotem, który może prowadzić do kryzysu nie tylko politycznego, ale również ustrojowego.
Wielka Brytania jest monarchią parlamentarną z rządem odpowiedzialnym przed parlamentem. Stolicą państwa jest Londyn. Obecnym monarchą brytyjskim jest królowa Elżbieta II, która zasiadła na tronie w 1952 i została koronowana w 1953. Dzisiaj jej funkcje są głównie ceremonialne, a rzeczywiste rządy spoczywają w rękach premiera. Wielka Brytania jest bardzo scentralizowanym państwem, w którym Parlament Westminsterski zajmuje się większością spraw politycznych. W ostatnich latach jednak każdy z krajów, wchodzących w skład Wielkiej Brytanii poza Anglią, otrzymał własne organy rządowe, zajmujące się sprawami lokalnymi.
Królowa może jednak odwoływać rządy i decydować o zawieszeniu prac parlamentu – pod jednym warunkiem: będzie postępować według zasady neutralności. I właśnie ta zasada – zdaniem wielu brytyjskich polityków – została złamana decyzją o zawieszeniu prac Izby Gmin. A to oznacza, że coraz bardziej przejęci perspektywą związanego z Brexitem kryzysu mieszkańcy Wysp wrócą do publicznej dyskusji na temat ustroju państwa. Tym bardziej, że dyskusję podgrzewać będą liderzy opozycyjnych partii w Zjednoczonym Królestwie oraz szkoccy i irlandzcy politycy mówiący o możliwej niepodległości oraz tlącej się kolejnej wojny o połączenie Irlandii Północnej z pozostającą w Unii Europejskiej Irlandią.
Jeremy Corbyn, lider Partii Pracy oraz Jo Swinson, przewodniczący Liberalnych Demokratów apelowali publicznie do monarchini o spotkanie z przedstawicielami opozycji i odrzucenie rządowej prośby, oskarżając premiera Borisa Johnsona o próbę marginalizacji Izby Gmin w kluczowym momencie negocjacji ws. Brexitu.
- Jakkolwiek to będą próbowali ubrać w słowa, jest oczywiste, że celem tej prorogacji jest powstrzymanie parlamentu przez debatowaniem na temat Brexitu i wykonywaniem swoich obowiązków – uważa z kolei cytowany przez BBC John Bercow, speaker Izby Gmin. – W tym momencie, jednym z najtrudniejszych w historii naszego narodu, jest kluczowe, aby wybierany parlament miał prawo głosu; w końcu żyjemy w demokracji parlamentarnej. Zamknięcie parlamentu jest naruszeniem demokratycznego procesu i praw parlamentarzystów jako wybranych reprezentantów narodu.
Izba Gmin wróci do pracy dopiero 14 października, na dwa tygodnie przed terminem Brexitu, zaraz po wygłoszeniu mowy tronowej przez Elżbietę II. Dwa tygodnie, jak uważa większość polityków na Wyspach Brytyjskich, to zbyt mało czasu, żeby odpowiednio się przygotować, lub ewentualnie rozpocząć i zakończyć kolejne negocjacje z administracją unijną.
- Poradzimy sobie z Brexitem bez umowy – deklaruje premier Boris Johnson.
pp