Marcin Królik: Nie chcą Polańskiego w Łodzi? Mam mieszane uczucia

Te pryncypialne sformułowania o uniwersalnych zasadach etycznych i domaganiu się, by nie było od nich wyjątków… no, brawo, serce rośnie.
 Marcin Królik: Nie chcą Polańskiego w Łodzi? Mam mieszane uczucia
/ fot. screen YouTube / Canal Plus Polska
Tytuł tego tekstu mógłby brzmieć na przykład tak: "Co ma wspólnego petycja studentów łódzkiej filmówki, domagających się odwołania wykładu Romana Polańskiego, ze zdjęciem XVII-wiecznego dzieła sztuki ze ściany na uniwersytecie Cambridge wskutek nacisków wegan i wegetarian". No tak, trochę przydługie i może nie do końca czytelne na pierwszy rzut oka. A w ogóle mają te dwie rzeczy coś wspólnego? - zapyta ktoś. Ano niestety mają. Piszę "niestety", bo wolałbym, by było inaczej - by istniał jasny podział na słuszność i niesłuszność i abym ja nie miał poczucia, że w jakikolwiek sposób Polańskiego bronię, bo tak nie jest.

Ale może na początek o tym nieszczęsnym Cambridge, żeby się kontekst zawiązał. Chodzi mianowicie o obraz "Targ ptactwa" autorstwa niejakiego Fransa Snydersa, który przedstawia martwe zwierzęta. A konkretnie o jego kopię, bo oryginał znajduje się w Petersburgu. Została ona zawieszona na stołówce w Hughes Hall - najstarszej podyplomowej uczelni wchodzącej w skład Cambridge. No i posypały się skargi - podobno liczne - studentów na wegańskiej i wegetariańskiej diecie. Podobno niektórzy nie mogli jeść z powodu obecności obrazu. Uznali go za odpychający i poprosili (poprosili czy zażądali?), by go zdjąć. No tak, młodzież dziś wyjątkowo delikatna. Jak płatki śniegu.

A ponieważ w dobie triumfu postępowej ludzkości owemu wydelikaceniu nieodzownie towarzyszy histeryczny fanatyzm, to łatwo sobie wyobrazić, jakie moralne wzmożenie musiało w szacownych murach Hughes Hall zapanować. Wnosząc z tonu petycji dotyczącej Polańskiego, tudzież z reakcji różnych osób na komentarz do niej rektora łódzkiej filmówki, możemy przypuszczać, że tu działają identyczne prądy. Te pryncypialne sformułowania o uniwersalnych zasadach etycznych i domaganiu się, by nie było od nich wyjątków… no, brawo, serce rośnie.

Przepraszam, jeśli zbyt daleko posuwam się w ironii. Jeszcze kilka lat temu nawet by mi w głowie nie postała. Kilka lat temu najpewniej bez mrugnięcia powieką stanąłbym w szeregu potępiaczy rektora Grzegorzka, a jego słowa o życiu jako skomplikowanym i pulsującym zjawisku i o epatowaniu ciemną, podnieconą energią uznałbym za skandaliczne. Bez zastrzeżeń zgodziłbym się też z tymi, którzy pisali wczoraj, że inicjatywa studentów to sygnał ważnej zmiany w środowisku artystycznym. Dziś niestety nie jest to dla mnie tak jednoznaczne, a bohaterowie dramatu nie plasują się tylko po stronie czerni i bieli. A naprawdę chciałbym, by tak było.

Polańskiego mi nie szkoda. W gruncie rzeczy zbiera to, co zasiał. I to zarówno w sensie jego własnych występków, jak i szerszego kulturowego tła, na którym one się wydarzyły. Rewolucja seksualna epoki dzieci-kwiatów weszła w fazę zaawansowanego purytanizmu, czyli odbicia w przeciwne ekstremum, czego najlepszym dowodem są właśnie akcje w rodzaju #MeToo. Dawni orędownicy wolnej miłości przeistoczyli się w ponurych inkwizytorów, bezlitośnie tropiących wszelkie odstępstwa od aktualnie panującej mądrości etapu. A dziś ta mądrość nakazuje bezwzględne palenie na medialnych stosach realnych i domniemanych krzywdzicieli kobiet oraz biednych zwierzątek.

Od niedawna do katalogu dołączyła też pedofilia. Stało się to oczywiście w wyniku społecznej presji po tym, jak na jaw zaczęły wychodzić kolejne skandale. Swoje na pewno zrobił też głośny dokument o Michaelu Jacksonie "Leaving Neverland", po którym wiele rozgłośni radiowych na świecie pousuwało jego piosenki ze swoich playlist. No a poza tym, jeżeli urządza się masowe polowania na pedofilów w koloratkach, jeżeli się w moralnym uniesieniu grzmi o przesiąkniętym dewiacjami Kościele, to logika i zwykły PR nakazywałyby zastosować analogiczne standardy wobec własnego gniazda. Przynajmniej dla zachowania pozorów. No właśnie, i tu zaczyna się mój problem. Bo na ile to wszystko szczere?

Po prostu jakoś ciężko mi traktować kciukiem w górę nagłe nawrócenie szeroko pojętego środowiska twórców w kwestii nadużyć seksualnych, kiedy równocześnie obserwuję samotną krucjatę Mariusza Zielke, domagającego się sprawiedliwości dla ofiar niejakiego pana Krzysztofa S. Przypomnijmy, że jak dotąd Zielke między innymi usłyszał, że jego prywatne śledztwo mogłoby przykryć grzanie pedofilii w Kościele, oraz dostał sądowy zakaz publikowania personaliów pana S. A w kolejce do ujawnienia - jak napomyka on sam i kilku innych dziennikarzy - czekają już między innymi: sławny podróżnik i wybitny reżyser.

Trudno mi wyrzucić z pamięci wypowiedź wielkiego moralisty Krzysztofa Zanussiego o Polańskim. Cytuję: "Gdyby nie był sławny, to fakt, że ponad trzydzieści lat temu w Los Angeles, mieście szczególnie swobodnych obyczajów, skorzystał z usług jakiejś nieletniej prostytutki, nie miałby dzisiaj przedłużenia. (…) To jest ciemna strona jego życia i nie mam ochoty go usprawiedliwiać. Ale to nie była zbrodnia, ale na pewno coś brudnego." Zanussi, mimo iż starał się niuansować, może nawet za bardzo, mówił o dziewczynce, która miała wtedy trzynaście lat. Trzy-naś-cie lat! Pamiętam też chór jego obrońców, gdy po tym jego występie w "Kropce nad i" wybuchła medialna burza.

Do tego dołóżmy całkiem świeże sprawy związane z molestowaniem - choćby takie jak ujawniony na łamach "Sieci" przez Maję Narbutt skandal w teatrze Bagatela i wiele innych, mniejszych i większych, o których się przy tej okazji przebąkuje. Wszystkie te sprawy mają jedną wspólną cechę - strach ofiar. Nie tylko przed postawionymi wyżej w hierarchii oprawcami. Przede wszystkim przed ostracyzmem w środowisku. O czym to świadczy? Na mój gust o tym - i przyznały to bohaterki reportażu Mai Narbutt - że wykorzystywanie seksualne to w tych kręgach powszechna praktyka i tajemnica poliszynela. Taką mamy, proszę państwa, kulturę.

Jak mam w tym świetle interpretować ten nagły festiwal walenia w Polańskiego? Nie tylko zresztą w Polsce. We Francji niedawno przecież doprowadzono do zatrzymania pokazu jego najnowszego filmu. Ma robić za dyżurnego kozła ofiarnego? Zamieszanie wokół niego ma przykryć lepkie paluchy innych? Na wymioty mnie bierze, kiedy zadaję te pytania, bo naprawdę ostatnią rzeczą, jakiej bym chciał, jest bronienie go. A trochę jednak na to wychodzi. Studentów można ostatecznie usprawiedliwić - młodzi są, wyrywni, radykalni, nałykali się jak pelikany tych wszystkich poprawnościowych frazesów. Tylko że to sięga wyżej.

To jest wyraz pewnej coraz silniej zarysowującej się tendencji. Po wyjściu na jaw afery z Harveyem Weinsteinem Woody Allen zaczął opowiadać o panującej w Hollywood atmosferze polowania na czarownice. Ponadto warto mieć na uwadze, że wśród ciskających w Weinsteina kamieniami byli tacy, którzy niedługo później sami znaleźli się na celowniku obyczajowej inkwizycji. Jak rewolucja zabiera się już do pożerania własnych dzieci, to nie ma, panie dzieju, zmiłuj. Prędzej czy później każdy z sędziego może się zmienić w zwierzynę łowną.

Żyjemy niestety w mrocznych czasach sądów kapturowych i rozszalałej politpoprawnościowej histerii, która wszelkie odruchy sprzeciwu wobec zła prędzej czy później topi w egzaltowanym absurdzie. Tak było z #MeToo, tak teraz dzieje się z rzekomą obroną praw zwierząt, której awangardą są skretyniali celebryci walczący o dobro ciemiężonych karpi, ale równocześnie popierający aborcję, i tak też będzie z Polańskim. Oby tylko wśród sygnatariuszy łódzkiej petycji nie znalazł się jakiś jego następca - i nie mam na myśli talentu.

Marcin Królik

Źródło cytatu z Zanussiego: https://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/skorzystal-z-uslug-nieletniej-prostytutki,110421.html 

Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Rozwód w Pałacu Buckingham już pewny? Wcześniej Meghan Markle obrączkę odesłała pocztą z ostatniej chwili
Rozwód w Pałacu Buckingham już pewny? Wcześniej Meghan Markle obrączkę odesłała pocztą

Kilka miesięcy temu hiszpański dziennik „Marca” poinformował, że Meghan Markle złożyła papiery rozwodowe, w których żąda od Harry’ego 80 mln dolarów i pełnej opieki nad dziećmi. Tymczasem na łamach "New Idea" pojawiły się nowe informacje.

Uczestniczka znanego programu poważnie chora. Wydano oświadczenie z ostatniej chwili
Uczestniczka znanego programu poważnie chora. Wydano oświadczenie

Uczestniczka znanego programu TVP wyznała jakiś czas temu, że jest chora. Teraz pojawiły się nowe informacje.

Mazurek kontra wiceszef MSZ: „Adieu, mam lepszą robotę na boku!” z ostatniej chwili
Mazurek kontra wiceszef MSZ: „Adieu, mam lepszą robotę na boku!”

– Panie ministrze, nie będzie panu żal tak tego zostawiać? Przychodzi pan na cztery miesiące do rządu i teraz mówi pan: „Adieu, chłopaki, bo ja mam teraz lepszą robotę na boku”? – pytał startującego w wyborach do PE wiceszefa MSZ Andrzeja Szejnę prowadzący program na antenie RMF FM Robert Mazurek.

Rekonstrukcja rządu. „Oddaliśmy się do dyspozycji premiera” z ostatniej chwili
Rekonstrukcja rządu. „Oddaliśmy się do dyspozycji premiera”

– Oddaliśmy się do dyspozycji premiera. Rekonstrukcja rządu nastąpi 10 maja, do tej pory pełnimy nasze funkcje – powiedział w piątek w TVP Info minister aktywów państwowych Borys Budka, który będzie kandydował do PE.

Wypadek amerykańskich żołnierzy w Polsce z ostatniej chwili
Wypadek amerykańskich żołnierzy w Polsce

Dwóch żołnierzy z USA zostało rannych w wypadku, do którego doszło na Mazowszu – poinformował polsatnews.pl.

z ostatniej chwili
Kto zostanie Mistrzem Europy 2024 w piłce nożnej? Analiza faworytów turnieju

Piłkarskie emocje sięgają zenitu, gdy zbliżają się rozgrywki o mistrzostwo Europy 2024. O tytuł Mistrza Europy powalczą drużyny z całego kontynentu na niemieckich stadionach. Historia Euro pokazuje, że wielokrotnie tytuły zdobywały reprezentacje, które potrafiły połączyć talent indywidualny z doskonałą organizacją drużynową oraz odpowiednio przygotować się mentalnie i taktycznie.

Mentzen: Nie chcemy, żeby Zielony Ład znowu wpędził nas w biedę z ostatniej chwili
Mentzen: Nie chcemy, żeby Zielony Ład znowu wpędził nas w biedę

– Zielony Ład to upadek europejskiego rolnictwa i przemysłu, utrata dobrych miejsc pracy, wzrost kosztów energii oraz drogie przymusowe remonty. Polska rozwinęła się dzięki ciężkiej pracy Polaków. Nie chcemy, żeby Zielony Ład znowu wpędził nas w biedę – powiedział w opublikowanym na YouTubie nagraniu Sławomir Mentzen.

Trzęsienie ziemi w Pałacu Buckingham. Pilne informacje w sprawie króla Karola III z ostatniej chwili
Trzęsienie ziemi w Pałacu Buckingham. Pilne informacje w sprawie króla Karola III

W ostatnich tygodniach w Pałacu Buckingham zrobiło się niespokojnie. U króla Karola III wykryto nowotwór. „The Daily Beast” podaje nowe niepokojące informacje.

USA finalizują potężny pakiet pomocy dla Ukrainy. Politico podaje szczegóły z ostatniej chwili
USA finalizują potężny pakiet pomocy dla Ukrainy. Politico podaje szczegóły

Stany Zjednoczone finalizują jeden z największych pakietów pomocy wojskowej dla Ukrainy i przygotowują się do podpisania kontraktów na dostawy broni i sprzętu dla Sił Zbrojnych Ukrainy o wartości ok. 6 miliardów dolarów – podał portal Politico, powołując się na dwóch urzędników administracji USA.

Waldemar Krysiak: Rozpad polskiego środowiska LGBT? Wiadomości
Waldemar Krysiak: Rozpad polskiego środowiska LGBT?

Zaczęło się od homoseksualnego podrywu, a skończyło się na zarzutach defraudacji ponad 100 tys. złotych przez działaczy LGBT. Na naszych oczach dochodzi do rozpadu w polskim środowisku tęczy.

REKLAMA

Marcin Królik: Nie chcą Polańskiego w Łodzi? Mam mieszane uczucia

Te pryncypialne sformułowania o uniwersalnych zasadach etycznych i domaganiu się, by nie było od nich wyjątków… no, brawo, serce rośnie.
 Marcin Królik: Nie chcą Polańskiego w Łodzi? Mam mieszane uczucia
/ fot. screen YouTube / Canal Plus Polska
Tytuł tego tekstu mógłby brzmieć na przykład tak: "Co ma wspólnego petycja studentów łódzkiej filmówki, domagających się odwołania wykładu Romana Polańskiego, ze zdjęciem XVII-wiecznego dzieła sztuki ze ściany na uniwersytecie Cambridge wskutek nacisków wegan i wegetarian". No tak, trochę przydługie i może nie do końca czytelne na pierwszy rzut oka. A w ogóle mają te dwie rzeczy coś wspólnego? - zapyta ktoś. Ano niestety mają. Piszę "niestety", bo wolałbym, by było inaczej - by istniał jasny podział na słuszność i niesłuszność i abym ja nie miał poczucia, że w jakikolwiek sposób Polańskiego bronię, bo tak nie jest.

Ale może na początek o tym nieszczęsnym Cambridge, żeby się kontekst zawiązał. Chodzi mianowicie o obraz "Targ ptactwa" autorstwa niejakiego Fransa Snydersa, który przedstawia martwe zwierzęta. A konkretnie o jego kopię, bo oryginał znajduje się w Petersburgu. Została ona zawieszona na stołówce w Hughes Hall - najstarszej podyplomowej uczelni wchodzącej w skład Cambridge. No i posypały się skargi - podobno liczne - studentów na wegańskiej i wegetariańskiej diecie. Podobno niektórzy nie mogli jeść z powodu obecności obrazu. Uznali go za odpychający i poprosili (poprosili czy zażądali?), by go zdjąć. No tak, młodzież dziś wyjątkowo delikatna. Jak płatki śniegu.

A ponieważ w dobie triumfu postępowej ludzkości owemu wydelikaceniu nieodzownie towarzyszy histeryczny fanatyzm, to łatwo sobie wyobrazić, jakie moralne wzmożenie musiało w szacownych murach Hughes Hall zapanować. Wnosząc z tonu petycji dotyczącej Polańskiego, tudzież z reakcji różnych osób na komentarz do niej rektora łódzkiej filmówki, możemy przypuszczać, że tu działają identyczne prądy. Te pryncypialne sformułowania o uniwersalnych zasadach etycznych i domaganiu się, by nie było od nich wyjątków… no, brawo, serce rośnie.

Przepraszam, jeśli zbyt daleko posuwam się w ironii. Jeszcze kilka lat temu nawet by mi w głowie nie postała. Kilka lat temu najpewniej bez mrugnięcia powieką stanąłbym w szeregu potępiaczy rektora Grzegorzka, a jego słowa o życiu jako skomplikowanym i pulsującym zjawisku i o epatowaniu ciemną, podnieconą energią uznałbym za skandaliczne. Bez zastrzeżeń zgodziłbym się też z tymi, którzy pisali wczoraj, że inicjatywa studentów to sygnał ważnej zmiany w środowisku artystycznym. Dziś niestety nie jest to dla mnie tak jednoznaczne, a bohaterowie dramatu nie plasują się tylko po stronie czerni i bieli. A naprawdę chciałbym, by tak było.

Polańskiego mi nie szkoda. W gruncie rzeczy zbiera to, co zasiał. I to zarówno w sensie jego własnych występków, jak i szerszego kulturowego tła, na którym one się wydarzyły. Rewolucja seksualna epoki dzieci-kwiatów weszła w fazę zaawansowanego purytanizmu, czyli odbicia w przeciwne ekstremum, czego najlepszym dowodem są właśnie akcje w rodzaju #MeToo. Dawni orędownicy wolnej miłości przeistoczyli się w ponurych inkwizytorów, bezlitośnie tropiących wszelkie odstępstwa od aktualnie panującej mądrości etapu. A dziś ta mądrość nakazuje bezwzględne palenie na medialnych stosach realnych i domniemanych krzywdzicieli kobiet oraz biednych zwierzątek.

Od niedawna do katalogu dołączyła też pedofilia. Stało się to oczywiście w wyniku społecznej presji po tym, jak na jaw zaczęły wychodzić kolejne skandale. Swoje na pewno zrobił też głośny dokument o Michaelu Jacksonie "Leaving Neverland", po którym wiele rozgłośni radiowych na świecie pousuwało jego piosenki ze swoich playlist. No a poza tym, jeżeli urządza się masowe polowania na pedofilów w koloratkach, jeżeli się w moralnym uniesieniu grzmi o przesiąkniętym dewiacjami Kościele, to logika i zwykły PR nakazywałyby zastosować analogiczne standardy wobec własnego gniazda. Przynajmniej dla zachowania pozorów. No właśnie, i tu zaczyna się mój problem. Bo na ile to wszystko szczere?

Po prostu jakoś ciężko mi traktować kciukiem w górę nagłe nawrócenie szeroko pojętego środowiska twórców w kwestii nadużyć seksualnych, kiedy równocześnie obserwuję samotną krucjatę Mariusza Zielke, domagającego się sprawiedliwości dla ofiar niejakiego pana Krzysztofa S. Przypomnijmy, że jak dotąd Zielke między innymi usłyszał, że jego prywatne śledztwo mogłoby przykryć grzanie pedofilii w Kościele, oraz dostał sądowy zakaz publikowania personaliów pana S. A w kolejce do ujawnienia - jak napomyka on sam i kilku innych dziennikarzy - czekają już między innymi: sławny podróżnik i wybitny reżyser.

Trudno mi wyrzucić z pamięci wypowiedź wielkiego moralisty Krzysztofa Zanussiego o Polańskim. Cytuję: "Gdyby nie był sławny, to fakt, że ponad trzydzieści lat temu w Los Angeles, mieście szczególnie swobodnych obyczajów, skorzystał z usług jakiejś nieletniej prostytutki, nie miałby dzisiaj przedłużenia. (…) To jest ciemna strona jego życia i nie mam ochoty go usprawiedliwiać. Ale to nie była zbrodnia, ale na pewno coś brudnego." Zanussi, mimo iż starał się niuansować, może nawet za bardzo, mówił o dziewczynce, która miała wtedy trzynaście lat. Trzy-naś-cie lat! Pamiętam też chór jego obrońców, gdy po tym jego występie w "Kropce nad i" wybuchła medialna burza.

Do tego dołóżmy całkiem świeże sprawy związane z molestowaniem - choćby takie jak ujawniony na łamach "Sieci" przez Maję Narbutt skandal w teatrze Bagatela i wiele innych, mniejszych i większych, o których się przy tej okazji przebąkuje. Wszystkie te sprawy mają jedną wspólną cechę - strach ofiar. Nie tylko przed postawionymi wyżej w hierarchii oprawcami. Przede wszystkim przed ostracyzmem w środowisku. O czym to świadczy? Na mój gust o tym - i przyznały to bohaterki reportażu Mai Narbutt - że wykorzystywanie seksualne to w tych kręgach powszechna praktyka i tajemnica poliszynela. Taką mamy, proszę państwa, kulturę.

Jak mam w tym świetle interpretować ten nagły festiwal walenia w Polańskiego? Nie tylko zresztą w Polsce. We Francji niedawno przecież doprowadzono do zatrzymania pokazu jego najnowszego filmu. Ma robić za dyżurnego kozła ofiarnego? Zamieszanie wokół niego ma przykryć lepkie paluchy innych? Na wymioty mnie bierze, kiedy zadaję te pytania, bo naprawdę ostatnią rzeczą, jakiej bym chciał, jest bronienie go. A trochę jednak na to wychodzi. Studentów można ostatecznie usprawiedliwić - młodzi są, wyrywni, radykalni, nałykali się jak pelikany tych wszystkich poprawnościowych frazesów. Tylko że to sięga wyżej.

To jest wyraz pewnej coraz silniej zarysowującej się tendencji. Po wyjściu na jaw afery z Harveyem Weinsteinem Woody Allen zaczął opowiadać o panującej w Hollywood atmosferze polowania na czarownice. Ponadto warto mieć na uwadze, że wśród ciskających w Weinsteina kamieniami byli tacy, którzy niedługo później sami znaleźli się na celowniku obyczajowej inkwizycji. Jak rewolucja zabiera się już do pożerania własnych dzieci, to nie ma, panie dzieju, zmiłuj. Prędzej czy później każdy z sędziego może się zmienić w zwierzynę łowną.

Żyjemy niestety w mrocznych czasach sądów kapturowych i rozszalałej politpoprawnościowej histerii, która wszelkie odruchy sprzeciwu wobec zła prędzej czy później topi w egzaltowanym absurdzie. Tak było z #MeToo, tak teraz dzieje się z rzekomą obroną praw zwierząt, której awangardą są skretyniali celebryci walczący o dobro ciemiężonych karpi, ale równocześnie popierający aborcję, i tak też będzie z Polańskim. Oby tylko wśród sygnatariuszy łódzkiej petycji nie znalazł się jakiś jego następca - i nie mam na myśli talentu.

Marcin Królik

Źródło cytatu z Zanussiego: https://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/skorzystal-z-uslug-nieletniej-prostytutki,110421.html 


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe