[Tylko u nas] Marek Budzisz: Jak głęboki kryzys w Rosji? Czy zdecydują o tym majowe pikniki?
![[Tylko u nas] Marek Budzisz: Jak głęboki kryzys w Rosji? Czy zdecydują o tym majowe pikniki?](https://www.tysol.pl/imgcache/750x530/c//zdj/zdjecie/47195.jpg)
Właśnie opublikowane szacunki rosyjskiego odpowiednika GUS mówią o tym, że głębokość rosyjskiego kryzysu, przynajmniej po pierwszym kwartale i pierwszych tygodniach kwietnia jest porównywalna z ostatnim załamaniem gospodarki w 2014 roku. I tak w przemyśle przetwórczym spadek aktywności wyniósł 7 %, podczas gdy w najgorszym miesiącu 2014 roku było to minus 10 %, aktywność przedsiębiorców; – 6,1 % (w 2014 roku; – 7 %). Jednak mamy do czynienia z wynikami badań ankietowych, które nie w pełni musza oddawać skalę spowolnienia. Wydaje się, że znacznie lepszym sposobem mierzenia jest przyjęty przez Bank Rosji, na podstawie strumieni pieniężnych przechodzących przez rachunki bankowe. I tu w trzech kolejnych tygodniach kwietnia strumień płatności „wchodzących do systemu” zmniejszył się o 28 %, 17,4 % i w ostatnim tygodniu od 13 do 17 kwietnia o 20,3 %. Wszystko to razem skłania analityków rosyjskiego banku centralnego do hipotezy, że w ciągu miesiąca rosyjski PKB zmniejszył się o 25 %. Innym istotnym wnioskiem jest ten, że w 80 % spadek wywołany jest przez ograniczenia wywołane Covid-19. Na tej podstawie należałoby przypuszczać, że władze jeszcze nie wiedzą w jaki sposób na rosyjską gospodarkę wpłynie krach sektorów eksportowych, przede wszystkim węglowodorów oraz, że ograniczenia nie potrwają zbyt długo, bo Rosja nie może sobie na trwanie w izolacji przez kolejne tygodnie pozwolić. Oczywiście o ile majowe dni wolne, pikniki, spacery w parkach, grille i zabawy na świeżym powietrzu nie spowodują przyspieszenia pandemii.
W innych sektorach, z których zaczynają spływać dane sytuacja wygląda dość podobnie. I tak w budownictwie mieszkaniowym według marcowych danych statystycznych nastąpił spadek o 7,6 %, a gdyby mierzyć aktywność gospodarczą konsumpcja energii elektrycznej to należy mówić o spadku 10,7 %.
Rosyjskie banki informują o rekordowym wycofywaniu wkładów dolarowych z prowadzonych przez nie rachunków, zarówno przez osoby fizyczne jak i firmy. Ci pierwsi wycofali w ciągu miesiąca 1,2 mld dolarów, a firmy 5 mld, co łącznie jest rekordem począwszy od momentu kiedy Bank Rosji prowadzi taką statystykę. W efekcie rezerwy walutowe rosyjskiego systemu bankowego zmniejszyły się w ciągu miesiąca o 1/3, a zdaniem specjalistów o ile sytuacja się nie zmieni to już w lipcu mogą one spaść do zera, co w praktyce oznaczać będzie, że to Ministerstwo Finansów i rosyjski bank centralny zmuszone będą do ratowania płynności sektora.
W ostatnich dniach Bank Rosji znacznie zwiększył też interwencje na rynku walutowym celem obrony kursu rubla sprzedając dziennie po 300 mln dolarów. Mógł sobie na to pozwolić, bo eksporterzy, głównie ropy naftowej w kwietniu muszą wpłacić do budżetu 1,1 bln rubli podatków eksportowych, sprzedają więc na potęgę dolary. Skutkiem jest stabilizacja, a nawet niewielki wzrost kursu rubla. Jednak zdaniem specjalistów bieżące wpływy dolarowe budżetu skurczą się w najbliższych czasie, w związku załamaniem się ceny ropy naftowej na światowych rynkach 8 krotnie z 52 do 6,8 dolara za tonę. Oznacza to, że napływ dolarów do Rosji zmaleje o 8 mld dolarów miesięcznie, a budżet będzie dostawał mniej o 4 mld dolarów miesięcznie. Obrona kursu rubla będzie pociągała w takich realiach za sobą szybsze wyczerpywanie się rezerw, albo będziemy mieli do czynienia z przyspieszoną przeceną rosyjskiej waluty. Co to w praktyce oznacza? Jeżeli cena baryłki ropy Urals, którą Rosja eksportuje, pozostanie na dzisiejszym poziomie to zdaniem rosyjskich ekspertów chcąc utrzymać dzisiejszy kurs rubla władze będą zmuszone znacznie zwiększyć interwencję na rynku, tylko, że w takiej sytuacji będąca w dyspozycji władz „poduszka walutowa” jaką jest Fundusz Pomyślności Narodowej wyczerpie się za 6 – 6,5 miesiąca, a przy cenie ropy na poziomie 22 dolarów za baryłkę pieniędzy wystarczy na 9 miesięcy. Jeśli jednak założyć sztywny limit wypłat z Funduszu, tak jak obecnie po 6 mld dolarów miesięcznie to wówczas zgromadzonych środków wystarczy na 2 lata, ale nie uda się obronić kursu rubla i spadnie on do poziomu 80 – 90 za dolara. Tak szacują rosyjscy eksperci.
Renomowana rosyjska firma konsultingowa Argus w ostatnim swym opracowaniu jest zdania, że kryzys na rynku ropy naftowej „kosztował” będzie rosyjskie koncerny 18 mld dolarów przychodów, a rosyjski budżet 50 mld dolarów. Prognoza zbudowana jest przy założeniu, że średnia cena w roku wyniesie 27,7 dolara za baryłkę. To oznacza, że spadek cen w drugim kwartale, kiedy jak przyznają analitycy firmy eksport ropy jest nierentowny, potrwa krótko i w drugiej połowie roku one wzrosną. Co będzie jeśli tak się nie stanie?
Wszystko zależy od tego jak głęboki będzie spadek dochodów do dyspozycji rosyjskich rodzin. Badania ankietowe, przeprowadzone już po wprowadzeniu lock down, pokazują, że nastroje są gorsze od oficjalnych statystyk. I tak 16 % respondentów już uznało, że ich dochody spadły „w sposób znaczący” a 19 %, że w niewielkim stopniu. 1/3 ankietowanych oczekuje znacznego pogorszenia się sytuacji po miesiącu. Trzeba pamiętać, że duża w Rosji grupa osób, nie ma praktycznie żadnych rezerw finansowych. Prawie połowa pytanych przez Narodową Agencję Badań Finansowych ludzi, którzy już stracili pracę, powiedziało ankieterom, że nie są w stanie przeżyć nawet miesiąca bez zaciągania pożyczek, a kolejne 26 % szacuje swe zasoby na maksymalnie 3 miesiące bez pracy. Już w I kwartale, mimo, że ograniczenia zostały wprowadzone dopiero z końcem marca spadek depozytów osób fizycznych wyniósł 6,5 % i był to największy jednorazowy spadek od 2014 roku. A o ile jeszcze spadną dochody? Analitycy Wnieszekonombanku szacują, że w drugim kwartale będzie to od 12 do 14 % i to tylko przy założeniu, że ograniczenia zostaną zniesione wraz z końcem maja. Paradoksalnie przyszłość rosyjskiej gospodarki, a niewykluczone, że i samego państwa zależeć może od tego jak przejdą majowe pikniki na świeżym powietrzu.
Marek Budzisz