[Tylko u nas] Ks. prof. W. Cisło: Wojna kultur się nasila. Jeśli będziemy przepraszać za to, że żyjemy...
![[Tylko u nas] Ks. prof. W. Cisło: Wojna kultur się nasila. Jeśli będziemy przepraszać za to, że żyjemy...](https://www.tysol.pl/imgcache/750x530/c//zdj/zdjecie/50064.jpg)
Tysol.pl: Obserwuje ksiądz łamanie wolności religijnej w różnych, często egzotycznych dla nas krajach, ale chrystofobia coraz odważniej wkracza do Polski, jak to u nas wygląda?
Ks prof. Waldemar Cisło: Od kilku lat Stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie i Instytut Statystyczny Kościoła katolickiego w Polsce zajmują się tą sprawą, publikujemy m.in., raport o wolności religijnej w Polsce. Z badań prowadzonych przez organizacje międzynarodowe zajmujące się tą problematyką wynika, że w naszym kraju mamy bardzo wiele naruszeń związanych z obrazą uczuć religijnych szczególnie w stosunku do katolików. Wiele antyklerykalnych tytułów prasowych czy portali o profilu liberalno-lewicowym systematycznie publikuje materiały obrażające katolików, na co też zwrócono uwagę. Wielu artystów sięga po bezczeszczenie krzyża lub Biblii, by zaistnieć. W Europie Zachodniej fenomenem był brak dostępu katolików do własnych mediów w Polsce, te dwa i pół miliona podpisów zebranych za umieszczeniem TV Trwam na multupleksie wywołało tam zdziwienie. Te słowne nagonki na katolików przekładają się w końcu na czyny, co jakiś czas mamy do czynienia z atakami na księży czy to w kościołach, czy na ulicy. Coraz więcej duchownych boi się wyjść w koloratce na ulicę, spotykamy się z profanacjami procesji Bożego Ciała. Znamy ten przypadek z Łodzi, gdzie przez kilka lat procesję bezcześcił tzw. człowiek motyl. Ciekawe, że w swojej odwadze ci ludzie nie sięgają po Koran czy Torę.
Jesteśmy chyba w ostrej fazie wojny kultur w Polsce, mamy starcia cywilizacji z antycywilizacją?
Oczywiście, ta wojna przybiera na sile, ponieważ mamy w Polsce wiele organizacji finansowanych z zewnątrz, które mają swoje cele polityczne i społeczne sprowadzające się najczęściej do zniszczenia świata chrześcijańskiego, by budować nową utopię. Pod płaszczykiem nowoczesności i europejskości stara się wprowadzić zupełnie nowy model życia. Te tzw. postępowe ośrodki, które żądają dla siebie tolerancji i wolności w przestrzeni publicznej nie mają najmniejszego szacunku dla wiary, symboli religijnych, a nawet normalnej katolickiej rodziny.
Czy katolik w Polsce biorący udział w debacie publicznej coraz częściej musi się gryźć w język i wiele kwestii po prostu przemilczeć?
To wrócę do prof. Przemysława Czarnka, który jest najlepszym przykładem tego typu zachowań. Jego kłopoty zaczęły się od zdania „Brońmy rodziny przed tego rodzaju zepsuciem, deprawacją, absolutnie niemoralnym postępowaniem. Brońmy nas przed ideologią LGBT i skończmy słuchać tych idiotyzmów o jakichś prawach człowieka czy jakiejś równości. Ci ludzie nie są równi ludziom normalnym i skończmy wreszcie z tą dyskusją” - wypowiedzianymi w TVP. On w tej chwili nie ma możliwości logicznego argumentowania, tylko jest zagłuszany i linczowany. Ba domagano się nawet, by został ukarany przez swoją uczelnię. Tak, coraz trudniej katolikom w Polsce wyrażać w sposób zdecydowany swoje poglądy, tylko ja się pytam gdzie ta tolerancja?
Jako obywatele mamy jeszcze prawo oczekiwać wolności w urzeczywistnianiu w swoim życiu dziedzictwa kultury moralnej Polski kształtowanej przez chrześcijaństwo?
A to zależy od nas, od tego jakich wyborów dokonamy i to w najbliższym czasie. A Kościół nie jest od tego, że słuchać polityków i im się podobać.
Środowiska dążące do neutralności religijnej w Polsce coraz częściej pokazują, że mają kompetencje do rozstrzygania czy definiowania prawd religijnych.
U nas jest taka dziwna tendencja, że najwybitniejsi teologowie czy teolożki to Magdalena Środa czy pani Monika Płatek i wielu innych ludzi lewicy. Oni wiedzą co Kościół powinien głosić, jak się powinien zachowywać, co mu wypada robić w przestrzeni publicznej, a co nie. Niestety wielu tzw. katolików otwartych wchodzi w dialog z takim myśleniem i sami mówią, że chrześcijaństwo powinno się jednak przezywać prywatnie.
A właśnie w Polsce coraz częściej wzywa się wierzących do brania udziału w życiu publicznym tak, jakby Boga nie było.
Taką tezę ukuła już pani Ewa Kopacz, która stwierdziła publicznie, że swoją religię zostawia przed drzwiami gabinetu. To powrót do typowo marksistowskiego rozdzielenia religii i życia, gdzie religia to sfera prywatna. Nie ma czegoś takiego. Coraz częściej lewica próbuje nam narzucić jak mamy funkcjonować w życiu publicznym, na jakich zasadach, czego się mamy jako katolicy wstydzić, do kogo nie przyznawać.
Lewica od kilku lat domaga się zniesienia przepisu o obrazie uczuć religijnych. Idziemy drogą np. Francji?
Niech pan zestawi ten postulat zniesienia przepisu o obrazie uczuć religijnych z zachowaniami na „marszach równości”. Czemu oni się tak obrażają, skoro uważają, że wszyscy inni nie powinni się obrażać?
Zostaniemy zepchnięci na opłotki społeczeństwa?
To wszystko zależy od nas, jeśli będziemy Kościołem milczenia i będziemy przepraszać nawet za to, że żyjemy to nie spodziewajmy się niczego innego. Jeśli milczymy i nie reagujemy to czego możemy oczekiwać?
„Laicyzm nie jest już tym elementem neutralności, który otwiera przestrzeń wolności dla wszystkich. Zaczyna on się przekształcać w ideologię, która nie zostawia żadnej przestrzeni publicznej dla katolickiej wizji świata” - pisał Joseph Ratzinger. Zwolennicy świeckiego państwa w Polsce rozumieją jak niebezpiecznym narzędziem operują?
W większości nie rozumieją, bo tego typu ideologie wprowadza się rozmyte, często w sposób kłamliwy, pod płaszczykiem szczytnych haseł i zanim się człowiek zorientuje to jest w świecie, gdzie nie może już nic zrobić. U nas ten niebezpieczny laicyzm jest jeszcze wprowadzany przez wygłupy lewicowych intelektualistów, ale nie mam wątpliwości, że jeśli nie przeciwstawimy się zdecydowanie, to przyjdzie ostra faza na wzór francuski.
Świeckość zaczyna być traktowana w Polsce jako niepodlegający negocjacji parametr?
Chyba jeszcze nie, ale tendencja jest niepokojąca i niepostrzeżenie zmierzamy w tym kierunku.
Warto zadać pytanie jaki poziom świeckości gwarantowałby dla lewicy wolność od religii w życiu publicznym. Środowiska radykalne we Francji twierdzą, że Kościół katolicki ma w tym kraju wciąż zbyt duże wpływy.
W Europie występuje kilka modeli rozdziału kościoła od państwa. W Polsce mamy model pozytywny. We wspomnianej Francji ten rozdział jest zdecydowanie wrogi, środowiska masońskie wybiły Kościołowi zęby. Warto patrzeć co się tam dzieje, bo odnoszę wrażenie, że niedługo będziemy to samo oglądać u nas. Oczywiście jeśli chodzi o Kościół katolicki to nie ma dla lewicy takiej granicy, przy której powiedzieliby, że poziom świeckości jest zadowalający, no chyba, że chrześcijaństwo i katolicyzm zniknęłyby zupełnie. Co ciekawe w ogóle nie dziwią ich tłumy muzułmanów modlących się całkiem publicznie na ulicach Paryża.
Kardynał Wyszyński mówił, że chrześcijaństwo uwolniło sumienia ludzkie spod jarzma władzy państwowej (Mt 22,15–22). Cezar musi zrzec się gwałtu sumień. Twierdził też, że bożki sezonowe próbują co jakiś czas walczyć z Bogiem. Dzisiaj takim bożkiem jest liberalna demokracja?
Ależ oczywiście. Zawsze będziemy mieli przedstawiane różne propozycje, by odejść od Boga prawdziwego. Te złote cielce zawsze się będą pojawiały, inne w różnych czasach. Za kard. Wyszyńskiego był to socjalizm, dziś liberalna demokracja i marksizm kulturowy, ale od tych pokus nie uwolnimy się nigdy. Ważne, by w porę je rozpoznawać i umieć się przeciwstawiać mając odpowiednie argumenty.
Często się zastanawiam, czy my musimy przejść wszystkie choroby, które zniszczyły Zachód, nie możemy chociaż raz być mądrzy przed szkodą?
Też mnie to zastanawia. Moglibyśmy bardziej wsłuchiwać się w ostrzeżenia chrześcijan z Bliskiego Wschodu, którzy z ogromnym niepokojem obserwują to, co się dzieje w Europie, a od jakiegoś czasu także w Polsce.