[Tylko u nas] Aleksandra Jakubiak: Dlaczego ciągle jestem w Kościele i nigdzie się nie wybieram

Ostatnio zdarzało mi się czytać wyjaśnienia na temat tego, dlaczego ludzie wychowani w Kościele z niego odeszli. Nie chodzi mi tu o żadną polemikę. Prywatne decyzje dotyczące spraw duchowych, to nie teologiczne spory. Tym bardziej nie próbuję takich decyzji oceniać. Po prostu pomyślałam, że w tej sytuacji warto pokazać inną drogę, inne priorytety, inne wybory.
Skitterphoto [Tylko u nas] Aleksandra Jakubiak: Dlaczego ciągle jestem w Kościele i nigdzie się nie wybieram
Skitterphoto / pixabay.com
 

W przeciwieństwie od większości Polaków, ja się w Kościele nie wychowywałam. Rosłam na zbiegu trzech różnych religii lub raczej kultur z tych religii wypływających, jednak - poza nielicznymi wyjątkami - członkowie mojej rodziny albo swoich religii nie praktykowali, albo wprost deklarowali ateizm. Nie spotkałam także na mojej drodze ludzi żyjących wiarą, którzy swoim świadectwem przyciągnęliby mnie do Kościoła. Po prostu, u progu dorosłości - tej realnej, bo metrykalnie dorosła już byłam - Bóg wziął sprawy w swoje ręce i poprzez sny o Eucharystii, o mojej obecności w kościele, oraz poprzez szereg trudnych doświadczeń, wyborów, sam mnie do Kościoła przyprowadził. I Kościół mnie przyjął, uzdrawiał, podnosił. Wtedy zaczęłam lawinowo poznawać zaangażowanych chrześcijan. Było to 20 lat temu. I przez te lata nic się nie zmieniło. Kościół nadal mnie przyjmuje, uzdrawia, podnosi...

 

Nie idealizuję ludzkiej strony Kościoła. Księży spotykałam bardzo różnych - bardzo. Poznawałam tu ludzi świętych i ogromnie słabych. Czasem zdarzało się, że były to te same osoby. Doświadczyłam od duchownych i świeckich rzeczy wspaniałych i niezwykle przykrych. Życie we wspólnotach również bywa trudne, bo my, ludzie, jesteśmy trudni.

 

Tylko, co z tego? Kto powiedział, że we wspólnocie ma być tylko miło?

 

Czy mam rezygnować z Kościoła, do którego powołał mnie Bóg, bo ktoś z współczłonków okazał chamstwo i ignorancję, bo ktoś zaprezentował wyjątkowo prymitywną lub podłą cechę? Tak, bywa, że coś lub ktoś swoją postawą mocno mnie denerwuje. No i? No i nosi się takie rzeczy, tak jak inni zmuszeni są nosić mnie i moje słabości, i moje grzechy. Próbuję pytać siebie w pierwszej kolejności - jakim ja jestem członkiem wspólnoty? A bywam różnym. 

 

Zdarza się, że autorytety upadają. Niestety, dość często się to zdarza. I co wtedy? Jest smutek, bywa, że również chaos, tylko im więcej chaosu we mnie, tym bardziej widzę, że moje oczekiwania nie były dojrzałe. Że może w jakimś fragmencie życia nie opierałam się na Bogu. Autorytety są oczywiście ważne, potrzebne i dobre, jednak ludzie to nie Bóg.

 

A Bóg jest jedynym powodem mojego bycia w Kościele, nikt mniej niż On nie zatrzymałby takiego wysoko wrażliwego, antyspołecznego introwertyka we wspólnocie, w którą z natury rzeczy wpisane są wszystkie ludzkie cechy, i te chlubne, i te dużo mniej. Jestem w niej po pierwsze dlatego, że Bóg sam mi ją na wiele sposobów - także lub przede wszystkim przez Pismo św. - wskazał. Po drugie, dlatego, że są w niej osoby, które On kocha, ten fakt mocno do mnie mówi, czasem wręcz krzyczy. I jestem w niej, bo ja też, łaską Bożej miłości, ją kocham. Zarówno „pomimo”, jak i „ponieważ”. Tego nie da się rozdzielić.

 

Ponieważ jej historia jest historią działania Boga; ponieważ Jezus zostawił jej prawo do swojej miłości rozdawanej w widzialnych znakach Jego łaski; ponieważ jej liturgia jest piękna jak taniec Boga i człowieka; ponieważ ludzie w niej są dla mnie i zadaniem, i darem bliskości; ponieważ w niej często weryfikuje się i moja wiara, i niewiara; ponieważ w jej oczach - w oczach spowiednika - setki razy widziałam urzeczywistnienie słów: „... i ja cię nie potępiam...”, bez tego doświadczenia, sama mogłabym po tysiąckroć te słowa w swoim sercu negować; ponieważ, mimo wielu wad, uczy mnie wolności wyboru, wolności od rozmaitych małych i większych uzależnień, a jednocześnie strzeże hierarchii wartości; i najważniejsze - ponieważ Jezus tu z nami jest, aż do skończenia świata, pozwala nam się poznawać i karmi nas sobą.

To z kolei, co najbardziej mnie denerwuje, to nie ludzkie jednostkowe grzechy - choć te najstraszniejsze przybijają serce gwoździem do muru, a te uprzykrzone, małe, wredne - moje i cudze - odbierają czasem witalność i radość życia. Najbardziej denerwują mnie próby rozgrywania Kościoła dla pozaewangelicznych celów, przypinanie Boga do rozmaitych ideologii, niczym kwiatka do kożucha, uprzedmiotawianie. Nasza ludzka pycha, małość i pożądliwość racji oraz władzy wydają się nie mieć końca. Ale, z drugiej strony, jeszcze bardziej niepostrzeżenie wkrada się pokusa myślenia: "Dzięki Ci, Panie, że nie jestem jak ten celnik...". Może poza troską i miłością, warto z siebie czasem się pośmiać, spuścić nieco powietrza. Pobyć przy Bogu, jak dziecko.

 

Sądzę, że - jako niedościgniony ideał bycia w Kościele, u Boga i wśród ludzi - dobrze powtarzać sobie słowa Psalmu 131:

 

„Panie, moje serce się nie pyszni
i oczy moje nie są wyniosłe.
Nie gonię za tym, co wielkie,
albo co przerasta moje siły.
Przeciwnie: wprowadziłem ład
i spokój do mojej duszy.
Jak niemowlę u swej matki,
jak niemowlę - tak we mnie jest moja dusza.
Izraelu, złóż w Panu nadzieję
odtąd i aż na wieki!” 

 

 

 

POLECANE
Tajemnicze odkrycie pod tarnowską katedrą. Archeolodzy nie kryli zaskoczenia Wiadomości
Tajemnicze odkrycie pod tarnowską katedrą. Archeolodzy nie kryli zaskoczenia

Podczas najnowszych badań podziemi tarnowskiej bazyliki katedralnej naukowcy dokonali niezwykłego odkrycia. W największej z krypt, należącej niegdyś do majętnych mieszczan, odnaleziono jeszcze jedną - ukrytą pod spodem.

Terror LGBT w Niemczech. Znany naukowiec usłyszał zarzuty z ostatniej chwili
Terror LGBT w Niemczech. Znany naukowiec usłyszał zarzuty

Niemiecka policja wkroczyła do domu konserwatywnego profesora w związku z tweetem krytykującym ideologię woke.

Nie żyje ceniony autor scenariuszy i dramatów Wiadomości
Nie żyje ceniony autor scenariuszy i dramatów

W czwartek zmarł Maciej Karpiński, prozaik, dramaturg, scenarzysta i pedagog. O jego śmierci poinformował portal filmpolski.pl.

My od rana dyskutujemy nad programem, inni - nad nowym logo partii. Gorące komentarze z kongresu PiS z ostatniej chwili
"My od rana dyskutujemy nad programem, inni - nad nowym logo partii". Gorące komentarze z kongresu PiS

Podczas kongresu Prawa i Sprawiedliwości w Katowicach nie zabrakło mocnych przytyków pod adresem Platformy Obywatelskiej, która dokonuje dziś rebrandigu. – Gdy my od rana dyskutujemy nad programem, inni dyskutują nad nowym logo partii – komentuje były wiceminister Michał Woś.

Polski fizyk twierdzi, że ciemna energia we wszechświecie nie istnieje: zmieniam paradygmat fizyki gorące
Polski fizyk twierdzi, że "ciemna energia" we wszechświecie nie istnieje: "zmieniam paradygmat fizyki"

Polski naukowiec, który od lat idzie pod prąd światowej fizyce, twierdzi, że „ciemna energia” może być jedynie złudzeniem. Prof. Marek Czachor z Politechniki Gdańskiej pracuje nad teorią, która — jeśli się potwierdzi — może zmienić sposób, w jaki rozumiemy prawa rządzące kosmosem.

To coś więcej niż kabaret. „Człowiek Moskwy w Warszawie” przestrzega przed Rosją z ostatniej chwili
To coś więcej niż kabaret. „Człowiek Moskwy w Warszawie” przestrzega przed Rosją

Przyznam, że w miarę obserwowania konwencji KO zaczęłam się zastanawiać, do kogo jest ona adresowana. Na pewno nie do ludzi, którzy pamiętają „dokonania” Donalda Tuska z poprzedniej kadencji.

Anonimowy Sędzia: Waldi, nie bierz leków tylko u nas
Anonimowy Sędzia: "Waldi, nie bierz leków"

Waldek wstał dziś wcześniej, obudził go koszmar, że WP opublikowała sondaże, w którym 44,5 proc. badanych, oceniła jego działania negatywnie...

Wyłączenia prądu w Wielkopolsce. Ważny komunikat z ostatniej chwili
Wyłączenia prądu w Wielkopolsce. Ważny komunikat

Enea Operator przekazała harmonogram planowanych przerw w dostawie energii elektrycznej dla mieszkańców województwa wielkopolskiego. Wyłączenia obejmą w najbliższych dniach największe miasta, m.in. Poznań, Piłę, Leszno, Gniezno czy Chodzież.

Konwencja zjednoczeniowa PO. Tusk oficjalnie przedstawił nową nazwę partii z ostatniej chwili
Konwencja zjednoczeniowa PO. Tusk oficjalnie przedstawił nową nazwę partii

Od dzisiaj nazywamy się Koalicja Obywatelska - oświadczył w sobotę premier, lider Platformy Obywatelskiej Donald Tusk podczas „konwencji zjednoczeniowej” PO, Nowoczesnej i Inicjatywy Polska. Przekonywał jednocześnie, że KO wygra wybory parlamentarne w 2027 r.

Jarosław Kaczyński dobitnie o konwencjach PO i PiS: My zmieniamy Polskę, a oni nazwę z ostatniej chwili
Jarosław Kaczyński dobitnie o konwencjach PO i PiS: My zmieniamy Polskę, a oni nazwę

Prawo i Sprawiedliwość chce zmieniać Polskę na lepsze, aby poprawiać warunki życia Polaków, a Platforma Obywatelska zmienia nazwę, chcąc propagandowo poprawić słupki w sondażach - ocenił prezes Jarosław Kaczyński komentując odbywające się konwencje w sobotę konwencje PiS i PO.

REKLAMA

[Tylko u nas] Aleksandra Jakubiak: Dlaczego ciągle jestem w Kościele i nigdzie się nie wybieram

Ostatnio zdarzało mi się czytać wyjaśnienia na temat tego, dlaczego ludzie wychowani w Kościele z niego odeszli. Nie chodzi mi tu o żadną polemikę. Prywatne decyzje dotyczące spraw duchowych, to nie teologiczne spory. Tym bardziej nie próbuję takich decyzji oceniać. Po prostu pomyślałam, że w tej sytuacji warto pokazać inną drogę, inne priorytety, inne wybory.
Skitterphoto [Tylko u nas] Aleksandra Jakubiak: Dlaczego ciągle jestem w Kościele i nigdzie się nie wybieram
Skitterphoto / pixabay.com
 

W przeciwieństwie od większości Polaków, ja się w Kościele nie wychowywałam. Rosłam na zbiegu trzech różnych religii lub raczej kultur z tych religii wypływających, jednak - poza nielicznymi wyjątkami - członkowie mojej rodziny albo swoich religii nie praktykowali, albo wprost deklarowali ateizm. Nie spotkałam także na mojej drodze ludzi żyjących wiarą, którzy swoim świadectwem przyciągnęliby mnie do Kościoła. Po prostu, u progu dorosłości - tej realnej, bo metrykalnie dorosła już byłam - Bóg wziął sprawy w swoje ręce i poprzez sny o Eucharystii, o mojej obecności w kościele, oraz poprzez szereg trudnych doświadczeń, wyborów, sam mnie do Kościoła przyprowadził. I Kościół mnie przyjął, uzdrawiał, podnosił. Wtedy zaczęłam lawinowo poznawać zaangażowanych chrześcijan. Było to 20 lat temu. I przez te lata nic się nie zmieniło. Kościół nadal mnie przyjmuje, uzdrawia, podnosi...

 

Nie idealizuję ludzkiej strony Kościoła. Księży spotykałam bardzo różnych - bardzo. Poznawałam tu ludzi świętych i ogromnie słabych. Czasem zdarzało się, że były to te same osoby. Doświadczyłam od duchownych i świeckich rzeczy wspaniałych i niezwykle przykrych. Życie we wspólnotach również bywa trudne, bo my, ludzie, jesteśmy trudni.

 

Tylko, co z tego? Kto powiedział, że we wspólnocie ma być tylko miło?

 

Czy mam rezygnować z Kościoła, do którego powołał mnie Bóg, bo ktoś z współczłonków okazał chamstwo i ignorancję, bo ktoś zaprezentował wyjątkowo prymitywną lub podłą cechę? Tak, bywa, że coś lub ktoś swoją postawą mocno mnie denerwuje. No i? No i nosi się takie rzeczy, tak jak inni zmuszeni są nosić mnie i moje słabości, i moje grzechy. Próbuję pytać siebie w pierwszej kolejności - jakim ja jestem członkiem wspólnoty? A bywam różnym. 

 

Zdarza się, że autorytety upadają. Niestety, dość często się to zdarza. I co wtedy? Jest smutek, bywa, że również chaos, tylko im więcej chaosu we mnie, tym bardziej widzę, że moje oczekiwania nie były dojrzałe. Że może w jakimś fragmencie życia nie opierałam się na Bogu. Autorytety są oczywiście ważne, potrzebne i dobre, jednak ludzie to nie Bóg.

 

A Bóg jest jedynym powodem mojego bycia w Kościele, nikt mniej niż On nie zatrzymałby takiego wysoko wrażliwego, antyspołecznego introwertyka we wspólnocie, w którą z natury rzeczy wpisane są wszystkie ludzkie cechy, i te chlubne, i te dużo mniej. Jestem w niej po pierwsze dlatego, że Bóg sam mi ją na wiele sposobów - także lub przede wszystkim przez Pismo św. - wskazał. Po drugie, dlatego, że są w niej osoby, które On kocha, ten fakt mocno do mnie mówi, czasem wręcz krzyczy. I jestem w niej, bo ja też, łaską Bożej miłości, ją kocham. Zarówno „pomimo”, jak i „ponieważ”. Tego nie da się rozdzielić.

 

Ponieważ jej historia jest historią działania Boga; ponieważ Jezus zostawił jej prawo do swojej miłości rozdawanej w widzialnych znakach Jego łaski; ponieważ jej liturgia jest piękna jak taniec Boga i człowieka; ponieważ ludzie w niej są dla mnie i zadaniem, i darem bliskości; ponieważ w niej często weryfikuje się i moja wiara, i niewiara; ponieważ w jej oczach - w oczach spowiednika - setki razy widziałam urzeczywistnienie słów: „... i ja cię nie potępiam...”, bez tego doświadczenia, sama mogłabym po tysiąckroć te słowa w swoim sercu negować; ponieważ, mimo wielu wad, uczy mnie wolności wyboru, wolności od rozmaitych małych i większych uzależnień, a jednocześnie strzeże hierarchii wartości; i najważniejsze - ponieważ Jezus tu z nami jest, aż do skończenia świata, pozwala nam się poznawać i karmi nas sobą.

To z kolei, co najbardziej mnie denerwuje, to nie ludzkie jednostkowe grzechy - choć te najstraszniejsze przybijają serce gwoździem do muru, a te uprzykrzone, małe, wredne - moje i cudze - odbierają czasem witalność i radość życia. Najbardziej denerwują mnie próby rozgrywania Kościoła dla pozaewangelicznych celów, przypinanie Boga do rozmaitych ideologii, niczym kwiatka do kożucha, uprzedmiotawianie. Nasza ludzka pycha, małość i pożądliwość racji oraz władzy wydają się nie mieć końca. Ale, z drugiej strony, jeszcze bardziej niepostrzeżenie wkrada się pokusa myślenia: "Dzięki Ci, Panie, że nie jestem jak ten celnik...". Może poza troską i miłością, warto z siebie czasem się pośmiać, spuścić nieco powietrza. Pobyć przy Bogu, jak dziecko.

 

Sądzę, że - jako niedościgniony ideał bycia w Kościele, u Boga i wśród ludzi - dobrze powtarzać sobie słowa Psalmu 131:

 

„Panie, moje serce się nie pyszni
i oczy moje nie są wyniosłe.
Nie gonię za tym, co wielkie,
albo co przerasta moje siły.
Przeciwnie: wprowadziłem ład
i spokój do mojej duszy.
Jak niemowlę u swej matki,
jak niemowlę - tak we mnie jest moja dusza.
Izraelu, złóż w Panu nadzieję
odtąd i aż na wieki!” 

 

 


 

Polecane
Emerytury
Stażowe