[Felieton "TS"] Tomasz P. Terlikowski: Niezależność wymaga instytucji
![ilustracja [Felieton "TS"] Tomasz P. Terlikowski: Niezależność wymaga instytucji](https://www.tysol.pl/imgcache/750x530/c//zdj/zdjecie/52372.jpg)
Afera wokół Radia Nowy Świat to nie tylko dowód na to, że lewicowa ortodoksja i lewicowe (nie) Święte Oficjum (a może lepiej powiedzieć szwadrony medialnej śmierci) działają skutecznie, a jakiekolwiek odstępstwo od obecnie obowiązującej ortodoksji musi zostać ukarane.
To oczywiście również jest problem, a ustąpienie prezesa spółki kontrolującej nowe medium, który zwolnił się (a raczej został do tego zmuszony) po tym, jak uznał, że o „Margot” należy mówić zgodnie z jego dokumentami i tożsamością prawną i biologiczną, a nie zgodnie z wolą i naciskiem politycznej poprawności, jest symboliczne. Warto jedna zatrzymać się na zupełnie czymś innym, a mianowicie na kwestii wolności i niezależności mediów i tego, jak ma być ona budowana.
Radio Nowy Świat, powstałe po odejściu części z Trójkowych dziennikarzy, miało być absolutnie niezależne i otwarte, a wszystko dzięki bezpośredniemu wsparciu odbiorców. To oni mieli być gwarantem niezależności, a ich datki gwarantować miały stały dochód, niezależny od zmiennych opcji politycznych, który utrzymać miał niezależne medium. I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie pewien drobiazg. Otóż łaska Pańska (w tym przypadku łaska darczyńców) na pstrym koniu jeździ, a powszechne rozumienie wolności słowa i opinii i niezależności oznacza… nie tyle prawo do posiadania przez komentatorów i twórców radia swoich poglądów, ile do propagowania tych, które są zgodne z poglądami większości ich odbiorców. Współczesne media i ich odbiorcy nie mają bowiem niczego kształtować, a jedynie utwierdzać w poglądach i budować medialne plemię.
A jeśli tego nie robią, jeśli naruszają spokój myślenia, jeśli podważają obowiązujące obecnie emocje, to stają się niepotrzebne. I wtedy można przestać je finansować.
Ten mechanizm można było dostrzec właśnie w sprawie afery wokół Radia Nowy Świat. Oświadczenia liderów, przeprosiny i wreszcie rezygnacja prezesa były efektem błyskawicznej i bardzo emocjonalnej reakcji darczyńców, którzy zaczęli się wycofywać. To na ich groźby reakcją były kolejne kroki. I pomijając już fakt, że zachowanie darczyńców pokazuje, że nie chcieli mieć oni niezależnych, ale swoje, poprawne media, to pokazuje to jeszcze coś innego. Otóż niezależność wymaga trwałych i stabilnych źródeł finansowania, instytucji, które potrafią przetrwać burze medialne. Wolność ma swoją cenę. Niezależność budowana na platformach zbierających kasę, choć wydawać się może trwała, w istocie nią nie jest, bo zbudowana jest na emocjach plemiennych. Emocje zaś, nawet te plemienne, mają zaś to do siebie, że trudno znoszą prawdziwą niezależność.