[Tylko u nas] Gej Przeciw Światu: 50 ambasadorów. Sami eksperci. Bez pojęcia o Polsce

2014 r. Jestem w Kolonii. Jestem przekonanym o potrzebie tęczowej rewolucji lewaczkiem, homo-aktywistą. Jestem na gejowskiej imprezie w małym, zatłoczonym barze. W Kolonii trwa właśnie tydzień LGBT, jest wiele wydarzeń, są goście z całego świata.
Gadam z jakimś Niemcem z tamtych okolic:
- Ale powiedz skąd jesteś! Z Bawarii? - pyta Niemiec.
- Z Polski, ale niemieckiego nauczyłem się w Szwajcarii, dlatego mam taki dziwny akcent. - odpowiadam.
- Z Polski!? Wow! - Niemiec nie umie ukryć dziwnego podniecenia - I jesteś gejem, tak? Czy homoseksualizm jest w Polsce legalny?
Nie wiem, co odpowiedzieć. Nie jestem pewien, czy to żart. Niemiec zaczyna opowiadać, że nigdy w Polsce nie był i że mnie podziwia, że się nie boję być gejem i Polakiem. Bo Polska to kraj "sam wiesz jaki" - dodaje. Ja nie protestuję.
2016 r. Jestem w Belgii. Rozczarowany progresywną lewicą i jej szaleństwami, nie identyfikuję się już jako lewak. Coraz bardziej denerwują mnie globaliści, euroentuzjaści i naiwne dzieci, które marzą o tęczowej rewolucji.
Rozmawiam z dwoma Belgami. Jednego lubię, drugiego nie. Ten, którego nie lubię opowiedział mi właśnie, że układa w wolnym czasie słoneczne mandale z płatków kwiatów by zwiększyć ilość pozytywnej energii w świecie. Teraz nie jestem go nawet w stanie szanować.
- Skoro byłeś ostatnio we Wrocławiu, to jak ci się podobało? - pyta mój Nieluby.
- Bardzo fajnie, miasto tak wyładniało!
- Dzięki pieniądzom z Unii! Ja tam byłem dekadę temu, było jeszcze czuć pokomunistyczną biedę. I wiesz, to żaden atak na ciebie, ale ja się we Wrocławiu nie zakochałem. Byłem tam na weekend. Strasznie zarozumiali ludzie! I... Czuć tam było tam taki... antysemityzm? I homofobię.
Denerwuję się. Wiem, że mój Nieluby nie jest Żydem. Nie zna też ani słowa po polsku.
- Słucham? Antysemityzm?
- No, wiesz... Polska przecież współpracowała z nazistami w tych rzeczach podczas Drugiej Wojny Światowej.
Nie powinienem się denerwować, ale miałbym go ochotę uderzyć. Widocznie wyprowadzony z równowagi mówię chamskim tonem:
- Podaj mi datę jednej bitwy z Drugiej Wojny Światowej. Jednej. Chociaż jednej.
Drugi Belg, ten którego lubię, patrzy na nas nerwowo. Mój Nieluby milczy i czerwieni się na swojej bladej, bladej twarzy.
2020 r. Berlin. Jestem w parku w jednej ze wschodnich dzielnic Berlina. Niedawno zmieniły się zasady związane z covidem i można już teraz spotykać się z ludźmi na zewnątrz. Siedzę więc na kocu z kumplem. Co chwila pochodzą znajomi kumpla, żeby się przywitać. Od dawna już nie jestem lewakiem i mam nadzieję, że nie trafię na kogoś z dawnych towarzyszy z tęczowych organizacji. Moja nadzieja okazuje się próżną.
- Hej! Long time no see! - podchodzi do nas facet, który pracuje w jednej z berlińskich grup LGBT. Ma na sobie cichy w stylu lat 90tych, wygląda, jakby wyskoczył z kiczowatego teledysku z czeluści YouTuba.
- Waldek! Powiedz mi, czy ja nie wyglądam polsko?
- Nie. - odpowiadam nieuprzejmie, po czym dodaję - Może. No, trochę!
Rozmowa pozostaje przy mojej Ojczyźnie, bo facet dodaje:
- Słyszałem o tych strefach wolnych od LGBT w Polsce! To straszne, no nie? I te antygejowskie prawa w Polsce?!
- Jakie prawa? - pytam.
- No! Te! Te przeciwko osobom homoseksualnym!
- Wyjaśnij mi dokładnie, o czym mówisz.
Facet milczy, zaskoczony moją podwójną nieuprzejmością.
- Przecież wiesz, o co kaman! O strefy wolne od LGBT i te prawa!
- Nie ma żadnych stref wolnych. - rzucam szorstko.
Wyjaśniam, czym jest Karta Rodziny. Tłumaczę różnicę między uchwałą, a ustawą. Facet upiera się przy swoim.
- No jak nie ma, jak są? My w ..... mamy od miesięcy polskich uchodźców, gejów, którzy musieli uciekać z twojego kraju!
W tym momencie facet widzi kogoś, kogo rozpoznaje. To jego kolega z pracy. Woła go do nas.
- Martin, powiedz, ilu mamy uchodźców z Polski u nas w grupie?
- Uchodźców? Żadnych. - jego kolega jest wyraźnie zdziwiony - Czy ty nie mówisz o Rosji?
- Aaa! Tak, to o Rosję mi chodziło! - krzyczy bez śladu zażenowania tęczowy aktywista.
Ja posyłam mu pogardliwe spojrzenie. Gdybym mógł, utopiłbym go w tym momencie w łyżce wody.
***
Czy moje przykłady świadczą o wszystkich obcokrajowcach? Oczywiście, że nie. To tylko pojedyncze głosy, które nabrały się na medialną nagonkę na Polskę w mediach.
To samo jednak tyczy się tych 50 ambasadorów - bo żeby myśleć, że w Polsce prześladowani są geje i lesbijki, trzeba Polskę znać tylko z pocztówek i zasłyszanych półuchem manipulacji.
Czas przestać przejmować się takimi bzdurami!