[Tylko u nas] Michał Bruszewski: Rosja ukarała Ormian za prozachodnie aspiracje

Co łączy Gruzję, Ukrainę i Armenię? Wszystkie te państwa w ostatnich latach wyraziły swoje prozachodnie aspiracje. Gruzja w roku 2003, Ukraina w roku 2013, Armenia w 2018. Wszystkie wymienione państwa Rosja traktuje jako swoją strefę wpływów oraz na ich terytorium w warunkach wojennych wprowadziła wojska ograniczając polityczne „pole manewrów” prozachodnim władzom. Przegrana przez Ormian wojna obronna 2020 roku w Górskim Karabachu oznacza nie tylko odbicie przez Azerów części terytorium Arcachu, ale także kontrolę militarną Moskwy nad „drogami życia” zarówno dla Ormian jak i Azerów. Powtórzył się syryjski scenariusz przed którym przestrzegałem w lipcu. Karty ostatecznie rozgrywają: Putin i Erdoğan.
Rosyjscy mirotworcy
Rosyjscy mirotworcy / EPA/RUSSIAN DEFENCE MINISTRY HANDOUT HANDOUT MANDATORY CREDIT/BEST QUALITY AVAILABLE / HANDOUT EDITORIAL USE ONLY/NO SALES Dostawca: PAP/EPA. MANDATORY CREDIT/BEST QUALITY AVAILABLE / HANDOUT EDITORIAL USE ONLY/NO SALES

Przywiązujemy w Polsce ogromną wagę do słowa „sojusznik”. 30 lipca odbyła się bardzo ciekawa debata dotycząca geopolityki zorganizowana przez Warsaw Institute, polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych oraz Regionalny Ośrodek Debaty Międzynarodowej w Katowicach, w temacie postpandemicznych strategicznych puzzli na światowej mapie. Został poruszony także temat Armenii, ponieważ było to świeżo po granicznych starciach pomiędzy Azerami a Ormianami, ale jeszcze na grubo przed walną walką o Górski Karabach, która – przypomnijmy – ruszyła 27 września. W toku debaty przestrzegałem, iż Armenia przez Moskwę nie jest wcale traktowana jako „sojusznik”, ale „zakładnik”, a Ormianom na Kaukazie może grozić syryjski scenariusz, który skończył się dla Syryjczyków oddaniem de facto przez Władimira Putina północnej części ich ziem w kontrolę Ankary. O Rosji w kontekście Syrii też przecież mówi się jako o gwarancie bezpieczeństwa, patronie czy strategicznym sojuszniku, nieprawdaż? Wystarczy spojrzeć jak Turcja poczynała sobie w prowincji Afrin, czy w Rożawie, jak „sułtan” Erdoğan oraz „car” Putin spotykali się w Soczi i powiedzieli „sprawdzam” - ile znaczy omawiany „strategiczny sojusz”. Ważniejsze dla mocarstw okazuje się to, że obaj przywódcy w regionie usiądą do „zielonego” stolika. We wspomnianej debacie porównałem to do talii kart i ich rozdania. Syria czy Armenia są tylko „kartami” w rękach Putina. Brutalnie przekonali się o tym ormiańscy chrześcijanie z Górskiego Karabachu, którzy toczyli samotny bój o zachowanie terytoriów z wygranej w 1994 roku wojny karabachskiej. Niestety, nie pomyliłem się co do intencji i kroków Rosji na tej wojny. Odnotujmy, że rosyjscy żołnierze, którzy mają nawet bazę wojskową w Armenii stali z karabinem u nogi przyglądając się biernie jak nieopodal w Górskim Karabachu toczą się zacięte walki. Nawet gdy w poniedziałek 9 listopada został zestrzelony rosyjski śmigłowiec pojawiło się wiele głosów ze strony ekspertów, że Rosja podejmie interwencję zbrojną, ale – uwaga – po stronie Armenii mszcząc się na Azerbejdżanie, który odpowiadał za zabicie rosyjskiej załogi. Mrzonki. 

Interwencja rosyjska, a i owszem, była możliwa, ale intencje Moskwy były zupełnie inne, a więc tego samego dnia świat przekonał się jak Moskwa na ten konflikt się zapatruje. Cóż z tego zestrzelenia, skoro podpisano rozejm, w którym ewidentnie przegraną stroną jest Armenia, a zwłaszcza nieuznawana przez świat Republika Arcachu. Rosja weszła do decydującej ostatecznej fazy konfliktu w glorii pokojowego rozjemcy, realizując przy okazji tzw. Plan Ławrowa przed którym nieprzypadkowo wzbraniał się Erywań. Ten makiaweliczny koncept sprowadza się w istocie do ściągnięcia do Górskiego Karabachu rosyjskich żołnierzy – w tym wypadku jako „sił pokojowych” zwanych potocznie „mirotworcami”. Gdzie noga rosyjskiego sołdata stanie tam z trudem go potem wyprosić, więc Polakom nie muszę tłumaczyć dlaczego elity ormiańskie na myśl o tym planie zgrzytały zębami. Byłoby to równoznaczne z ograniczeniem części suwerenności Armenii, zwłaszcza w kontroli biegów wypadków na linii Erywań – Stepanakert. 27 września gdy walki rozgorzały, rosyjskie mocarstwowe plany można było jeszcze odrzucić, ale sytuacja na korzyść Moskwy i Ankary zmieniała się z każdym dniem. Kryzys nastąpił w ostatnich dniach walk gdy w korowodzie dezinformacji raz podawano komunikat o odbiciu Szuszy przez Azerów, a raz go dementowano. Bez względu jak ostatecznie bitwa wyglądała – obie strony będą podawały różne wersje wydarzeń, starcie o Szuszę – czyli południową bramę do stolicy Karabachu, Stepanakartu było wbiciem ostatniego gwoździa do arcachskiej trumny. Obrazy kolumn cywilów ewakuowanych ze Stepanakertu, zwiastowały że w konflikcie dojdzie do przesilenia, i to na stronę azersko-turecką. Nikol Paszinian, premier Armenii podpisał rozejm oddający część Górskiego Karabachu w ręce azerskie, a także zgadzając się na wprowadzenie wojsk rosyjskich, które będą kontrolowały m.in. korytarz transportowy z ormiańskiego Karabachu do Armenii. Azerbejdżan uzyskuje także korytarz do swojej esklawy odgradzanej do tej pory armeńskim terytorium – Nachiczewanu. Momentalnie od podpisania przez Pasziniana „pokoju” z Azerami został on okrzyknięty zdrajcą ormiańskiej sprawy narodowej. Rozwścieczony tłum rozpoczął manifestację na ulicach Erywania wdzierając się nawet do gmachu parlamentu. Nastąpi okres rozliczeń z przegranej wojny – ale Rosja w międzyczasie już wdraża swój plan wobec regionu, a Turcja może uznać się za zwyciężczynie tej wojny. Do tej pory azerskie ofensywy rozbijały się o dogodne górskie pozycje Ormian. Zdecydowane technologiczne wejście Turcji w ten konflikt przechyliło szalę na korzyść Baku. Makabryczne materiały video pokazujące skuteczność bezzałogowców niszczących ormiańskie pozycje obnażyły czym jest w istocie nowoczesne pole walki. W sierpniu w swoim podcaście „War Vlog” gościłem Macieja Szopę z portalu defence24.pl i rozmawialiśmy o dronach na wojnach. Między innymi o tureckich Bayraktarach. „W mojej opinii tak jak w okresie I wojny światowej niekwestionowanym królem pola walki był ciężki karabin maszynowy, w okresie II wojny światowej – czołg, pewnie w okresie wojny wietnamskiej – śmigłowiec, tak dzisiaj jest nim bezzałogowiec, dron” – mówiłem wtedy. Swoją tezę podtrzymuję. W mojej opinii wojna 2020 roku o Górski Karabach obnażyła to co wielu ekspertów traktowało jako niepoprawne politycznie. Po pierwsze bagatelizowano mocarstwowość Turcji (ileż to mogliśmy przeczytać jak wojska tureckie kompromitują się na kolejnych wojnach? Jak są nieudolne? Że Erdogan potyka się o własne sznurówki?) tymczasem to tureckie wsparcie zadecydowało o wygranej – przygotowania do ofensywy, jej moment, wcześniejszy rozwój wypadków w regionie nie wygląda przypadkowo i znać tutaj rękę Ankary. Po drugie bagatelizowano rozwijanie wojskowej technologii. Bo o tym, że wojska obronne Arcachu nie mogą dalej się bronić świat dowiedział się dopiero gdy podpisano rozejm. Trudno pisać o pokoju, bo nie ma pewności czy do walk znowu nie dojdzie, ale pozycje wojskowe Ormian obecnie są nieporównywalnie gorsze niż przed kampanią obronną. Bezsprzecznie siły obronne nadwątliły ataki bezzałogowców. 

Co do kwestii politycznych to wiem, że teza porównująca Armenię do pomajdanowej Ukrainy nie znajdzie wielu zwolenników. Ileż różnic na tych wojnach, prawda? Wszelako nie traktujmy za zbieg okoliczności faktu, że prozachodnie aspiracje Gruzinów z 2003 roku skończyły się interwencją rosyjską w roku 2008, Ukraińców - z roku 2013 aneksją Krymu i wojną o Donbas, a rewolucja ormiańska z roku 2018 gdy władzę przejął Nikol Paszinian finalnym okrojeniem Karabachu i interwencją wojsk rosyjskich w roku 2020. Rosja krwawo rozprawia się z narodami, które w „jej strefie wpływów” podnoszą głowę i obracają ją na Zachód. A teraz Moskwa z większą łatwością będzie mogła zmarginalizować przegranego Pasziniana. 
 


 

POLECANE
Karol Nawrocki postawił na swoim. Wołodymyr Zełenski przyjedzie do Polski z ostatniej chwili
Karol Nawrocki postawił na swoim. Wołodymyr Zełenski przyjedzie do Polski

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski przekazał, że planuje wizytę w Polsce 19 grudnia.

Politico: Europa powinna posłuchać Trumpa polityka
Politico: Europa powinna posłuchać Trumpa

Autor publikacji „Politico” Mathias Döpfner przekonuje, że Europa reaguje na krytykę ze strony Stanów Zjednoczonych w sposób emocjonalny i defensywny, zamiast potraktować ją jako impuls do głębokich reform. Jego zdaniem to nie Ameryka oddala się od Europy, lecz sama Europa od rzeczywistości.

Niemieccy rolnicy protestują przeciwko umowie z Mercosur z ostatniej chwili
Niemieccy rolnicy protestują przeciwko umowie z Mercosur

Rolnicy w Niemczech zapowiadają ogólnokrajowe protesty po akceptacji umowy UE-Mercosur.

Protesty rolników w Kosztowie i pod Kołobrzegiem pilne
Protesty rolników w Kosztowie i pod Kołobrzegiem

Protesty rolników w różnych regionach Polski pokazują narastającą skalę kryzysu. Rolnicy sprzeciwiają się niekontrolowanemu importowi, braku opłacalności produkcji i rosnącej biurokracji, ostrzegając przed upadkiem polskich gospodarstw.

Zapytano o skuteczność Tuska. Polacy podzieleni z ostatniej chwili
Zapytano o skuteczność Tuska. Polacy podzieleni

Polacy są niemal równo podzieleni w ocenie skuteczności Donalda Tuska – wynika z badania pracowni IBRiS na zlecenie Radia ZET.

Ambasador Niemiec w Polsce: Reparacje nie są tematem rozmów z Polską polityka
Ambasador Niemiec w Polsce: Reparacje nie są tematem rozmów z Polską

Ambasador Niemiec w Warszawie ponownie odniósł się do kwestii reparacji wojennych. Wprost podkreślił, że Berlin nie prowadzi rozmów na ten temat, mimo uznania odpowiedzialności za zbrodnie II wojny światowej.

Strzelanina na plaży w Sydney. Wielu zabitych, trwa akcja służb z ostatniej chwili
Strzelanina na plaży w Sydney. Wielu zabitych, trwa akcja służb

Popularna plaża Bondi w Sydney zamieniła się w miejsce tragedii. Australijska policja potwierdziła strzelaninę, w której jest wielu rannych i ofiary śmiertelne. Dwóch napastników zostało zneutralizowanych, a akcja służb wciąż trwa.

IMGW wydał komunikat. Oto, co nas czeka z ostatniej chwili
IMGW wydał komunikat. Oto, co nas czeka

Spadek ciśnienia w Warszawie, dużo chmur, miejscami mżawka oraz lokalnie opady marznące na południu i w górach. Temperatura przeważnie 3–7 st.C, wiatr chwilami porywisty – to prognoza IMGW na niedzielę i poniedziałek.

Planowali zamach na jarmark bożonarodzeniowy. Służby zatrzymały pięciu imigrantów pilne
Planowali zamach na jarmark bożonarodzeniowy. Służby zatrzymały pięciu imigrantów

Prokuratura w Monachium nie wyklucza, że grupa zatrzymanych cudzoziemców mogła przygotowywać atak o podłożu islamistycznym. Według ustaleń śledczych celem mogło być 20-tysięczne Dingolfing, a narzędziem ataku samochód.

Wypadek autokaru w Rzeszowie. Nowe informacje z ostatniej chwili
Wypadek autokaru w Rzeszowie. Nowe informacje

W niedzielę rano autokar wjechał z impetem na rondo Jacka Kuronia w Rzeszowie i wylądował na pasie zieleni. Są ranni – informuje RMF FM

REKLAMA

[Tylko u nas] Michał Bruszewski: Rosja ukarała Ormian za prozachodnie aspiracje

Co łączy Gruzję, Ukrainę i Armenię? Wszystkie te państwa w ostatnich latach wyraziły swoje prozachodnie aspiracje. Gruzja w roku 2003, Ukraina w roku 2013, Armenia w 2018. Wszystkie wymienione państwa Rosja traktuje jako swoją strefę wpływów oraz na ich terytorium w warunkach wojennych wprowadziła wojska ograniczając polityczne „pole manewrów” prozachodnim władzom. Przegrana przez Ormian wojna obronna 2020 roku w Górskim Karabachu oznacza nie tylko odbicie przez Azerów części terytorium Arcachu, ale także kontrolę militarną Moskwy nad „drogami życia” zarówno dla Ormian jak i Azerów. Powtórzył się syryjski scenariusz przed którym przestrzegałem w lipcu. Karty ostatecznie rozgrywają: Putin i Erdoğan.
Rosyjscy mirotworcy
Rosyjscy mirotworcy / EPA/RUSSIAN DEFENCE MINISTRY HANDOUT HANDOUT MANDATORY CREDIT/BEST QUALITY AVAILABLE / HANDOUT EDITORIAL USE ONLY/NO SALES Dostawca: PAP/EPA. MANDATORY CREDIT/BEST QUALITY AVAILABLE / HANDOUT EDITORIAL USE ONLY/NO SALES

Przywiązujemy w Polsce ogromną wagę do słowa „sojusznik”. 30 lipca odbyła się bardzo ciekawa debata dotycząca geopolityki zorganizowana przez Warsaw Institute, polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych oraz Regionalny Ośrodek Debaty Międzynarodowej w Katowicach, w temacie postpandemicznych strategicznych puzzli na światowej mapie. Został poruszony także temat Armenii, ponieważ było to świeżo po granicznych starciach pomiędzy Azerami a Ormianami, ale jeszcze na grubo przed walną walką o Górski Karabach, która – przypomnijmy – ruszyła 27 września. W toku debaty przestrzegałem, iż Armenia przez Moskwę nie jest wcale traktowana jako „sojusznik”, ale „zakładnik”, a Ormianom na Kaukazie może grozić syryjski scenariusz, który skończył się dla Syryjczyków oddaniem de facto przez Władimira Putina północnej części ich ziem w kontrolę Ankary. O Rosji w kontekście Syrii też przecież mówi się jako o gwarancie bezpieczeństwa, patronie czy strategicznym sojuszniku, nieprawdaż? Wystarczy spojrzeć jak Turcja poczynała sobie w prowincji Afrin, czy w Rożawie, jak „sułtan” Erdoğan oraz „car” Putin spotykali się w Soczi i powiedzieli „sprawdzam” - ile znaczy omawiany „strategiczny sojusz”. Ważniejsze dla mocarstw okazuje się to, że obaj przywódcy w regionie usiądą do „zielonego” stolika. We wspomnianej debacie porównałem to do talii kart i ich rozdania. Syria czy Armenia są tylko „kartami” w rękach Putina. Brutalnie przekonali się o tym ormiańscy chrześcijanie z Górskiego Karabachu, którzy toczyli samotny bój o zachowanie terytoriów z wygranej w 1994 roku wojny karabachskiej. Niestety, nie pomyliłem się co do intencji i kroków Rosji na tej wojny. Odnotujmy, że rosyjscy żołnierze, którzy mają nawet bazę wojskową w Armenii stali z karabinem u nogi przyglądając się biernie jak nieopodal w Górskim Karabachu toczą się zacięte walki. Nawet gdy w poniedziałek 9 listopada został zestrzelony rosyjski śmigłowiec pojawiło się wiele głosów ze strony ekspertów, że Rosja podejmie interwencję zbrojną, ale – uwaga – po stronie Armenii mszcząc się na Azerbejdżanie, który odpowiadał za zabicie rosyjskiej załogi. Mrzonki. 

Interwencja rosyjska, a i owszem, była możliwa, ale intencje Moskwy były zupełnie inne, a więc tego samego dnia świat przekonał się jak Moskwa na ten konflikt się zapatruje. Cóż z tego zestrzelenia, skoro podpisano rozejm, w którym ewidentnie przegraną stroną jest Armenia, a zwłaszcza nieuznawana przez świat Republika Arcachu. Rosja weszła do decydującej ostatecznej fazy konfliktu w glorii pokojowego rozjemcy, realizując przy okazji tzw. Plan Ławrowa przed którym nieprzypadkowo wzbraniał się Erywań. Ten makiaweliczny koncept sprowadza się w istocie do ściągnięcia do Górskiego Karabachu rosyjskich żołnierzy – w tym wypadku jako „sił pokojowych” zwanych potocznie „mirotworcami”. Gdzie noga rosyjskiego sołdata stanie tam z trudem go potem wyprosić, więc Polakom nie muszę tłumaczyć dlaczego elity ormiańskie na myśl o tym planie zgrzytały zębami. Byłoby to równoznaczne z ograniczeniem części suwerenności Armenii, zwłaszcza w kontroli biegów wypadków na linii Erywań – Stepanakert. 27 września gdy walki rozgorzały, rosyjskie mocarstwowe plany można było jeszcze odrzucić, ale sytuacja na korzyść Moskwy i Ankary zmieniała się z każdym dniem. Kryzys nastąpił w ostatnich dniach walk gdy w korowodzie dezinformacji raz podawano komunikat o odbiciu Szuszy przez Azerów, a raz go dementowano. Bez względu jak ostatecznie bitwa wyglądała – obie strony będą podawały różne wersje wydarzeń, starcie o Szuszę – czyli południową bramę do stolicy Karabachu, Stepanakartu było wbiciem ostatniego gwoździa do arcachskiej trumny. Obrazy kolumn cywilów ewakuowanych ze Stepanakertu, zwiastowały że w konflikcie dojdzie do przesilenia, i to na stronę azersko-turecką. Nikol Paszinian, premier Armenii podpisał rozejm oddający część Górskiego Karabachu w ręce azerskie, a także zgadzając się na wprowadzenie wojsk rosyjskich, które będą kontrolowały m.in. korytarz transportowy z ormiańskiego Karabachu do Armenii. Azerbejdżan uzyskuje także korytarz do swojej esklawy odgradzanej do tej pory armeńskim terytorium – Nachiczewanu. Momentalnie od podpisania przez Pasziniana „pokoju” z Azerami został on okrzyknięty zdrajcą ormiańskiej sprawy narodowej. Rozwścieczony tłum rozpoczął manifestację na ulicach Erywania wdzierając się nawet do gmachu parlamentu. Nastąpi okres rozliczeń z przegranej wojny – ale Rosja w międzyczasie już wdraża swój plan wobec regionu, a Turcja może uznać się za zwyciężczynie tej wojny. Do tej pory azerskie ofensywy rozbijały się o dogodne górskie pozycje Ormian. Zdecydowane technologiczne wejście Turcji w ten konflikt przechyliło szalę na korzyść Baku. Makabryczne materiały video pokazujące skuteczność bezzałogowców niszczących ormiańskie pozycje obnażyły czym jest w istocie nowoczesne pole walki. W sierpniu w swoim podcaście „War Vlog” gościłem Macieja Szopę z portalu defence24.pl i rozmawialiśmy o dronach na wojnach. Między innymi o tureckich Bayraktarach. „W mojej opinii tak jak w okresie I wojny światowej niekwestionowanym królem pola walki był ciężki karabin maszynowy, w okresie II wojny światowej – czołg, pewnie w okresie wojny wietnamskiej – śmigłowiec, tak dzisiaj jest nim bezzałogowiec, dron” – mówiłem wtedy. Swoją tezę podtrzymuję. W mojej opinii wojna 2020 roku o Górski Karabach obnażyła to co wielu ekspertów traktowało jako niepoprawne politycznie. Po pierwsze bagatelizowano mocarstwowość Turcji (ileż to mogliśmy przeczytać jak wojska tureckie kompromitują się na kolejnych wojnach? Jak są nieudolne? Że Erdogan potyka się o własne sznurówki?) tymczasem to tureckie wsparcie zadecydowało o wygranej – przygotowania do ofensywy, jej moment, wcześniejszy rozwój wypadków w regionie nie wygląda przypadkowo i znać tutaj rękę Ankary. Po drugie bagatelizowano rozwijanie wojskowej technologii. Bo o tym, że wojska obronne Arcachu nie mogą dalej się bronić świat dowiedział się dopiero gdy podpisano rozejm. Trudno pisać o pokoju, bo nie ma pewności czy do walk znowu nie dojdzie, ale pozycje wojskowe Ormian obecnie są nieporównywalnie gorsze niż przed kampanią obronną. Bezsprzecznie siły obronne nadwątliły ataki bezzałogowców. 

Co do kwestii politycznych to wiem, że teza porównująca Armenię do pomajdanowej Ukrainy nie znajdzie wielu zwolenników. Ileż różnic na tych wojnach, prawda? Wszelako nie traktujmy za zbieg okoliczności faktu, że prozachodnie aspiracje Gruzinów z 2003 roku skończyły się interwencją rosyjską w roku 2008, Ukraińców - z roku 2013 aneksją Krymu i wojną o Donbas, a rewolucja ormiańska z roku 2018 gdy władzę przejął Nikol Paszinian finalnym okrojeniem Karabachu i interwencją wojsk rosyjskich w roku 2020. Rosja krwawo rozprawia się z narodami, które w „jej strefie wpływów” podnoszą głowę i obracają ją na Zachód. A teraz Moskwa z większą łatwością będzie mogła zmarginalizować przegranego Pasziniana. 
 



 

Polecane