[Tylko u nas] W. Waszczykowski: Nasz sojusz z USA nie wynika z irracjonalnej miłości. To twarda polityka

- Można się spodziewać, że Biden pozwoli Niemcom w Europie na więcej niż Trump. Myślę jednak, że Europa Zachodnia zawiedzie się sądząc, iż Biden wróci w prosty i prymitywny sposób do polityki Obamy. Kandydat Demokratów już kampanii wyborczej niejeden raz podkreślał, że obawia się polityki rosyjskiej i zapewniał, że będzie kontynuował politykę powstrzymywania imperialnych zapędów Kremla. Jego postawa wobec Nord Stream II też jest negatywna – mówi w rozmowie z Jakubem Pacanem europoseł Witold Waszczykowski, były minister spraw zagranicznych.
 [Tylko u nas] W. Waszczykowski: Nasz sojusz z USA nie wynika z irracjonalnej miłości. To twarda polityka
/ fot. Flickr / EU2017EE / CC BY 2.0

Tysol.pl: To, co się teraz dzieje w Stanach Zjednoczonych będzie już trwałym elementem polityki wewnętrznej tego kraju?
Witold Waszczykowski
: Protesty były zawsze trwałym elementem tego kraju. Odkąd pamiętam, a żyję ponad sześćdziesiąt lat, tak było. W latach 60. były olbrzymie protesty ludności afroamerykańskiej, które skończyły się tragicznie zabójstwem Martina Lureta Kinga i działaniami Czarnych Panter. Stany Zjednoczone przeżyły też zabójstwo prezydenta Kennedyego. W latach 70. były masowe demonstracje przeciwko wojnie w Wietnamie. W latach 80. ludzie występowali przeciw reaganomice. To kraj wolnej ekspresji i protesty zawsze są tam gdzieś wyrażane przeciw czemukolwiek.

Pojawiają się tezy, że to zamach stanu, ale może właśnie jest na odwrót, w USA dojrzewa konserwatywna kontrrewolucja?
Tam nie było zamachu stanu. W USA od kilkunastu lat mamy do czynienia z wojną ideologiczną, którą rozpoczął prezydent Obama zwrotem na lewo w polityce wewnętrznej i zagranicznej. To co się dzieje w USA jest kolejną odsłoną tejże wojny, do tego doszła pandemia oraz sposób prowadzenia kampanii wyborczej. Wiemy, że kampania była zmanipulowana przez duże media, które stały zjednoczonym frontem przeciwko prezydentowi Trumpowi.

Może konserwatywna Ameryka ma tego dosyć i zaczyna się budzić?
Faktem jest, że od lat 60. trwa ofensywa ideologiczna lewicy kulturowej. Oczywiście część postulatów równouprawnienia ludności afroamerykańskiej czy indiańskiej były jak najbardziej pożądane, podobnie jak prawa kobiet. Niestety obok uzasadnionych ruchów na rzecz uprawnienia mamy ruchy na rzecz uprzywilejowania. Środowiska LGBT walczą już o przywileje, nie o równouprawnienie. U nas używa się jeszcze terminu parady równości, ale na świecie mówi się już o paradach dumy gejowskiej. W części społeczeństwa amerykańskiego dojrzewa przekonanie, że trzeba się tej sytuacji zacząć przeciwstawiać. Poprawność polityczna sprawiła, że niektóre kwestie zamiata się pod dywan, fałszuje się historię. Proszę zobaczyć jakikolwiek film nakręconych w ostatnich latach, król jeszcze jest biały, ale wszyscy za nim są czarni.

Do jakiego stopnia Joe Biden będzie kontynuował dotychczasową politykę Stanów Zjednoczonych wobec Polski?
Nie powinien jej zmienić. Przede wszystkim nie powinno dojść do żadnych istotnych zmian w relacjach polsko-amerykańskich, ponieważ są one oparte o bardzo rozległe interesy wojskowe, gazowe, energetyczne i polityczne.

Myśmy nie zawierali porozumień z gospodarzem Białego Domu, tylko z korporacjami amerykańskimi. Te porozumienia obowiązują niezależnie kto będzie następnym gospodarzem. Mamy w końcu podobne postrzeganie w sytuacji geopolitycznej co do zagrożeń i polityki rosyjskiej. To zostanie. Trzydzieści lat dobrej współpracy ze wszystkim administracjami każe patrzeć z optymizmem na dalszą współpracę.

Jak bardzo wygrana Bidena zmienia naszą pozycję w Europie?
Też nie powinna ulec znaczącej zmianie. Mamy ostatnie decyzje Kongresu USA, który poparł całą koncepcję Trójmorza. To oznacza, że Amerykanie są zainteresowani, by nasza część Europy nadal się integrowała, rozwijała i była dobrze broniona. Myślę, że Europa Zachodnia zawiedzie się sądząc, że Biden wróci w prosty i prymitywny sposób do polityki Obamy. Kandydat Demokratów już kampanii wyborczej niejeden raz podkreślał, że obawia się polityki rosyjskiej i zapewniał, że będzie kontynuował politykę powstrzymywania imperialnych zapędów Kremla. Jego postawa wobec Nord Stream II też jest negatywna.

 

Joe Biden zostawi Niemcom wolną rękę w Europie?
Można się spodziewać, że pozwoli Niemcom na więcej niż Trump. Biden będzie się jednak domagał od strony Niemiec i innych partnerów europejskich realizacji zobowiązań natowskich jakie podjęli przed 2016 roku. Trump przecież nie domagał się niczego ekstra. On chciał, by Europejczycy wypełniali te zobowiązania, które postawiono w 2014 roku za czasów Obamy, choćby w wydatkowaniu 2 proc PKB na utrzymanie armii. Trump wskazywał na pewną nielogiczną sytuację, bo mówił Europejczykom, że domagają się do USA obrony przed Rosjanami, a jednocześnie handlują z Rosją umożliwiając jej zbrojenia.

Pozostając na europejskim podwórku. Pogłębiająca się integracja pod patronatem Niemiec prze naprzód, jaka powinna być polska odpowiedź?
W UE toczą się obecnie spory na czterech płaszczyznach. Z jednej strony jest konflikt dotyczący wspólnoty między ideami lewicowymi a prawicowymi, z drugiej konflikt instytucjonalny między RE, KE i PE. Mamy spór federalistów z eurorealistami i widzimy w końcu ofensywę niemiecką zdążającą do hegemonii. Prezydencja niemiecka została doskonale wykorzystana przez Niemców w drodze do hegemonii. Niemcy wymusili przyjęcie budżetu UE, wymusili stworzenie Funduszu Odbudowy, który ma oblicze federalistyczne, wymusili klauzulę praworządności łamiąc przy tym traktat i na koniec wymusili na Unii podpisanie porozumienia z Chnami. To porozumienie jest niezbyt korzystne dla Europy, ale korzystne dla eksportu towarów niemieckich. O Nord Stream II już nie wspomnę. Polska wobec tych wyzwań powinna mieć jasno sprecyzowane interesy. Trzeba być zdeterminowanym w ich realizacji, nie ulegać presji i narracji, że obrona interesów narodowych to potrząsanie szabelką, tyko brać przykład z innych krajów np. z Holandii. Od dwudziestu lat mówię to samo: UE nie jest klubem altruistów.

Nurtuje mnie jedno ważne pytanie: jak walczyć z niemieckim ekspansjonizmem, by jednocześnie nie być przez te Niemcy marginalizowanym w Europie?
Po pierwsze pokazywać to. Mówić głośno na forum całej UE, że niemiecki ekspansjonizm jest faktem. Trzeba mówić, że np. koncepcje zmiany polityki energetycznej czy klimatycznej nie wychodzą z pozycji idealistycznych, lecz przede wszystkim służą interesom Niemiec. Wyeliminowanie węgla nie służy w pierwszej kolejności idei czystszej planety, ale polityce niemieckiej. Nie można się bać posądzenia, że nie jesteśmy solidarni, hamujemy rozwój integracji i jesteśmy antyeuropejscy, tylko głośno mówić co się kryje pod tymi intencjami i następnie głośno domagać się, by UE realizowała interesy mniejszych i słabszych państw.

Europa będzie się przyzwyczajać do coraz bardziej agresywnej polityki Niemiec? Do czego ta polityka Berlina w końcu doprowadzi?
Można sobie wyobrazić jeszcze gorsze sytuacje, że do rządu dorwie się AfD, a we Francji Front Narodowy pani Le Pen. Zwracam uwagę w PE politykom liberalno-lewicowym zachwyconym mechanizmem praworządności, którego chcą używać do dyscyplinowana rządów i partii konserwatywnych, że jeśli wahadło polityczne się zmieni, to instrumenty te będą wykorzystywane przeciwko nim. Hegemonia Niemiec będzie budzić coraz większy sprzeciw wśród Europejczyków.

Padają zarzuty - również ze strony naszej opozycji - że gospodarczo i wspólnotowo bardzo silne związani jesteśmy z UE i Niemcami, politycznie i wojskowo z USA. Niemcy i USA między sobą nie są dobrych stosunkach, a ten szpagat jest nam niepotrzebny.
Około 80 proc. polskiej gospodarki jest włączone w obieg UE, a 30 proc. naszej gospodarki bezpośrednio związana jest z gospodarką Niemiec. Z drugiej strony trzeba pamiętać i ciągle naszym sąsiadom przypominać, że współpraca gospodarcza niemiecko-polska jest wyższa niż współpraca gospodarcza niemiecko-rosyjska. I Niemcy powinni o swojego partnera gospodarczego dbać. Nasza ścisła współpraca z USA nie jest przeciw komukolwiek w Europie i nie wynika z ideologicznych przesłanek, tylko z braku europejskiej oferty. Niech opozycja wskaże jak zastąpić gwarancje amerykańskie gwarancjami europejskimi, których nie ma. Jeśli europejskie kraje NATO nie są w stanie wypełnić gwarancji Sojuszu, to jak mogą myśleć, żeby stworzyć instrumenty polityki obrony UE, za co? Z jakich funduszy? Nasz sojusz z USA nie wynika z jakieś irracjonalnej miłości do Ameryki, tylko z czysto racjonalnych przesłanek.

Przedwojenny dyplomata Eustachy Sapieha pisał tuż po wojnie, „tak samo jak zachodnia Europa potrzebuje płuc, Polska potrzebuje terenów ekspansji, potrzebujemy rynków zbytu ochronionych od przemożnej konkurencji, potrzebujemy możliwości stworzenia walorów zagranicznych, które by bilansowały nasze życie nad stan”. Co z wychodzeniem z naszym kapitałem na zewnątrz?
Tego nie mamy niestety. Nie mamy wielkich rezerw, które pozwalałyby funkcjonować poza Unią. Stąd pewnie wynika też nasza słabość wobec nawet tych ościennych państw jak Ukraina czy Białoruś. Mamy duży i bogaty rynek wewnętrzny w Polsce, gdzie znaczna część produkcji przemysłowej jest sprzedawana na potrzeby naszego kraju. Niewiele pozostaje na ekspansję na ościenne rynki. Kiedy byłem jeszcze wiceministrem spraw zagranicznych próbowaliśmy wchodzić na rynki bliskowschodnie, ale nasza oferta jest niewielka.

Proszę sobie wyobrazić, że kiedy byłem ministrem spraw zagranicznych, to przez trzy lata nikt do mnie nie zadzwonił z żadnej organizacji biznesowej czy pracodawców. Dosłownie nikt z organizacji biznesowych nie zadzwonił z propozycją, „Panie ministrze niech Pan otworzy ambasadę, konsulat w tym lub tamtym kraju, bo chcielibyśmy uaktywnić tam nasz eksport i wejść na rynek”. Sam otworzyłem osiem placówek, bo przewiduję, że w perspektywie jest to dla nas potrzebne, jak np. otwarcie konsulatu w Houston w Teksasie.

Na ile dzisiaj Polska jest w stanie aktywnie partycypować w wytyczaniu nowych kierunków wspólnoty czy mieć kontrolę nad integracją?
To zależy od naszej woli i determinacji czy chcemy to robić, czy nie. Rząd pani Beaty Szydło w latach 2016-2017 lansował koncepcję nowego traktatu europejskiego, gdzie inaczej byłyby rozłożone mechanizmy podejmowania decyzji. Niestety spotkaliśmy się z wielką kontrą w Europie i także ze strony Donalda Tuska stojącego wtedy na czele RE. W Polsce też zabrakło determinacji, rząd został zrekonstruowany, jedna trzecia ministrów wymieniona włącznie z panią premier. Po rekonstrukcji podjęliśmy nieudane próby dialogu z KE.

Być może zostaliśmy oszukani, ponieważ Juncker wysyłał sygnały spotkania się w pół drogi, chodziło mu o modyfikację reformy sądownictwa. Polska strona faktycznie ją złagodziła, ale to nie spotkało się ze zrozumieniem ze strony KE. Uznali, że jeśli Polska potrafi zmienić jedną trzecią składu rządu i zmodyfikować swoje reformy lekką ręką, to można z nią grać w ten sposób. To nauczka, że nie opłaca się być tak bardzo spolegliwym, trzeba twardo bronić swoich interesów jeśli jesteśmy przekonani, że te interesy są nasze i nam służą.

Jak Pan się zapatruje na pojęcie suwerenności kosmopolitycznej lub kosmopolityzmu emancypacyjnego, tak bliskie zwolennikom federalizmu?
To na szczęście zanika. Ta iluzja istniała mniej więcej do 2009 roku, do kryzysu finansowego po aferze Lehman Brothers w Stanach Zjednoczonych. Kiedy ponad dekadę temu mówiliśmy o własnych interesach narodowych słyszeliśmy w UE, żeby już o tym zapomnieć, bo jesteśmy w jednej wspólnocie itd. Po kryzysie okazało się, że o tej koncepcji pierwsze zapomniały największe państwa w Unii. Teraz kiedy w Unii nie ma Wielkiej Brytanii być może Niemcy i Francja ponownie zaczną mówić o koncepcji suwerenności kosmopolitycznej. To będzie oczywiście argument fałszywy, bo np. Nord Stream II nie jest instrumentem polityki europejskiej, tylko narzędziem bezczelnej polityki Berlina.


 

POLECANE
Burzliwe posiedzenie komisji sprawiedliwości. Mikrofony ujawniły wulgaryzmy Wiadomości
Burzliwe posiedzenie komisji sprawiedliwości. Mikrofony ujawniły wulgaryzmy

Środowe posiedzenie sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka zakończyło się szybciej, niż się rozpoczęło. Obrady, które miały dotyczyć części ustawy budżetowej na 2026 rok, przerwano po kilku minutach. Mikrofony w sali pozostały jednak włączone nieco dłużej, co doprowadziło do nieoczekiwanego incydentu.

Każdy ze 100 konkretów Tuska brzmi dziś jak kpina tylko u nas
Każdy ze "100 konkretów" Tuska brzmi dziś jak kpina

Kiedy Donald Tusk ogłaszał w Tarnowie swoje słynne „100 konkretów na 100 dni”, brzmiało to jak kontrakt społeczny – umowa między władzą a obywatelami. Każdy punkt tej listy miał być obietnicą z terminem ważności. Nie sloganem, nie hasłem, lecz zobowiązaniem.

Awaryjne lądowanie samolotu. Na pokładzie sekretarz obrony USA Wiadomości
Awaryjne lądowanie samolotu. Na pokładzie sekretarz obrony USA

Podczas powrotu do Stanów Zjednoczonych, samolot Boeing C‑32, którym podróżował Pete Hegseth, musiał awaryjnie lądować w Wielkiej Brytanii. Maszyna wystartowała z lotniska w Brukseli po spotkaniu ministrów obrony państw NATO. Kiedy samolot znajdował się nad Atlantykiem, w pobliżu Irlandii, pilot nadał sygnał 7700 - kod oznaczający sytuację awaryjną z powodu problemów technicznych. W związku z tym trasę lotu zmieniono i zdecydowano się na lądowanie w brytyjskiej bazie sił powietrznych.

Komunikat dla mieszkańców woj. łódzkiego Wiadomości
Komunikat dla mieszkańców woj. łódzkiego

Dobiega końca rozbudowa drogi wojewódzkiej w Żychlinie w woj. łódzkim. W ramach inwestycji za ponad 31 mln zł oprócz jezdni z nową nawierzchnią powstały też chodniki, droga rowerowa, zatoki autobusowe, oświetlenie uliczne, a także dwa nowe ronda.

Szef MON: Potwierdziliśmy sojusznicze zobowiązania między USA a Polską z ostatniej chwili
Szef MON: Potwierdziliśmy sojusznicze zobowiązania między USA a Polską

Potwierdziliśmy sojusznicze zobowiązania między Stanami Zjednoczonymi a Polską – powiedział w środę po rozmowie z szefem Pentagonu Pete'em Hegsethem wicepremier i minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz. Według szefa MON potwierdzona jest stabilna obecność żołnierzy amerykańskich w Polsce.

Woda źródlana wycofana ze sprzedaży. Znana sieć ostrzega klientów Wiadomości
Woda źródlana wycofana ze sprzedaży. Znana sieć ostrzega klientów

Sieć Auchan ogłosiła pilne wycofanie jednej z wód źródlanych dostępnych w sprzedaży. Powodem decyzji są nieprawidłowości wykryte w badaniach mikrobiologicznych. Klienci, którzy posiadają wskazaną partię produktu, proszeni są o niespożywanie jej.

Ambasador Palestyny w Polsce o sytuacji w Strefie Gazy: To jeszcze nie jest pokój tylko u nas
Ambasador Palestyny w Polsce o sytuacji w Strefie Gazy: To jeszcze nie jest pokój

Ambasador Palestyny w Polsce Mahmoud Khalifa w rozmowie z Tysol.pl podkreśla, że mimo zawieszenia broni w Strefie Gazy nie można jeszcze mówić o pokoju. – To nawet nie jest pierwszy punkt planu pokojowego dla nas i dla regionu - mówi w rozmowie z Pawłem Pietkunem Mahmoud Khalifa, ambasador Palestyny w Polsce.

Świat muzyki w żałobie. Nie żyje czterokrotny laureat Grammy z ostatniej chwili
Świat muzyki w żałobie. Nie żyje czterokrotny laureat Grammy

Nie żyje Michael Eugene Archer, znany światu jako D’Angelo. Czterokrotny laureat nagrody Grammy odszedł po długiej walce z rakiem trzustki. Miał 51 lat. Informację o śmierci artysty potwierdziła jego rodzina, publikując poruszające oświadczenie.

„Pani naprawdę przeszkadza”. Incydent na wiecu Tuska z ostatniej chwili
„Pani naprawdę przeszkadza”. Incydent na wiecu Tuska

Podczas środowego spotkania premiera Donalda Tuska z mieszkańcami Piotrkowa Trybunalskiego doszło do niecodziennej sytuacji. Już na początku wystąpienia lidera Platformy Obywatelskiej jego przemówienie zostało przerwane przez aktywistkę trzymającą baner z napisem: „Jeden rząd już obaliłyśmy”. Dominika Lasota nie kryła swojego niezadowolenia wobec rządów koalicji.

Śmiertelny wypadek w Tatrach. Dwóch turystów spadło ze szlaku z ostatniej chwili
Śmiertelny wypadek w Tatrach. Dwóch turystów spadło ze szlaku

Jeden turysta poniósł śmierć, a drugi został poważnie ranny w wypadku, do którego doszło w środę w rejonie przełęczy Zawrat w Tatrach. W górach panują zimowe warunki. TOPR apeluje, by osoby niemające doświadczenia w zimowej turystyce nie wybierały się w wyższe partie gór.

REKLAMA

[Tylko u nas] W. Waszczykowski: Nasz sojusz z USA nie wynika z irracjonalnej miłości. To twarda polityka

- Można się spodziewać, że Biden pozwoli Niemcom w Europie na więcej niż Trump. Myślę jednak, że Europa Zachodnia zawiedzie się sądząc, iż Biden wróci w prosty i prymitywny sposób do polityki Obamy. Kandydat Demokratów już kampanii wyborczej niejeden raz podkreślał, że obawia się polityki rosyjskiej i zapewniał, że będzie kontynuował politykę powstrzymywania imperialnych zapędów Kremla. Jego postawa wobec Nord Stream II też jest negatywna – mówi w rozmowie z Jakubem Pacanem europoseł Witold Waszczykowski, były minister spraw zagranicznych.
 [Tylko u nas] W. Waszczykowski: Nasz sojusz z USA nie wynika z irracjonalnej miłości. To twarda polityka
/ fot. Flickr / EU2017EE / CC BY 2.0

Tysol.pl: To, co się teraz dzieje w Stanach Zjednoczonych będzie już trwałym elementem polityki wewnętrznej tego kraju?
Witold Waszczykowski
: Protesty były zawsze trwałym elementem tego kraju. Odkąd pamiętam, a żyję ponad sześćdziesiąt lat, tak było. W latach 60. były olbrzymie protesty ludności afroamerykańskiej, które skończyły się tragicznie zabójstwem Martina Lureta Kinga i działaniami Czarnych Panter. Stany Zjednoczone przeżyły też zabójstwo prezydenta Kennedyego. W latach 70. były masowe demonstracje przeciwko wojnie w Wietnamie. W latach 80. ludzie występowali przeciw reaganomice. To kraj wolnej ekspresji i protesty zawsze są tam gdzieś wyrażane przeciw czemukolwiek.

Pojawiają się tezy, że to zamach stanu, ale może właśnie jest na odwrót, w USA dojrzewa konserwatywna kontrrewolucja?
Tam nie było zamachu stanu. W USA od kilkunastu lat mamy do czynienia z wojną ideologiczną, którą rozpoczął prezydent Obama zwrotem na lewo w polityce wewnętrznej i zagranicznej. To co się dzieje w USA jest kolejną odsłoną tejże wojny, do tego doszła pandemia oraz sposób prowadzenia kampanii wyborczej. Wiemy, że kampania była zmanipulowana przez duże media, które stały zjednoczonym frontem przeciwko prezydentowi Trumpowi.

Może konserwatywna Ameryka ma tego dosyć i zaczyna się budzić?
Faktem jest, że od lat 60. trwa ofensywa ideologiczna lewicy kulturowej. Oczywiście część postulatów równouprawnienia ludności afroamerykańskiej czy indiańskiej były jak najbardziej pożądane, podobnie jak prawa kobiet. Niestety obok uzasadnionych ruchów na rzecz uprawnienia mamy ruchy na rzecz uprzywilejowania. Środowiska LGBT walczą już o przywileje, nie o równouprawnienie. U nas używa się jeszcze terminu parady równości, ale na świecie mówi się już o paradach dumy gejowskiej. W części społeczeństwa amerykańskiego dojrzewa przekonanie, że trzeba się tej sytuacji zacząć przeciwstawiać. Poprawność polityczna sprawiła, że niektóre kwestie zamiata się pod dywan, fałszuje się historię. Proszę zobaczyć jakikolwiek film nakręconych w ostatnich latach, król jeszcze jest biały, ale wszyscy za nim są czarni.

Do jakiego stopnia Joe Biden będzie kontynuował dotychczasową politykę Stanów Zjednoczonych wobec Polski?
Nie powinien jej zmienić. Przede wszystkim nie powinno dojść do żadnych istotnych zmian w relacjach polsko-amerykańskich, ponieważ są one oparte o bardzo rozległe interesy wojskowe, gazowe, energetyczne i polityczne.

Myśmy nie zawierali porozumień z gospodarzem Białego Domu, tylko z korporacjami amerykańskimi. Te porozumienia obowiązują niezależnie kto będzie następnym gospodarzem. Mamy w końcu podobne postrzeganie w sytuacji geopolitycznej co do zagrożeń i polityki rosyjskiej. To zostanie. Trzydzieści lat dobrej współpracy ze wszystkim administracjami każe patrzeć z optymizmem na dalszą współpracę.

Jak bardzo wygrana Bidena zmienia naszą pozycję w Europie?
Też nie powinna ulec znaczącej zmianie. Mamy ostatnie decyzje Kongresu USA, który poparł całą koncepcję Trójmorza. To oznacza, że Amerykanie są zainteresowani, by nasza część Europy nadal się integrowała, rozwijała i była dobrze broniona. Myślę, że Europa Zachodnia zawiedzie się sądząc, że Biden wróci w prosty i prymitywny sposób do polityki Obamy. Kandydat Demokratów już kampanii wyborczej niejeden raz podkreślał, że obawia się polityki rosyjskiej i zapewniał, że będzie kontynuował politykę powstrzymywania imperialnych zapędów Kremla. Jego postawa wobec Nord Stream II też jest negatywna.

 

Joe Biden zostawi Niemcom wolną rękę w Europie?
Można się spodziewać, że pozwoli Niemcom na więcej niż Trump. Biden będzie się jednak domagał od strony Niemiec i innych partnerów europejskich realizacji zobowiązań natowskich jakie podjęli przed 2016 roku. Trump przecież nie domagał się niczego ekstra. On chciał, by Europejczycy wypełniali te zobowiązania, które postawiono w 2014 roku za czasów Obamy, choćby w wydatkowaniu 2 proc PKB na utrzymanie armii. Trump wskazywał na pewną nielogiczną sytuację, bo mówił Europejczykom, że domagają się do USA obrony przed Rosjanami, a jednocześnie handlują z Rosją umożliwiając jej zbrojenia.

Pozostając na europejskim podwórku. Pogłębiająca się integracja pod patronatem Niemiec prze naprzód, jaka powinna być polska odpowiedź?
W UE toczą się obecnie spory na czterech płaszczyznach. Z jednej strony jest konflikt dotyczący wspólnoty między ideami lewicowymi a prawicowymi, z drugiej konflikt instytucjonalny między RE, KE i PE. Mamy spór federalistów z eurorealistami i widzimy w końcu ofensywę niemiecką zdążającą do hegemonii. Prezydencja niemiecka została doskonale wykorzystana przez Niemców w drodze do hegemonii. Niemcy wymusili przyjęcie budżetu UE, wymusili stworzenie Funduszu Odbudowy, który ma oblicze federalistyczne, wymusili klauzulę praworządności łamiąc przy tym traktat i na koniec wymusili na Unii podpisanie porozumienia z Chnami. To porozumienie jest niezbyt korzystne dla Europy, ale korzystne dla eksportu towarów niemieckich. O Nord Stream II już nie wspomnę. Polska wobec tych wyzwań powinna mieć jasno sprecyzowane interesy. Trzeba być zdeterminowanym w ich realizacji, nie ulegać presji i narracji, że obrona interesów narodowych to potrząsanie szabelką, tyko brać przykład z innych krajów np. z Holandii. Od dwudziestu lat mówię to samo: UE nie jest klubem altruistów.

Nurtuje mnie jedno ważne pytanie: jak walczyć z niemieckim ekspansjonizmem, by jednocześnie nie być przez te Niemcy marginalizowanym w Europie?
Po pierwsze pokazywać to. Mówić głośno na forum całej UE, że niemiecki ekspansjonizm jest faktem. Trzeba mówić, że np. koncepcje zmiany polityki energetycznej czy klimatycznej nie wychodzą z pozycji idealistycznych, lecz przede wszystkim służą interesom Niemiec. Wyeliminowanie węgla nie służy w pierwszej kolejności idei czystszej planety, ale polityce niemieckiej. Nie można się bać posądzenia, że nie jesteśmy solidarni, hamujemy rozwój integracji i jesteśmy antyeuropejscy, tylko głośno mówić co się kryje pod tymi intencjami i następnie głośno domagać się, by UE realizowała interesy mniejszych i słabszych państw.

Europa będzie się przyzwyczajać do coraz bardziej agresywnej polityki Niemiec? Do czego ta polityka Berlina w końcu doprowadzi?
Można sobie wyobrazić jeszcze gorsze sytuacje, że do rządu dorwie się AfD, a we Francji Front Narodowy pani Le Pen. Zwracam uwagę w PE politykom liberalno-lewicowym zachwyconym mechanizmem praworządności, którego chcą używać do dyscyplinowana rządów i partii konserwatywnych, że jeśli wahadło polityczne się zmieni, to instrumenty te będą wykorzystywane przeciwko nim. Hegemonia Niemiec będzie budzić coraz większy sprzeciw wśród Europejczyków.

Padają zarzuty - również ze strony naszej opozycji - że gospodarczo i wspólnotowo bardzo silne związani jesteśmy z UE i Niemcami, politycznie i wojskowo z USA. Niemcy i USA między sobą nie są dobrych stosunkach, a ten szpagat jest nam niepotrzebny.
Około 80 proc. polskiej gospodarki jest włączone w obieg UE, a 30 proc. naszej gospodarki bezpośrednio związana jest z gospodarką Niemiec. Z drugiej strony trzeba pamiętać i ciągle naszym sąsiadom przypominać, że współpraca gospodarcza niemiecko-polska jest wyższa niż współpraca gospodarcza niemiecko-rosyjska. I Niemcy powinni o swojego partnera gospodarczego dbać. Nasza ścisła współpraca z USA nie jest przeciw komukolwiek w Europie i nie wynika z ideologicznych przesłanek, tylko z braku europejskiej oferty. Niech opozycja wskaże jak zastąpić gwarancje amerykańskie gwarancjami europejskimi, których nie ma. Jeśli europejskie kraje NATO nie są w stanie wypełnić gwarancji Sojuszu, to jak mogą myśleć, żeby stworzyć instrumenty polityki obrony UE, za co? Z jakich funduszy? Nasz sojusz z USA nie wynika z jakieś irracjonalnej miłości do Ameryki, tylko z czysto racjonalnych przesłanek.

Przedwojenny dyplomata Eustachy Sapieha pisał tuż po wojnie, „tak samo jak zachodnia Europa potrzebuje płuc, Polska potrzebuje terenów ekspansji, potrzebujemy rynków zbytu ochronionych od przemożnej konkurencji, potrzebujemy możliwości stworzenia walorów zagranicznych, które by bilansowały nasze życie nad stan”. Co z wychodzeniem z naszym kapitałem na zewnątrz?
Tego nie mamy niestety. Nie mamy wielkich rezerw, które pozwalałyby funkcjonować poza Unią. Stąd pewnie wynika też nasza słabość wobec nawet tych ościennych państw jak Ukraina czy Białoruś. Mamy duży i bogaty rynek wewnętrzny w Polsce, gdzie znaczna część produkcji przemysłowej jest sprzedawana na potrzeby naszego kraju. Niewiele pozostaje na ekspansję na ościenne rynki. Kiedy byłem jeszcze wiceministrem spraw zagranicznych próbowaliśmy wchodzić na rynki bliskowschodnie, ale nasza oferta jest niewielka.

Proszę sobie wyobrazić, że kiedy byłem ministrem spraw zagranicznych, to przez trzy lata nikt do mnie nie zadzwonił z żadnej organizacji biznesowej czy pracodawców. Dosłownie nikt z organizacji biznesowych nie zadzwonił z propozycją, „Panie ministrze niech Pan otworzy ambasadę, konsulat w tym lub tamtym kraju, bo chcielibyśmy uaktywnić tam nasz eksport i wejść na rynek”. Sam otworzyłem osiem placówek, bo przewiduję, że w perspektywie jest to dla nas potrzebne, jak np. otwarcie konsulatu w Houston w Teksasie.

Na ile dzisiaj Polska jest w stanie aktywnie partycypować w wytyczaniu nowych kierunków wspólnoty czy mieć kontrolę nad integracją?
To zależy od naszej woli i determinacji czy chcemy to robić, czy nie. Rząd pani Beaty Szydło w latach 2016-2017 lansował koncepcję nowego traktatu europejskiego, gdzie inaczej byłyby rozłożone mechanizmy podejmowania decyzji. Niestety spotkaliśmy się z wielką kontrą w Europie i także ze strony Donalda Tuska stojącego wtedy na czele RE. W Polsce też zabrakło determinacji, rząd został zrekonstruowany, jedna trzecia ministrów wymieniona włącznie z panią premier. Po rekonstrukcji podjęliśmy nieudane próby dialogu z KE.

Być może zostaliśmy oszukani, ponieważ Juncker wysyłał sygnały spotkania się w pół drogi, chodziło mu o modyfikację reformy sądownictwa. Polska strona faktycznie ją złagodziła, ale to nie spotkało się ze zrozumieniem ze strony KE. Uznali, że jeśli Polska potrafi zmienić jedną trzecią składu rządu i zmodyfikować swoje reformy lekką ręką, to można z nią grać w ten sposób. To nauczka, że nie opłaca się być tak bardzo spolegliwym, trzeba twardo bronić swoich interesów jeśli jesteśmy przekonani, że te interesy są nasze i nam służą.

Jak Pan się zapatruje na pojęcie suwerenności kosmopolitycznej lub kosmopolityzmu emancypacyjnego, tak bliskie zwolennikom federalizmu?
To na szczęście zanika. Ta iluzja istniała mniej więcej do 2009 roku, do kryzysu finansowego po aferze Lehman Brothers w Stanach Zjednoczonych. Kiedy ponad dekadę temu mówiliśmy o własnych interesach narodowych słyszeliśmy w UE, żeby już o tym zapomnieć, bo jesteśmy w jednej wspólnocie itd. Po kryzysie okazało się, że o tej koncepcji pierwsze zapomniały największe państwa w Unii. Teraz kiedy w Unii nie ma Wielkiej Brytanii być może Niemcy i Francja ponownie zaczną mówić o koncepcji suwerenności kosmopolitycznej. To będzie oczywiście argument fałszywy, bo np. Nord Stream II nie jest instrumentem polityki europejskiej, tylko narzędziem bezczelnej polityki Berlina.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe