"Pokazują prawdę (...) W rządzie właściwie robiono niewiele". Klich zabiera głos ws. taśm ujawnionych przez TVP

- Myślę, że tutaj jeszcze wiele rzeczy jest nieznanych. Nie wiemy o czym rozmawiali ówcześni premierzy Tusk i Putin, jakie były ustalenia. W rządzie właściwie robiono niewiele. Sam za własne pieniądze zamówiłem wówczas ekspertyzę prawną, za którą na początku nie chciano mi nawet zwrócić pieniędzy. Rząd takiej nie zamówił. Byłem zaskoczony, że przez kilka dni nic nie robiono. Premier tłumaczył wtedy: "zajęliśmy się pogrzebami, zapomnieliśmy o Smoleńsku". Przecież rząd takiego kraju, jak Polska powinien mieć siły, aby zająć się i pogrzebami, i badaniem katastrofy, a przynajmniej wsparciem badania - powiedział w piątek PAP Edmund Klich, akredytowany po katastrofie smoleńskiej przedstawiciel Polski przy komisji MAK.
Edmund Klich
Edmund Klich / fot. Paweł Kralewski - Wikipedia CC BY-SA 3.0

TVP1 wyemitowało w czwartek fragmenty nagrania z poufnej narady, do której miało dojść 23 kwietnia 2010 r. pomiędzy ówczesnym premierem Donaldem Tuskiem, Edmundem Klichem, akredytowanym przy badającej przyczyny tragedii MAK oraz częścią ministrów. Rozmowa dotyczyła m.in. przepisów, na podstawie których była badana katastrofa smoleńska i według autorów reportażu nagranie miało zostać zniszczone.

Jednym z powodów zwołania narady była prośba Klicha o spotkanie w związku z prowadzeniem procesu wyjaśniania przyczyn katastrofy pod Smoleńskiem; drugim wywiad jakiego udzielił dla TVN, w którym oświadczył: "Zasady są jasne. Projekt raportu przygotowuje strona rosyjska. My mamy 60 dni na odpowiedź i wszystko. Oni tę odpowiedź, te nasze uwagi mogą uznać albo nie". W reportażu wskazano, że Klich został wysłany do Rosji bez wsparcia, bez zaplecza, bez tłumaczy, a nawet bez pieniędzy.

Klich zapytany przez PAP o ocenę działań wyjaśniających przyczyny katastrofy wskazała, że można było w tej sprawie osiągnąć więcej. "Niedociągnięcia strony rosyjskiej były oczywiste; (...) rząd Donalda Tuska nie nagłaśniał tego na arenie międzynarodowej" - zaznaczył.

PAP: Jak postrzega Pan materiał wyemitowany w TVP?

Edmund Klich: Pokazano w programie jedynie część tego spotkania, ale pokazuje on prawdę. Słyszałem, że przekazano nagranie prokuraturze. W materiale nie ma manipulacji z wyjątkiem jednej kwestii, z którą się nie zgadzam. Chodzi o utrudnianie przepytywania meteorologa, bo dochodziło właściwie do przerywania wszystkich przesłuchań, ze względu na pewne nieodpowiedzialne zachowanie moich doradców. Te przesłuchania zostały właściwie zerwane. Dzięki mojej interwencji u szefa komisji technicznej MAK Aleksieja Morozowa wznowiono je, ale musiałem wprowadzić pewne procedury porządkowe. Rosjanie poszli wówczas nam na rękę, bo zezwolili, aby cała grupa polskich specjalistów przesłuchiwała jednego człowieka.

Przedstawione w TVP kwestie opisywałem już w swojej książce z 2012 r. Nie jest to żadna sensacja. Nie wiem dlaczego teraz robi się z tego sensacje. Książka została wówczas przytłumiona przez władze, a opozycja, czyli Prawo i Sprawiedliwość nie chciało mnie wybielać.

PAP: Szef MON Mariusz Błaszczak stwierdził, że przedstawione nagrania pokazują, iż sprawą badania katastrofy smoleńskiej raz jeszcze powinna zająć się prokuratura.

E.K.: Niech sobie rządzący robią co chcą. Według mnie sprawa jest wyjaśniona. Można oczywiście mówić o pewnych drobiazgach, detalach, ale ja w sprawie przyczyn katastrofy nie mam żadnych wątpliwości. Nie mam też zamiaru brać udziału w grach politycznych. Przecież przez tyle lat działa nadzorowana przez Antoniego Macierewicza podkomisja smoleńska, która do niczego nie dotarła, można powiedzieć, że skompromitowała się.

PAP: Jest pan zatem przekonany o słuszności tez przedstawionych w raporcie komisji Jerzego Millera?

E.K.: Według mnie zostało wszystko wyjaśnione. Raport komisji Millera jest w miarę rzetelny. Ja bym tam niektóre drobiazgi inaczej podkreślił, ale nie mają one wielkiej wagi.

PAP: Pana zdaniem przedstawiciele rządu Donalda Tuska powinni wytłumaczyć się z podejścia do kwestii postępowania dotyczącego katastrofy oraz z tego, jak potraktowali wtedy pana?

E.K.: Dla mnie nie ma to już znaczenia. Myślę, że dzięki programowi TVP wiele rzeczy zostało wyjaśnionych. Dzwoniło do mnie kilka osób, gratulowali mi postawy. Myślę, że ten materiał przedstawia moją osobę w nieco lepszym świetle niż wszyscy chcieli wcześniej.

PAP: A co z wątpliwościami dotyczącymi postępowania?

E.K. Myślę, że tutaj jeszcze wiele rzeczy jest nieznanych. Nie wiemy o czym rozmawiali ówcześni premierzy Tusk i Putin, jakie były ustalenia. W rządzie właściwie robiono niewiele. Sam za własne pieniądze zamówiłem wówczas ekspertyzę prawną, za którą na początku nie chciano mi nawet zwrócić pieniędzy. Rząd takiej nie zamówił. Byłem zaskoczony, że przez kilka dni nic nie robiono. Premier tłumaczył wtedy: "zajęliśmy się pogrzebami, zapomnieliśmy o Smoleńsku". Przecież rząd takiego kraju, jak Polska powinien mieć siły, aby zająć się i pogrzebami, i badaniem katastrofy, a przynajmniej wsparciem badania.

Natomiast, jeśli chodzi o samo badanie katastrofy, myślę, że można było osiągnąć więcej. Nie było na początku wiadomo, że wiele błędów popełnili wtedy Rosjanie. Zgrałem sobie wszystkie dane z rozmów w jednej osi czasu - z kabiny, z wieży, różnych stanowisk. Wtedy dopiero można było dostrzec, jak zachowała się strona rosyjska. Kierownik lotów nie chciał absolutnie przyjmować tego samolotu, ale został zmuszony rozkazem z Moskwy. Wtedy te niedociągnięcia strony rosyjskiej, która powinna zamknąć lotnisko, były dla mnie już oczywiste. Wtedy Rosjanie bardzo mocno zaczęli blokować dostęp do informacji.

Gdyby wtedy był jakiś międzynarodowy odzew, upubliczniono to, że Rosjanie zgodzili się na procedowanie sprawy według załącznika 13, a następnie łamali te zasady, myślę, że można by osiągnąć więcej. Ale nikt tego nie podnosił. Podnosiłem to ja w pismach do Rosjan, mam te dokumenty skopiowane. Uważam, że strona polska powinna to wtedy nagłaśniać, Rosjanie być może ugięliby się wtedy, a przynajmniej byłoby pokazane w opinii międzynarodowej, że nie stosują się ustalonych umów, choć do tej pory nie wiem, na jakiej zasadzie te uzgodnienia z Rosją były negocjowane - pisemnej, czy ustnej.

PAP: Jest też kwestia zwrotu przez stronę rosyjską wraku samolotu....

E.K.: To już jest sprawa polityczna. Rosjanie, dopóki działa komisja Macierewicza, a prokuratura nie zamknie definitywnie sprawy, dopóty nie oddadzą wraku, aby nie wygenerowano sytuacji, że to oni ponoszą całkowitą odpowiedzialność, że powstanie jakaś teoria zamachu. W tej chwili kwestia wraku nie ma już żadnego znaczenia, bo przecież wszyscy specjaliści, którzy chcieli go zobaczyć, byli na miejscu. Byli tam przedstawiciele prokuratury, choć przedstawiciele komisji Millera nie. Oni wraku de facto nie badali. (PAP)

 


 

POLECANE
Sukces Barcelony w meczu z Osasuną. Drużyna z Katalonii kontynuuje dobrą passę Wiadomości
Sukces Barcelony w meczu z Osasuną. Drużyna z Katalonii kontynuuje dobrą passę

Piłkarze Barcelony, bez Polaków na boisku, w meczu 16. kolejki ekstraklasy Hiszpanii po bramkach Brazylijczyka Raphinhi wygrali z Osasuną Pampeluna 2:0. Katalończycy umocnili się na prowadzeniu w tabeli i do siedmiu punktów powiększyli przewagę nad drugim Realem Madryt.

Wiecie, że na liście 100 najbardziej wpływowych osób AI Magazynu TIME jest dwóch Polaków? gorące
Wiecie, że na liście 100 najbardziej wpływowych osób AI Magazynu TIME jest dwóch Polaków?

Dwóch 30-letnich Polaków znalazło się na liście 100 najbardziej wpływowych osób AI magazynu TIME – obok Elona Muska, Sama Altmana i Marka Zuckerberga. Mati Staniszewski wraz z Piotrem Dąbkowskim stworzyli globalną firmę wartą miliardy dolarów, która dziś wyznacza światowe standardy w sztucznej inteligencji. Na liście magazynu TIME znalazł się również wybitny polski informatyk JakubPachocki.

Legendarny aktor walczy z chorobą. Są nowe doniesienia z ostatniej chwili
Legendarny aktor walczy z chorobą. Są nowe doniesienia

Bruce Willis od kilku lat walczy z poważnymi problemami zdrowotnymi. W 2022 roku zdiagnozowano u niego afazję, a rok później demencję czołowo-skroniową. Choroba postępuje, dlatego aktor przebywa obecnie w specjalistycznym ośrodku pod stałą opieką.

Pośród więźniów politycznych uwolnionych przez białoruski reżim brak Andrzeja Poczobuta. Jest komentarz Andżeliki Borys Wiadomości
Pośród więźniów politycznych uwolnionych przez białoruski reżim brak Andrzeja Poczobuta. Jest komentarz Andżeliki Borys

W sobotę 13 grudnia 2025 r. reżim Alaksandra Łukaszenki uwolnił 123 więźniów politycznych. Decyzja jest efektem negocjacji z administracją prezydenta USA Donalda Trumpa - w zamian Stany Zjednoczone zniosły sankcje na kluczowy dla Białorusi koncern nawozowy Bielaruskali.

Komunikat dla mieszkańców woj. warmińsko-mazurskiego Wiadomości
Komunikat dla mieszkańców woj. warmińsko-mazurskiego

W nowym rozkładzie jazdy, który zacznie obowiązywać 14 grudnia, będzie więcej regionalnych połączeń kolejowych, m.in. z Olsztyna do Działdowa i Elbląga - przekazał w sobotę Urząd Marszałkowski w Olsztynie. Na finansowanie transportu kolejowego samorząd województwa przeznacza ponad 100 mln zł rocznie.

Amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków zamierza umieścić najpoważniejsze ostrzeżenie na szczepionkach przeciwko COVID-19 Wiadomości
Amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków zamierza umieścić najpoważniejsze ostrzeżenie na szczepionkach przeciwko COVID-19

Amerykańska FDA planuje dodać ostrzeżenie w czarnej ramce (black box warning) do szczepionek przeciwko COVID-19. To najpoważniejsze ostrzeżenie agencji, stosowane przy ryzyku śmierci, poważnych reakcji czy niepełnosprawności.

„Prowadzi nas z uśmiechem w przepaść”. Ostre podsumowanie dwóch lat rządów Tuska Wiadomości
„Prowadzi nas z uśmiechem w przepaść”. Ostre podsumowanie dwóch lat rządów Tuska

W sobotę, 13 grudnia 2025 roku, mijają dokładnie dwa lata od zaprzysiężenia koalicyjnego rządu Donalda Tuska - złożonego z KO, PSL, Polski 2050 i Nowej Lewicy. Z tej okazji Sławomir Mentzen, lider Konfederacji, opublikował na X ostrą krytykę premiera i jego ekipy. „Ten rząd jest dokładnie taki, jakiego można było się spodziewać po Tusku - leniwy i pozbawiony ambicji” - napisał.

Działaczka białoruskiej opozycji: Andrzej Poczobut odmówił ułaskawienia z ostatniej chwili
Działaczka białoruskiej opozycji: Andrzej Poczobut odmówił ułaskawienia

Mieszkająca we Włoszech białoruska działaczka opozycyjna Julia Juchno poinformowała w sobotę PAP, że dziennikarz przebywający w białoruskim więzieniu Andrzej Poczobut odmówił ułaskawienia i dlatego nie znalazł się na liście osób uwolnionych przez reżim Łukaszenki.

IMGW wydał nowy komunikat. Oto co nas czeka z ostatniej chwili
IMGW wydał nowy komunikat. Oto co nas czeka

Jak informuje IMGW, północna Europa oraz Wyspy Brytyjskie pozostaną pod wpływem głębokiego niżu islandzkiego. Również północno-zachodnia Rosja będzie w obszarze niżu. Natomiast południowa, centralna części kontynentu oraz większość zachodniej Europy będą pod wpływem rozległego wyżu z centrami nad Alpami oraz Bałkanami. Polska pozostanie w obszarze przejściowym pomiędzy wyżej wspomnianym wyżem a niżem islandzkim. Będziemy w dość ciepłym powietrzu polarnym morskim.

Bundeswehra na wschodniej granicy Polski. Niemieckie media ujawniają plany z ostatniej chwili
Bundeswehra na wschodniej granicy Polski. Niemieckie media ujawniają plany

Niemieckie media informują o planowanym zaangażowaniu Bundeswehry we wzmocnienie wschodniej granicy Polski. Żołnierze mają uczestniczyć w działaniach inżynieryjnych w ramach polskiej operacji ochronnej, której celem jest zabezpieczenie granicy z Białorusią i Rosją. Misja ma rozpocząć się w kwietniu 2026 roku i potrwać kilkanaście miesięcy.

REKLAMA

"Pokazują prawdę (...) W rządzie właściwie robiono niewiele". Klich zabiera głos ws. taśm ujawnionych przez TVP

- Myślę, że tutaj jeszcze wiele rzeczy jest nieznanych. Nie wiemy o czym rozmawiali ówcześni premierzy Tusk i Putin, jakie były ustalenia. W rządzie właściwie robiono niewiele. Sam za własne pieniądze zamówiłem wówczas ekspertyzę prawną, za którą na początku nie chciano mi nawet zwrócić pieniędzy. Rząd takiej nie zamówił. Byłem zaskoczony, że przez kilka dni nic nie robiono. Premier tłumaczył wtedy: "zajęliśmy się pogrzebami, zapomnieliśmy o Smoleńsku". Przecież rząd takiego kraju, jak Polska powinien mieć siły, aby zająć się i pogrzebami, i badaniem katastrofy, a przynajmniej wsparciem badania - powiedział w piątek PAP Edmund Klich, akredytowany po katastrofie smoleńskiej przedstawiciel Polski przy komisji MAK.
Edmund Klich
Edmund Klich / fot. Paweł Kralewski - Wikipedia CC BY-SA 3.0

TVP1 wyemitowało w czwartek fragmenty nagrania z poufnej narady, do której miało dojść 23 kwietnia 2010 r. pomiędzy ówczesnym premierem Donaldem Tuskiem, Edmundem Klichem, akredytowanym przy badającej przyczyny tragedii MAK oraz częścią ministrów. Rozmowa dotyczyła m.in. przepisów, na podstawie których była badana katastrofa smoleńska i według autorów reportażu nagranie miało zostać zniszczone.

Jednym z powodów zwołania narady była prośba Klicha o spotkanie w związku z prowadzeniem procesu wyjaśniania przyczyn katastrofy pod Smoleńskiem; drugim wywiad jakiego udzielił dla TVN, w którym oświadczył: "Zasady są jasne. Projekt raportu przygotowuje strona rosyjska. My mamy 60 dni na odpowiedź i wszystko. Oni tę odpowiedź, te nasze uwagi mogą uznać albo nie". W reportażu wskazano, że Klich został wysłany do Rosji bez wsparcia, bez zaplecza, bez tłumaczy, a nawet bez pieniędzy.

Klich zapytany przez PAP o ocenę działań wyjaśniających przyczyny katastrofy wskazała, że można było w tej sprawie osiągnąć więcej. "Niedociągnięcia strony rosyjskiej były oczywiste; (...) rząd Donalda Tuska nie nagłaśniał tego na arenie międzynarodowej" - zaznaczył.

PAP: Jak postrzega Pan materiał wyemitowany w TVP?

Edmund Klich: Pokazano w programie jedynie część tego spotkania, ale pokazuje on prawdę. Słyszałem, że przekazano nagranie prokuraturze. W materiale nie ma manipulacji z wyjątkiem jednej kwestii, z którą się nie zgadzam. Chodzi o utrudnianie przepytywania meteorologa, bo dochodziło właściwie do przerywania wszystkich przesłuchań, ze względu na pewne nieodpowiedzialne zachowanie moich doradców. Te przesłuchania zostały właściwie zerwane. Dzięki mojej interwencji u szefa komisji technicznej MAK Aleksieja Morozowa wznowiono je, ale musiałem wprowadzić pewne procedury porządkowe. Rosjanie poszli wówczas nam na rękę, bo zezwolili, aby cała grupa polskich specjalistów przesłuchiwała jednego człowieka.

Przedstawione w TVP kwestie opisywałem już w swojej książce z 2012 r. Nie jest to żadna sensacja. Nie wiem dlaczego teraz robi się z tego sensacje. Książka została wówczas przytłumiona przez władze, a opozycja, czyli Prawo i Sprawiedliwość nie chciało mnie wybielać.

PAP: Szef MON Mariusz Błaszczak stwierdził, że przedstawione nagrania pokazują, iż sprawą badania katastrofy smoleńskiej raz jeszcze powinna zająć się prokuratura.

E.K.: Niech sobie rządzący robią co chcą. Według mnie sprawa jest wyjaśniona. Można oczywiście mówić o pewnych drobiazgach, detalach, ale ja w sprawie przyczyn katastrofy nie mam żadnych wątpliwości. Nie mam też zamiaru brać udziału w grach politycznych. Przecież przez tyle lat działa nadzorowana przez Antoniego Macierewicza podkomisja smoleńska, która do niczego nie dotarła, można powiedzieć, że skompromitowała się.

PAP: Jest pan zatem przekonany o słuszności tez przedstawionych w raporcie komisji Jerzego Millera?

E.K.: Według mnie zostało wszystko wyjaśnione. Raport komisji Millera jest w miarę rzetelny. Ja bym tam niektóre drobiazgi inaczej podkreślił, ale nie mają one wielkiej wagi.

PAP: Pana zdaniem przedstawiciele rządu Donalda Tuska powinni wytłumaczyć się z podejścia do kwestii postępowania dotyczącego katastrofy oraz z tego, jak potraktowali wtedy pana?

E.K.: Dla mnie nie ma to już znaczenia. Myślę, że dzięki programowi TVP wiele rzeczy zostało wyjaśnionych. Dzwoniło do mnie kilka osób, gratulowali mi postawy. Myślę, że ten materiał przedstawia moją osobę w nieco lepszym świetle niż wszyscy chcieli wcześniej.

PAP: A co z wątpliwościami dotyczącymi postępowania?

E.K. Myślę, że tutaj jeszcze wiele rzeczy jest nieznanych. Nie wiemy o czym rozmawiali ówcześni premierzy Tusk i Putin, jakie były ustalenia. W rządzie właściwie robiono niewiele. Sam za własne pieniądze zamówiłem wówczas ekspertyzę prawną, za którą na początku nie chciano mi nawet zwrócić pieniędzy. Rząd takiej nie zamówił. Byłem zaskoczony, że przez kilka dni nic nie robiono. Premier tłumaczył wtedy: "zajęliśmy się pogrzebami, zapomnieliśmy o Smoleńsku". Przecież rząd takiego kraju, jak Polska powinien mieć siły, aby zająć się i pogrzebami, i badaniem katastrofy, a przynajmniej wsparciem badania.

Natomiast, jeśli chodzi o samo badanie katastrofy, myślę, że można było osiągnąć więcej. Nie było na początku wiadomo, że wiele błędów popełnili wtedy Rosjanie. Zgrałem sobie wszystkie dane z rozmów w jednej osi czasu - z kabiny, z wieży, różnych stanowisk. Wtedy dopiero można było dostrzec, jak zachowała się strona rosyjska. Kierownik lotów nie chciał absolutnie przyjmować tego samolotu, ale został zmuszony rozkazem z Moskwy. Wtedy te niedociągnięcia strony rosyjskiej, która powinna zamknąć lotnisko, były dla mnie już oczywiste. Wtedy Rosjanie bardzo mocno zaczęli blokować dostęp do informacji.

Gdyby wtedy był jakiś międzynarodowy odzew, upubliczniono to, że Rosjanie zgodzili się na procedowanie sprawy według załącznika 13, a następnie łamali te zasady, myślę, że można by osiągnąć więcej. Ale nikt tego nie podnosił. Podnosiłem to ja w pismach do Rosjan, mam te dokumenty skopiowane. Uważam, że strona polska powinna to wtedy nagłaśniać, Rosjanie być może ugięliby się wtedy, a przynajmniej byłoby pokazane w opinii międzynarodowej, że nie stosują się ustalonych umów, choć do tej pory nie wiem, na jakiej zasadzie te uzgodnienia z Rosją były negocjowane - pisemnej, czy ustnej.

PAP: Jest też kwestia zwrotu przez stronę rosyjską wraku samolotu....

E.K.: To już jest sprawa polityczna. Rosjanie, dopóki działa komisja Macierewicza, a prokuratura nie zamknie definitywnie sprawy, dopóty nie oddadzą wraku, aby nie wygenerowano sytuacji, że to oni ponoszą całkowitą odpowiedzialność, że powstanie jakaś teoria zamachu. W tej chwili kwestia wraku nie ma już żadnego znaczenia, bo przecież wszyscy specjaliści, którzy chcieli go zobaczyć, byli na miejscu. Byli tam przedstawiciele prokuratury, choć przedstawiciele komisji Millera nie. Oni wraku de facto nie badali. (PAP)

 



 

Polecane