Lekarz, który miał ratować Piotra Pawłowskiego, nawet do niego nie podszedł? Szczegóły śledztwa

Z relacji ratowników, którzy 3 października 2018 r. przyjechali ratować życie Piotra Pawłowskiego wynika, że kierownik zespołu nie był zainteresowany interwencją. Lekarz miał siedzieć z tabletem i uzupełniać dane na podstawie domysłów. PAP dotarła do szczegółów dwóch śledztw przeciwko Jerzemu M., wszczętych po tym, jak jego pacjenci wkrótce po udzielonej pomocy zmarli.
stetoskop
stetoskop / pixabay.com/parentingupstream

Z akt sprawy wynika, że Jerzy M. urodził się w 1948 r. w Lublinie. Jest kawalerem, nie ma nikogo na utrzymaniu, a sam żyje z emerytury. Nigdy nie był sądownie karany. Z zawodu jest lekarzem. Dokumentacja zgromadzona przez Prokuraturę Regionalną w Warszawie nie wskazuje, jak długo M. pracował w warszawskim pogotowiu. Wiadomo jednak, że jesienią 2018 r. jeździł z Zespołem Ratownictwa Medycznego Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego i Transportu Sanitarnego "Meditrans", był kierownikiem zespołu i powinien ściśle nadzorować jego pracę.

W środę 3 października ok. godz. 6 rano Piotr Pawłowski, twórca i prezes Fundacji Integracja, stracił w swoim domu przytomność. Już poprzedniego dnia źle się czuł. Z powodu porażenia mięśni klatki piersiowej miał problemy z odksztuszaniem śliny. Wieczorem był w kontakcie z lekarzem, wziął zalecone leki. Żona pomogła mu zmienić pozycję i oklepała plecy, by ułatwić oddychanie. Rano Ewa Pawłowska wezwała pogotowie i przystąpiła do reanimacji męża. Pomagała jej matka. Udało się chwilowo przywrócić funkcje życiowe.

Gdy na miejsce dotarli ratownicy, kardiomonitor pokazał saturację na poziomie 74 proc. Medycy podjęli próbę zaintubowania pacjenta, ale ta się nie powiodła. Jak wynika z ich zeznań, kierujący zespołem Jerzy M. nie był zainteresowany udzieleniem pomocy, nie był nawet w bezpośredniej bliskości Piotra Pawłowskiego, a – jak się później okazało – uzupełniał na tablecie dane w Kacie Medycznych Czynności Ratunkowych. Według ratowników ze strony lekarza nie padło ani jedno pytanie o parametry życiowe Pawłowskiego. Nie było także polecenia podania mu leków poprawiających zaburzoną pracę serca, czy płynów.

Ratownicy założyli Piotrowi Pawłowskiemu maskę krtaniową i na sygnale przewieźli do Szpitala Bródnowskiego. Tam stan pacjenta określono jako ciężki – był głęboko nieprzytomny, jego źrenice były szerokie, nie reagowały na światło. Objawy odpowiadały ciężkiemu uszkodzeniu mózgu spowodowane niedotlenieniem i niedokrwieniem. Piotr Pawłowski nie odzyskał już przytomności. Zmarł 8 października o godz. 2.50 w szpitalu.

Rodzina zmarłego społecznika zawiadomiła prokuraturę. Sprawę wnikliwie zbadał prokurator Samodzielnego Działu ds. Błędów Medycznych Prokuratury Regionalnej w Warszawie. Z przesłuchań świadków, którzy uczestniczyli w akcji ratowania życia Piotra Pawłowskiego, a także innych zdarzeniach ratowniczych, którymi kierował Jerzy M., przedstawiali podobną - do już zaobserwowanej - charakterystykę jego stylu pracy.

Jedna z pracownic pogotowia zeznała, że M. nie angażował się w sposób leczenia pacjentów, lekceważył procedury medyczne i często zabraniał ratownikom podejmowania samodzielnych działań ratujących życie. Świadkowie podkreślali jego bierność podczas interwencji. Pamiętali też zdarzenie, podczas którego nakazał ratownikom reanimację zamarzniętych zwłok. Z akt sprawy wynika, że ratownicy nie chcieli jeździć z nim na dyżury karetką.

Prokuratura zasięgnęła opinii biegłych z zakresu medycyny sądowej, anestezjologii, kardiologii, intensywnej terapii oraz medycyny ratunkowej. Eksperci wyszczególnili szereg błędów, które popełnił Jerzy M. i uznali, że swoim działaniem lekarz zwiększył stopień zagrożenia dla życia Pawłowskiego i naraził go na jego utratę. W akcie oskarżenia prokurator podkreślił, że lekarz w zespole ratownictwa medycznego pełni rolę gwaranta i powinien zapewnić organizować oraz nadzorować działania.

73-letni dziś Jerzy M. zarzuty usłyszał w styczniu 2020 r. zarzuty. Został jednocześnie zawieszony w wykonywaniu zawodu lekarza i ma zakaz opuszczania kraju. Oskarżony nie przyznał się do popełnienia zarzucanych mu przestępstw, nie czuł się winny.

17 czerwca do sądu skierowano przeciwko Jerzemu M. akt oskarżenia. Prokuratura zarzuca mu narażenie pokrzywdzonego Piotra Pawłowskiego na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia oraz poświadczenie nieprawdy w dokumentacji medycznej. "Jest to drugi akt oskarżenia przeciwko temu mężczyźnie sporządzony przez prokuratorów Samodzielnego Działu ds. Błędów Medycznych" – przekazał PAP w czwartek prok. Marcin Saduś, rzecznik Prokuratury Regionalnej w Warszawie.

Poprzedni akt oskarżenia trafił do sądu w grudniu ub.r. i dotyczył analogicznych przestępstw podczas podejmowania czynności ratowniczych w listopadzie 2018 r., miesiąc po śmierci Pawłowskiego.

Wieczorem 9 listopada do 72-letniej Wiesławy W. wezwano pogotowie. Kobieta miała duszności, nie była w stanie samodzielnie oddychać, traciła świadomość. Na miejsce przyjechało dwóch ratowników medycznych i lekarz, Jerzy M. Ratownicy chcieli zaintubować kobietę, ale kierownik miał stwierdzić, że nie ma takiej potrzeby, bo kobieta samodzielnie oddycha. Wiesławie W. podłączono maseczkę z tlenem i przetransportowano do karetki. Tam jeden z ratowników podjął próbę zaintubowania 72-latki, zrobił to w obecności lekarza. Pracownicy pogotowia zeznali później, że Jerzy M. uznał rurkę za źle umieszczoną i szybkim ruchem wyrwał ją z tchawicy. Sam wentylował 72-latkę workiem Ambu przez usta, ale nieprawidłowo.

W karcie czynności medycznych Jerzy M. stan pacjentki ocenił na 15 punktów w skali Glasgow, używanej do oceny stanu przytomności. Chwilę później emerytka w stanie terminalnym trafiła na oddział ratunkowy Szpitala Praskiego, gdzie w lekarze w skali Glasgow dali jej zaledwie trzy punkty.

Kobieta nie odzyskała świadomości ani oddechu. Zmarła na oddziale intensywnej terapii 10 listopada 2018 r.

Powołani przez prokuraturę biegli ocenili, że istnieje bezpośredni związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy zachowaniem Jerzego M. podczas interwencji u 72-latki a narażeniem jej na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub życia. Oskarżony złożył w tej sprawie obszerne wyjaśnienia, nie czuł się winny.

Za narażenie życia pacjentów i fałszowanie dokumentacji medycznej Jerzemu M. może grozić od 3 miesięcy do lat 5 więzienia.

9 czerwca Prokuratura Regionalna w Warszawie umorzyła śledztwo ws. ewentualnych nieprawidłowości w działaniu ratowników medycznych bądź personelu Szpitalnego Oddziału Ratowniczego i Oddziału Intensywnej Terapii Szpitala Bródnowskiego w Warszawie, którzy w październiku 2018 r. podejmowali interwencję wobec Piotra Pawłowskiego.

Piotr Pawłowski urodził się w 1966 r. W 1982 roku niefortunnie skoczył do wody "na główkę", w wyniku czego złamał kręgosłup. Był sparaliżowany, poruszał się na wózku. Ukończył Instytut Studiów nad Rodziną Uniwersytetu im. Stefana Kardynała Wyszyńskiego i Podyplomowe Studium Etyki i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Był doktorantem Szkoły Nauk Społecznych przy Instytucie Filozofii i Socjologii PAN.

Pawłowski był także aktywnym dziennikarzem, działaczem społecznym, pracującym na rzecz likwidacji barier architektonicznych, cyfrowych, społecznych i prawnych. Wyróżniony m.in. Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, nagrodą im. Andrzeja Bączkowskiego, Medalem Rzecznika Praw Obywatelskich i Medalem Rzecznika Praw Dziecka, a także tytułem "Społecznika Roku 2015". 

 

Hanna Dobrowolska

 


 

POLECANE
Prezydent reaguje na szokujący wpis. Wystarczyły dwa słowa z ostatniej chwili
Prezydent reaguje na szokujący wpis. Wystarczyły dwa słowa

Europoseł Platformy Obywatelskiej i była prezydent Warszawy chciała uderzyć w prezydenta po decyzji w sprawie demontażu Okrągłego Stołu. Karol Nawrocki odpowiedział krótko.

Szokujące słowa Zełenskiego. Ukraiński deputowany: Oświadczył, że czeka na śmierć Donalda Trumpa wideo
Szokujące słowa Zełenskiego. Ukraiński deputowany: "Oświadczył, że czeka na śmierć Donalda Trumpa"

„Zełenski oświadczył, że czeka na śmierć Donalda Trumpa. Na konferencji prasowej powiedział, że stanowisko USA w sprawie członkostwa Ukrainy w NATO może się zmienić, gdy 'politycy się zmienią lub ktoś umrze'” - alarmuje na platformie X deputowany do ukraińskiego parlamentu Artem Dmytruk dołączając nagranie z telewizji SkyNews.

CNN: Rosja wykorzystuje flotę cieni do działań szpiegowskich z ostatniej chwili
CNN: Rosja wykorzystuje flotę cieni do działań szpiegowskich

Rosja wykorzystuje flotę cieni do szpiegowania - podała w czwartek CNN, powołując się na zachodnie i ukraińskie źródła wywiadowcze. Na pokładach tankowców obecni są Rosjanie powiązani ze służbami, w tym byli najemnicy z tzw. grupy Wagnera.

Prezydent zawetował nowe prawo oświatowe: To chaos, ideologizacja i eksperymentowanie z ostatniej chwili
Prezydent zawetował nowe prawo oświatowe: "To chaos, ideologizacja i eksperymentowanie"

Po konsultacjach z nauczycielami, ekspertami i rodzicami prezydent Karol Nawrocki zdecydował o zawetowaniu nowelizacji Prawa oświatowego. Jak podkreślił, proponowane zmiany prowadziłyby do chaosu, ideologizacji szkoły i eksperymentowania na dzieciach.

Okrągły Stół opuścił dziś Pałac Prezydencki, ale decyzja zapadła lata temu pilne
Okrągły Stół opuścił dziś Pałac Prezydencki, ale decyzja zapadła lata temu

Przeniesienie Okrągłego Stołu z Pałacu Prezydenckiego wywołało falę komentarzy i politycznych emocji. Jak się jednak okazuje, nie była to decyzja obecnego prezydenta. Ustalenia w tej sprawie zapadły kilka lat temu, jeszcze za prezydentury Andrzeja Dudy.

Chcieli otwartych granic, planowali atak terrorystyczny w Sylwestra tylko u nas
Chcieli otwartych granic, planowali atak terrorystyczny w Sylwestra

Ludzie generalnie zdolni są do zła i przemocy. Przypadki kiedy te występują po prawej stronie sceny politycznej, są szeroko nagłaśniane. Wielu jednak zapomina, że podobne problemy istnieją również po lewej stronie polityki. Zapomina, albo raczej: nigdy się o wielu „postępowych” radykałach nie dowiaduje, media są bowiem bardzo wybiórcze i faworyzują lewicę.

Źródła: Podpisanie umowy UE-Mercosur opóźnione do stycznia z ostatniej chwili
Źródła: Podpisanie umowy UE-Mercosur opóźnione do stycznia

Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen poinformowała przywódców na szczycie w Brukseli, że podpisanie umowy UE-Mercosur zostaje opóźnione do stycznia. Sprawę nagłośniły pragnące zachować anonimowość źródła w Brukseli.

Tusk: „Umowa UE-Mercosur jest bezpieczna”. Gembicka: „Niemiecki łańcuch jest krótki” z ostatniej chwili
Tusk: „Umowa UE-Mercosur jest bezpieczna”. Gembicka: „Niemiecki łańcuch jest krótki”

„Umowa z krajami Mercosur w obecnej wersji jest bezpieczna dla polskich rolników i polskich konsumentów” - stwierdził w czwartek premier Donald Tusk. „Nie jest idealnie, ale nie jest źle” - dodał. Przekonywał, że trudno będzie zablokować umowę, ponieważ... nie ma do tego większości.

Sejm ponownie uchwalił tę samą ustawę o kryptowalutach z ostatniej chwili
Sejm ponownie uchwalił tę samą ustawę o kryptowalutach

Ten sam projekt, te same zapisy i ta sama linia sporu. Rząd ponownie przeprowadził dziś przez Sejm ustawę o rynku kryptoaktywów, mimo wcześniejszego weta prezydenta i sprzeciwu opozycji.

Zełenski rozpoczął wizytę w Polsce. Będzie podjęty temat ekshumacji na Wołyniu z ostatniej chwili
Zełenski rozpoczął wizytę w Polsce. Będzie podjęty temat ekshumacji na Wołyniu

Polityka historyczna, bezpieczeństwo i sprawy gospodarcze będą głównymi tematami rozmów prezydentów Polski i Ukrainy. Wołodymyr Zełenski po raz pierwszy spotka się z Karolem Nawrockim w Pałacu Prezydenckim.

REKLAMA

Lekarz, który miał ratować Piotra Pawłowskiego, nawet do niego nie podszedł? Szczegóły śledztwa

Z relacji ratowników, którzy 3 października 2018 r. przyjechali ratować życie Piotra Pawłowskiego wynika, że kierownik zespołu nie był zainteresowany interwencją. Lekarz miał siedzieć z tabletem i uzupełniać dane na podstawie domysłów. PAP dotarła do szczegółów dwóch śledztw przeciwko Jerzemu M., wszczętych po tym, jak jego pacjenci wkrótce po udzielonej pomocy zmarli.
stetoskop
stetoskop / pixabay.com/parentingupstream

Z akt sprawy wynika, że Jerzy M. urodził się w 1948 r. w Lublinie. Jest kawalerem, nie ma nikogo na utrzymaniu, a sam żyje z emerytury. Nigdy nie był sądownie karany. Z zawodu jest lekarzem. Dokumentacja zgromadzona przez Prokuraturę Regionalną w Warszawie nie wskazuje, jak długo M. pracował w warszawskim pogotowiu. Wiadomo jednak, że jesienią 2018 r. jeździł z Zespołem Ratownictwa Medycznego Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego i Transportu Sanitarnego "Meditrans", był kierownikiem zespołu i powinien ściśle nadzorować jego pracę.

W środę 3 października ok. godz. 6 rano Piotr Pawłowski, twórca i prezes Fundacji Integracja, stracił w swoim domu przytomność. Już poprzedniego dnia źle się czuł. Z powodu porażenia mięśni klatki piersiowej miał problemy z odksztuszaniem śliny. Wieczorem był w kontakcie z lekarzem, wziął zalecone leki. Żona pomogła mu zmienić pozycję i oklepała plecy, by ułatwić oddychanie. Rano Ewa Pawłowska wezwała pogotowie i przystąpiła do reanimacji męża. Pomagała jej matka. Udało się chwilowo przywrócić funkcje życiowe.

Gdy na miejsce dotarli ratownicy, kardiomonitor pokazał saturację na poziomie 74 proc. Medycy podjęli próbę zaintubowania pacjenta, ale ta się nie powiodła. Jak wynika z ich zeznań, kierujący zespołem Jerzy M. nie był zainteresowany udzieleniem pomocy, nie był nawet w bezpośredniej bliskości Piotra Pawłowskiego, a – jak się później okazało – uzupełniał na tablecie dane w Kacie Medycznych Czynności Ratunkowych. Według ratowników ze strony lekarza nie padło ani jedno pytanie o parametry życiowe Pawłowskiego. Nie było także polecenia podania mu leków poprawiających zaburzoną pracę serca, czy płynów.

Ratownicy założyli Piotrowi Pawłowskiemu maskę krtaniową i na sygnale przewieźli do Szpitala Bródnowskiego. Tam stan pacjenta określono jako ciężki – był głęboko nieprzytomny, jego źrenice były szerokie, nie reagowały na światło. Objawy odpowiadały ciężkiemu uszkodzeniu mózgu spowodowane niedotlenieniem i niedokrwieniem. Piotr Pawłowski nie odzyskał już przytomności. Zmarł 8 października o godz. 2.50 w szpitalu.

Rodzina zmarłego społecznika zawiadomiła prokuraturę. Sprawę wnikliwie zbadał prokurator Samodzielnego Działu ds. Błędów Medycznych Prokuratury Regionalnej w Warszawie. Z przesłuchań świadków, którzy uczestniczyli w akcji ratowania życia Piotra Pawłowskiego, a także innych zdarzeniach ratowniczych, którymi kierował Jerzy M., przedstawiali podobną - do już zaobserwowanej - charakterystykę jego stylu pracy.

Jedna z pracownic pogotowia zeznała, że M. nie angażował się w sposób leczenia pacjentów, lekceważył procedury medyczne i często zabraniał ratownikom podejmowania samodzielnych działań ratujących życie. Świadkowie podkreślali jego bierność podczas interwencji. Pamiętali też zdarzenie, podczas którego nakazał ratownikom reanimację zamarzniętych zwłok. Z akt sprawy wynika, że ratownicy nie chcieli jeździć z nim na dyżury karetką.

Prokuratura zasięgnęła opinii biegłych z zakresu medycyny sądowej, anestezjologii, kardiologii, intensywnej terapii oraz medycyny ratunkowej. Eksperci wyszczególnili szereg błędów, które popełnił Jerzy M. i uznali, że swoim działaniem lekarz zwiększył stopień zagrożenia dla życia Pawłowskiego i naraził go na jego utratę. W akcie oskarżenia prokurator podkreślił, że lekarz w zespole ratownictwa medycznego pełni rolę gwaranta i powinien zapewnić organizować oraz nadzorować działania.

73-letni dziś Jerzy M. zarzuty usłyszał w styczniu 2020 r. zarzuty. Został jednocześnie zawieszony w wykonywaniu zawodu lekarza i ma zakaz opuszczania kraju. Oskarżony nie przyznał się do popełnienia zarzucanych mu przestępstw, nie czuł się winny.

17 czerwca do sądu skierowano przeciwko Jerzemu M. akt oskarżenia. Prokuratura zarzuca mu narażenie pokrzywdzonego Piotra Pawłowskiego na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia oraz poświadczenie nieprawdy w dokumentacji medycznej. "Jest to drugi akt oskarżenia przeciwko temu mężczyźnie sporządzony przez prokuratorów Samodzielnego Działu ds. Błędów Medycznych" – przekazał PAP w czwartek prok. Marcin Saduś, rzecznik Prokuratury Regionalnej w Warszawie.

Poprzedni akt oskarżenia trafił do sądu w grudniu ub.r. i dotyczył analogicznych przestępstw podczas podejmowania czynności ratowniczych w listopadzie 2018 r., miesiąc po śmierci Pawłowskiego.

Wieczorem 9 listopada do 72-letniej Wiesławy W. wezwano pogotowie. Kobieta miała duszności, nie była w stanie samodzielnie oddychać, traciła świadomość. Na miejsce przyjechało dwóch ratowników medycznych i lekarz, Jerzy M. Ratownicy chcieli zaintubować kobietę, ale kierownik miał stwierdzić, że nie ma takiej potrzeby, bo kobieta samodzielnie oddycha. Wiesławie W. podłączono maseczkę z tlenem i przetransportowano do karetki. Tam jeden z ratowników podjął próbę zaintubowania 72-latki, zrobił to w obecności lekarza. Pracownicy pogotowia zeznali później, że Jerzy M. uznał rurkę za źle umieszczoną i szybkim ruchem wyrwał ją z tchawicy. Sam wentylował 72-latkę workiem Ambu przez usta, ale nieprawidłowo.

W karcie czynności medycznych Jerzy M. stan pacjentki ocenił na 15 punktów w skali Glasgow, używanej do oceny stanu przytomności. Chwilę później emerytka w stanie terminalnym trafiła na oddział ratunkowy Szpitala Praskiego, gdzie w lekarze w skali Glasgow dali jej zaledwie trzy punkty.

Kobieta nie odzyskała świadomości ani oddechu. Zmarła na oddziale intensywnej terapii 10 listopada 2018 r.

Powołani przez prokuraturę biegli ocenili, że istnieje bezpośredni związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy zachowaniem Jerzego M. podczas interwencji u 72-latki a narażeniem jej na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub życia. Oskarżony złożył w tej sprawie obszerne wyjaśnienia, nie czuł się winny.

Za narażenie życia pacjentów i fałszowanie dokumentacji medycznej Jerzemu M. może grozić od 3 miesięcy do lat 5 więzienia.

9 czerwca Prokuratura Regionalna w Warszawie umorzyła śledztwo ws. ewentualnych nieprawidłowości w działaniu ratowników medycznych bądź personelu Szpitalnego Oddziału Ratowniczego i Oddziału Intensywnej Terapii Szpitala Bródnowskiego w Warszawie, którzy w październiku 2018 r. podejmowali interwencję wobec Piotra Pawłowskiego.

Piotr Pawłowski urodził się w 1966 r. W 1982 roku niefortunnie skoczył do wody "na główkę", w wyniku czego złamał kręgosłup. Był sparaliżowany, poruszał się na wózku. Ukończył Instytut Studiów nad Rodziną Uniwersytetu im. Stefana Kardynała Wyszyńskiego i Podyplomowe Studium Etyki i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Był doktorantem Szkoły Nauk Społecznych przy Instytucie Filozofii i Socjologii PAN.

Pawłowski był także aktywnym dziennikarzem, działaczem społecznym, pracującym na rzecz likwidacji barier architektonicznych, cyfrowych, społecznych i prawnych. Wyróżniony m.in. Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, nagrodą im. Andrzeja Bączkowskiego, Medalem Rzecznika Praw Obywatelskich i Medalem Rzecznika Praw Dziecka, a także tytułem "Społecznika Roku 2015". 

 

Hanna Dobrowolska

 



 

Polecane