Die Zeit: TSUE sam się umocował, a rządy państw UE na to zezwoliły. Wyższość prawa unijnego nie jest zakorzeniona w traktatach

- Polski rząd sprzeciwia się zbyt natarczywemu prawu UE, choć ich motywacja nie jest zbyt sympatyczna (...) prawicowy, populistyczny rząd słusznie nie cieszy się w naszym kraju zbytnią sympatią (...) Polski – której mizoginistyczny, homofobiczny i ksenofobiczny rząd bynajmniej nie zasługuje na współczucie
- tekst Posenera jest utkany takimi stwierdzeniami, które mają przekonać czytelnika o tym, że wprawdzie zmuszony jest przyznać polskim władzom w dużym stopniu rację, ale robi to z najwyższą niechęcią.
- Kto może unieważnić Ustawę Zasadniczą? Konstytucja zawiera odpowiedź w art. 79: Postanowienia Ustawy Zasadniczej mogą być zmieniane lub uchylone tylko ustawami, które otrzymały dwie trzecie głosów w Bundestagu i Bundesracie. Jednak niektórych części Ustawy Zasadniczej nie można w ogóle zmienić: dotyczy to na przykład praw człowieka, federalnej struktury republiki, podporządkowania polityki i administracji prawu, demokracji oraz podziałowi władzy, a także obywatelskie prawo do oporu. I tak jest dobrze.
A teraz zła wiadomość: Ursula von der Leyen widzi to inaczej. W oświadczeniu Komisji Europejskiej – niewybieralnego organu pełniącego funkcję rządu Unii Europejskiej – z 7 października 2021 r. zostało to w skrócie sformułowane tak: „prawo unijne ma pierwszeństwo przed prawem krajowym, łącznie z zapisami konstytucyjnymi”. Łącznie z zapisami konstytucyjnymi? Doprawdy?
- odnosi się do niemieckiej "konstytucji" (która w istocie nie jest konstytucją) niemiecki publicysta
- (...) najwyższy sąd (chodzi o Trybunał Konstytucyjny - przyp. red.) w Polsce sprecyzował swoje zastrzeżenia wobec prymatu prawa unijnego mniej więcej tak: jeżeli UE „poprzez wykładnię prawa unijnego dokonywaną przez Europejski Trybunał Sprawiedliwości” osiąga „nowy poziom integracji”, gdzie instytucje UE przekraczają uprawnienia przyznane im przez Polskę, a Konstytucja RP przestała być nadrzędnym prawem Polski, zaś Polska nie funkcjonuje już jako „suwerenne i demokratyczne państwo”, to postanowienia Traktatu Lizbońskiego, w którym zapisano zasadę „coraz ściślejszej unii”, są niezgodne z polską konstytucją. Federalny Trybunał Konstytucyjny – podobnie jak większość obywateli niemieckich – przypuszczalnie nie widziałby tego inaczej.
- wnioskuje Posener
- Tymczasem polskie orzeczenie jest jednoznacznie skierowane przeciwko budowaniu integracji europejskiej poprzez orzeczenia sądów. Innymi słowy, przez sędziów nie wybieranych, lecz oddelegowanych przez poszczególne rządy, nie zaś z woli obywateli Europy. A Polacy odnieśli się tu tylko do »błędu tkackiego« Unii, na co w 2007 roku zwrócił już uwagę były prezydent federalny Roman Herzog a także dyrektor Centrum Polityki Europejskiej Lüder Gerken.
W artykule zatytułowanym „Unia Europejska zagraża demokracji parlamentarnej w Europie” zarzucili oni Europejskiemu Trybunałowi Sprawiedliwości (TSUE) „systematyczną tendencję do orzekania na korzyść jurysdykcji UE, ilekroć znajdzie się ku temu sposobność”. I podobnie jak Polacy, odnieśli się tam do artykułów 1 i 5 Traktatu Lizbońskiego, w których również Europejski Trybunał Sprawiedliwości zobligowany został do „współudziału w realizacji projektu coraz ściślejszej unii”.
-zwraca uwagę publicysta
Posener zauważa, że co do statusu prawa europejskiego względem krajowych nie ma zgody nawet w Brukseli i Strasburgu, a każdy może sobie przeczytać na EUR-Lex, oficjalnym portalu UE dotyczącym prawa i porządku, że: „Zasada pierwszeństwa prawa UE ewoluowała z biegiem czasu na podstawie tzw. »case law« czyli orzecznictwa sędziów TSUE i nie jest zakorzeniona w traktatach UE". Traktat lizboński zawiera jedynie krótkie oświadczenie na ten temat.
- Innymi słowy: TSUE sam się umocował, a rządy państw UE na to zezwoliły, gdyż było to praktyczne z punktu widzenia funkcjonowania Unii. Tymczasem »EUR-Lex« stwierdza jedynie, że „prymat prawa UE ma zastosowanie tylko w tym zakresie, w jakim kraje UE scedowały swoją suwerenność na rzecz UE – w obszarach takich jak rynek wewnętrzny, środowisko, transport itp. Nie dotyczy to jednak obszarów takich jak polityka socjalna czy podatkowa.”
- pisze Posener
Myliłby się jednak ten, kto by sądził, że niemiecki publicysta zmierza do postulatu odzyskania zawłaszczonej przez instytucje europejskie, suwerenności państw. Przeciwnie, uważa, że okres kanclerstwa Merkel został to w procesie pogłębiania integracji zawłaszczony, a obywatele UE powinni naciskać polityków, by rozpocząć kolejny "proces konstytucyjny", który w wyniku przyjętej "konstytucji europejskiej" ostatecznie rozstrzygałby wątpliwości na rzecz prawa europejskiego i przyczyniłby się do ściślejszej integracji.
[z niemieckiego tłumaczył Marian Panic]
Z całością materiału można się zapoznać TUTAJ