Boże Narodzenie – największy skandal w historii ludzkości

Tak jak nauka Chrystusa od dwudziestu wieków jest ciągle aktualna, taką samą żywotnością karmi się skandal wcielenia się Boga w ludzką postać. Alergia na Chrystusa staje się pewnym stylem życia. Ten znak sprzeciwu został zapisany już w Starym Testamencie. Bóg i nad tym ma kontrolę.
Boże Narodzenie. Adoracja Pasterzy. Gerard van Honthorst Boże Narodzenie – największy skandal w historii ludzkości
Boże Narodzenie. Adoracja Pasterzy. Gerard van Honthorst / Wikipedia domena publiczna

Przyzwyczajeni do hasła „magii świąt” występującego w niemal każdej reklamie tuż po Święcie Zmarłych, mikołajów na ulicach i reniferów w sklepowych witrynach na ogół zapominamy, że Wcielenie to skandal we wszechświecie. Bóg, byt duchowy, a więc idealny, nieograniczony prawami natury, które sam stworzył, zapragnął dla człowieka uwięzić się w ciele ze wszystkimi tego konsekwencjami. Dla Żydów było to szokujące i budziło absolutny sprzeciw. Dla świata Greków przebóstwienie ciała –  wejście tego, co boskie, w to, co ludzkie – wzbudzało odrazę. Do tego jeszcze Bóg sam dał się powiesić na krzyżu i umarł.

 

Uwierająca bliskość

Bóg-Człowiek i założony przez niego Kościół zawsze będzie szokował. Skandal szaleńczej miłości Boga paradoksalnie boleśnie dotyka tych, którzy czują się jej niegodni i ją odrzucają. No bo jak wejść w uzdrawiające relacje z Bogiem, który nieustannie wybacza, skoro wielu z nas sobie nie potrafi wybaczyć i bez lęku stanąć przed lustrem. Wcielony Bóg uwiera, bo jest za blisko, zbyt bezpośrednio i zbyt intymnie związany ze swoim stworzeniem. Nawet św. Piotr powiedział do Mistrza: „Odejdź ode mnie Panie, bo jestem człowiek grzeszny”. Co ciekawe, w rekolekcjach ignacjańskich zaczyna się od porzucania fałszywego obrazu Boga, ponieważ dwadzieścia wieków po narodzinach w Betlejem wielu z nas nadal widzi w Bogu srogiego brodatego Zeusa ciskającego gromy, zamiast kochającego Ojca. Tej niepojętej miłości Boga sprzeciwiła się zarówno synagoga, jak i meczet.

Boże dziecko zostało wpisane jako znak sprzeciwu już w Starym Testamencie, kiedy Bóg zapowiedział nieprzyjaźń między księciem tego świata a Niewiastą. Maryja w pełnej świadomości przyjęła na siebie tę rolę i uczyniła z Szatana swojego osobistego wroga. Jezus jest znakiem sprzeciwu, bo swoim orędziem odsłania zamysły ludzkich serc. Gdy są to zamysły nikczemne i brudne, wtedy pojawia się złość na Boga i Jego wyznawców, na jasną i czytelną moralność chrześcijańską. „Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak, któremu sprzeciwiać się będą. A Twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu” – mówi starzec Symeon w Ewangelii św. Łukasza.  


– Kiedy spoglądamy na wydarzenia Bożego Narodzenia, każdorazowo zatrzymujemy się przy zamkniętych drzwiach, zamkniętych przed Matką oczekującą porodu, Matką, która praktycznie zaczyna rodzić i potrzebuje wsparcia. Ta scena ludzkiej obojętności, zamknięcia się na nowonarodzone Dziecko, przychodzące na świat, zyskuje dzisiaj swoje wstrząsające i dramatyczny skonkretyzowanie. Niekiedy trzeba zestawiać tę niewrażliwość mieszkańców Betlejem z niewrażliwością ludzi agresywnie odmawiających prawa do życia najsłabszym. 

Chrystus przychodzi na ten świat jako znak sprzeciwu. Tym znakiem sprzeciwu jest jego człowieczeństwo – kruche, delikatne, a zarazem naznaczone godnością osobową. Chrystus przychodzi na ten świat dla człowieka. Starożytni pisarze stawiali pytanie Cur deus homo? – dlaczego Bóg człowiekiem? Odpowiadali w pięknych traktatach pełnych wiary i wrażliwości – po to, by człowiek mógł stać się dzieckiem Bożym, by człowiek mógł żyć u Boga. Taka jest ta szczególna wymiana dokonująca się w Noc Betlejemską – zstąpienie Boga na ziemię po to, by każdy z nas mógł wstąpić do nieba

– mówi ks. prof. Paweł Bortkiewicz TChr.

Samo już umieszczenia wiszącego człowieka w centralnym miejscu świątyni chrześcijańskiej w świecie pogan wzbudzało konsternację, bo krzyż to kara najbardziej hańbiąca dla najgorszych skazańców. Tych zgorszeń było potem co niemiara. Mocowali się z tą prawdą także apostołowie, m.in. św. Piotr i Paweł oraz każde kolejne pokolenie chrześcijan po nich. Właściwie tak, jak nauka Chrystusa od dwudziestu wieków jest ciągle aktualna, taką samą zadziwiającą żywotnością karmi się skandal wcielenia się Boga w ludzką postać. I czy stając na areopagach współczesnego świata, nie powiemy za św. Pawłem do Koryntian? „Nauka bowiem krzyża głupstwem jest dla tych, co idą na zatracenie, mocą Bożą zaś dla nas, którzy dostępujemy zbawienia (…) Gdzie jest mędrzec? Gdzie uczony? Gdzie badacz tego, co doczesne? (…) Tak więc, gdy Żydzi żądają znaków, a Grecy szukają mądrości, my głosimy Chrystusa ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan”.

Skandal chrześcijańskiego wydarzenia był tak wielki, że sam św. Piotr dojrzewał do niego stopniowo, a Bóg wykorzystał nawet okazję, gdy Piotr był głodny, by objawiać mu Nowe Przymierze. „Kiedy Piotr przybył do Jerozolimy, ci, którzy byli pochodzenia żydowskiego, robili mu wymówki, «Wszedłeś do ludzi nieobrzezanych – mówili – i jadłeś z nimi». Piotr więc zaczął wyjaśniać im po kolei: «Modliłem się – mówił – w mieście Jafie i w zachwyceniu ujrzałem jakiś spuszczający się przedmiot, podobny do wielkiego płótna czterema końcami opadającego z nieba. I dotarł aż do mnie. Przyglądając mu się uważnie, zobaczyłem czworonożne zwierzęta domowe i dzikie płazy i ptaki powietrzne. Usłyszałem też głos, który mówił do mnie: „Zabijaj, Piotrze, i jedz!”. Odpowiedziałem: „O nie, Panie, bo nigdy nie wziąłem do ust niczego skażonego lub nieczystego”. Ale głos z nieba odezwał się po raz drugi: „Nie nazywaj nieczystym tego, co Bóg oczyścił”. W ten sposób pierwszy papież uznał w końcu, że może jeść niekoszerne potrawy. Pewien błyskotliwy rekolekcjonista stwierdził kiedyś po tym czytaniu, że gdyby to usłyszał od Pana Jezusa na początku, gdy się spotkali, prawdopodobnie by Go zabił jako prawowierny Żyd gorliwie wypełniający Prawo. Piotr przez długi czas nie mógł się przełamać do chrzczenia pogan. Jak to? Oni mają dostawać tę niepojętą łaskę i bliskość Boga za darmo? To absolutny skandal. Dlatego Paweł chrzcił pogan, Piotr Żydów.

 

Mędrcy nieduoczeni

Dzisiejsi mędrcy, uczeni i badacze tego, co doczesne, ścigają się w rugowaniu ewangelicznego przesłania z areopagów świata zarówno tych wielkich, jak np. ONZ, promującej ideologię gender, jak i tych małych, kiedy np. Borys Budka zapowiadał, że trzeba zlikwidować wydziały teologiczne na uczelniach państwowych. I to też było przepowiedziane przez Chrystusa, „nadchodzi bowiem władca tego świata. Nie ma on jednak nic swego we Mnie” – mówi w poruszającej mowie pożegnalnej zapisanej przez św. Jana Ewangelistę. „Błąd współczesnej nauki polega na tym, że usiłuje ona wykazać sprzeczność między prawdą Bożą a tzw. prawdą naukową. Wielu uważa, że tylko to jest naukowe, co jest sprzeczne ze świadectwem Bożym, choćby o nim mówił sam zdrowy rozum. Szuka się tego, co dzieli, a nie tego, co łączy. Wykazanie sprzeczności jest największym triumfem. Ludzie nie tyle szukają prawdy, co polują na kłamstwo” – pisał bł. Stefan Kardynał Wyszyński w książce „Miłość i sprawiedliwość społeczna”.

Świat ze skandalem przyjścia Boga w ludzkiej postaci próbował sobie radzić na różne sposoby. Od początku najoczywistsze były prześladowania i krew męczenników. Neron, Domicjan i Dioklecjan gęsto zrosili chrześcijańską krwią areny Rzymu. Była dyskryminacja prawna, państwowa, rasistowskie zapisy jak np. w tzw. Pakcie Omara, który służył chyba potem twórcom apartheidu w RPA i nazistowskim ustawom norymberskim z 1935 roku. „W naszych miastach i na okolicznych obszarach nie wolno nam budować nowych klasztorów, kościołów, zakonów czy mnisich cel”, „Nie będziemy publicznie manifestować naszej religii, ani też nikogo nawracać”, „Będziemy okazywać szacunek muzułmanom i będziemy im ustępować miejsca, jeśli będą chcieli usiąść”, „Nie będziemy budować domów wyższych niż muzułmańskie” itp. Echa tych praw do dzisiaj godzą w chrześcijan na całym świecie.

Była w końcu hekatomba chrześcijan w czasie triumfu komunizmu w XX wieku, który dla niektórych teologów był po prostu „Królestwem Antychrysta na ziemi”. „Wydaje mi się czasem, że giną moje siły, nie mogę już patrzeć na to, co się dzieje, słuchać jęku mordowanych, na to królestwo szatana” – pisał w grypsie z katowni UB przy ul. Rakowieckiej ppłk Łukasz Ciepliński ps. „Pług”.

Skąd ta nadwrażliwość na wyznawców Chrystusa wśród wszelkiej maści tyranów, dyktatorów i utopistów? Z racji obrony przez chrześcijan wolności sumienia i prawdy obiektywnej. „Wprowadzając rozróżnienie między władzą duchową i doczesną, Pan Jezus niezawodnie odjął państwu wielką część jego starych uprawnień. Ale dzięki temu chrześcijaństwo uwolniło sumienia ludzkie spod jarzma władzy państwowej. Odtąd sumienie człowieka zależy tylko od Boga. Cezar musi się zrzec gwałtu sumień. Ilekroć władza państwowa chce dokonać zamachu na sumienia obywateli, musi zacząć od walki z Kościołem, który stoi na jego straży. Stąd każde prześladowanie Kościoła jest znakiem ostrzegawczym dla obywateli: o wasze dobro tu idzie!” – pisał dalej w książce „Miłość i sprawiedliwość społeczna” bł. Stefan Wyszyński.

Tyle tylko, że dyktator lub dominująca w państwie czy organizacji międzynarodowej, np. najbliższej nam UE, ideologia najbardziej pożąda właśnie sumień i serc swoich poddanych. To idee rządzą światem, za idee ludzie oddają życie. Walka o duszę jest ostatnim etapem zniewolenia człowieka i Chrystus nie pozostawia tutaj złudzeń, „Nikt nie może dwom panom służyć. Bo albo jednego będzie nienawidził, a drugiego będzie miłował; albo z jednym będzie trzymał, a drugim wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie” – mówi w Ewangelii św. Mateusza.

Z krzyżem, jako znakiem sprzeciwu, którego w żaden sposób nie da się zgładzić, próbowano sobie radzić na inne jeszcze sposoby. Owszem, można akceptować Kościół, ale warunkowo, jeśli spełni szereg wymagań nowoczesności i się dostosuje, wtedy gdzieś na marginesie modnych idei może sobie być. Stąd pojawiały się pomysły łagodzenia ewangelicznego radykalizmu, widać to szczególnie w czasach obecnych. W Europie próbowano i nadal próbuje się budować wersję wygodnego, pluszowego krzyża, jeszcze inni są gotowi przyjąć Jezusa, ale bez krzyża, za to mają często krzyż bez Jezusa. W liberalnym nurcie katolicyzmu, który doprowadzi prawdopodobnie do wielkiej schizmy w łonie Kościoła katolickiego, promuje się wizję chrześcijaństwa podobnego kształtem do świata z piosenki „Imagine” Johna Lennona.

 

Chrystus bez krzyża

W tej wersji chrześcijaństwa wszyscy się kochają, nie ma przemocy, nie ma religii, a Jezus „wychodzi do uczestników marszu równości i każdemu mówi – kocham Cię”, jak napisała jedna z zaangażowanych katoliczek w mediach społecznościowych. Taki brat łata, szanujący matkę ziemię, żyjący ekologicznie i tolerancyjnie. Kościół w tej optyce jest jedną z wielu organizacji charytatywnych. 


Żałosne jest patrzeć na Kościół tych, którzy modlą się na różańcu i popierają aborcję lub małżeństwa homoseksualne, jak obecny prezydent USA Joe Biden. Taki katolicyzm przypomina obraz „Kłamstwa Antychrysta” Luki Signorellego. Antychryst wygląda na nim jak apostoł mówiący kazanie, ale szepce mu je do ucha demon. Oboje są ściśle ze sobą złączeni, lecz demon zniewalająco obejmuje Antychrysta.

Pójście za Jezusem to pełnienie Jego woli, kto chce za Nim iść, musi się zgadzać na Jego warunki. Inaczej pojawia się pytanie „jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić? Na nic się już nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi” – mówi Chrystus w Ewangelii św. Mateusza. Kościół jest od wypowiadania prawd trudnych nawet za cenę prześladowań. Moment, kiedy Kościół przestałby być znakiem sprzeciwu, byłby momentem, w którym sól straciłaby swój smak.

Beztroski pluralizm dzisiejszego świata wartości nie wytrzymuje próby w zderzeniu z prawdą obiektywną, dlatego pojawia się sprzeciw. Bycie znakiem sprzeciwu to trudna, ale bardzo wyzwalająca misja, to ciągłe kroczenie po wodzie.
 


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Bójka na ulicy w Poznaniu. 33-latek w stanie krytycznym z ostatniej chwili
Bójka na ulicy w Poznaniu. 33-latek w stanie krytycznym

33-letni Mołdawianin w ciężkim stanie trafił do szpitala po zdarzeniu, do jakiego doszło w sobotę po południu na poznańskich Jeżycach. W sprawie zatrzymano 36-letniego mężczyznę.

Protasiewicz bez ogródek do Kierwińskiego: Czekam na twoich chłopców, dostaną kawkę i... z ostatniej chwili
Protasiewicz bez ogródek do Kierwińskiego: "Czekam na twoich chłopców, dostaną kawkę i..."

"Czekam na twoich chłopców. Dostaną kawkę i ponarzekają na pensje. Ich szef to pewnie mój kolega z SP lub liceum" – pisze do ministra Marcina Kierwińskiego były wicewojewoda dolnośląski Jacek Protasiewicz.

Nie żyje najcięższy człowiek w Wielkiej Brytanii. Lekarze nie pozostawiali złudzeń z ostatniej chwili
Nie żyje najcięższy człowiek w Wielkiej Brytanii. Lekarze nie pozostawiali złudzeń

Nie żyje Jason Holton, uważany za najcięższego człowieka w Wielkiej Brytanii. Zmarł w wieku 33 lat z powodu niewydolności narządów. Ważył około 317 kilogramów.

Nie żyje znany aktor, odtwórca roli króla Theodena z ostatniej chwili
Nie żyje znany aktor, odtwórca roli króla Theodena

W wieku 79 lat zmarł brytyjski aktor Bernard Hill, znany z ról w filmach "Titanic" i "Władca Pierścieni".

Koniec dominacji polskich siatkarzy. Jastrzębski Węgiel przegrał w finale Ligi Mistrzów z ostatniej chwili
Koniec dominacji polskich siatkarzy. Jastrzębski Węgiel przegrał w finale Ligi Mistrzów

Siatkarze Jastrzębskiego Węgla przegrali z włoskim Itasem Trentino 0:3 (20:25, 22:25, 21:25) w finale Ligi Mistrzów rozegranym w tureckiej Antalyi.

Dziennikarz pokazał wydruk z badania alkomatem: Każdy może z ulicy wejść z ostatniej chwili
Dziennikarz pokazał wydruk z badania alkomatem: "Każdy może z ulicy wejść"

– Podjechał, przebadał się, dostał kwit bez wypełnionych danych, ja go opublikowałem. Kolega pokazał mi, jak wygląda kwit wystawiany w takiej sytuacji. Choć mój znajomy nie planował nagrywać badania, to dyżurni na komendzie sami, z pewną nerwowością, mówili, aby niczego nie filmować. Chcieli nawet wyłączyć mu telefon – mówi serwisowi wpolityce.pl dziennikarz i publicysta Samuel Pereira.

Nowy wpis Kierwińskiego. Grozi prawnymi konsekwencjami z ostatniej chwili
Nowy wpis Kierwińskiego. Grozi "prawnymi konsekwencjami"

Osoby, które stały i stoją za szkalowaniem mojego dobrego imienia - poniosą prawne konsekwencje tych nienawistnych działań – zapowiada minister spraw wewnętrznych i administracji Marcin Kierwiński z Platformy Obywatelskiej.

Izrael odrzuca żądanie Hamasu w sprawie zakończenia wojny z ostatniej chwili
Izrael odrzuca żądanie Hamasu w sprawie zakończenia wojny

– Zakończenie wojny w Strefie Gazy utrzymałoby Hamas przy władzy – powiedział w niedzielę premier Izraela, odrzucając żądania Hamasu. Rząd Izraela podjął też decyzję o zamknięciu działalności katarskiej telewizji Al-Dżazira.

IMGW przestrzega: nadciągają burze z ostatniej chwili
IMGW przestrzega: nadciągają burze

W niedzielę IMGW wydał ostrzeżenie hydrologiczne pierwszego stopnia dla południa Polski w związku z prognozowanymi opadami burzowymi.

Nieoficjalnie: Prezydent Andrzej Duda nie podpisze ustawy o języku śląskim z ostatniej chwili
Nieoficjalnie: Prezydent Andrzej Duda nie podpisze ustawy o języku śląskim

Prezydent Andrzej Duda nie podpisze ustawy o języku śląskim - pisze "Dziennik Zachodni", powołując się na źródła zbliżone do Kancelarii Prezydenta.

REKLAMA

Boże Narodzenie – największy skandal w historii ludzkości

Tak jak nauka Chrystusa od dwudziestu wieków jest ciągle aktualna, taką samą żywotnością karmi się skandal wcielenia się Boga w ludzką postać. Alergia na Chrystusa staje się pewnym stylem życia. Ten znak sprzeciwu został zapisany już w Starym Testamencie. Bóg i nad tym ma kontrolę.
Boże Narodzenie. Adoracja Pasterzy. Gerard van Honthorst Boże Narodzenie – największy skandal w historii ludzkości
Boże Narodzenie. Adoracja Pasterzy. Gerard van Honthorst / Wikipedia domena publiczna

Przyzwyczajeni do hasła „magii świąt” występującego w niemal każdej reklamie tuż po Święcie Zmarłych, mikołajów na ulicach i reniferów w sklepowych witrynach na ogół zapominamy, że Wcielenie to skandal we wszechświecie. Bóg, byt duchowy, a więc idealny, nieograniczony prawami natury, które sam stworzył, zapragnął dla człowieka uwięzić się w ciele ze wszystkimi tego konsekwencjami. Dla Żydów było to szokujące i budziło absolutny sprzeciw. Dla świata Greków przebóstwienie ciała –  wejście tego, co boskie, w to, co ludzkie – wzbudzało odrazę. Do tego jeszcze Bóg sam dał się powiesić na krzyżu i umarł.

 

Uwierająca bliskość

Bóg-Człowiek i założony przez niego Kościół zawsze będzie szokował. Skandal szaleńczej miłości Boga paradoksalnie boleśnie dotyka tych, którzy czują się jej niegodni i ją odrzucają. No bo jak wejść w uzdrawiające relacje z Bogiem, który nieustannie wybacza, skoro wielu z nas sobie nie potrafi wybaczyć i bez lęku stanąć przed lustrem. Wcielony Bóg uwiera, bo jest za blisko, zbyt bezpośrednio i zbyt intymnie związany ze swoim stworzeniem. Nawet św. Piotr powiedział do Mistrza: „Odejdź ode mnie Panie, bo jestem człowiek grzeszny”. Co ciekawe, w rekolekcjach ignacjańskich zaczyna się od porzucania fałszywego obrazu Boga, ponieważ dwadzieścia wieków po narodzinach w Betlejem wielu z nas nadal widzi w Bogu srogiego brodatego Zeusa ciskającego gromy, zamiast kochającego Ojca. Tej niepojętej miłości Boga sprzeciwiła się zarówno synagoga, jak i meczet.

Boże dziecko zostało wpisane jako znak sprzeciwu już w Starym Testamencie, kiedy Bóg zapowiedział nieprzyjaźń między księciem tego świata a Niewiastą. Maryja w pełnej świadomości przyjęła na siebie tę rolę i uczyniła z Szatana swojego osobistego wroga. Jezus jest znakiem sprzeciwu, bo swoim orędziem odsłania zamysły ludzkich serc. Gdy są to zamysły nikczemne i brudne, wtedy pojawia się złość na Boga i Jego wyznawców, na jasną i czytelną moralność chrześcijańską. „Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak, któremu sprzeciwiać się będą. A Twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu” – mówi starzec Symeon w Ewangelii św. Łukasza.  


– Kiedy spoglądamy na wydarzenia Bożego Narodzenia, każdorazowo zatrzymujemy się przy zamkniętych drzwiach, zamkniętych przed Matką oczekującą porodu, Matką, która praktycznie zaczyna rodzić i potrzebuje wsparcia. Ta scena ludzkiej obojętności, zamknięcia się na nowonarodzone Dziecko, przychodzące na świat, zyskuje dzisiaj swoje wstrząsające i dramatyczny skonkretyzowanie. Niekiedy trzeba zestawiać tę niewrażliwość mieszkańców Betlejem z niewrażliwością ludzi agresywnie odmawiających prawa do życia najsłabszym. 

Chrystus przychodzi na ten świat jako znak sprzeciwu. Tym znakiem sprzeciwu jest jego człowieczeństwo – kruche, delikatne, a zarazem naznaczone godnością osobową. Chrystus przychodzi na ten świat dla człowieka. Starożytni pisarze stawiali pytanie Cur deus homo? – dlaczego Bóg człowiekiem? Odpowiadali w pięknych traktatach pełnych wiary i wrażliwości – po to, by człowiek mógł stać się dzieckiem Bożym, by człowiek mógł żyć u Boga. Taka jest ta szczególna wymiana dokonująca się w Noc Betlejemską – zstąpienie Boga na ziemię po to, by każdy z nas mógł wstąpić do nieba

– mówi ks. prof. Paweł Bortkiewicz TChr.

Samo już umieszczenia wiszącego człowieka w centralnym miejscu świątyni chrześcijańskiej w świecie pogan wzbudzało konsternację, bo krzyż to kara najbardziej hańbiąca dla najgorszych skazańców. Tych zgorszeń było potem co niemiara. Mocowali się z tą prawdą także apostołowie, m.in. św. Piotr i Paweł oraz każde kolejne pokolenie chrześcijan po nich. Właściwie tak, jak nauka Chrystusa od dwudziestu wieków jest ciągle aktualna, taką samą zadziwiającą żywotnością karmi się skandal wcielenia się Boga w ludzką postać. I czy stając na areopagach współczesnego świata, nie powiemy za św. Pawłem do Koryntian? „Nauka bowiem krzyża głupstwem jest dla tych, co idą na zatracenie, mocą Bożą zaś dla nas, którzy dostępujemy zbawienia (…) Gdzie jest mędrzec? Gdzie uczony? Gdzie badacz tego, co doczesne? (…) Tak więc, gdy Żydzi żądają znaków, a Grecy szukają mądrości, my głosimy Chrystusa ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan”.

Skandal chrześcijańskiego wydarzenia był tak wielki, że sam św. Piotr dojrzewał do niego stopniowo, a Bóg wykorzystał nawet okazję, gdy Piotr był głodny, by objawiać mu Nowe Przymierze. „Kiedy Piotr przybył do Jerozolimy, ci, którzy byli pochodzenia żydowskiego, robili mu wymówki, «Wszedłeś do ludzi nieobrzezanych – mówili – i jadłeś z nimi». Piotr więc zaczął wyjaśniać im po kolei: «Modliłem się – mówił – w mieście Jafie i w zachwyceniu ujrzałem jakiś spuszczający się przedmiot, podobny do wielkiego płótna czterema końcami opadającego z nieba. I dotarł aż do mnie. Przyglądając mu się uważnie, zobaczyłem czworonożne zwierzęta domowe i dzikie płazy i ptaki powietrzne. Usłyszałem też głos, który mówił do mnie: „Zabijaj, Piotrze, i jedz!”. Odpowiedziałem: „O nie, Panie, bo nigdy nie wziąłem do ust niczego skażonego lub nieczystego”. Ale głos z nieba odezwał się po raz drugi: „Nie nazywaj nieczystym tego, co Bóg oczyścił”. W ten sposób pierwszy papież uznał w końcu, że może jeść niekoszerne potrawy. Pewien błyskotliwy rekolekcjonista stwierdził kiedyś po tym czytaniu, że gdyby to usłyszał od Pana Jezusa na początku, gdy się spotkali, prawdopodobnie by Go zabił jako prawowierny Żyd gorliwie wypełniający Prawo. Piotr przez długi czas nie mógł się przełamać do chrzczenia pogan. Jak to? Oni mają dostawać tę niepojętą łaskę i bliskość Boga za darmo? To absolutny skandal. Dlatego Paweł chrzcił pogan, Piotr Żydów.

 

Mędrcy nieduoczeni

Dzisiejsi mędrcy, uczeni i badacze tego, co doczesne, ścigają się w rugowaniu ewangelicznego przesłania z areopagów świata zarówno tych wielkich, jak np. ONZ, promującej ideologię gender, jak i tych małych, kiedy np. Borys Budka zapowiadał, że trzeba zlikwidować wydziały teologiczne na uczelniach państwowych. I to też było przepowiedziane przez Chrystusa, „nadchodzi bowiem władca tego świata. Nie ma on jednak nic swego we Mnie” – mówi w poruszającej mowie pożegnalnej zapisanej przez św. Jana Ewangelistę. „Błąd współczesnej nauki polega na tym, że usiłuje ona wykazać sprzeczność między prawdą Bożą a tzw. prawdą naukową. Wielu uważa, że tylko to jest naukowe, co jest sprzeczne ze świadectwem Bożym, choćby o nim mówił sam zdrowy rozum. Szuka się tego, co dzieli, a nie tego, co łączy. Wykazanie sprzeczności jest największym triumfem. Ludzie nie tyle szukają prawdy, co polują na kłamstwo” – pisał bł. Stefan Kardynał Wyszyński w książce „Miłość i sprawiedliwość społeczna”.

Świat ze skandalem przyjścia Boga w ludzkiej postaci próbował sobie radzić na różne sposoby. Od początku najoczywistsze były prześladowania i krew męczenników. Neron, Domicjan i Dioklecjan gęsto zrosili chrześcijańską krwią areny Rzymu. Była dyskryminacja prawna, państwowa, rasistowskie zapisy jak np. w tzw. Pakcie Omara, który służył chyba potem twórcom apartheidu w RPA i nazistowskim ustawom norymberskim z 1935 roku. „W naszych miastach i na okolicznych obszarach nie wolno nam budować nowych klasztorów, kościołów, zakonów czy mnisich cel”, „Nie będziemy publicznie manifestować naszej religii, ani też nikogo nawracać”, „Będziemy okazywać szacunek muzułmanom i będziemy im ustępować miejsca, jeśli będą chcieli usiąść”, „Nie będziemy budować domów wyższych niż muzułmańskie” itp. Echa tych praw do dzisiaj godzą w chrześcijan na całym świecie.

Była w końcu hekatomba chrześcijan w czasie triumfu komunizmu w XX wieku, który dla niektórych teologów był po prostu „Królestwem Antychrysta na ziemi”. „Wydaje mi się czasem, że giną moje siły, nie mogę już patrzeć na to, co się dzieje, słuchać jęku mordowanych, na to królestwo szatana” – pisał w grypsie z katowni UB przy ul. Rakowieckiej ppłk Łukasz Ciepliński ps. „Pług”.

Skąd ta nadwrażliwość na wyznawców Chrystusa wśród wszelkiej maści tyranów, dyktatorów i utopistów? Z racji obrony przez chrześcijan wolności sumienia i prawdy obiektywnej. „Wprowadzając rozróżnienie między władzą duchową i doczesną, Pan Jezus niezawodnie odjął państwu wielką część jego starych uprawnień. Ale dzięki temu chrześcijaństwo uwolniło sumienia ludzkie spod jarzma władzy państwowej. Odtąd sumienie człowieka zależy tylko od Boga. Cezar musi się zrzec gwałtu sumień. Ilekroć władza państwowa chce dokonać zamachu na sumienia obywateli, musi zacząć od walki z Kościołem, który stoi na jego straży. Stąd każde prześladowanie Kościoła jest znakiem ostrzegawczym dla obywateli: o wasze dobro tu idzie!” – pisał dalej w książce „Miłość i sprawiedliwość społeczna” bł. Stefan Wyszyński.

Tyle tylko, że dyktator lub dominująca w państwie czy organizacji międzynarodowej, np. najbliższej nam UE, ideologia najbardziej pożąda właśnie sumień i serc swoich poddanych. To idee rządzą światem, za idee ludzie oddają życie. Walka o duszę jest ostatnim etapem zniewolenia człowieka i Chrystus nie pozostawia tutaj złudzeń, „Nikt nie może dwom panom służyć. Bo albo jednego będzie nienawidził, a drugiego będzie miłował; albo z jednym będzie trzymał, a drugim wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie” – mówi w Ewangelii św. Mateusza.

Z krzyżem, jako znakiem sprzeciwu, którego w żaden sposób nie da się zgładzić, próbowano sobie radzić na inne jeszcze sposoby. Owszem, można akceptować Kościół, ale warunkowo, jeśli spełni szereg wymagań nowoczesności i się dostosuje, wtedy gdzieś na marginesie modnych idei może sobie być. Stąd pojawiały się pomysły łagodzenia ewangelicznego radykalizmu, widać to szczególnie w czasach obecnych. W Europie próbowano i nadal próbuje się budować wersję wygodnego, pluszowego krzyża, jeszcze inni są gotowi przyjąć Jezusa, ale bez krzyża, za to mają często krzyż bez Jezusa. W liberalnym nurcie katolicyzmu, który doprowadzi prawdopodobnie do wielkiej schizmy w łonie Kościoła katolickiego, promuje się wizję chrześcijaństwa podobnego kształtem do świata z piosenki „Imagine” Johna Lennona.

 

Chrystus bez krzyża

W tej wersji chrześcijaństwa wszyscy się kochają, nie ma przemocy, nie ma religii, a Jezus „wychodzi do uczestników marszu równości i każdemu mówi – kocham Cię”, jak napisała jedna z zaangażowanych katoliczek w mediach społecznościowych. Taki brat łata, szanujący matkę ziemię, żyjący ekologicznie i tolerancyjnie. Kościół w tej optyce jest jedną z wielu organizacji charytatywnych. 


Żałosne jest patrzeć na Kościół tych, którzy modlą się na różańcu i popierają aborcję lub małżeństwa homoseksualne, jak obecny prezydent USA Joe Biden. Taki katolicyzm przypomina obraz „Kłamstwa Antychrysta” Luki Signorellego. Antychryst wygląda na nim jak apostoł mówiący kazanie, ale szepce mu je do ucha demon. Oboje są ściśle ze sobą złączeni, lecz demon zniewalająco obejmuje Antychrysta.

Pójście za Jezusem to pełnienie Jego woli, kto chce za Nim iść, musi się zgadzać na Jego warunki. Inaczej pojawia się pytanie „jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić? Na nic się już nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi” – mówi Chrystus w Ewangelii św. Mateusza. Kościół jest od wypowiadania prawd trudnych nawet za cenę prześladowań. Moment, kiedy Kościół przestałby być znakiem sprzeciwu, byłby momentem, w którym sól straciłaby swój smak.

Beztroski pluralizm dzisiejszego świata wartości nie wytrzymuje próby w zderzeniu z prawdą obiektywną, dlatego pojawia się sprzeciw. Bycie znakiem sprzeciwu to trudna, ale bardzo wyzwalająca misja, to ciągłe kroczenie po wodzie.
 



Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe