Z. Kuźmiuk: Czyżby Tusk uważał, że Polacy mają pamięć ameby?

Coraz częściej jednak jego wpisy są traktowane przez dużą cześć internautów jak wpisy internetowego trolla, ponieważ Tusk używa w nich populistycznych argumentów, a także traktuje Polaków, jakby mieli pamięć ameby. Przecież Tusk ma na swoim koncie aż siedem lat premierowania i pięć lat kierowania Radą Europejską i duża część opinii publicznej w Polsce pamięta zarówno „sukcesy” jego rządu, jak i „pomaganie” naszemu krajowi z Brukseli.
W poprzednim tygodniu ukazały się nieoficjalne informacje w mediach, że Orlen SA w związku z finalizacją procesu przejęcia Lotosu SA pozbędzie się części jego majątku na rzecz saudyjskiego koncernu Saudi Aramco i węgierskiego koncernu MOL. Mimo tego, że oficjalny komunikat w tej sprawie samego Orlenu ma się pojawić dopiero w tym tygodniu, Donald Tusk zdecydował się na komentarz na Twitterze następującej treści:
Jeżeli PiS naprawdę sprzedał stacje Lotosu węgierskiej firmie MOL, politycznie związanej z Moskwą, to znaczy, że Ład Kaczyńskiego jest bardziej rosyjski, niż sądzili najwięksi pesymiści.
Zareagowała na ten wpis rzecznik prasowa koncernu Orlen SA Jadwiga Zakrzewska, przypominając, że po pierwsze negocjacje w tej sprawie nie zostały jeszcze sfinalizowane, po drugie, że odstąpienie części aktywów Lotosu jest realizacją tzw. środków zaradczych nałożonych przez Komisję Europejską w ramach jej zgody na fuzję obydwu firm, wreszcie po trzecie, że powielanie spekulacji mediów w tej sprawie jest nadużyciem.
Ale szczególnym „smaczkiem” tego komentarza Tuska jest zestawienie go z jego wypowiedzią jako premiera rządu, który w marcu 2011 roku tak skomentował informacje o przygotowywanej prywatyzacji Lotosu: „nie ma powodów, by powstrzymać sprzedaż Lotosu Rosjanom”.
Rozmowy z Rosjanami
Przypomnijmy, że procedura poszukiwania inwestora dla Lotosu rozpoczęła się decyzją rządu Tuska, a podczas swojej wizyty w Warszawie, pod koniec 2010 roku, ówczesny prezydent Rosji Dimitrij Miedwiediew rozmawiał o tym zarówno z premierem, jak i prezydentem Komorowskim. Ofertę nabycia całości akcji będących w rękach Skarbu Państwa złożył rosyjski koncern Rosnieft, ale po upublicznieniu tej informacji wybuchł skandal i w związku z tym, że trwała już kampania wyborcza do jesiennych wyborów parlamentarnych w 2011 roku, rząd z tych działań się wycofał. Aby jednak zblokować ten pomysł rządu, stworzono inicjatywę obywatelską w sprawie projektu ustawy blokującej taką sprzedaż i w marcu 2012 roku trafiła ona do Sejmu, Platforma przegrała głosowanie, żeby ją odrzucić, trafiła do stosownych komisji sejmowych, ale po blisko rocznych pracach nad nią w styczniu 2013 roku została jednak zaledwie dwoma głosami odrzucona (za odrzuceniem opowiedziało się 224 posłów PO i PSL-u, 222 było przeciwnych, głównie z PIS i innych partii opozycyjnych, jeden wstrzymał się od głosu). Nagłośnienie tej sprawy i nieuchronna kompromitacja Platformy, gdyby ostatecznie zdecydowała się na sprzedaż Lotosu Rosjanom, spowodowało, że mimo odrzucenia ustawy rząd Tuska już do prywatyzacji tej firmy nie wrócił.
Sprawa Możejek
Podobnie było z próbą sprzedaży Możejek, tu ze względu na położenie na terytorium Litwy rafineria kupiona przez Orlen w 2006 roku, pracująca ze stratami, miała zostać sprzedana także Rosjanom. Rzeczywiście niedługo po nabyciu Możejek przez Orlen Rosjanie przerwali dostawy ropy rurociągiem i trzeba było ją sprowadzać koleją, w związku z czym, firma przynosiła straty. Rząd Tuska nie zrobił nic, żeby doprowadzić do odtworzenia dostaw rurociągiem, a coraz częściej zaczęto mówić o sprzedaży Możejek Rosjanom, po dojściu do władzy Zjednoczonej Prawicy sytuacja firmy uległa radykalnej poprawie, przy wsparciu litewskiego rządu dostawy odbywają się dalej koleją, ale już po znacznie niższych kosztach, firma odzyskała rentowność, a niedawno nowe władze Orlenu zadeklarowały kolejne wielomilionowe inwestycje w tę rafinerię.
Gdyby więc nie działania Prawa i Sprawiedliwości, wtedy jeszcze jako partii opozycyjnej, a także społeczeństwa obywatelskiego, to ówczesny Donald Tusk prywatyzując Lotos, Orlen Możejki czy tarnowskie Azoty, wprowadziłby wręcz „Ruski Ład” w polskiej gospodarce. Te wszystkie próby sprzedawania całych pakietów własnościowych strategicznych spółek Skarbu Państwa rosyjskim firmom czy oligarchom miały miejsce wprawdzie około 10 lat temu, ale chyba Donald Tusk nie sądzi, że Polacy mają pamięć ameby.
Co więcej, fuzja Orlenu i Lotosu, nawet po realizacji tzw. środków zaradczych narzuconych przez KE, pozwoli na stworzenie dużego koncernu energetycznego w Polsce, który będzie mógł konkurować z największymi europejskimi firmami tego sektora w Europie.