[Tylko u nas] Agnieszka Żurek: "Bo we mnie jest seks" - film miły, ale...

Film miły, ale pozostawiający niedosyt – taka refleksja towarzyszyła mi po obejrzeniu obrazu „Bo we mnie jest seks” opartego na biografii słynnej piosenkarki i aktorki Kaliny Jędrusik.
Edward Hartwig, NAC [Tylko u nas] Agnieszka Żurek:
Edward Hartwig, NAC / Wikimedia Commons

Akcja filmu Katarzyny Klimkiewicz toczy się na początku lat 60., ogniskując się wokół postaci Kaliny Jędrusik, jej osobowości, drogi kariery, konfliktu z władzami Telewizji Polskiej oraz relacji z mężem Stanisławem Dygatem i mieszkającym z małżeństwem kochankiem. Wątków jest wiele, żaden z nich nie został jednak pogłębiony – a szkoda, bo mogłoby to zapewnić filmowi dramatyczny „pazur”. 


Poświęcona polskiej divie produkcja przypomina bardziej teledysk, niż film. „Bo we mnie jest seks” wplata w fabularną treść wstawki musicalowe, całkiem zresztą udane. Na uwagę zasługują również zdjęcia i barwna scenografia, przenosząca widza w lata 60. – oczywiście na „salony”. Obraz PRL-u, jaki widzimy w filmie poświęconym Jędrusik, ma niewiele wspólnego z ówczesną szarą i ponurą rzeczywistością. „Bo we mnie jest seks” kipi od kolorów, muzyki, szampana i piany. Wątek komunistycznego zniewolenia kraju jest tutaj całkowicie pominięty, podobnie jak inne trudne kwestie związane z biografią Kaliny Jędrusik – nie ma tu wzmianki ani o porzuconej żonie Stanisława Dygata, o jego córce mającej żal do ojca ani o emocjonalnych napięciach związanych z życiem w trójkącie. Jedyne konflikty pojawiające się w filmie to te wynikające z zazdrości odrzuconych mężczyzn i zawistnych kobiet, niemogących znieść lekkości, z jaką Jędrusik idzie przez życie.


„Koneserzy kobiecych wdzięków pewnie mogliby jej wiele zarzucić, ale za to jaką miała fantazję, jakie poczucie humoru, jakie zmysłowe usta, zachrypnięty głos, biust. Była naszą Marilyn Monroe. Nie znam faceta, który potrafiłby obojętnie przejść obok niej” – mówił o Kalinie Jędrusik jeden z jej kochanków Tadeusz Pluciński w rozmowie z Violetty Ozminkowski opublikowanej na łamach Gazety Wyborczej.


„Kalina przez całe życie była wpatrzona w ojca libertyna, który żył w trójkącie z żoną i jej siostrą. Stanisław pod względem obyczajów bardzo go przypominał. Uznany, charyzmatyczny i sporo od niej starszy pisarz zauważył ją na ulicy, gdy był jeszcze mężem innej. Długo szedł tyłem, by nie stracić jej z oczu – bo w początkującej nieśmiałej aktorce o wielkich i smutnych oczach zobaczył materiał na wielką gwiazdę i pierwszą seksbombę polskiego kina” – czytamy w opisie książki „Z kim będzie ci tak źle, jak ze mną? Historia Kaliny Jędrusik i Stanisława Dygata” autorstwa Remigiusza Grzeli.


Jędrusik była nie tylko „polską Marylin Monroe”, barwnym symbolem seksu na tle ponurej i szarej rzeczywistości PRL-u, ale przede wszystkim świetną aktorką, znaną z wielu ról teatralnych i filmowych. Przyjaciele Jędrusik podkreślali jej ogromne serce dla zwierząt, zwłaszcza tych bezdomnych i bezpańskich. Niewiele osób wie o jej podwójnym dramacie macierzyńskim – aktorka poroniła, a kolejne urodzone przez nią dziecko zmarło wkrótce po urodzeniu. 


Wiele wskazuje na to, że artystka przeżyła przemianę duchową po śmierci swojego męża Stanisława Dygata. Zdecydowała się wówczas na chrzest w Kościele katolickim. Niedługo potem została matką chrzestną piosenkarki Magdy Umer.


Szkoda, że te frapujące wątki nie wybrzmiały w filmie. Sami twórcy obrazu „Bo we mnie jest seks” uprzedzają zresztą w czołówce: „Przedstawione tu wydarzenia mogły mieć miejsce, ale nie musiały”. Musicalowa wariacja na temat biografii Jędrusik mocno akcentuje treści feministyczne, zarówno poprzez dobór wątków, jak i sposób przedstawienia głównej bohaterki – jako kobiety niezłomnej w swoich zasadach (jakkolwiek liberalne by nie były), silnej, umiejącej dopiąć swego – ale bez uciekania się do niegodnych metod.

Atutem filmu jest gra Marii Dębskiej wcielającej się w rolę głównej bohaterki. Jej kreacja została zresztą nagrodzona Złotymi Lwami na 46. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Aktorka od początku była przekonana, że jest to rola stworzona dla niej. „Byłam pewna, że chcę zrobić wszystko, żeby to zagrać. Czasami wchodzę w jakiś projekt i nie jestem pewna, czy to rola dla mnie. A to było coś wyjątkowego, byłam o tym przekonana” – powiedziała w rozmowie z Joanną Jakubik reprezentującą Next Film, dystrybutora filmu „Bo we mnie jest seks”.


„Przygotowania do roli Kaliny Jędrusik były długie i złożone. Rozmawiałam z wieloma osobami, które ją znały osobiście, przeczytałam o niej wszystko, co zostało napisane i też obejrzałam wszystkie jej występy. Kiedy to zrobiłam, musiałam się zastanowić, jaka była, kiedy wstawała rano, jaka była prywatnie. Te rzeczy musiałam sobie zabierać z tych opowieści, książek, biografii. Robiłam rozeznanie, i co ciekawe miałam wrażenie, że każdy opowiada mi o innej osobie” – mówiła Maria Dębska w wywiadzie dla Legalnej Kultury.

„Aż dostałam mętliku w głowie i uznałam, że muszę się trochę odciąć. Nie mogę słuchać wszystkich, bo to czasem były absolutnie sprzeczne opowieści. Ktoś mi mówił: «ona zawsze tak robiła», a ktoś inny, kto też był z nią blisko, twierdził: «ona nigdy tego nie robiła». Albo: «ona nigdy tego nie powiedziała»” – dodała aktorka. Ostatecznie efekt uzyskany przez Dębską jest bardzo dobry, a dodatkowym atutem roli jest fakt zaśpiewania przez aktorkę wszystkich piosenek, jakie słyszymy na ekranie. 


Agnieszka Żurek


 

POLECANE
Odrażające zachowanie izraelskich kibiców. Jest komunikat IPN z ostatniej chwili
Odrażające zachowanie izraelskich kibiców. Jest komunikat IPN

Raków Częstochowa wygrał w węgierskim Debreczynie z Maccabi Hajfa 2:0 (1:0) w meczu rewanżowym 3. rundy eliminacji piłkarskiej Ligi Konferencji i awansował do kolejnej fazy rozgrywek. Jednak uwagę opinii publicznej w największym stopniu zwróciło odrażające zachowanie izraelskich kibiców.

Defilada Dziękujemy za Waszą służbę z ostatniej chwili
Defilada "Dziękujemy za Waszą służbę"

Rozpoczęła się defilada w Warszawie z okazji Dnia Wojska Polskiego. Bierze w niej udział ok. 1,7 tys. żołnierzy i 300 pojazdów, na niebie pojawi się 50 statków powietrznych. Pierwszy raz w historii obchodów odbędzie się parada morska na wybrzeżu.

Defilada Wojska Polskiego. Setki pojazdów, statki powietrzne i parada morska z ostatniej chwili
Defilada Wojska Polskiego. Setki pojazdów, statki powietrzne i parada morska

Dziś o godzinie 12:00 Wisłostradą przejdzie jedna z największych defilad wojskowych w historii III RP. Wydarzenie jest częścią obchodów Święta Wojska Polskiego, ustanowionego w rocznicę zwycięskiej Bitwy Warszawskiej z 1920 roku.

Niezwykłe znalezisko sprzed 6 tys. lat na Dolnym Śląsku. Archeologiczny skarb Wiadomości
Niezwykłe znalezisko sprzed 6 tys. lat na Dolnym Śląsku. Archeologiczny skarb

Podczas prac na trasie przyszłej ekspresówki S8 robotnicy natrafili na ślady osiedla sprzed 6 tysięcy lat i cmentarzyska mającego 4 tysiące lat. Odkrycia z epoki neolitu i wczesnego brązu nie wstrzymają jednak budowy drogi.

Kapelan Wojska Polskiego: Honor i moralność ważne jak siła bojowa z ostatniej chwili
Kapelan Wojska Polskiego: Honor i moralność ważne jak siła bojowa

Bez honoru służba wojskowa zawsze jest bez duszy i traci siły – powiedział biskup polowy WP Wiesław Lechowicz podczas mszy św. z okazji Święta Wojska Polskiego. Zaapelował, aby z awansami szło w parze doskonalenie cech moralnych, które są nie mniej ważne niż wyszkolenie.

Pijany bez butów wybrał się do Morskiego Oka. Przez pomyłkę dotarł na Słowację Wiadomości
Pijany bez butów wybrał się do Morskiego Oka. Przez pomyłkę dotarł na Słowację

To miał być zwykły spacer w górach, a skończyło się interwencją policji i międzynarodową akcją służb. Turysta z Ukrainy, chcąc dotrzeć nad Morskie Oko, boso i w letniej odzieży przemierzał Tatry, ale zamiast do jeziora, trafił na Słowację.

Już dzisiaj spotkanie Trump-Putin na Alasce pilne
Już dzisiaj spotkanie Trump-Putin na Alasce

To może być historyczny moment – Donald Trump i Władimir Putin zasiądą dziś do rozmów w bazie Elmendorf-Richardson na Alasce. Stawką jest wojna w Ukrainie, a w tle pojawiają się tematy zawieszenia broni i „wymiany terytoriów”.

Skandal na meczu w Debreczynie. Kancelaria Prezydenta domaga się stanowczych działań MSZ z ostatniej chwili
Skandal na meczu w Debreczynie. Kancelaria Prezydenta domaga się stanowczych działań MSZ

Kancelaria Prezydenta wzywa Ministerstwo Spraw Zagranicznych do zdecydowanej interwencji oraz podjęcia konkretnych kroków przez polską dyplomację w związku z incydentem na meczu Raków Częstochowa – Maccabi Hajfa. Podczas spotkania izraelscy kibice rozwinęli transparent z hasłem „Mordercy od 1939 roku”.

Bitwa Warszawska - najważniejsza bitwa Europy XX wieku Wiadomości
Bitwa Warszawska - najważniejsza bitwa Europy XX wieku

Dzisiaj obchodzimy 105. rocznicę Bitwy Warszawskiej. Stracie to, zwane również Cudem nad Wisłą, miało miejsce na przedpolach stolicy 13-15 sierpnia 1920 r. Była to decydująca batalia wojny polsko-bolszewickiej, która zadecydowała o niepodległości Polski i uratowała Europę przed bolszewizmem.

Skandaliczne zachowanie izraelskich kibiców podczas meczu Raków Częstochowa - Maccabi Hajfa. Burza w sieci gorące
Skandaliczne zachowanie izraelskich kibiców podczas meczu Raków Częstochowa - Maccabi Hajfa. Burza w sieci

Raków Częstochowa wygrał w węgierskim Debreczynie z Maccabi Hajfa 2:0 (1:0) w meczu rewanżowym 3. rundy eliminacji piłkarskiej Ligi Konferencji i awansował do kolejnej fazy rozgrywek. W pierwszym spotkaniu u siebie polski zespół przegrał 0:1. Uwagę polskich kibiców zwrócił skandaliczny transparent kibiców izraelskich.

REKLAMA

[Tylko u nas] Agnieszka Żurek: "Bo we mnie jest seks" - film miły, ale...

Film miły, ale pozostawiający niedosyt – taka refleksja towarzyszyła mi po obejrzeniu obrazu „Bo we mnie jest seks” opartego na biografii słynnej piosenkarki i aktorki Kaliny Jędrusik.
Edward Hartwig, NAC [Tylko u nas] Agnieszka Żurek:
Edward Hartwig, NAC / Wikimedia Commons

Akcja filmu Katarzyny Klimkiewicz toczy się na początku lat 60., ogniskując się wokół postaci Kaliny Jędrusik, jej osobowości, drogi kariery, konfliktu z władzami Telewizji Polskiej oraz relacji z mężem Stanisławem Dygatem i mieszkającym z małżeństwem kochankiem. Wątków jest wiele, żaden z nich nie został jednak pogłębiony – a szkoda, bo mogłoby to zapewnić filmowi dramatyczny „pazur”. 


Poświęcona polskiej divie produkcja przypomina bardziej teledysk, niż film. „Bo we mnie jest seks” wplata w fabularną treść wstawki musicalowe, całkiem zresztą udane. Na uwagę zasługują również zdjęcia i barwna scenografia, przenosząca widza w lata 60. – oczywiście na „salony”. Obraz PRL-u, jaki widzimy w filmie poświęconym Jędrusik, ma niewiele wspólnego z ówczesną szarą i ponurą rzeczywistością. „Bo we mnie jest seks” kipi od kolorów, muzyki, szampana i piany. Wątek komunistycznego zniewolenia kraju jest tutaj całkowicie pominięty, podobnie jak inne trudne kwestie związane z biografią Kaliny Jędrusik – nie ma tu wzmianki ani o porzuconej żonie Stanisława Dygata, o jego córce mającej żal do ojca ani o emocjonalnych napięciach związanych z życiem w trójkącie. Jedyne konflikty pojawiające się w filmie to te wynikające z zazdrości odrzuconych mężczyzn i zawistnych kobiet, niemogących znieść lekkości, z jaką Jędrusik idzie przez życie.


„Koneserzy kobiecych wdzięków pewnie mogliby jej wiele zarzucić, ale za to jaką miała fantazję, jakie poczucie humoru, jakie zmysłowe usta, zachrypnięty głos, biust. Była naszą Marilyn Monroe. Nie znam faceta, który potrafiłby obojętnie przejść obok niej” – mówił o Kalinie Jędrusik jeden z jej kochanków Tadeusz Pluciński w rozmowie z Violetty Ozminkowski opublikowanej na łamach Gazety Wyborczej.


„Kalina przez całe życie była wpatrzona w ojca libertyna, który żył w trójkącie z żoną i jej siostrą. Stanisław pod względem obyczajów bardzo go przypominał. Uznany, charyzmatyczny i sporo od niej starszy pisarz zauważył ją na ulicy, gdy był jeszcze mężem innej. Długo szedł tyłem, by nie stracić jej z oczu – bo w początkującej nieśmiałej aktorce o wielkich i smutnych oczach zobaczył materiał na wielką gwiazdę i pierwszą seksbombę polskiego kina” – czytamy w opisie książki „Z kim będzie ci tak źle, jak ze mną? Historia Kaliny Jędrusik i Stanisława Dygata” autorstwa Remigiusza Grzeli.


Jędrusik była nie tylko „polską Marylin Monroe”, barwnym symbolem seksu na tle ponurej i szarej rzeczywistości PRL-u, ale przede wszystkim świetną aktorką, znaną z wielu ról teatralnych i filmowych. Przyjaciele Jędrusik podkreślali jej ogromne serce dla zwierząt, zwłaszcza tych bezdomnych i bezpańskich. Niewiele osób wie o jej podwójnym dramacie macierzyńskim – aktorka poroniła, a kolejne urodzone przez nią dziecko zmarło wkrótce po urodzeniu. 


Wiele wskazuje na to, że artystka przeżyła przemianę duchową po śmierci swojego męża Stanisława Dygata. Zdecydowała się wówczas na chrzest w Kościele katolickim. Niedługo potem została matką chrzestną piosenkarki Magdy Umer.


Szkoda, że te frapujące wątki nie wybrzmiały w filmie. Sami twórcy obrazu „Bo we mnie jest seks” uprzedzają zresztą w czołówce: „Przedstawione tu wydarzenia mogły mieć miejsce, ale nie musiały”. Musicalowa wariacja na temat biografii Jędrusik mocno akcentuje treści feministyczne, zarówno poprzez dobór wątków, jak i sposób przedstawienia głównej bohaterki – jako kobiety niezłomnej w swoich zasadach (jakkolwiek liberalne by nie były), silnej, umiejącej dopiąć swego – ale bez uciekania się do niegodnych metod.

Atutem filmu jest gra Marii Dębskiej wcielającej się w rolę głównej bohaterki. Jej kreacja została zresztą nagrodzona Złotymi Lwami na 46. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Aktorka od początku była przekonana, że jest to rola stworzona dla niej. „Byłam pewna, że chcę zrobić wszystko, żeby to zagrać. Czasami wchodzę w jakiś projekt i nie jestem pewna, czy to rola dla mnie. A to było coś wyjątkowego, byłam o tym przekonana” – powiedziała w rozmowie z Joanną Jakubik reprezentującą Next Film, dystrybutora filmu „Bo we mnie jest seks”.


„Przygotowania do roli Kaliny Jędrusik były długie i złożone. Rozmawiałam z wieloma osobami, które ją znały osobiście, przeczytałam o niej wszystko, co zostało napisane i też obejrzałam wszystkie jej występy. Kiedy to zrobiłam, musiałam się zastanowić, jaka była, kiedy wstawała rano, jaka była prywatnie. Te rzeczy musiałam sobie zabierać z tych opowieści, książek, biografii. Robiłam rozeznanie, i co ciekawe miałam wrażenie, że każdy opowiada mi o innej osobie” – mówiła Maria Dębska w wywiadzie dla Legalnej Kultury.

„Aż dostałam mętliku w głowie i uznałam, że muszę się trochę odciąć. Nie mogę słuchać wszystkich, bo to czasem były absolutnie sprzeczne opowieści. Ktoś mi mówił: «ona zawsze tak robiła», a ktoś inny, kto też był z nią blisko, twierdził: «ona nigdy tego nie robiła». Albo: «ona nigdy tego nie powiedziała»” – dodała aktorka. Ostatecznie efekt uzyskany przez Dębską jest bardzo dobry, a dodatkowym atutem roli jest fakt zaśpiewania przez aktorkę wszystkich piosenek, jakie słyszymy na ekranie. 


Agnieszka Żurek



 

Polecane
Emerytury
Stażowe