[Tylko u nas] Marcin Bąk: Wojna religijna
![Patriarcha Cyryl I [Tylko u nas] Marcin Bąk: Wojna religijna](https://www.tysol.pl/imgcache/750x530/c/uploads/news/81263/16483204185088ca4ad0ae288c80a185.jpg)
Nawet państwa, które oficjalnie uznają ateizm za element doktryny państwowej, doceniają wagę religii i organizacji religijnych w życiu społecznym. Tak jest między innymi w Chinach, które choć oficjalnie rządzone przez partię komunistyczną, posiadają specjalny resort i specjalnego urzędnika do spraw religii na terenie Państwa Środka. Jestem więcej niż pewien, że służby chińskie monitorują też bardzo uważnie życie religijne w innych częściach świata. Jest to po prostu tak ważna część relacji społecznych i polityki, że głupotą było by jej ignorowanie.
Wojna na Ukrainie ujawniła ciekawą problematykę związaną z prowadzeniem walki w świecie chrześcijańskim. Był z tym zawsze problem, bo brak jest w Piśmie Świętym jednoznacznego stanowiska w sprawie wojny. Islam takiego problemu nie miał, od razu występując jako religia podboju, religia niosąca świętą wojnę. W chrześcijaństwie koncepcja wojny sprawiedliwej rodziła się bardzo powoli i nigdy nie zyskała jednoznacznego uznania. Znamienna jest tu różnica w podejściu do wojowania między łacińskim Zachodem a greckim Bizancjum. W świecie wschodniego chrześcijaństwa wojnę uważano za zło, być może czasem mniejsze ale zawsze zło. Bywało, że chrześcijańscy żołnierze bizantyjskiego cesarza, którzy wracali z wojny toczonej w obronie chrześcijańskich poddanych, byli jednak traktowani jak pokutnicy i przez okres pokuty nie przystępowali do Eucharystii. Przelewali bowiem krew, cóż z tego, że w obronie niewinnych, jednak zadawanie śmierci jest zawsze złem. Być może z takiego podejścia do wojny wynikał też niechętny stosunek Bizancjum do prowadzenie wojen zaborczych. Konstantynopol nigdy nie próbował podbijać nowych terytoriów. Nigdy też nie zrodziła się w świecie prawosławnym koncepcja zakonów rycerskich.
Na łacińskim Zachodzie w średniowieczu księża i biskupi do czasu Soboru Laterańskiego III przewodzili zbrojnym hufcom i sami brali udział w walce. Widok kapłanów wywijających włóczniami podczas Pierwszej Krucjaty wzbudzał zgrozę i niesmak u statecznych mieszkańców Konstantynopola.
Prawosławie rosyjskie jest czymś szczególnym na tle reszty kościołów prawosławnych. Zawsze silnie związane z tronem carskim, od czasów Piotra I stało się właściwie jednym z ministerstw Rosji, odpowiedzialnych za zarządzanie społeczeństwem w obszarze duchowym. W czasach sowieckich marksizm miał być jedyną pożywką dla duszy, Cerkiew została poddana prześladowaniom a jej niewielkie pozostałości znalazły się pod kontrolą KGB. Panuje dość powszechne przekonanie, że większość protojerei i archijerei oraz znaczna część księży oficjalnej Cerkwi była po prostu oficerami policji politycznej, oddelegowanymi do pracy na tym odcinku. Taką Cerkiew przejął pułkownik KGB, Władimir Putin, gdy stanął na czele Rosji. Cerkiew została dofinansowana i wzmocniono jej prestiż, w zamian za to pełni ona ważną funkcje propagandową na wewnętrzny użytek Kremla.
Atak na Ukrainę doprowadził do sytuacji gorszącej w łonie Prawosławia. Oto patriarcha moskiewski Cyryl błogosławi wojnę zaborczą, w której armia rosyjska zabija innych prawosławnych, także tych, którzy podlegają formalnie pod jurysdykcje patriarchatu moskiewskiego. Od początku wojny trwa na Ukrainie zrywanie więzi z Moskwą przez biskupów i kapłanów parafialnych, znaczna ich liczba wraz z wiernymi przechodzi pod jurysdykcję Autokefalicznego Ortodoksyjnego Kościoła Ukrainy. Usankcjonowanie istnienia tej autokefalii na Ukrainie przez patriarchę Konstantynopola specjalnym tomosem stało się kolejnym punktem zapalnym pomiędzy Rosją a Ukrainą w okresie poprzedzającym inwazję w 2022 roku. W chwili obecnej stan kanoniczny Cerkwi moskiewskiej jest dziwny. Pozostałe kościoły prawosławne wymieniają podczas Liturgii imię Cyryla zaznaczając z nim kościelną jedność ale w cerkwiach moskiewskich nie wymienia się imienia pozostałych patriarchów. Kościół moskiewski „obraził się” na resztę Prawosławia. Stan ten jest gorszący dla wiernych. Patriarcha Konstantynopola, który przybył w piątek do Polski na zaproszenie Prezydenta i metropolity Warszawy i całej Polski Sawy, ma rozmawiać z prawosławnymi między innymi o tych właśnie sprawach.
A co z Kościołem Katolickim w obliczu wojny na Ukrainie? Kapłani i biskupi obrządku łacińskiego i greckiego działają pięknie, służąc swoim wiernym nierzadko z narażeniem życia, jak w oblężonym Charkowie. Działa też sieć pomocy humanitarnej przy Kościele. Również polski Kościół bardzo szybko i skutecznie włączył się do działania.
Papież Franciszek poświęcił w piątek Rosję i Ukrainę Niepokalanemu Sercu Maryi. Był to bez wątpienia bardzo piękny akt, chociaż słuchając papieskiej mowy, nie można się było dowiedzieć jednej zasadniczej rzeczy – kto na kogo napadł i kto jest ofiarą a kto agresorem? Takiej informacji na próżno zresztą szukać w wypowiedziach Ojca Świętego z ostatnich czterech tygodni…