[Z Niemiec dla Tysol.pl] Osiński: "Obserwując bierną postawę Niemców wobec rosyjskiego agresora...". O Niemczech wg. Kästnera i nieodpartej sile analogii

Gdy usłyszałem, że w tym tygodniu wchodzi do polskich kin niemiecki film „Fabian albo świat schodzi na psy”, z którym mogłem się już zapoznać podczas festiwalu Berlinale 2021, nie mogłem się do tego nie odnieść. Tym bardziej, że polskie recenzje potwierdziły trafność moich spostrzeżeń.
/ screen YT - Kino pod Baranami/ FABIAN ALBO ŚWIAT SCHODZI NA PSY - zwiastun PL

Nad Sprewą obraz Dominika Grafa okazał się wydarzeniem, a większość niemieckich gazet poświęciła mu wówczas obszerne artykuły, w którym podkreślano ponadczasowość, jaką wydobył reżyser ze słynnej powieści Ericha Kästnera. Technicznie udany film doskonale uchwycił atmosferę międzywojennego Berlina. Kästner był uważnym obserwatorem życia stolicy Republiki Weimarskiej, która go zarazem zachwycała i odpychała. W latach 30. na kolorowej mapie dekadenckiego Berlina pojawiały się już pierwsze „brunatne” plamy nazistowskiej swołoczy, wdzierającej się do kawiarni literackich i zamykającej ostatnie „lufciki” wolności. Posługując się czytelnymi dla współczesnych widzów aluzjami, Graf wiernie oddał rzeczywistość chylącego sie ku upadkowi cywilizowanego świata.

Jednakże o świecie polityki w dogorywającej Republice Weimarskiej dowiadujemy się z filmu niestety tyle, co z artykułów autorów „Krytyki Politycznej”, do dziś wierzących w sens rusofilii niemieckich socjaldemokratów. Genetyczne uwarunkowania młodych spadkobierców Marksa i Engelsa sprzyjają przewadze podatności na „mody” nad refleksją i skłonnością do weryfikowania zasłyszanych haseł. Ambicją twórcy filmu „Fabian albo świat schodzi na psy” było ukazanie mechanizmów polityki, które rzekomo znowu stały się aktualne. Cel ten został wprawdzie osiągnięty, ale wbrew intencjom, jakie przyświecały lewicowym kibicom Ericha Kästnera. Mimo starań odtwórcy głównej roli, znakomitego Toma Schillinga, film obsunął się w niezamierzoną groteskę, zwłaszcza teraz – w obliczu brutalnego ataku Rosji na Ukrainę i prokremlowskich manifestacji pod berlińskimi pomnikami krasnoarmiejców.

Otóż z filmu dowiadujemy się wprawdzie, że już w 1931 r. hitlerowcy zaczęli skrytobójczo mordować Żydów i politycznych oponentów, ale jednocześnie można odnieść wrażenie, że wyrastające wtedy w Berlinie niczym grzyby po deszczu prosowieckie organizacje były „bukiecikami fiołków”, a ich członków nie obciążały żadne grzechy ani zbrodnie.

Władimir Putin zdaje sobie sprawę, że wiwatujący w Berlinie Rosjanie są dobrą pożywką dla szerzonej przezeń propagandy. Lenin też doskonale wiedział, że niektóre środowiska nad Sprewą mogły odegrać kluczową rolę w niesieniu „dobrej nadziei” i realizacji „wielkorosyjskich” ambicji. Tyle tylko, że już po klęsce berlińskich spartakowców w 1919 r. trudno było o bardziej jaskrawe dowody, że niemiecki wariant bolszewizmu nie może przynieść żadnego skutku poza ofiarami. Niemniej zachodnia historiografia służy licznymi i szczególnie dziś chętnie przytaczanymi przez Rosjan mitami, jakoby zwycięzcy „Wielkiej Wojny Ojczyźnianej” wyzwolili zachodnią cywilizację.

Sam Erich Kästner należał przed 1939 r. do gorących zwolenników utrzymania życzliwych stosunków między Berlinem a Moskwą, a także zamknięcia programowych frontów między SPD a KPD, skrzętnie pomijając złowieszcze informacje o głodzie wywołanym przymusową kolektywizacją na Ukrainie. Każdego zaś, kto próbował wtedy polemizować z niemieckimi komunistami, okraszano wzgardliwą etykietką „faszysty”, nawet jeśli był nim tak wybitny i zasłużony pisarz jak Sebastian Haffner.

To są w najbardziej zgrubnym zarysie problemy, z jakimi zmierzyć by się musiał niemiecki reżyser, próbujący dziś zrobić film o polityce w Republice Weimarskiej, która rzuca również światło na współczesność. Obserwując bierną postawę Niemców wobec rosyjskiego agresora trudno jednak przypuszczać, że się takiego obrazu kiedyś doczekamy.

Erich Kästner był wytrawnym reporterem i wiedział, że weryfikacja poczynionych ustaleń jest elementarnym wymogiem w tym zawodzie. W sprawie sowieckiej Rosji autor „Emila i detektywów” nie potrafił się jednak zdobyć na dziennikarską uczciwość wobec czytelnika. Ekranizacja „Fabiana” jest równie nieuczciwa, choć w swój sposób wstrzeliła się w „aktualne” trendy.

Wojciech Osiński


 

POLECANE
Paraliż na S7. Stoją w korku już ponad 14 godzin z ostatniej chwili
Paraliż na S7. "Stoją w korku już ponad 14 godzin"

Nie ustępują utrudnienia na trasie S7, a kierowcy informują o wielogodzinnych korkach w rejonie Mławy. "Niektórzy kierowcy stoją w korku już ponad 14 godzin!" – informuje serwis miejskireporter.pl.

Pilny apel szefa MSWiA: Polacy powinni unikać podróży w najbliższych godzinach z ostatniej chwili
Pilny apel szefa MSWiA: Polacy powinni unikać podróży w najbliższych godzinach

Intensywne opady śniegu i silny wiatr mogą w nocy sparaliżować drogi w wielu regionach kraju. Szef MSWiA Marcin Kierwiński apeluje o rozwagę i ograniczenie podróży do absolutnego minimum.

Policja zatrzymała Nigeryjczyka podejrzanego o milionowe oszustwa i pranie pieniędzy gorące
Policja zatrzymała Nigeryjczyka podejrzanego o milionowe oszustwa i pranie pieniędzy

Śledczy mówią o wieloletnim procederze, dziesiątkach fałszywych tożsamości i niemal milionie złotych strat. Zatrzymany Nigeryjczyk usłyszał 12 zarzutów i trafił do tymczasowego aresztu.

PKP Intercity wydał pilny komunikat z ostatniej chwili
PKP Intercity wydał pilny komunikat

W wyniku obfitych opadów śniegu przed południem w środę opóźnienie powyżej 60 minut miało 16 pociągów PKP Intercity - wynika z informacji przekazanych PAP przez przewoźnika. Obecnie ruch odbywa się bez zakłóceń.

Ropa najtańsza od lat. Najgorszy rok od pandemii i widmo nadpodaży pilne
Ropa najtańsza od lat. Najgorszy rok od pandemii i widmo nadpodaży

Rok 2025 zapisuje się jako wyjątkowo słaby dla rynku ropy naftowej. Spadki cen sięgają niemal 20 procent, a inwestorzy coraz częściej mówią o nadpodaży i braku impulsów do odbicia.

Zimowy paraliż na S7. Wiceminister infrastruktury zabrał głos z ostatniej chwili
Zimowy paraliż na S7. Wiceminister infrastruktury zabrał głos

Ruch na drodze ekspresowej S7 w woj. warmińsko-mazurskim i mazowieckim w kierunku Gdańska i Warszawy został udrożniony i odbywa się jednym pasem – poinformował w środę rano wiceminister infrastruktury Stanisław Bukowiec. Według niego służby robią wszystko, aby jeszcze dziś trasa była całkowicie udrożniona.

Nowe doniesienia. Zwrot w sprawie właściciela TVN z ostatniej chwili
Nowe doniesienia. Zwrot w sprawie właściciela TVN

Warner Bros. Discovery w przyszłym tygodniu ponownie rozważy poprawioną ofertę przejęcia od Paramount Skydance. Według źródeł Bloomberga spółka odrzuci ofertę.

Komunikat dla mieszkańców woj. podkarpackiego z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców woj. podkarpackiego

14 grudnia 2025 r. zaczął obowiązywać nowy roczny rozkład jazdy pociągów. Rozkład jest podzielony na 5 cykli i potrwa do połowy grudnia 2026 r. – poinformowało w komunikacie województwo podkarpackie.

Cofka na rzece Elbląg. Odwołano alarm przeciwpowodziowy z ostatniej chwili
Cofka na rzece Elbląg. Odwołano alarm przeciwpowodziowy

Władze Elbląga informują o poprawie sytuacji na rzece Elbląg i odwołaniu alarmu przeciwpowodziowego. Miasto nadal utrzymuje podwyższoną gotowość służb.

Dramat pod Poznaniem. Nie żyje 7-letni chłopiec z ostatniej chwili
Dramat pod Poznaniem. Nie żyje 7-letni chłopiec

W szpitalu zmarł chłopiec, który we wtorek wraz z matką wpadł do zamarzniętego stawu w podpoznańskim Radzewie – poinformowała w środę policja. Do wypadku doszło na prywatnej posesji.

REKLAMA

[Z Niemiec dla Tysol.pl] Osiński: "Obserwując bierną postawę Niemców wobec rosyjskiego agresora...". O Niemczech wg. Kästnera i nieodpartej sile analogii

Gdy usłyszałem, że w tym tygodniu wchodzi do polskich kin niemiecki film „Fabian albo świat schodzi na psy”, z którym mogłem się już zapoznać podczas festiwalu Berlinale 2021, nie mogłem się do tego nie odnieść. Tym bardziej, że polskie recenzje potwierdziły trafność moich spostrzeżeń.
/ screen YT - Kino pod Baranami/ FABIAN ALBO ŚWIAT SCHODZI NA PSY - zwiastun PL

Nad Sprewą obraz Dominika Grafa okazał się wydarzeniem, a większość niemieckich gazet poświęciła mu wówczas obszerne artykuły, w którym podkreślano ponadczasowość, jaką wydobył reżyser ze słynnej powieści Ericha Kästnera. Technicznie udany film doskonale uchwycił atmosferę międzywojennego Berlina. Kästner był uważnym obserwatorem życia stolicy Republiki Weimarskiej, która go zarazem zachwycała i odpychała. W latach 30. na kolorowej mapie dekadenckiego Berlina pojawiały się już pierwsze „brunatne” plamy nazistowskiej swołoczy, wdzierającej się do kawiarni literackich i zamykającej ostatnie „lufciki” wolności. Posługując się czytelnymi dla współczesnych widzów aluzjami, Graf wiernie oddał rzeczywistość chylącego sie ku upadkowi cywilizowanego świata.

Jednakże o świecie polityki w dogorywającej Republice Weimarskiej dowiadujemy się z filmu niestety tyle, co z artykułów autorów „Krytyki Politycznej”, do dziś wierzących w sens rusofilii niemieckich socjaldemokratów. Genetyczne uwarunkowania młodych spadkobierców Marksa i Engelsa sprzyjają przewadze podatności na „mody” nad refleksją i skłonnością do weryfikowania zasłyszanych haseł. Ambicją twórcy filmu „Fabian albo świat schodzi na psy” było ukazanie mechanizmów polityki, które rzekomo znowu stały się aktualne. Cel ten został wprawdzie osiągnięty, ale wbrew intencjom, jakie przyświecały lewicowym kibicom Ericha Kästnera. Mimo starań odtwórcy głównej roli, znakomitego Toma Schillinga, film obsunął się w niezamierzoną groteskę, zwłaszcza teraz – w obliczu brutalnego ataku Rosji na Ukrainę i prokremlowskich manifestacji pod berlińskimi pomnikami krasnoarmiejców.

Otóż z filmu dowiadujemy się wprawdzie, że już w 1931 r. hitlerowcy zaczęli skrytobójczo mordować Żydów i politycznych oponentów, ale jednocześnie można odnieść wrażenie, że wyrastające wtedy w Berlinie niczym grzyby po deszczu prosowieckie organizacje były „bukiecikami fiołków”, a ich członków nie obciążały żadne grzechy ani zbrodnie.

Władimir Putin zdaje sobie sprawę, że wiwatujący w Berlinie Rosjanie są dobrą pożywką dla szerzonej przezeń propagandy. Lenin też doskonale wiedział, że niektóre środowiska nad Sprewą mogły odegrać kluczową rolę w niesieniu „dobrej nadziei” i realizacji „wielkorosyjskich” ambicji. Tyle tylko, że już po klęsce berlińskich spartakowców w 1919 r. trudno było o bardziej jaskrawe dowody, że niemiecki wariant bolszewizmu nie może przynieść żadnego skutku poza ofiarami. Niemniej zachodnia historiografia służy licznymi i szczególnie dziś chętnie przytaczanymi przez Rosjan mitami, jakoby zwycięzcy „Wielkiej Wojny Ojczyźnianej” wyzwolili zachodnią cywilizację.

Sam Erich Kästner należał przed 1939 r. do gorących zwolenników utrzymania życzliwych stosunków między Berlinem a Moskwą, a także zamknięcia programowych frontów między SPD a KPD, skrzętnie pomijając złowieszcze informacje o głodzie wywołanym przymusową kolektywizacją na Ukrainie. Każdego zaś, kto próbował wtedy polemizować z niemieckimi komunistami, okraszano wzgardliwą etykietką „faszysty”, nawet jeśli był nim tak wybitny i zasłużony pisarz jak Sebastian Haffner.

To są w najbardziej zgrubnym zarysie problemy, z jakimi zmierzyć by się musiał niemiecki reżyser, próbujący dziś zrobić film o polityce w Republice Weimarskiej, która rzuca również światło na współczesność. Obserwując bierną postawę Niemców wobec rosyjskiego agresora trudno jednak przypuszczać, że się takiego obrazu kiedyś doczekamy.

Erich Kästner był wytrawnym reporterem i wiedział, że weryfikacja poczynionych ustaleń jest elementarnym wymogiem w tym zawodzie. W sprawie sowieckiej Rosji autor „Emila i detektywów” nie potrafił się jednak zdobyć na dziennikarską uczciwość wobec czytelnika. Ekranizacja „Fabiana” jest równie nieuczciwa, choć w swój sposób wstrzeliła się w „aktualne” trendy.

Wojciech Osiński



 

Polecane