Ryszard Czarnecki: Kijów, Bucza – sport w cieniu wojny

Kijów, Bucza – sport w cieniu wojny

Właśnie wróciłem z Kijowa i Buczy. Z tego Kijowa, w którym z historycznego Majdanu, tego Pierwszego i Drugiego -czyli Euromajdanu -jest zaledwie kilka kroków (no, może trochę więcej) do monumentalnego Stadionu Olimpijskiego -niegdyś jednego z największych na świecie (pojemność w czasach świetności-102 tysiące widzów). Używany przez Dynamo Kijów, gościł nie tylko finał Euro 2012, organizowanych wspólnie z Polską, ale również półfinał ostatniego Pucharu UEFA w 2009 roku. Była to sprawa wewnątrz ukraińska: grał Szachtiar Donieck z miejscowym Dynamo. Klub ze wschodniej Ukrainy wygrał, aby w finale w Turcji (Konstantynopol) zwyciężyć po dogrywce Werder Brema 2-1.

Ale teraz nie myślałem o sporcie. Po ukraińskiej stolicy jeździ się niczym w slalomie gigancie. Tyle ,że na stoku mija się tyczki, a na ulicach miasta niezdobytego w tym roku przez armię rosyjską, ale zdobytego przed dziesięcioma wiekami przez pierwszego polskiego króla Bolesława Chrobrego – mija się wężykiem znajdujące się tam w niewielkich odstępach barykady. Na barykadach piętrzą się worki z piaskiem, podobnie jak przy domach, w których są schrony oraz przy siedzibie jednoizbowego parlamentu – Wierchownej Rady. W futbolu często używamy  określenia, że drużyna broniąca się ustawiła „zasieki” w polu karnym. Tutaj też są zasieki, ale w zupełnie innym rozumieniu tego słowa – te prawdziwe. Wejście do znanego mi od wielu lat budynku ukraińskiego parlamentu, który wielokrotnie odwiedzałem w czasach Euromajdanu i później, spowite jest specjalną siatką, która ma amortyzować artyleryjskie pociski wroga. W takich chwilach człowiek nie pamięta o „siatce”, jednej z najpopularniejszych dyscyplin sportowych w Polsce, w którą przecież świetnie gra szereg Ukraińców ,na czele z kapitanem mistrza Polski i półfinalisty tegorocznej Ligi Mistrzów -Jastrzębskiego Węgla -Jurijem Gładyrem oraz Dmytro Teriomenko- niegdyś zawodnikiem Cerradu Czarnych Radom i Indykpolu AZS Olsztyn, a teraz niespodziewanego finalisty Pucharu CEV -francuskiego zespołu Tours VB (ograł w półfinale „moją” Skrę Bełchatów, co jako przewodniczący Rady Nadzorczej tego klubu przyjąłem bardzo emocjonalnie…).

Z Kijowa pojechałem do miejscowości, które są teraz na ustach całego świata i pewnie, niestety, zapiszą się w dziejach zbrodni wojennych: Bucza i Irpin. W takich chwilach, gdy patrzy się na wypalone budynki, zniszczone domy, walające się po podwórkach dziecięce zabawki, wysadzony most, spalone czołgi i samochody - naprawdę nie myśli się o sporcie.

Mówi się czasem, z pewną pogardą, że jakiś klub „zszedł na psy”. To zresztą słowa obraźliwe dla czworonogów. W Irpinie na opustoszałych ulicach, po których przemieszczają się prawie wyłącznie żołnierze i policjanci widziałem prawdziwe-a nie przysłowiowe - psy, które obwąchiwały każdego człowieka, każde auto i każdy kawałek trotuaru rozpaczliwie szukając swoich właścicieli. A tych nie ma. Albo zginęli albo udało im się ewakuować.

Wróciłem do Polski jakby do innego świata. Przemyśl wita tłumem uchodźców oraz grupą ofiarnych polskich wolontariuszy ze strażakami z Ochotniczej Straży Pożarnej na czele. Nie ma nawet czasu, by pomyśleć, co tam się dzieje z przemyską „Polonią”, klubie istniejącym 113 lat (!), czy klubem „Czuwaj" Przemyśl, który ma z kolei 104 lata.

Czekając na autobus do Rzeszowa myślę o międzynarodowym meczu, w którym grałem tutaj, mój Boże, przed ponad dwiema dekadami. Wystąpiłem z orzełkiem na piersiach w reprezentacji polskiego parlamentu w spotkaniu z jednoizbowym (jak ukraiński) parlamentem węgierskim. Grałem na prawym skrzydle – po drugiej stronie, na lewej obronie grał gość starszy ode mnie o kilkanaście, jeśli nie więcej lat, do tego z pokaźnym „mięśniem piwnym”. Tymczasem nie tylko żwawo biegał, ale tak umiejętnie robił wślizgi, że fruwałem w powietrzu, a gwizdek sędziego milczał, jak zaklęty. Dopiero po meczu dowiedziałem się, że facet ponad pięćdziesiąt razy grał w prawdziwej reprezentacji Węgier...

W Polsce życie sportowe toczy się normalnym trybem. Doceńmy to. Nasz wschodni sąsiad nie ma tego szczęścia…

PS: To dla mnie dobra sposobność, aby już teraz życzyć Państwu spokojnych – a to ważne w niespokojnych czasach – i radosnych – a to istotne, gdy wokół tyle smutku – Świąt Zmartwychwstania Pańskiego...

*tekst ukazał się w „Polska Times” (11.04.2022)


 

POLECANE
Policja zakończyła obławę. Tadeusz Duda nie żyje z ostatniej chwili
Policja zakończyła obławę. Tadeusz Duda nie żyje

Policja potwierdziła odnalezienie ciała 57-letniego Tadeusza Dudy, który od piątku był poszukiwany w związku ze strzelaniną w Starej Wsi koło Limanowej. Mężczyzna zastrzelił swoją córkę i zięcia, po czym uciekł.

Tak UE z Niemcami na czele finansuje armię Putina tylko u nas
Tak UE z Niemcami na czele finansuje armię Putina

UE przedłużyła o kolejne sześć miesięcy obowiązywanie 17 pakietów sankcyjnych nałożonych do tej pory na Rosję w związku z jej agresją przeciwko Ukrainie. Za głosowały nawet Węgry i Słowacja, które blokują przyjęcie 18. pakietu. Ale to nie tylko Fico i Orban starają się, by Rosja zbyt boleśnie nie odczuła sankcji europejskich.

Szokujące informacje nt. trybu odbierania przez polskich funkcjonariuszy imigrantów z Niemiec Wiadomości
Szokujące informacje nt. trybu odbierania przez polskich funkcjonariuszy imigrantów z Niemiec

Polscy żandarmi wojskowi pomagają Straży Granicznej odbierać od niemieckich służb nielegalnych migrantów. Przekazane dane tożsamości mają często opierać się wyłącznie na słowach zatrzymanych – alarmuje informator cytowany przez Dariusza Mateckiego.

Pierwsza rozmowa Macrona i Putina od 2022 roku. Nie zabrakło oskarżeń polityka
Pierwsza rozmowa Macrona i Putina od 2022 roku. Nie zabrakło oskarżeń

Prezydent Francji Emmanuel Macron rozmawiał telefonicznie z przywódcą Rosji Władimirem Putinem o irańskim programie nuklearnym i Ukrainie - poinformował we wtorek Pałac Elizejski. Kreml podał, że była to pierwsza rozmowa polityków od 2022 roku. W lutym 2022 roku Rosja rozpoczęła agresję na Ukrainę.

Roman Giertych wściekły po orzeczeniu Sądu Najwyższego ws. wyborów prezydenckich z ostatniej chwili
Roman Giertych wściekły po orzeczeniu Sądu Najwyższego ws. wyborów prezydenckich

Roman Giertych nie uznaje wyroku Sądu Najwyższego. Co więcej poseł KO w swoim wpisie w mediach społecznościowych obraził sędziów SN.

To pierwszy taki przypadek w historii teleskopu Webba. NASA wydała komunikat Wiadomości
To pierwszy taki przypadek w historii teleskopu Webba. NASA wydała komunikat

NASA ogłosiła wyjątkową informację. Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba (JWST) wykonał pierwsze w historii bezpośrednie zdjęcie egzoplanety. Chodzi o planetę znajdującą się poza naszym Układem Słonecznym. To ogromny krok naprzód w badaniach nad odległymi światami krążącymi wokół innych gwiazd.

Pewna wygrana Świątek na otwarcie Wimbledonu Wiadomości
Pewna wygrana Świątek na otwarcie Wimbledonu

Iga Świątek awansowała do drugiej rundy wielkoszlemowego Wimbledonu. Rozstawiona z numerem ósmym polska tenisistka wygrała we wtorek w Londynie z Rosjanką Poliną Kudiermietową 7:5, 6:1.

Nowa opłata turystyczna w Grecji. Tu trzeba będzie zapłacić więcej Wiadomości
Nowa opłata turystyczna w Grecji. Tu trzeba będzie zapłacić więcej

Od początku lipca Grecja wprowadza sezonową opłatę, która ma ograniczyć nadmierny napływ turystów na najpopularniejsze wyspy archipelagu Cyklady. Dodatkowe koszty poniosą pasażerowie rejsów wycieczkowych zmierzających m.in. na Mykonos i Santorini - poinformowało greckie ministerstwo finansów.

Nowy Sondaż: Polacy ocenili wybory prezydenckie. Jaśniej się nie da z ostatniej chwili
Nowy Sondaż: Polacy ocenili wybory prezydenckie. Jaśniej się nie da

Blisko 90 proc. ankietowanych nie zauważyło żadnych nieprawidłowości w przeprowadzaniu ostatnich wyborów prezydenckich - wynika z sondażu CBOS. Przekonanie, że wystąpiły jakieś nieprawidłowości wyraziło 5 proc. badanych. Również 5 proc, nie potrafiło zająć stanowiska w tej kwestii.

Groźny wypadek pod Mrągowem. Wśród rannych dzieci Wiadomości
Groźny wypadek pod Mrągowem. Wśród rannych dzieci

Do groźnego wypadku doszło we wtorek rano, około godziny 9:15, na drodze krajowej nr 16 w miejscowości Probark w gminie Mrągowo (woj. warmińsko-mazurskie). W zderzeniu dwóch samochodów ucierpiało siedem osób, w tym troje dzieci.

REKLAMA

Ryszard Czarnecki: Kijów, Bucza – sport w cieniu wojny

Kijów, Bucza – sport w cieniu wojny

Właśnie wróciłem z Kijowa i Buczy. Z tego Kijowa, w którym z historycznego Majdanu, tego Pierwszego i Drugiego -czyli Euromajdanu -jest zaledwie kilka kroków (no, może trochę więcej) do monumentalnego Stadionu Olimpijskiego -niegdyś jednego z największych na świecie (pojemność w czasach świetności-102 tysiące widzów). Używany przez Dynamo Kijów, gościł nie tylko finał Euro 2012, organizowanych wspólnie z Polską, ale również półfinał ostatniego Pucharu UEFA w 2009 roku. Była to sprawa wewnątrz ukraińska: grał Szachtiar Donieck z miejscowym Dynamo. Klub ze wschodniej Ukrainy wygrał, aby w finale w Turcji (Konstantynopol) zwyciężyć po dogrywce Werder Brema 2-1.

Ale teraz nie myślałem o sporcie. Po ukraińskiej stolicy jeździ się niczym w slalomie gigancie. Tyle ,że na stoku mija się tyczki, a na ulicach miasta niezdobytego w tym roku przez armię rosyjską, ale zdobytego przed dziesięcioma wiekami przez pierwszego polskiego króla Bolesława Chrobrego – mija się wężykiem znajdujące się tam w niewielkich odstępach barykady. Na barykadach piętrzą się worki z piaskiem, podobnie jak przy domach, w których są schrony oraz przy siedzibie jednoizbowego parlamentu – Wierchownej Rady. W futbolu często używamy  określenia, że drużyna broniąca się ustawiła „zasieki” w polu karnym. Tutaj też są zasieki, ale w zupełnie innym rozumieniu tego słowa – te prawdziwe. Wejście do znanego mi od wielu lat budynku ukraińskiego parlamentu, który wielokrotnie odwiedzałem w czasach Euromajdanu i później, spowite jest specjalną siatką, która ma amortyzować artyleryjskie pociski wroga. W takich chwilach człowiek nie pamięta o „siatce”, jednej z najpopularniejszych dyscyplin sportowych w Polsce, w którą przecież świetnie gra szereg Ukraińców ,na czele z kapitanem mistrza Polski i półfinalisty tegorocznej Ligi Mistrzów -Jastrzębskiego Węgla -Jurijem Gładyrem oraz Dmytro Teriomenko- niegdyś zawodnikiem Cerradu Czarnych Radom i Indykpolu AZS Olsztyn, a teraz niespodziewanego finalisty Pucharu CEV -francuskiego zespołu Tours VB (ograł w półfinale „moją” Skrę Bełchatów, co jako przewodniczący Rady Nadzorczej tego klubu przyjąłem bardzo emocjonalnie…).

Z Kijowa pojechałem do miejscowości, które są teraz na ustach całego świata i pewnie, niestety, zapiszą się w dziejach zbrodni wojennych: Bucza i Irpin. W takich chwilach, gdy patrzy się na wypalone budynki, zniszczone domy, walające się po podwórkach dziecięce zabawki, wysadzony most, spalone czołgi i samochody - naprawdę nie myśli się o sporcie.

Mówi się czasem, z pewną pogardą, że jakiś klub „zszedł na psy”. To zresztą słowa obraźliwe dla czworonogów. W Irpinie na opustoszałych ulicach, po których przemieszczają się prawie wyłącznie żołnierze i policjanci widziałem prawdziwe-a nie przysłowiowe - psy, które obwąchiwały każdego człowieka, każde auto i każdy kawałek trotuaru rozpaczliwie szukając swoich właścicieli. A tych nie ma. Albo zginęli albo udało im się ewakuować.

Wróciłem do Polski jakby do innego świata. Przemyśl wita tłumem uchodźców oraz grupą ofiarnych polskich wolontariuszy ze strażakami z Ochotniczej Straży Pożarnej na czele. Nie ma nawet czasu, by pomyśleć, co tam się dzieje z przemyską „Polonią”, klubie istniejącym 113 lat (!), czy klubem „Czuwaj" Przemyśl, który ma z kolei 104 lata.

Czekając na autobus do Rzeszowa myślę o międzynarodowym meczu, w którym grałem tutaj, mój Boże, przed ponad dwiema dekadami. Wystąpiłem z orzełkiem na piersiach w reprezentacji polskiego parlamentu w spotkaniu z jednoizbowym (jak ukraiński) parlamentem węgierskim. Grałem na prawym skrzydle – po drugiej stronie, na lewej obronie grał gość starszy ode mnie o kilkanaście, jeśli nie więcej lat, do tego z pokaźnym „mięśniem piwnym”. Tymczasem nie tylko żwawo biegał, ale tak umiejętnie robił wślizgi, że fruwałem w powietrzu, a gwizdek sędziego milczał, jak zaklęty. Dopiero po meczu dowiedziałem się, że facet ponad pięćdziesiąt razy grał w prawdziwej reprezentacji Węgier...

W Polsce życie sportowe toczy się normalnym trybem. Doceńmy to. Nasz wschodni sąsiad nie ma tego szczęścia…

PS: To dla mnie dobra sposobność, aby już teraz życzyć Państwu spokojnych – a to ważne w niespokojnych czasach – i radosnych – a to istotne, gdy wokół tyle smutku – Świąt Zmartwychwstania Pańskiego...

*tekst ukazał się w „Polska Times” (11.04.2022)



 

Polecane
Emerytury
Stażowe