"Macron i Scholz zrobią wszystko, żeby Ukraina nie weszła ani do NATO, ani do UE"

W swoim tekście Maciej Strzembosz formułuje konkretne zarzuty: to najbogatszy kraj Europy, Niemcy, udzielają najniższej procentowo w porównaniu do PKB pomocy Ukrainie. To kanclerz Olaf Scholz w blaskach reflektorów i kamer ogłasza światu dostarczenie Ukrainie nowoczesnych wyrzutni rakietowych, którymi wcale nie dysponuje, gdyż trzeba je dopiero wyprodukować, a w tym samym momencie przekazuje Grecji wozy bojowe, o które proszą ukraińskie władze.
"Gdy prezydent Francji Emmanuel Macron spędza na telefonach do Putina ponad 100 godzin, co z satysfakcją ujawnił Kreml, to też trudno mówić o przypadku. Jeśli po raz kolejny powtarza, że Rosji nie należy upokarzać, a Putin musi wyjść z konfliktu z twarzą, czyli że Ukraina powinna oddać część swego terytorium, to znaczy, że jest to trwała polityka, a nie przejęzyczenie" - pisze Maciej Strzembosz.
Jako przyczynę takiej polityki publicysta wskazuje fakt, że kraje Europy Zachodniej są rozbrojone.
"Francja nie ma artylerii (...) w wypadku pełnoskalowego konfliktu Paryż nie przetrwa dłużej niż parę dni. Sytuacja militarna Niemiec jest jeszcze gorsza, bo nawet nie mają straszaka atomowego. Przez dziesiątki lat rozwijali gospodarkę, oszukując jednocześnie NATO i nie wypełniając zobowiązań traktatowych (...) Belgowie, jak się właśnie okazało, rozsprzedali swoje haubice (...) " - wylicza Strzembosz i podkreśla, że kraje tzw. "starej Unii" chcą odwlec ewentualny konflikt z Rosją po to, by mieć czas na dozbrojenie. Pierwotnie wydawało się, że dozbrojenie Ukrainy jest lepszą opcją, ale na przeszkodzie stoi niechęć do USA, a także chęć stworzenia nowego kształtu UE.
"Odbudowana Ukraina będzie najbardziej proamerykańskim krajem w regionie. Wojna uświadomiła wszystkim, że Ukraina jako spichlerz świata i posiadacz 90 proc. światowych zasobów neonu, grający w ścisłym sojuszu z USA i Polską, dla Francji i Niemiec wcale nie jest pożądanym członkiem Unii Europejskiej - podkreśla publicysta. W jego opinii taka sytuacja by zmieniła proporcje: wzmocniła frakcję proamerykańską i antyrosyjską i sprawiła, że oś Berlin–Paryż nie będzie już jedyną możliwą osią Unii Europejskiej.
"Dlatego – co dziś widać bardzo wyraźnie – Scholz i Macron zrobią wszystko, by Ukraina nie weszła ani do NATO, ani do UE i by nie pokonała Rosji przy wsparciu zjednoczonego Zachodu" - podsumowuje Maciej Strzembosz.