„My chcemy wolności”. Dziś 66. rocznica wydarzeń Poznańskiego Czerwca '56

Strajk wybuchł w czwartek 28 czerwca 1956 roku rano w Zakładach Przemysłu Metalowego H. Cegielski. Do 10:30 strajkowali już robotnicy w kilku największych zakładach w mieście. Następnie sformowano pochód, do którego spontanicznie przyłączali się mieszkańcy Poznania. Ludzie domagali się cofnięcia narzuconych norm pracy, podwyżek płac i obniżenia wysokich cen. Wznoszono hasła dotyczące zarówno sfery materialnej, np. „Żądamy podwyżki płac”, "Chcemy żyć jak ludzie”, czy „Chcemy chleba”, ale też polityczne, m.in. „Precz z komunistami”, „Precz z Moskalami” i „My chcemy wolności”.
 „My chcemy wolności”. Dziś 66. rocznica wydarzeń Poznańskiego Czerwca '56
/ fot. Wikipedia domena publiczna

Paradoksalnie symbolem pierwszego robotniczego buntu wobec komunistycznej władzy i protestów o lepsze warunki pracy i płacy w Polsce stało się dziecko - trzynastoletni Romek Strzałkowski, który zginął postrzelony 28 czerwca 1956 podczas zajść. Do dziś nie wiadomo, gdzie dokładnie poniósł śmierć i czy strzelano do niego celowo.

- Od koleżanek się dowiedziałam, że coś się dzieje na mieście. Opowiadały, że tłumy ludzi są, że cały plac Stalina jest zapakowany ludźmi - mówiła w 2019 roku w rozmowie zarejestrowanej w 2019 roku i udostępnionej w Poznańskim Archiwum Historii Mówionej ówczesna pracownica szpitala na Jeżycach Aleksandra Kozłowska-Siejek.

Pobiegła zobaczyć, co się dzieje.

- Jak zobaczyłam te tłumy ludzi na samochodach, na tramwajach, głośno było bardzo, to pomyślałam, że to się chyba dobrze nie skończy – mówiła.

Wyglądał, jakby spał

Romek uczył się w szkole podstawowej nr 40 w Poznaniu. Wiadomo, że rano mama wysłała go na zakupy. Prawdopodobnie wówczas dostrzegł protestujących ludzi i został z ciekawości. Do dziś nie wiadomo do końca, które z hipotez dotyczących chłopca są prawdziwe, co w następnych latach mnożyło różne plotki i hipotezy. Jedna z bardziej prawdopodobnych przekazuje, że chłopak przed budynkiem UB przy ul. Kochanowskiego podniósł biało-czerwony sztandar, który wcześniej trzymały tramwajarki. Potem przebywał prawdopodobnie w rejonie pobliskich garaży UB.

Nie tylko on uczestniczył w tych wydarzeniach. Kilka lat temu w mediach wypowiedział się Bogdan Sędziak, który w 1956 roku miał 14 lat i również wówczas był na poznańskich ulicach. Utrzymuje, że widział Strzałkowskiego w okolicach muru okalającego garaże. Jego zdaniem chłopak zginął od ostrzału prowadzonego z czołgów jadących ulicami miasta. Choć samego momentu jego śmierci nie widział.

Romka tuż po śmierci widziała za to Aleksandra Kozłowska-Siejek, która tamtego dnia opatrywała rannych i transportowała ich do szpitala. – Powiedzieli mi, że mam wejść do portierni, bo tam jest ranny. Faktycznie weszłam, ale nikogo leżącego nie widziałam, tylko dziecko siedzące na krześle. Romek wyglądał tak, jakby spał. Tak jak dzieci nieraz potrafią ze zmęczenia nagle siadają i zasypiają. On też tak siedział. (...) Nie widziałam śladów krwi. Ani na schodach (tam było wejście na górę), ani na ścianie. On sam też nie był zakrwawiony. Sprawdziłam puls, pulsu nie wyczułam. Rozchyliłam mu koszulkę na piersi. I wtedy się okazało, że jest rana postrzałowa – opowiadała. I dodawała: - Żołnierze skombinowali gdzieś nosze. (...) Położyłyśmy Romka na tych noszach, on był jeszcze ciepły. I zaniosłyśmy go do szpitala – mówiła w 2019 roku w rozmowie zarejestrowanej w 2019 roku i udostępnionej w Poznańskim Archiwum Historii Mówionej.

Nie ma ofiar wśród dzieci

W szpitalu oficjalnie stwierdzono zgon chłopca. Jak znalazł się na krześle i w ogóle w pomieszczeniu, w którym znalazła go pani Kozłowska-Siejek, nie udało się ustalić do dziś. Ani czy zginął na otwartej przestrzeni, czy w pomieszczeniu. Nie wiadomo też, czy strzelano do niego celowo, czy był przypadkową ofiarą. "Biorąc po uwagę tor lotu kuli, na pewno nie był to pocisk wystrzelony przez manifestantów, którzy ostrzeliwali z dachu budynek Wojewódzkiego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Publicznego. W 1956 roku były próby udowodnienia takiej tezy" – mówił kilka lat temu PAP dr hab. Konrad Białecki z Instytutu Historii UAM, pracownik poznańskiego oddziału IPN. Napastnik stał raczej niżej od chłopca, po prawej stronie.

Pogrzeb Romka odbył się 2 lipca 1956 roku. Ponieważ oficjalnie w wyniku zdarzeń nie było ofiar wśród kobiet i dzieci, w „Głosie Wielkopolski” opublikowano zniekształcony nekrolog chłopca. Celowo wydrukowano niewyraźnie wiek chłopca (wiek chłopca można było odczytać jako 18, a nie 13 lat). Pominięto też informację, że uczył się w szkole podstawowej.

Okoliczności śmierci chłopca nadal wyjaśnia Oddziałowa Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Poznaniu.

Obecnie przyjmuje się, że w wyniku wydarzeń Poznańskiego Czerwca zginęło ok. 50 osób. Wśród nich 15 było niepełnoletnich. Romek Strzałkowski był najmłodszą ofiarą.

 

Czarny Czwartek

W związku ze wdrażaniem planu sześcioletniego, w latach pięćdziesiątych, Polakom żyło się ciężko. Robotnicy w Poznaniu odczuwali tę sytuację szczególnie. Może to dlatego to oni pierwsi w Polsce Ludowej sprzeciwili się władzy. Strajk wybuchł w czwartek 28 czerwca 1956 roku rano w Zakładach Przemysłu Metalowego H. Cegielski. Do 10:30 strajkowali już robotnicy w kilku największych zakładach w mieście. Następnie sformowano pochód, do którego spontanicznie przyłączali się mieszkańcy Poznania. Ludzie domagali się cofnięcia narzuconych norm pracy, podwyżek płac i obniżenia wysokich cen. Wznoszono hasła dotyczące zarówno sfery materialnej, np. „Żądamy podwyżki płac”, Chcemy żyć jak ludzie”, czy „Chcemy chleba”, ale też polityczne, m.in. „Precz z komunistami”, „Precz z Moskalami” i „My chcemy wolności”. Po południu, gdy sytuacja w mieście była już bardzo napięta, władze skierowała na ulice miast wojsko. W tym ponad 350 czołgów (w pacyfikowaniu całej demonstracji brało udział 10 tys. żołnierzy). W mieście rozpętały się walki, które trwały do wieczora następnego dnia. Wtedy też premier Józef Cyrankiewicz w przemówieniu radiowym wygłosił słynne zdanie: „Każdy prowokator czy szaleniec, który odważy się podnieść rękę przeciw władzy ludowej, niech będzie pewny, że mu tę rękę władza ludowa odrąbie!”.

W wydarzeniach brało udział ok. 100 tys. demonstrujących. Poznański Czerwiec uznaje się za wstęp do październikowej odwilży w kraju.

Tekst pochodzi z "Tygodnika Solidarność", nr 25/2021

 


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Tadeusz Płużański: 80. lat temu. Pierwsze natarcie Polaków na Monte Cassino Wiadomości
Tadeusz Płużański: 80. lat temu. Pierwsze natarcie Polaków na Monte Cassino

11 maja 1944 r. oddziały 2. Korpusu Polskiego generała Władysława Andersa przeprowadził pierwsze natarcie na Monte Cassino. Tydzień później, 18 maja, zdobyliśmy ruiny klasztoru benedyktynów, z których Niemcy uczynili twierdzę wydawało się nie do zdobycia. W czasie walk zginęło 923 polskich żołnierzy, 2931 zostało rannych, a 345 uznano za zaginionych.

Oficjalnie: Killian Mbappe podjął decyzję ws. swojej przyszłości gorące
Oficjalnie: Killian Mbappe podjął decyzję ws. swojej przyszłości

To mój ostatni rok w Paris Saint-Germain, w niedzielę rozegram swój ostatni mecz na Parc des Princes - przekazał Killian Mbappe w mediach społecznościowych.

Przyjęto ogromny pakiet pomocy wojskowej dla Ukrainy z ostatniej chwili
Przyjęto ogromny pakiet pomocy wojskowej dla Ukrainy

Administracja USA ogłosiła w piątek kolejny pakiet broni dla Ukrainy - o wartości 400 mln dolarów. W skład nowej transzy wchodzą m.in. rakiety do systemów Patriot i NASAMS, wyrzutnie HIMARS i wozy Bradley i M113.

Skandal! Zapytaliśmy szefa Kancelarii Sejmu o niewpuszczenie dziennikarzy z powodu koszulek tylko u nas
Skandal! Zapytaliśmy szefa Kancelarii Sejmu o niewpuszczenie dziennikarzy z powodu koszulek

Szef Kancelarii Sejmu próbował tłumaczyć, dlaczego redaktor naczelny Tygodnika "Solidarność" Michał Ossowski i reporter Tysol.pl Monika Rutke nie zostali wpuszczeni do Sejmu z powodu koszulki.

Komitety wyborcze poznały numery list polityka
Komitety wyborcze poznały numery list

1 dla Trzeciej Drogi, 2 dla Konfederacji, 3 dla Bezpartyjnych Samorządowców - Normalna Polska w Normalnej Europie, 4 dla Polexitu, 5 dla KO, 6 dla Lewicy, 7 dla PiS - to numery list wyborczych wylosowane w siedzibie PKW dla ogólnopolskich komitetów, które wystawią kandydatów do PE we wszystkich 13 okręgach wyborczych.

Znaleziono zwłoki dwóch dziewczynek. Do śmierci dzieci mogła się przyczynić ich matka z ostatniej chwili
Znaleziono zwłoki dwóch dziewczynek. "Do śmierci dzieci mogła się przyczynić ich matka"

Zwłoki prawdopodobnie dwóch dziewczynek w wieku trzech i pięciu lat znaleźli policjanci w pogorzelisku na terenie jednej z nieruchomości w Woli Szczucińskiej (Małopolskie). Według policjantów do śmierci dzieci mogła się przyczynić ich 40-letnia matka.

Kolejny atak tzw. aktywistów klimatycznych. Tym razem wandalami okazałyby się być... osiemdziesięciolatki z ostatniej chwili
Kolejny atak tzw. aktywistów klimatycznych. Tym razem wandalami okazałyby się być... osiemdziesięciolatki

Dwie ponad osiemdziesięcioletnie aktywistki klimatyczne z grupy Just Stop Oil zaatakowały w piątek młotkiem i uszkodziły gablotę w British Library w Londynie, w której znajduje się jeden z czterech zachowanych egzemplarzy Magna Carta z 1215 r. Sam dokument nie został uszkodzony.

Prezes NBP przestrzega rząd: to spowoduje wzrost inflacji  z ostatniej chwili
Prezes NBP przestrzega rząd: to spowoduje wzrost inflacji

Inflacja w kolejnych kwartałach na pewno wzrośnie, w przypadku podwyższenia cen energii wskaźnik inflacji na koniec roku istotnie przekroczy 5 proc. - powiedział w piątek prezes NBP Adam Glapiński. Dodał, że skala wzrostu inflacji jest obarczona wielką niepewnością.

Biedroń zapowiada, że Lewica... będzie pilnowała rozwoju CPK z ostatniej chwili
Biedroń zapowiada, że Lewica... będzie pilnowała rozwoju CPK

My, jako Lewica będziemy pilnowali dalszego rozwoju CPK; czekamy na decyzję premiera Donalda Tuska w tej sprawie - powiedział w piątek europoseł, współprzewodniczący Nowej Lewicy Robert Biedroń.

Premier Tusk uda się na granicę polsko-białoruską z ostatniej chwili
Premier Tusk uda się na granicę polsko-białoruską

Po wysłuchaniu Komendanta SG będę jutro rano na granicy z Białorusią u funkcjonariuszy i żołnierzy - zadeklarował w piątek po posiedzeniu Kolegium do spraw Służb Specjalnych premier Donald Tusk.

REKLAMA

„My chcemy wolności”. Dziś 66. rocznica wydarzeń Poznańskiego Czerwca '56

Strajk wybuchł w czwartek 28 czerwca 1956 roku rano w Zakładach Przemysłu Metalowego H. Cegielski. Do 10:30 strajkowali już robotnicy w kilku największych zakładach w mieście. Następnie sformowano pochód, do którego spontanicznie przyłączali się mieszkańcy Poznania. Ludzie domagali się cofnięcia narzuconych norm pracy, podwyżek płac i obniżenia wysokich cen. Wznoszono hasła dotyczące zarówno sfery materialnej, np. „Żądamy podwyżki płac”, "Chcemy żyć jak ludzie”, czy „Chcemy chleba”, ale też polityczne, m.in. „Precz z komunistami”, „Precz z Moskalami” i „My chcemy wolności”.
 „My chcemy wolności”. Dziś 66. rocznica wydarzeń Poznańskiego Czerwca '56
/ fot. Wikipedia domena publiczna

Paradoksalnie symbolem pierwszego robotniczego buntu wobec komunistycznej władzy i protestów o lepsze warunki pracy i płacy w Polsce stało się dziecko - trzynastoletni Romek Strzałkowski, który zginął postrzelony 28 czerwca 1956 podczas zajść. Do dziś nie wiadomo, gdzie dokładnie poniósł śmierć i czy strzelano do niego celowo.

- Od koleżanek się dowiedziałam, że coś się dzieje na mieście. Opowiadały, że tłumy ludzi są, że cały plac Stalina jest zapakowany ludźmi - mówiła w 2019 roku w rozmowie zarejestrowanej w 2019 roku i udostępnionej w Poznańskim Archiwum Historii Mówionej ówczesna pracownica szpitala na Jeżycach Aleksandra Kozłowska-Siejek.

Pobiegła zobaczyć, co się dzieje.

- Jak zobaczyłam te tłumy ludzi na samochodach, na tramwajach, głośno było bardzo, to pomyślałam, że to się chyba dobrze nie skończy – mówiła.

Wyglądał, jakby spał

Romek uczył się w szkole podstawowej nr 40 w Poznaniu. Wiadomo, że rano mama wysłała go na zakupy. Prawdopodobnie wówczas dostrzegł protestujących ludzi i został z ciekawości. Do dziś nie wiadomo do końca, które z hipotez dotyczących chłopca są prawdziwe, co w następnych latach mnożyło różne plotki i hipotezy. Jedna z bardziej prawdopodobnych przekazuje, że chłopak przed budynkiem UB przy ul. Kochanowskiego podniósł biało-czerwony sztandar, który wcześniej trzymały tramwajarki. Potem przebywał prawdopodobnie w rejonie pobliskich garaży UB.

Nie tylko on uczestniczył w tych wydarzeniach. Kilka lat temu w mediach wypowiedział się Bogdan Sędziak, który w 1956 roku miał 14 lat i również wówczas był na poznańskich ulicach. Utrzymuje, że widział Strzałkowskiego w okolicach muru okalającego garaże. Jego zdaniem chłopak zginął od ostrzału prowadzonego z czołgów jadących ulicami miasta. Choć samego momentu jego śmierci nie widział.

Romka tuż po śmierci widziała za to Aleksandra Kozłowska-Siejek, która tamtego dnia opatrywała rannych i transportowała ich do szpitala. – Powiedzieli mi, że mam wejść do portierni, bo tam jest ranny. Faktycznie weszłam, ale nikogo leżącego nie widziałam, tylko dziecko siedzące na krześle. Romek wyglądał tak, jakby spał. Tak jak dzieci nieraz potrafią ze zmęczenia nagle siadają i zasypiają. On też tak siedział. (...) Nie widziałam śladów krwi. Ani na schodach (tam było wejście na górę), ani na ścianie. On sam też nie był zakrwawiony. Sprawdziłam puls, pulsu nie wyczułam. Rozchyliłam mu koszulkę na piersi. I wtedy się okazało, że jest rana postrzałowa – opowiadała. I dodawała: - Żołnierze skombinowali gdzieś nosze. (...) Położyłyśmy Romka na tych noszach, on był jeszcze ciepły. I zaniosłyśmy go do szpitala – mówiła w 2019 roku w rozmowie zarejestrowanej w 2019 roku i udostępnionej w Poznańskim Archiwum Historii Mówionej.

Nie ma ofiar wśród dzieci

W szpitalu oficjalnie stwierdzono zgon chłopca. Jak znalazł się na krześle i w ogóle w pomieszczeniu, w którym znalazła go pani Kozłowska-Siejek, nie udało się ustalić do dziś. Ani czy zginął na otwartej przestrzeni, czy w pomieszczeniu. Nie wiadomo też, czy strzelano do niego celowo, czy był przypadkową ofiarą. "Biorąc po uwagę tor lotu kuli, na pewno nie był to pocisk wystrzelony przez manifestantów, którzy ostrzeliwali z dachu budynek Wojewódzkiego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Publicznego. W 1956 roku były próby udowodnienia takiej tezy" – mówił kilka lat temu PAP dr hab. Konrad Białecki z Instytutu Historii UAM, pracownik poznańskiego oddziału IPN. Napastnik stał raczej niżej od chłopca, po prawej stronie.

Pogrzeb Romka odbył się 2 lipca 1956 roku. Ponieważ oficjalnie w wyniku zdarzeń nie było ofiar wśród kobiet i dzieci, w „Głosie Wielkopolski” opublikowano zniekształcony nekrolog chłopca. Celowo wydrukowano niewyraźnie wiek chłopca (wiek chłopca można było odczytać jako 18, a nie 13 lat). Pominięto też informację, że uczył się w szkole podstawowej.

Okoliczności śmierci chłopca nadal wyjaśnia Oddziałowa Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Poznaniu.

Obecnie przyjmuje się, że w wyniku wydarzeń Poznańskiego Czerwca zginęło ok. 50 osób. Wśród nich 15 było niepełnoletnich. Romek Strzałkowski był najmłodszą ofiarą.

 

Czarny Czwartek

W związku ze wdrażaniem planu sześcioletniego, w latach pięćdziesiątych, Polakom żyło się ciężko. Robotnicy w Poznaniu odczuwali tę sytuację szczególnie. Może to dlatego to oni pierwsi w Polsce Ludowej sprzeciwili się władzy. Strajk wybuchł w czwartek 28 czerwca 1956 roku rano w Zakładach Przemysłu Metalowego H. Cegielski. Do 10:30 strajkowali już robotnicy w kilku największych zakładach w mieście. Następnie sformowano pochód, do którego spontanicznie przyłączali się mieszkańcy Poznania. Ludzie domagali się cofnięcia narzuconych norm pracy, podwyżek płac i obniżenia wysokich cen. Wznoszono hasła dotyczące zarówno sfery materialnej, np. „Żądamy podwyżki płac”, Chcemy żyć jak ludzie”, czy „Chcemy chleba”, ale też polityczne, m.in. „Precz z komunistami”, „Precz z Moskalami” i „My chcemy wolności”. Po południu, gdy sytuacja w mieście była już bardzo napięta, władze skierowała na ulice miast wojsko. W tym ponad 350 czołgów (w pacyfikowaniu całej demonstracji brało udział 10 tys. żołnierzy). W mieście rozpętały się walki, które trwały do wieczora następnego dnia. Wtedy też premier Józef Cyrankiewicz w przemówieniu radiowym wygłosił słynne zdanie: „Każdy prowokator czy szaleniec, który odważy się podnieść rękę przeciw władzy ludowej, niech będzie pewny, że mu tę rękę władza ludowa odrąbie!”.

W wydarzeniach brało udział ok. 100 tys. demonstrujących. Poznański Czerwiec uznaje się za wstęp do październikowej odwilży w kraju.

Tekst pochodzi z "Tygodnika Solidarność", nr 25/2021

 



Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe