Koniec akcji poszukiwawczej po eksplozji w Koksowni Przyjaźń. Nowe informacje

Do wybuchu doszło przed godz. 15, wszyscy poszkodowani został przewiezieni do szpitali.
W tej chwili akcja na miejscu jest zakończona, straż pożarna zakończyła swoje działania. Przeszukano miejsce zdarzenia, trwa zabezpieczanie miejsca wybuchu i materiału dowodowego, żeby później ustalić ewentualne przyczyny. Wszystkie właściwe służby państwowe są na miejscu
– przekazał rzecznik prasowy spółki JSW Koks Roman Brańka.
Jak wyjaśnił, do wybuchu doszło w tzw. przemiałowni, gdzie przygotowuje się węgiel do wsadu do baterii koksowniczej. Siła eksplozji zniszczyła jeden z budynków przemiałowni – jest on zawalony – a drugi poważnie uszkodziła.
Przyczyna wypadku nie jest znana
Po wypadku do Koksowni przyjechało kierownictwo spółki JSW Koks, kierownictwo zakładu oraz służby techniczne. – Trwają oględziny, podjęte zostaną decyzje co do dalszego toku postępowania – powiedział rzecznik. Jak wyjaśnił Brańka, chodzi o ustalenie przyczyn i okoliczności wybuchu oraz uniknięcie podobnych wypadków w przyszłości.
Przyczyna wypadku nie jest jeszcze znana. Rozmówcy PAP nieoficjalnie wskazują, że w przemiałowni najprawdopodobniej wybuchł pył węglowy, który w poprzednich latach był przyczyną górniczych katastrof w podziemnych wyrobiskach. – Czekamy na oficjalne ustalenie przyczyn tego zdarzenia – zaznaczył rzecznik JSW Koks.
Po wybuchu na miejsce wysłano pięć karetek pogotowia i dwa śmigłowce Lotniczego Pogotowia Ratunkowego – z Krakowa i Katowic. Dyrektor Rejonowego Pogotowia Ratunkowego w Sosnowcu Klaudiusz Nadolny informował wcześniej PAP, że wszyscy poszkodowani trafili do szpitali. Dwie osoby trafiły śmigłowcem do szpitala św. Barbary w Sosnowcu i szpitala w Katowicach-Ochojcu. Pozostała czwórka pacjentów została przetransportowana zwykłymi karetkami - jeden do Dąbrowy Górniczej, jeden do Czeladzi i dwóch, z rozległymi oparzeniami, do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich. Dyrektor poinformował, że stan trzech pacjentów został określony jako zagrażający życiu i zdrowiu.
Po wybuchu na miejsce przyjechało kilkanaście zastępów strażaków – z PSP, OSP i zakładowej straży pożarnej - informował asp. Stefan Flasza z Komendy Miejskiej PSP w Dąbrowie Górniczej.