Marcin Bąk: 1 września 1939 roku. Początek końca pewnego świata

„A więc wojna!”
Polska przedwojenna i Polska która się wyłoniła z pożogi drugiej wojny to dwa różne światy. Druga Rzeczpospolita nie była na pewno państwem idealnym, nie takim jakie sobie wymarzyli działacze niepodległościowi w okresie zaborów. Było w niej wiele sprzeczności, poważnych napięć na tle narodowościowym i religijnym. Nie w wszystkie instytucje działały tak, jakby sobie tego większość obywateli życzyła. Listę problemów można by ciągnąć jeszcze długo, nie zmienia to faktu, że generalnie Polska odrodzona po I wojnie była pewnym fenomenem. Szczególnie lata dwudzieste to czas w którym, mimo kryzysy ekonomicznego, daje się zauważyć duży entuzjazm wynikający z odzyskania niepodległości. Entuzjazm ten wyraża się między innymi w prawdziwej eksplozji różnych grup artystycznych, działających w sztuce.
Wielkimi wyrazicielami tej powojennej radości z życia byli przedstawiciele grupy poetyckiej Skamander. Lata trzydzieste to już okres oczekiwania na coś poważnego, pojawiają się wizje katastroficzne między innymi w twórczości Drugiej Awangardy, niemniej większość Polaków była przed wojną dumna i zadowolona ze swego kraju. To wszystko skończyło się wraz pierwszymi strzałami wrześniowym rankiem i wraz ze słowami, które popłynęły z radia – „A wiec wojna”.
Kazimierz, którego nie ma
Gdy mówimy o przedwojennej sztuce koniecznie trzeba wspomnieć Bractwo Łukaszowe, grupę malarską skupioną wokół profesora warszawskiej ASP, Tadeusza Pruszkowskiego. A jeśli mowa o Łukaszowcach, to oczywiście trzeba wspomnieć o Kazimierzu Dolnym, małym miasteczku, które zostało wybrane na coroczne plenery Bractwa. Kazimierz rozsławiony w publicystyce i twórczości artystycznej Marii Kuncewiczowej, zaczął już przed wojną przyciągać malarzy, pisarzy i poetów swoją egzotyką. Kazimierz na obrazach Łukaszowców, Kazimierz z kart Kuncewiczowej, Kazimierz przedwojenny to miasteczko, którego już nie ma. Jego losy stały się w jakiejś mierze symbolem losów Polski, jej mieszkańców i brutalnego zakończenia pewnego rozdziału w dziejach. Przed wojną miasteczko liczyło trochę ponad sześć tysięcy mieszkańców. Mniej więcej połowę z tej liczby stanowili kazimierscy Żydzi. Wojnę przetrwało zaledwie kilka osób z ponad trzytysięcznej gminy żydowskiej. Przetrwała dziwnym losu zrządzeniem stara synagoga i kilka budynków wokół żydowskiego ryneczku. Poza tym cały świat żydowskiego Kazimierza zniknął. Sama grupa Bractwo Łukaszowe również doświadczyła wojny a losy jej członków stały się symbolem losów Polaków podczas tej historycznej tragedii. Wielu artystów zginęło, jak choćby założyciel bractwa, profesor Pruszkowski, zamordowany przez Niemców w 1942 roku. Innych los rozproszył po świecie, wielu pozostało na emigracji w Stanach Zjednoczonych. Do Kazimierza po wojnie przyjeżdżać zaczęli ponownie malarze ale był to już inny Kazimierz i inne czasy.
Warszawa.... to już nie ta Warszawa
Przechadzając się po warszawskiej Starówce na ogół nie zdajemy sobie sprawy, że jest to fragment miasta w zasadzie zbudowany na nowo, po drugiej wojnie światowej. Zbudowany a nie odbudowany, bo jeśli porównamy zdjęcia czy plany przedwojennego starego miasta z dzisiejszą Starówką, bez trudu odkryjemy, że były to inne dzielnice. Nie było murów miejskich, nie było Barbakanu, była za to ciasnota małych, zabudowanych maksymalnie uliczek. Stare Miasto warszawskie zamieszkiwała przed wojną z reguły mniej zamożna ludność. Zostali oni dosłownie zmieleni wraz ze swoimi domami przez Niemców podczas Powstania Warszawskiego.
Zniknęło nie tylko Stare Miasto. Wcześniej jeszcze zagładzie uległa cała tak zwana Dzielnica Północna, czyli Muranów, na terenie którego Niemcy urządzili getto. Zniknęły całe kwartały ulic, zniknęli w Treblince zamieszkujące je ludzie, nie pozostał w wielu miejscach biblijny „kamień na kamieniu”. Zniknął cały świat, którego cień możemy odnaleźć na kartach książek, w starych kronikach filmowych czy w archiwalnych regałach. Nie ma już, tak charakterystycznego żydowskiego humoru, który miał ogromny wpływ na humor polski, nie ma szmoncesu, nie ma dziesiątków przedwojennych teatrzyków, rewii i wodewili.
Druga wojna światowa położyła też kres polskiemu ziemiaństwu. Poturbowane w zaborach, dręczone fiskalizmem sanacji, okrutnie doświadczone przez Niemców zostało ostatecznie dobite przez komunistów. Zniknął świat dworów i dworków szlacheckich, polowań, ziemiańskich świąt i zabaw. Ich miejsce zajęły pokraczne PGER-y, skupiające w sobie większość patologii PRL.
Czy wszystko w dawnej, przedwojennej Polsce było wspaniałe? Na pewno nie ale był to kraj z perspektywami, który zaczynał z wolna zmieniać się na lepsze, był w nim i jego mieszkańcach pewien twórczy potencjał. Wszystko to przekreśliła wojna, która dla Polski okazała się prawdziwym kataklizmem.