Ks. Janusz Chyła: Jest dobrze, ale może być lepiej

Popularnego przysłowia: „Nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej”, używamy przy różnych okazjach. Niewątpliwie są w życiu takie sytuacje, w których daje ono pociechę. Zasmuca nas choroba kogoś bliskiego, doświadczamy kryzysów w rodzinnych relacjach, a w szerszej skali niepokoją nas wojny, kataklizmy i inne niebezpieczeństwa godzące w życiową stabilizację. Łatwo jest jednak narzekać również z błahych powodów. Jak jest upał, to chcielibyśmy, aby nadeszły chłodniejsze dni. Jak jest zimo, to tęsknimy za gorącym latem.
Kwiat. Zawilec. Ilustracja poglądowa
Kwiat. Zawilec. Ilustracja poglądowa / Pixabay.com

Jako księża nie jesteśmy wolni od narzekania. Zdarza nam się narzekać z powodu funkcjonowania Kościoła. Przykładowo, kiedy otrzymujemy programy duszpasterskie do realizacji w parafii, to uznajemy je za zbędne obciążenie. Natomiast jak ich nie ma, to wyrażamy opinię, że przydałoby się, aby episkopat lub kuria coś zaproponowały. Bywa, że narzekamy na parafian, na współbraci w kapłaństwie, na biskupów, jako proboszczowie na wikariuszy, a jako wikariusze na proboszczów. Gdy dyskutujemy na temat frekwencji podczas liturgii i katechezy szkolnej oraz o powołaniach do kapłaństwa i życia zakonnego stwierdzamy, że jest źle, ale oby nie było gorzej.

Oczywiście nie mamy zamykać oczu na otaczającą nas rzeczywistość, żyjąc w naiwnej nieświadomości. Ucieczka od złożoności problemów w stan błogiego lenistwa intelektualnego i duchowego nie jest właściwym rozwiązaniem. Ewangeliczne spojrzenia na otaczający nas świat wymaga realizmu. Ale oprócz dostrzegania zła, również widzenia dobra, którego jest bardzo dużo. Takiej postawy uczy nas św. Augustyn w jednym z kazań: „Łatwo znajdziesz ludzi, którzy narzekają na swoje czasy i utrzymują, iż czasy przodków były dobre. Otóż gdyby można ich było przenieść w czasy ich przodków, wtedy także narzekaliby. Skoro więc uważasz, że tamte czasy były dobre, uważasz tak dlatego, iż czasy te nie są już twoimi”.

 

Chrześcijanin człowiekiem nadziei

Chrześcijanin ze swej natury nie powinien być ani pesymistą, ani hurraoptymistą, lecz realistą. Chrześcijański realizm wynika z wiary, która pozwala konfrontować się z rzeczywistością nas otaczającą. Wiara jest głęboko powiązania z nadzieją i wraz z nią pochodzi jako dar od Boga. Benedykt XVI w encyklice o chrześcijańskiej nadziei „Spe salvi” pisał o małych nadziejach. Są one dostosowane do różnych etapów życia. Potrzebujemy jednak wielkiej nadziei, która nada sens małym, ponieważ wszystkie małe nadzieje przemijają wraz z życiem doczesnym. Wielka nadzieja nie umiera, lecz się spełnia. Jest nią Jezus Chrystus zmartwychwstały, który przechodzi zwycięsko przez Wielki Piątek. Z tej perspektywy mamy odczytywać także nasze życie osobiste, historię Kościoła i świata. Pozostają one rękach Bożej Opatrzności. Nawet jeśli chwilami może nam się wydawać, że jest inaczej.

 

Powody do zadowolenia

Autor powieści „The End” G. Michael Hopf, napisał: „Trudne czasy tworzą silnych ludzi, silni ludzie tworzą dobre czasy, dobre czasy tworzą słabych ludzi, a słabi ludzie tworzą trudne czasy”. Nie sposób nie zgodzić się z tą cykliczną wizję historii. Możemy dyskutować i pytać, na jakim etapie aktualnie się znajdujemy. Wydaje się, że pod wieloma względami ludziom w przeszłości nie żyło się tak dobrze jak obecnym pokoleniom. Zwłaszcza w rejonach świata, do których Polskę i Europę zaliczamy. Materialny komfort pociąga za sobą pewne konsekwencje duchowe. Wśród powodów skłaniających do poszukiwania kontaktu z Bogiem bywają trudne doświadczenia. Mówimy: „Jak trwoga to do Boga”. Nie jest to najgłębsza motywacja religijna, ale istotna.

Konsumpcyjny styl życia może przysłonić Boga. Jan Paweł II w adhortacji Ecclesia in Europa pisał: „Europejska kultura sprawia wrażenie »milczącej apostazji« człowieka sytego, który żyje tak, jakby Bóg nie istniał” (9). Wśród przyczyn duchowych kryzysów jest także „utrata pamięci i dziedzictwa chrześcijańskiego”. Człowiek, tracąc pamięć, odcina się od swoich korzeni, nie wie, kim jest i w jakim kierunku podąża.
We wspomnianym dokumencie świętego papieża czytamy: „«Dzisiejsza sytuacja kulturowa i religijna Europy wymaga obecności katolików dojrzałych w wierze i wspólnot chrześcijańskich misyjnych, które będą dawały świadectwo miłości Boga do wszystkich ludzi». Głoszenie Ewangelii nadziei ma zatem pobudzać do przechodzenia od wiary podtrzymywanej społeczną tradycją, choć jest ona godna szacunku, do wiary bardziej osobistej i dojrzałej, oświeconej i płynącej z przekonania” (50). Każdy człowiek nosi w swoim sercu tęsknotę za Bogiem. Jeśli nie odnajduje Go, to szuka zamienników wśród różnych duchowości, nawet takich, które sam sobie stwarza bez Boga i wbrew Jemu.

Warto jednak – nie chowając głowy w piasek – zauważyć powody do zadowolenia. Są one większymi lub mniejszymi płomieniami, które należy pielęgnować, aby przeradzały się w wielkie ogniska. Po czasie pandemicznym trwa proces powrotu ludzi do kościoła. Ci, którzy to uczynili, stali się bardziej świadomymi uczestnikami liturgii. Zauważam – przynajmniej w chojnickiej parafii – znaczący wzrost uczestnictwa w Mszach świętych w dni powszednie. Wzrasta potrzeba codziennej adoracji Chrystusa Eucharystycznego. Również pielgrzymki piesze i rowerowe na Jasną Górę oraz do innych sanktuariów zdają się przeżywać odrodzenie. Uczestniczy w nich wielu młodych ludzi. Kościół to wspólnota wspólnot, dająca odwagę do publicznego wyznawania wiary. Także w tym zakresie pielgrzymki są dobrą szkołą przyznawania się do Boga i Kościoła. Rośnie potrzeba pogłębionej duchowości przez udział w rekolekcjach Lectio Divina i ignacjańskich. Za tym idzie potrzeba kierownictwa duchowego i częstszej spowiedzi. Dobrą przestrzenią do kształtowania żywej wiary są wspólnoty, ruchy i stowarzyszenia. Myślę, że wzrosło w ostatnich latach także poczucie odpowiedzialności za materialne funkcjonowanie parafii.

Kościół staje się mniej masowy, ale bardziej świadomy. A trudne okoliczności sprawiają, że możemy uczyć się większej kreatywności i indywidualnego docierania do ludzi żyjących w pluralistycznym świecie.

 

Z odwagą ku przyszłości

Przed kilkoma laty podczas pielgrzymki Katolickiej Odnowy w Duchu Świętym na Jasną Górę w jednej z konferencji prelegent opowiedział o swoim koledze, który ma zwyczaj czytania książek rozpoczynając od ostatniego rozdziału. Następnie odkrywa, jak toczy się fabuła poprzedzająca zakończenie. Ostatnią księgą Pisma Świętego jest Apokalipsa św. Jana, która nie opisuje tylko finału dziejów świata, ale także teraźniejszość. Ta historia dobrze się kończy. W jej świetle możemy czytać nasze czasy. Owszem, istnieje napięcie między obietnicą obecności Jezusa Chrystusa pośród nas do Jego przyjścia w chwale, a naszą wiernością Ewangelii. Odpowiedź na kluczowe pytanie, czy Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie, zależy także od nas.

Widzimy świat, Kościół, ludzi i siebie we fragmentach. Przez ich pryzmat oceniamy rzeczywistość. Bóg ogarnia wszystko. On widzi całość. Potrzeba naszej ufności w Jego prowadzenie i zaangażowania, aby tworzyć dobro w nas i wokół nas. Głęboka wiara pomoże nam sprostać wyzwaniom naszych czasów.

[Tekst ukazał się w Piśmie katolickim "Pielgrzym" Pelplin 17 i 24 września 2023 R. XXXIV Nr 19 (882) s. 20-21.]


 

POLECANE
Nawrocki pojedzie do Kijowa? Prezydencki minister zdradza plany z ostatniej chwili
Nawrocki pojedzie do Kijowa? Prezydencki minister zdradza plany

„Na pewno doszło do pewnego otwarcia w relacjach dwustronnych; o ewentualnej rewizycie będziemy myśleć, gdy będzie ku temu powód” – powiedział szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Marcin Przydacz, pytany o wizytę prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego w Warszawie i o to, kiedy prezydent Karol Nawrocki odwiedzi Ukrainę.

Tȟašúŋke Witkó: Sapog w drzwiach wolnego świata tylko u nas
Tȟašúŋke Witkó: Sapog w drzwiach wolnego świata

Amerykanie – niestety, z dużą dozą dezynwoltury – wzięli na siebie ciężar bycia rozjemcą w rozmowach, mających wymusić zakończenie wojny rosyjsko-ukraińskiej. Paktowanie owo trwa już grubo ponad pół roku, a jego efekty są żadne, bowiem Kremlowi wcale nie zależy na wygaszeniu śmiertelnych zapasów.

Jak będzie wyglądać wspólna unijna pożyczka na rzecz Ukrainy? Znamy szczegóły z ostatniej chwili
Jak będzie wyglądać wspólna unijna pożyczka na rzecz Ukrainy? Znamy szczegóły

Zaciągnięcie długu w wysokości 90 mld euro przez Unię Europejską, by wesprzeć Ukrainę, będzie oznaczało, że państwa będą wspólnie spłacać co roku odsetki w wysokości około 3 mld euro. Biorąc pod uwagę, że PKB Unii wynosi 18 bln euro, będzie to oznaczać wzrost deficytu UE o 0,02 proc.

Radosław Sikorski wysłał Viktorowi Orbanowi wirtualny order Lenina polityka
Radosław Sikorski wysłał Viktorowi Orbanowi wirtualny order Lenina

Order Lenina znajduje się w komentarzu, który szef polskiego MSZ Radosław Sikorski umieścił pod wpisem premiera Węgier Viktora Orbana na platformie X poświęconego negocjacjom w sprawie pomocy finansowej dla Ukrainy, które odbyły się w Brukseli.

Sikorski po rozmowach z szefem ukraińskiego MSZ: „Jesteśmy zjednoczeni w walce o bezpieczną przyszłość” z ostatniej chwili
Sikorski po rozmowach z szefem ukraińskiego MSZ: „Jesteśmy zjednoczeni w walce o bezpieczną przyszłość”

Współpraca Warszawy i Kijowa w obszarze bezpieczeństwa i droga Ukrainy do członkostwa w Unii Europejskiej - to najważniejsze tematy, które omówili dzisiaj w Warszawie wicepremier Radosław Sikorski i minister spraw zagranicznych Ukrainy Andrij Sybiha. Szef ukraińskiej dyplomacji towarzyszył Prezydentowi Ukrainy Wołodymyrowi Zełenskiemu podczas oficjalnej wizyty w Polsce.

Chiny protestują przeciwko planom USA sprzedaży broni Tajwanowi z ostatniej chwili
Chiny protestują przeciwko planom USA sprzedaży broni Tajwanowi

Ministerstwo obrony Chin zaprotestowało w piątek przeciw planom władz USA sprzedaży Tajwanowi uzbrojenia o wartości ponad 11 mld dolarów. Pekin zagroził „stanowczymi działaniami”, jeśli uzna, że zagrożone są suwerenność oraz terytorialna integralność Chińskiej Republiki Ludowej.

Od lutego dostęp do najsłynniejszej rzymskiej fontanny tylko z biletem Wiadomości
Od lutego dostęp do najsłynniejszej rzymskiej fontanny tylko z biletem

Turyści odwiedzający Rzym będą musieli zapłacić za dostęp do kolejnych zabytków. Od lutego wprowadzony zostanie bilet umożliwiający podejście bezpośrednio do Fontanny di Trevi. Mieszkańcy miasta zostaną zwolnieni z opłat.

Media: UE planuje podpisać porozumienie handlowe z blokiem Mercosur 12 stycznia z ostatniej chwili
Media: UE planuje podpisać porozumienie handlowe z blokiem Mercosur 12 stycznia

Unia Europejska planuje podpisać porozumienie handlowe z blokiem Mercosur 12 stycznia - podały w piątek ANSA i AFP za źródłami w UE. Włochy i Francja są wśród krajów, które zgłosiły zastrzeżenia do umowy z organizacją gospodarczą Ameryki Południowej, zrzeszającą Argentynę, Boliwie, Brazylię, Paragwaj i Urugwaj.

Żurek atakuje sąd po decyzji ws. Romanowskiego. Będzie wniosek o wyłączenie sędziego z ostatniej chwili
Żurek atakuje sąd po decyzji ws. Romanowskiego. Będzie wniosek o wyłączenie sędziego

Po decyzji sądu o uchyleniu wniosku prokuratury minister sprawiedliwości Waldemar Żurek zapowiedział kolejne działania i uderzył w uzasadnienie orzeczenia.

Tusk spotkał się z Zełenskim: Jesteś w Polsce bohaterem pilne
Tusk spotkał się z Zełenskim: "Jesteś w Polsce bohaterem"

Premier Donald Tusk publicznie podkreślał znaczenie Wołodymyra Zełenskiego i mówił o wspólnym interesie Polski i Ukrainy. W tle rozmów znalazły się m.in. miliardy euro unijnego wsparcia.

REKLAMA

Ks. Janusz Chyła: Jest dobrze, ale może być lepiej

Popularnego przysłowia: „Nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej”, używamy przy różnych okazjach. Niewątpliwie są w życiu takie sytuacje, w których daje ono pociechę. Zasmuca nas choroba kogoś bliskiego, doświadczamy kryzysów w rodzinnych relacjach, a w szerszej skali niepokoją nas wojny, kataklizmy i inne niebezpieczeństwa godzące w życiową stabilizację. Łatwo jest jednak narzekać również z błahych powodów. Jak jest upał, to chcielibyśmy, aby nadeszły chłodniejsze dni. Jak jest zimo, to tęsknimy za gorącym latem.
Kwiat. Zawilec. Ilustracja poglądowa
Kwiat. Zawilec. Ilustracja poglądowa / Pixabay.com

Jako księża nie jesteśmy wolni od narzekania. Zdarza nam się narzekać z powodu funkcjonowania Kościoła. Przykładowo, kiedy otrzymujemy programy duszpasterskie do realizacji w parafii, to uznajemy je za zbędne obciążenie. Natomiast jak ich nie ma, to wyrażamy opinię, że przydałoby się, aby episkopat lub kuria coś zaproponowały. Bywa, że narzekamy na parafian, na współbraci w kapłaństwie, na biskupów, jako proboszczowie na wikariuszy, a jako wikariusze na proboszczów. Gdy dyskutujemy na temat frekwencji podczas liturgii i katechezy szkolnej oraz o powołaniach do kapłaństwa i życia zakonnego stwierdzamy, że jest źle, ale oby nie było gorzej.

Oczywiście nie mamy zamykać oczu na otaczającą nas rzeczywistość, żyjąc w naiwnej nieświadomości. Ucieczka od złożoności problemów w stan błogiego lenistwa intelektualnego i duchowego nie jest właściwym rozwiązaniem. Ewangeliczne spojrzenia na otaczający nas świat wymaga realizmu. Ale oprócz dostrzegania zła, również widzenia dobra, którego jest bardzo dużo. Takiej postawy uczy nas św. Augustyn w jednym z kazań: „Łatwo znajdziesz ludzi, którzy narzekają na swoje czasy i utrzymują, iż czasy przodków były dobre. Otóż gdyby można ich było przenieść w czasy ich przodków, wtedy także narzekaliby. Skoro więc uważasz, że tamte czasy były dobre, uważasz tak dlatego, iż czasy te nie są już twoimi”.

 

Chrześcijanin człowiekiem nadziei

Chrześcijanin ze swej natury nie powinien być ani pesymistą, ani hurraoptymistą, lecz realistą. Chrześcijański realizm wynika z wiary, która pozwala konfrontować się z rzeczywistością nas otaczającą. Wiara jest głęboko powiązania z nadzieją i wraz z nią pochodzi jako dar od Boga. Benedykt XVI w encyklice o chrześcijańskiej nadziei „Spe salvi” pisał o małych nadziejach. Są one dostosowane do różnych etapów życia. Potrzebujemy jednak wielkiej nadziei, która nada sens małym, ponieważ wszystkie małe nadzieje przemijają wraz z życiem doczesnym. Wielka nadzieja nie umiera, lecz się spełnia. Jest nią Jezus Chrystus zmartwychwstały, który przechodzi zwycięsko przez Wielki Piątek. Z tej perspektywy mamy odczytywać także nasze życie osobiste, historię Kościoła i świata. Pozostają one rękach Bożej Opatrzności. Nawet jeśli chwilami może nam się wydawać, że jest inaczej.

 

Powody do zadowolenia

Autor powieści „The End” G. Michael Hopf, napisał: „Trudne czasy tworzą silnych ludzi, silni ludzie tworzą dobre czasy, dobre czasy tworzą słabych ludzi, a słabi ludzie tworzą trudne czasy”. Nie sposób nie zgodzić się z tą cykliczną wizję historii. Możemy dyskutować i pytać, na jakim etapie aktualnie się znajdujemy. Wydaje się, że pod wieloma względami ludziom w przeszłości nie żyło się tak dobrze jak obecnym pokoleniom. Zwłaszcza w rejonach świata, do których Polskę i Europę zaliczamy. Materialny komfort pociąga za sobą pewne konsekwencje duchowe. Wśród powodów skłaniających do poszukiwania kontaktu z Bogiem bywają trudne doświadczenia. Mówimy: „Jak trwoga to do Boga”. Nie jest to najgłębsza motywacja religijna, ale istotna.

Konsumpcyjny styl życia może przysłonić Boga. Jan Paweł II w adhortacji Ecclesia in Europa pisał: „Europejska kultura sprawia wrażenie »milczącej apostazji« człowieka sytego, który żyje tak, jakby Bóg nie istniał” (9). Wśród przyczyn duchowych kryzysów jest także „utrata pamięci i dziedzictwa chrześcijańskiego”. Człowiek, tracąc pamięć, odcina się od swoich korzeni, nie wie, kim jest i w jakim kierunku podąża.
We wspomnianym dokumencie świętego papieża czytamy: „«Dzisiejsza sytuacja kulturowa i religijna Europy wymaga obecności katolików dojrzałych w wierze i wspólnot chrześcijańskich misyjnych, które będą dawały świadectwo miłości Boga do wszystkich ludzi». Głoszenie Ewangelii nadziei ma zatem pobudzać do przechodzenia od wiary podtrzymywanej społeczną tradycją, choć jest ona godna szacunku, do wiary bardziej osobistej i dojrzałej, oświeconej i płynącej z przekonania” (50). Każdy człowiek nosi w swoim sercu tęsknotę za Bogiem. Jeśli nie odnajduje Go, to szuka zamienników wśród różnych duchowości, nawet takich, które sam sobie stwarza bez Boga i wbrew Jemu.

Warto jednak – nie chowając głowy w piasek – zauważyć powody do zadowolenia. Są one większymi lub mniejszymi płomieniami, które należy pielęgnować, aby przeradzały się w wielkie ogniska. Po czasie pandemicznym trwa proces powrotu ludzi do kościoła. Ci, którzy to uczynili, stali się bardziej świadomymi uczestnikami liturgii. Zauważam – przynajmniej w chojnickiej parafii – znaczący wzrost uczestnictwa w Mszach świętych w dni powszednie. Wzrasta potrzeba codziennej adoracji Chrystusa Eucharystycznego. Również pielgrzymki piesze i rowerowe na Jasną Górę oraz do innych sanktuariów zdają się przeżywać odrodzenie. Uczestniczy w nich wielu młodych ludzi. Kościół to wspólnota wspólnot, dająca odwagę do publicznego wyznawania wiary. Także w tym zakresie pielgrzymki są dobrą szkołą przyznawania się do Boga i Kościoła. Rośnie potrzeba pogłębionej duchowości przez udział w rekolekcjach Lectio Divina i ignacjańskich. Za tym idzie potrzeba kierownictwa duchowego i częstszej spowiedzi. Dobrą przestrzenią do kształtowania żywej wiary są wspólnoty, ruchy i stowarzyszenia. Myślę, że wzrosło w ostatnich latach także poczucie odpowiedzialności za materialne funkcjonowanie parafii.

Kościół staje się mniej masowy, ale bardziej świadomy. A trudne okoliczności sprawiają, że możemy uczyć się większej kreatywności i indywidualnego docierania do ludzi żyjących w pluralistycznym świecie.

 

Z odwagą ku przyszłości

Przed kilkoma laty podczas pielgrzymki Katolickiej Odnowy w Duchu Świętym na Jasną Górę w jednej z konferencji prelegent opowiedział o swoim koledze, który ma zwyczaj czytania książek rozpoczynając od ostatniego rozdziału. Następnie odkrywa, jak toczy się fabuła poprzedzająca zakończenie. Ostatnią księgą Pisma Świętego jest Apokalipsa św. Jana, która nie opisuje tylko finału dziejów świata, ale także teraźniejszość. Ta historia dobrze się kończy. W jej świetle możemy czytać nasze czasy. Owszem, istnieje napięcie między obietnicą obecności Jezusa Chrystusa pośród nas do Jego przyjścia w chwale, a naszą wiernością Ewangelii. Odpowiedź na kluczowe pytanie, czy Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie, zależy także od nas.

Widzimy świat, Kościół, ludzi i siebie we fragmentach. Przez ich pryzmat oceniamy rzeczywistość. Bóg ogarnia wszystko. On widzi całość. Potrzeba naszej ufności w Jego prowadzenie i zaangażowania, aby tworzyć dobro w nas i wokół nas. Głęboka wiara pomoże nam sprostać wyzwaniom naszych czasów.

[Tekst ukazał się w Piśmie katolickim "Pielgrzym" Pelplin 17 i 24 września 2023 R. XXXIV Nr 19 (882) s. 20-21.]



 

Polecane