Natalia Nitek-Płażyńska: Gdańsk stoi tyłem do morza

– Gdańsk stoi tyłem do morza. Tego morza nie czuć, nie widać, mieszkańcy z niego nie korzystają. Nie wykorzystuje się jego potencjału. (…) Chcę skupić się na tym, by odpowiednio gospodarować środkami kierowanymi na branżę offshore, tak by Gdańsk, jak i całe Pomorze, mogły korzystać z rozwoju tej branży – mówi Natalia Nitek-Płażyńska, kandydatka do sejmiku wojewódzkiego pomorskiego w rozmowie z Konradem Wernickim.
Natalia Nitek-Płażyńska Natalia Nitek-Płażyńska: Gdańsk stoi tyłem do morza
Natalia Nitek-Płażyńska / fot. arch.

– Swoją kampanię zaczęła Pani od postulatu, że trzeba wspierać otwieranie się Gdańska i Pomorza na morze. Dość intrygujące, bo przecież ktoś mógłby powiedzieć, że Gdańsk już od dawna jest otwarty na morze.

– Zacznijmy od tego, w jaki sposób Gdańsk jest zabudowywany i jak jest zagospodarowywana przestrzeń. Gdańsk stoi tyłem do morza. Tego morza nie czuć, nie widać, mieszkańcy z niego nie korzystają. Nie wykorzystuje się jego potencjału, jak robi to chociażby Gdynia. Z drugiej strony mamy kwestie gospodarcze. Morze daje bardzo dużo możliwości zarobkowych, związanych z ekologią, wykorzystaniem nowych technologii. Środki na takie przedsięwzięcia będą w Polsce rozdysponowywane do 2030 r. w ramach różnych funduszy, także unijnych. Będą to projekty m.in. na branżę offshore, czyli budowę farm wiatrowych na Bałtyku. To trzeba będzie odpowiednio i skutecznie rozdysponować, tak aby służyło nam wszystkim. Sejmik województwa pomorskiego, do którego startuję, też ma to w swojej gestii. Chcę skupić się na tym, by odpowiednio gospodarować środkami kierowanymi na branżę offshore, tak by Gdańsk, jak i całe Pomorze mogły korzystać z rozwoju tej branży.

 

– Skoro jesteśmy już przy infrastrukturze, to skupmy się na portach morskich. Rzeczywistość pokazuje nam, jak ważna dla państwa i regionu jest infrastruktura strategiczna. Czy możemy liczyć na jej dalszy rozwój na Pomorzu?

– Jeśli chodzi o porty, to tutaj główną moc sprawczą ma rząd. Samorząd również miał i ma bardzo duży wpływ, który niestety niekoniecznie był zbieżny z interesem całej Polski. W momencie kiedy rządziło Prawo i Sprawiedliwość, to często do inwestycji infrastrukturalnych w samorządach podchodzono w sposób obstrukcyjny. Dzisiaj mamy inny rząd, jego plany często się zmieniają albo nie są do końca określone. Jesteśmy świadkami kłótni opartych na przesłankach ideologicznych, a nie ekonomicznych i gospodarczych, które dla Pomorzan są najważniejsze. Jako mieszkanka Pomorza, będąc w sejmiku województwa pomorskiego, mam zamiar zajmować się tymi sprawami zarówno w dyskusjach na poziomie samorządu, jak i opiniując je przed rządem.

 

– Była Pani na proteście rolników w Gdańsku. Jak ocenia Pani ich sytuację, polskiego rolnictwa i co Pani myśli o polityce Zielonego Ładu?

– To jest temat kluczowy i to nie tylko ze względu na rolników. Oni są tym teraz najbardziej dotknięci, ale niedługo będziemy my wszyscy. Wszyscy jesteśmy konsumentami i jak długo żyjemy, tak długo będziemy jeść. A żeby jeść, musi być producent. Nim są nasi rolnicy, bardzo wydajni i jakościowi. Polska i europejska jakość żywności jest doceniana na całym świecie, uważana za tę z najwyższej półki. Zielony Ład został wymyślony przez krawaciarzy – urzędników, prawników, którzy nie wiedzą nic o pracy na gospodarstwie, o byciu rolnikiem. Ci ludzie podejmują decyzje w sposób arbitralny, służąc ideologii ekologizmu, a nie zdrowemu rozsądkowi w uprawie ziemi. Jeśli poddamy się Zielonemu Ładowi, to zniszczymy polskiego rolnika. To będzie koniec nie tylko producentów zdrowej, dobrej żywności, ale też naszego bezpieczeństwa żywnościowego. Jeżeli zabraknie żywności od polskiego rolnika, to skądś będziemy musieli ją brać, tylko skąd? Z Ukrainy? Żywność stamtąd nie spełnia norm, to odpady. Poza tym tamtejsi producenci rolni to wielcy oligarchowie, właściciele ogromnych biznesów, a nie zwykli rolnicy. Możemy też ściągać żywność z Chin, albo co gorsze z Rosji. Wszystko to zaburza nasze bezpieczeństwo.

 

– Zielony Ład jest groźny, bo niesprawiedliwy?

– Zielony Ład w jednakowy sposób traktuje wszystkie kraje Unii Europejskiej, a w takiej polityce powinno dojść do regionalizacji. Ja pochodzę z polskiej wsi, moi rodzice są gospodarzami, sama żywiłam się tym, co wyhodowali. Wiem, jak wygląda polska wieś, ona się zmienia, ale wciąż jest zupełnie inna niż np. wieś holenderska. U nas jest dużo dzikich terenów, nieużytkowanych, gdzie roślinność jest naturalna. Nasze rolnictwo jest ekologiczne, produkcja nie jest tak wysoce przetworzona jak w Holandii, gdzie np. osusza się podmokłe tereny, by stawiać ogromne szklarnie ze sztucznym światłem, gdzie stosuje się mnóstwo chemii, by uprawiać tam warzywa i owoce. To jest zupełnie inna żywność. Jeśli UE chce nam narzucać takie same normy jak Holandii, to jest to absolutnie niesprawiedliwe i godzące w polski interes.

 

– W swoim spocie wyborczym mówi Pani, że chce dbać o tych, którzy są lekceważeni przez Platformę Obywatelską. O kogo chodzi?

– Tych grup ludzi trochę się nazbierało. Przed chwilą mówiliśmy o rolnikach, oni są traktowani jak chłopy do bicia. To bardzo duży problem i będzie się jeszcze zaogniał, bo widać po rządzie, że nie ma chęci do jego rozwiązania. Ja, pochodząc z rodziny rolniczej, kochając polską wieś, opowiadam się za naszymi rolnikami. Zwróćmy uwagę chociażby na Powiśle i Żuławy – te tereny wspaniałą ziemią stoją i ci ludzie chcą godnie żyć z uprawy swoich ziem. Tam nie ma alternatywy, nie ma przemysłu i miejsc pracy.

Inną lekceważoną grupą są mieszkańcy gdańskich lokali komunalnych, którzy są traktowani bardzo źle i niesprawiedliwie. Dla tych ludzi środowisko Platformy nie ma czasu na rozmowę, dyskusję, wsparcie. Takie osoby związane z mieszkaniami komunalnymi, które mają problem, zgłaszają się do naszych radnych: Andrzeja Skiby, Przemysława Majewskiego, Barbary Imianowskiej. Jest ich coraz więcej i widzimy, że jest to nawarstwiający się problem, a miasto nie ma na niego żadnego pomysłu.

 

– Co jeszcze doskwiera mieszkańcom regionu?

– Kolejną ważną sprawą, szerszą, dotykającą mieszkańców Pomorza jest wykluczenie komunikacyjne w mniejszych miejscowościach. Jest to problem, z którym należy walczyć. Mieszkańcy małych miasteczek i wiosek powinni mieć dostęp do usług i możliwości dużego miasta, tak samo jak jego mieszkańcy. Nie może być tak, że muszą się tułać swoimi samochodami po dziurawych drogach, tylko należy dać im możliwość dojazdu komunikacją publiczną do większych ośrodków miejskich.

 

– Jednym z Pani priorytetów podkreślanych w kampanii jest bezpieczeństwo. Jak na poziomie samorządu zamierza Pani dbać o bezpieczeństwo obywateli?

– Czekam z utęsknieniem na ustawę o obronie cywilnej. Obrona cywilna w Polsce przez lata istniała wyłącznie teoretycznie. Sytuacja geopolityczna powinna nas mocno ocucić. Profesjonalne wojsko, służby mundurowe, wspaniałe Wojska Obrony Terytorialnej, które zdały egzamin, to jedno, ale obrona cywilna jest czymś, nad czym powinniśmy się mocno pochylić. Będziemy chcieli optymalnie zaimplementować ustawę o obronie cywilnej w samorządach, gdy ta powstanie. To, czy obrona cywilna będzie skuteczna, zależeć będzie w głównej mierze od samorządów. Sejmiki wojewódzkie powinny mieć w to duży wkład i mam nadzieję, że to zostanie właśnie w ten sposób rozwiązane.

Mam nadzieję, że jako absolwentka Akademii Marynarki Wojennej na kierunku zarządzania kryzysowego będę mogła wykorzystać swoją wiedzę w tym zakresie.

 

– Ostatnio dużo mówi się o ulgach dla przedsiębiorców, a Pani z kolei proponuje ulgi dla pracodawców, którzy zatrudniają Żołnierzy Obrony Terytorialnej. Skąd ten pomysł?

– Pomysł zrodził się już kilka lat temu. W 2021 r. taką propozycje przedstawiliśmy i poddaliśmy pod opinię publiczną. Pod naszą petycją zebraliśmy kilka tysięcy podpisów, w marcu 2022 r. skierowaliśmy ją do premiera Mateusza Morawieckiego. Następnie nasza propozycja została skierowana do Ministerstwa Finansów. Tam była opiniowana, analizowano, z jakimi kosztami się wiąże oraz czy da się ją zrealizować na polskim gruncie. Sugerowaliśmy się rozwiązaniami ze Stanów Zjednoczonych i tamtejszej Gwardii Narodowej.

 

– A jak wygląda ta propozycja ulg?

– Chodzi o ulgi podatkowe dla pracodawców zatrudniających Żołnierzy Obrony Terytorialnej. Z rozmów z pracownikami i pracodawcami wynikało, że rodzą się problemy w tej materii. Żołnierze WOT, którzy są pracownikami, często są powoływani do różnych zadań w ramach swojej służby. Było to szczególnie widoczne w czasie pandemii, a później też podczas kryzysu migracyjnego na wschodniej granicy. Przez to opuszczają stanowiska pracy, a pracodawcy mogą ubiegać się jedynie o rekompensatę za te stracone dni. Jednak to nie pokrywa w pełni kosztów takiej pracowniczej absencji. Przez to pracodawcy przestali patrzeć z sympatią na takich pracowników, a tego nie chcemy. Naszym celem jest zwiększenie polskiego potencjału obronnego. W naszych konsultacjach ze stroną rządową brali udział żołnierze WOT, jak i przedstawiciele pracodawców. Szło to w dobrą stronę, ale w pewnym momencie przyhamowało. Po zmianie władzy skierowałam pismo do nowego ministra obrony narodowej Pana Władysława Kosiniaka-Kamysza z prośbą, by przyjrzał się temu. Biorąc pod uwagę, że sam podkreślał, że chce zwiększać zasoby osobowe Wojsk Obrony Terytorialnej, to jest to jedno z rozwiązań, które może temu pomóc. Nasza propozycja pewnie nie rozwiąże wszystkich problemów, ale na pewno zmniejszy tarcia pomiędzy pracodawcami i pracownikami, którzy chcą służyć Polsce.

 

– Widzi Pani teraz realną szansę na to, aby premier Kosiniak-Kamysz podjął ten postulat?

– Mam nadzieję, że tak. Ja jestem otwarta i wyciągam rękę, bo nie jest też tak, że tylko ja coś sobie wymyśliłam. To projekt, który został skonsultowany z wieloma środowiskami i tak jak moja fundacja nazywa się „Łączy nas Polska”, tak mam poczucie, że wokół tego projektu połączyliśmy środowiska, które na co dzień nie współpracują ze sobą. Mam nadzieję, że nie będzie żadnego kluczenia, tylko pan premier Kosiniak-Kamysz opowie się za projektem. Nie jest kosztowny, a może dużo zmienić.


 

POLECANE
Komunikat dla mieszkańców Podkarpacia z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców Podkarpacia

W Cisnej odbyło się uroczyste podpisanie umowy na zabezpieczenie osuwiska przy DW 893. Szacowana wartość inwestycji to ponad 15 mln złotych. Zakończenie do końca 2026 r.

Akcyza na alkohol ostro w górę. Jest decyzja z ostatniej chwili
Akcyza na alkohol ostro w górę. Jest decyzja

Od 1 stycznia 2026 r. stawki akcyzy na wyroby alkoholowe wzrosną o 15 proc. , a od 1 stycznia 2027 r. - o 10 proc. – poinformowało w czwartek Ministerstwo Finansów. Resort zapowiedział też podwyżkę opłaty cukrowej.

Media: Trump wycofuje się z rozmów między Ukrainą i Rosją z ostatniej chwili
Media: Trump wycofuje się z rozmów między Ukrainą i Rosją

Prezydent USA Donald Trump wycofuje się z negocjacji pokojowych między Ukrainą i Rosją – napisał w czwartek brytyjski dziennik „Guardian” powołując się na urzędników z amerykańskiej administracji.

Jest prezydencki projekt ustawy zamrażającej ceny prądu. Chudszy od rządowego o 90 stron z ostatniej chwili
Jest prezydencki projekt ustawy zamrażającej ceny prądu. "Chudszy" od rządowego o 90 stron

W czwartek po południu do Sejmu trafił prezydencki projekt ustawy zamrażającej ceny energii. Jak przekazał szef Kancelarii Prezydenta Zbigniew Bogucki, kwestie cen prądu mieszczą się na 8 stronach. Dla porównania, rządowy projekt liczył niemal 100 stron.

ZUS wydał pilny komunikat z ostatniej chwili
ZUS wydał pilny komunikat

W pierwszym półroczu 2025 roku Zakład Ubezpieczeń Społecznych odzyskał łącznie 150,5 mln zł. To efekt intensywnych kontroli zwolnień lekarskich oraz obniżenia świadczeń wypłacanych po zakończeniu zatrudnienia. ZUS coraz częściej ujawnia przypadki, w których zwolnienia L4 wykorzystywane są do dorabiania, podróży czy prowadzenia działalności gospodarczej.

Ustawa wiatrakowa wróciła do Sejmu. Hennig-Kloska: Rząd się nie podda z ostatniej chwili
Ustawa wiatrakowa wróciła do Sejmu. Hennig-Kloska: "Rząd się nie podda"

– Rząd się nie podda. Ministerstwo Klimatu i Środowiska dalej będzie pracować nad ustawą o rozwoju turbin wiatrowych na lądzie – skomentowała czwartkowe weto prezydenta minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska.

Cimoszewicz jednak winien wypadku? Jest decyzja sądu z ostatniej chwili
Cimoszewicz jednak winien wypadku? Jest decyzja sądu

Konieczna jest uzupełniająca opinia biegłych badających wypadki drogowe – uznał w czwartek Sąd Okręgowy w Białymstoku, w procesie apelacyjnym Włodzimierza Cimoszewicza. Były premier w pierwszej instancji został nieprawomocnie uniewinniony od zarzutu potrącenia rowerzystki na przejściu dla pieszych.

Policja zatrzymała znanych gangsterów. Wśród nich słynnego Słowika z ostatniej chwili
Policja zatrzymała znanych gangsterów. Wśród nich słynnego "Słowika"

Policjanci zatrzymali trzech byłych gangsterów, którzy próbowali wymusić 100 tys. zł od warszawskiego przedsiębiorcy. Do zatrzymania doszło w hotelu podczas przekazania gotówki. Wśród zatrzymanych jest Andrzej Z. ps. "Słowik", jeden z najbardziej znanych przywódców w Polsce.

PZPN wydał pilny komunikat. Poważne zarzuty z ostatniej chwili
PZPN wydał pilny komunikat. Poważne zarzuty

PZPN zawiesił piłkarza Sokoła Kleczew za podejrzenie match-fixingu. Sprawa trafiła do organów ścigania – informuje w czwartek PZPN.

UEFA surowo ukarała… Raków. Co z Maccabi Hajfa? z ostatniej chwili
UEFA surowo ukarała… Raków. Co z Maccabi Hajfa?

Raków Częstochowa został ukarany przez UEFA grzywną w wysokości 40 tys. euro za incydenty z udziałem kibiców podczas meczu eliminacji Ligi Konferencji Europy z Maccabi Hajfa, rozegranego 14 sierpnia w węgierskim Debreczynie. Na razie federacja nie mówi o wymiarze kary dla izraelskiego klubu, którego kibice wywiesili podczas meczu z Rakowem skandaliczny transparent i prowokowali polskich kibiców.  

REKLAMA

Natalia Nitek-Płażyńska: Gdańsk stoi tyłem do morza

– Gdańsk stoi tyłem do morza. Tego morza nie czuć, nie widać, mieszkańcy z niego nie korzystają. Nie wykorzystuje się jego potencjału. (…) Chcę skupić się na tym, by odpowiednio gospodarować środkami kierowanymi na branżę offshore, tak by Gdańsk, jak i całe Pomorze, mogły korzystać z rozwoju tej branży – mówi Natalia Nitek-Płażyńska, kandydatka do sejmiku wojewódzkiego pomorskiego w rozmowie z Konradem Wernickim.
Natalia Nitek-Płażyńska Natalia Nitek-Płażyńska: Gdańsk stoi tyłem do morza
Natalia Nitek-Płażyńska / fot. arch.

– Swoją kampanię zaczęła Pani od postulatu, że trzeba wspierać otwieranie się Gdańska i Pomorza na morze. Dość intrygujące, bo przecież ktoś mógłby powiedzieć, że Gdańsk już od dawna jest otwarty na morze.

– Zacznijmy od tego, w jaki sposób Gdańsk jest zabudowywany i jak jest zagospodarowywana przestrzeń. Gdańsk stoi tyłem do morza. Tego morza nie czuć, nie widać, mieszkańcy z niego nie korzystają. Nie wykorzystuje się jego potencjału, jak robi to chociażby Gdynia. Z drugiej strony mamy kwestie gospodarcze. Morze daje bardzo dużo możliwości zarobkowych, związanych z ekologią, wykorzystaniem nowych technologii. Środki na takie przedsięwzięcia będą w Polsce rozdysponowywane do 2030 r. w ramach różnych funduszy, także unijnych. Będą to projekty m.in. na branżę offshore, czyli budowę farm wiatrowych na Bałtyku. To trzeba będzie odpowiednio i skutecznie rozdysponować, tak aby służyło nam wszystkim. Sejmik województwa pomorskiego, do którego startuję, też ma to w swojej gestii. Chcę skupić się na tym, by odpowiednio gospodarować środkami kierowanymi na branżę offshore, tak by Gdańsk, jak i całe Pomorze mogły korzystać z rozwoju tej branży.

 

– Skoro jesteśmy już przy infrastrukturze, to skupmy się na portach morskich. Rzeczywistość pokazuje nam, jak ważna dla państwa i regionu jest infrastruktura strategiczna. Czy możemy liczyć na jej dalszy rozwój na Pomorzu?

– Jeśli chodzi o porty, to tutaj główną moc sprawczą ma rząd. Samorząd również miał i ma bardzo duży wpływ, który niestety niekoniecznie był zbieżny z interesem całej Polski. W momencie kiedy rządziło Prawo i Sprawiedliwość, to często do inwestycji infrastrukturalnych w samorządach podchodzono w sposób obstrukcyjny. Dzisiaj mamy inny rząd, jego plany często się zmieniają albo nie są do końca określone. Jesteśmy świadkami kłótni opartych na przesłankach ideologicznych, a nie ekonomicznych i gospodarczych, które dla Pomorzan są najważniejsze. Jako mieszkanka Pomorza, będąc w sejmiku województwa pomorskiego, mam zamiar zajmować się tymi sprawami zarówno w dyskusjach na poziomie samorządu, jak i opiniując je przed rządem.

 

– Była Pani na proteście rolników w Gdańsku. Jak ocenia Pani ich sytuację, polskiego rolnictwa i co Pani myśli o polityce Zielonego Ładu?

– To jest temat kluczowy i to nie tylko ze względu na rolników. Oni są tym teraz najbardziej dotknięci, ale niedługo będziemy my wszyscy. Wszyscy jesteśmy konsumentami i jak długo żyjemy, tak długo będziemy jeść. A żeby jeść, musi być producent. Nim są nasi rolnicy, bardzo wydajni i jakościowi. Polska i europejska jakość żywności jest doceniana na całym świecie, uważana za tę z najwyższej półki. Zielony Ład został wymyślony przez krawaciarzy – urzędników, prawników, którzy nie wiedzą nic o pracy na gospodarstwie, o byciu rolnikiem. Ci ludzie podejmują decyzje w sposób arbitralny, służąc ideologii ekologizmu, a nie zdrowemu rozsądkowi w uprawie ziemi. Jeśli poddamy się Zielonemu Ładowi, to zniszczymy polskiego rolnika. To będzie koniec nie tylko producentów zdrowej, dobrej żywności, ale też naszego bezpieczeństwa żywnościowego. Jeżeli zabraknie żywności od polskiego rolnika, to skądś będziemy musieli ją brać, tylko skąd? Z Ukrainy? Żywność stamtąd nie spełnia norm, to odpady. Poza tym tamtejsi producenci rolni to wielcy oligarchowie, właściciele ogromnych biznesów, a nie zwykli rolnicy. Możemy też ściągać żywność z Chin, albo co gorsze z Rosji. Wszystko to zaburza nasze bezpieczeństwo.

 

– Zielony Ład jest groźny, bo niesprawiedliwy?

– Zielony Ład w jednakowy sposób traktuje wszystkie kraje Unii Europejskiej, a w takiej polityce powinno dojść do regionalizacji. Ja pochodzę z polskiej wsi, moi rodzice są gospodarzami, sama żywiłam się tym, co wyhodowali. Wiem, jak wygląda polska wieś, ona się zmienia, ale wciąż jest zupełnie inna niż np. wieś holenderska. U nas jest dużo dzikich terenów, nieużytkowanych, gdzie roślinność jest naturalna. Nasze rolnictwo jest ekologiczne, produkcja nie jest tak wysoce przetworzona jak w Holandii, gdzie np. osusza się podmokłe tereny, by stawiać ogromne szklarnie ze sztucznym światłem, gdzie stosuje się mnóstwo chemii, by uprawiać tam warzywa i owoce. To jest zupełnie inna żywność. Jeśli UE chce nam narzucać takie same normy jak Holandii, to jest to absolutnie niesprawiedliwe i godzące w polski interes.

 

– W swoim spocie wyborczym mówi Pani, że chce dbać o tych, którzy są lekceważeni przez Platformę Obywatelską. O kogo chodzi?

– Tych grup ludzi trochę się nazbierało. Przed chwilą mówiliśmy o rolnikach, oni są traktowani jak chłopy do bicia. To bardzo duży problem i będzie się jeszcze zaogniał, bo widać po rządzie, że nie ma chęci do jego rozwiązania. Ja, pochodząc z rodziny rolniczej, kochając polską wieś, opowiadam się za naszymi rolnikami. Zwróćmy uwagę chociażby na Powiśle i Żuławy – te tereny wspaniałą ziemią stoją i ci ludzie chcą godnie żyć z uprawy swoich ziem. Tam nie ma alternatywy, nie ma przemysłu i miejsc pracy.

Inną lekceważoną grupą są mieszkańcy gdańskich lokali komunalnych, którzy są traktowani bardzo źle i niesprawiedliwie. Dla tych ludzi środowisko Platformy nie ma czasu na rozmowę, dyskusję, wsparcie. Takie osoby związane z mieszkaniami komunalnymi, które mają problem, zgłaszają się do naszych radnych: Andrzeja Skiby, Przemysława Majewskiego, Barbary Imianowskiej. Jest ich coraz więcej i widzimy, że jest to nawarstwiający się problem, a miasto nie ma na niego żadnego pomysłu.

 

– Co jeszcze doskwiera mieszkańcom regionu?

– Kolejną ważną sprawą, szerszą, dotykającą mieszkańców Pomorza jest wykluczenie komunikacyjne w mniejszych miejscowościach. Jest to problem, z którym należy walczyć. Mieszkańcy małych miasteczek i wiosek powinni mieć dostęp do usług i możliwości dużego miasta, tak samo jak jego mieszkańcy. Nie może być tak, że muszą się tułać swoimi samochodami po dziurawych drogach, tylko należy dać im możliwość dojazdu komunikacją publiczną do większych ośrodków miejskich.

 

– Jednym z Pani priorytetów podkreślanych w kampanii jest bezpieczeństwo. Jak na poziomie samorządu zamierza Pani dbać o bezpieczeństwo obywateli?

– Czekam z utęsknieniem na ustawę o obronie cywilnej. Obrona cywilna w Polsce przez lata istniała wyłącznie teoretycznie. Sytuacja geopolityczna powinna nas mocno ocucić. Profesjonalne wojsko, służby mundurowe, wspaniałe Wojska Obrony Terytorialnej, które zdały egzamin, to jedno, ale obrona cywilna jest czymś, nad czym powinniśmy się mocno pochylić. Będziemy chcieli optymalnie zaimplementować ustawę o obronie cywilnej w samorządach, gdy ta powstanie. To, czy obrona cywilna będzie skuteczna, zależeć będzie w głównej mierze od samorządów. Sejmiki wojewódzkie powinny mieć w to duży wkład i mam nadzieję, że to zostanie właśnie w ten sposób rozwiązane.

Mam nadzieję, że jako absolwentka Akademii Marynarki Wojennej na kierunku zarządzania kryzysowego będę mogła wykorzystać swoją wiedzę w tym zakresie.

 

– Ostatnio dużo mówi się o ulgach dla przedsiębiorców, a Pani z kolei proponuje ulgi dla pracodawców, którzy zatrudniają Żołnierzy Obrony Terytorialnej. Skąd ten pomysł?

– Pomysł zrodził się już kilka lat temu. W 2021 r. taką propozycje przedstawiliśmy i poddaliśmy pod opinię publiczną. Pod naszą petycją zebraliśmy kilka tysięcy podpisów, w marcu 2022 r. skierowaliśmy ją do premiera Mateusza Morawieckiego. Następnie nasza propozycja została skierowana do Ministerstwa Finansów. Tam była opiniowana, analizowano, z jakimi kosztami się wiąże oraz czy da się ją zrealizować na polskim gruncie. Sugerowaliśmy się rozwiązaniami ze Stanów Zjednoczonych i tamtejszej Gwardii Narodowej.

 

– A jak wygląda ta propozycja ulg?

– Chodzi o ulgi podatkowe dla pracodawców zatrudniających Żołnierzy Obrony Terytorialnej. Z rozmów z pracownikami i pracodawcami wynikało, że rodzą się problemy w tej materii. Żołnierze WOT, którzy są pracownikami, często są powoływani do różnych zadań w ramach swojej służby. Było to szczególnie widoczne w czasie pandemii, a później też podczas kryzysu migracyjnego na wschodniej granicy. Przez to opuszczają stanowiska pracy, a pracodawcy mogą ubiegać się jedynie o rekompensatę za te stracone dni. Jednak to nie pokrywa w pełni kosztów takiej pracowniczej absencji. Przez to pracodawcy przestali patrzeć z sympatią na takich pracowników, a tego nie chcemy. Naszym celem jest zwiększenie polskiego potencjału obronnego. W naszych konsultacjach ze stroną rządową brali udział żołnierze WOT, jak i przedstawiciele pracodawców. Szło to w dobrą stronę, ale w pewnym momencie przyhamowało. Po zmianie władzy skierowałam pismo do nowego ministra obrony narodowej Pana Władysława Kosiniaka-Kamysza z prośbą, by przyjrzał się temu. Biorąc pod uwagę, że sam podkreślał, że chce zwiększać zasoby osobowe Wojsk Obrony Terytorialnej, to jest to jedno z rozwiązań, które może temu pomóc. Nasza propozycja pewnie nie rozwiąże wszystkich problemów, ale na pewno zmniejszy tarcia pomiędzy pracodawcami i pracownikami, którzy chcą służyć Polsce.

 

– Widzi Pani teraz realną szansę na to, aby premier Kosiniak-Kamysz podjął ten postulat?

– Mam nadzieję, że tak. Ja jestem otwarta i wyciągam rękę, bo nie jest też tak, że tylko ja coś sobie wymyśliłam. To projekt, który został skonsultowany z wieloma środowiskami i tak jak moja fundacja nazywa się „Łączy nas Polska”, tak mam poczucie, że wokół tego projektu połączyliśmy środowiska, które na co dzień nie współpracują ze sobą. Mam nadzieję, że nie będzie żadnego kluczenia, tylko pan premier Kosiniak-Kamysz opowie się za projektem. Nie jest kosztowny, a może dużo zmienić.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe