30 ton śniętych ryb w jeziorze Słupeckim. Znamy przyczynę
Mimo braku zagrożeń dla ludzi – Powiatowa Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Słupcy podjęła działania w celu zmniejszenia ryzyka rozprzestrzeniania się mikroba.
Czytaj również: "To jest bomba. UE właśnie zatopiła Tuska"
"Skontrolowaliśmy bardzo dużo punktów gastronomicznych"
Skontrolowaliśmy bardzo dużo punktów gastronomicznych aby sprawdzić dostawców ryb i nigdzie nie natknęliśmy się na ryby niewiadomego pochodzenia z niewiadomych źródeł
– powiedziała nam szefowa PSS-E w Słupcy, Katarzyna Wysocka.
Zrobiliśmy wszystko by na rynek konsumpcyjny ta ryba nie trafiła
– podkreśla pani inspektor. Dodaje jednak, że to nie jedyne działanie służb sanitarnych. Wcześniej bowiem nadzorem objęto także osoby które te ryby zbierały.
Czytaj także: Rzecznik Ministerstwa Klimatu i Środowiska złożył rezygnację
Wirus nie jest groźny dla ludzi
Sprawdziłam na miejscu, że wszyscy zabezpieczeni byli w rękawice, wodery, tak, by – na wszelki wypadek uniknąć kontaktu z potencjalnym – bo w sierpniu nieznanym jeszcze – czynnikiem chorobotwórczym
– tłumaczy dyrektor Wysocka.
Mimo, iż wirus nie jest groźny dla ludzi, Powiatowy Inspektor Sanitarny zaleca ostrożność i unikanie kontaktu z martwymi rybami, jeśli pojawiłyby się ponownie.