Marcin Wątrobiński: Z kim PiS może przegrać wybory?

Jedyne pomysły rządzących na zmiany w źle działającej ochronie zdrowia to "zmiany szyldów", "obietnice" oraz "mieszanie łyżeczką w szklance herbaty".
Niestety PiS kontynuuje tę niechlubną tradycję poprzedników. Po prostu trwa, administruje i obiecuje. Tak jak ostatnio 6% PKB na ochronę zdrowia za wiele, wiele lat. Tymczasem choroby nie chcą "słuchać" rządzących i zmiany rewolucyjne są potrzebne już teraz. Nie mam tutaj bynajmniej na myśli tylko dosypywania w próżne kolejnych miliardów, czy umorzeń długów publicznych szpitali.
Dlaczego PiS zapomina o projektach reform pozostawionych mu przez Zbigniewa Religę?
Dlaczego PiS zapomina, że w partii Porozumienie działa Andrzej Sośnierz - jedyny, który naprawdę zmieniał oblicze opieki zdrowotnej w Polsce.
Przecież koszyki świadczeń to konieczność, cyfryzacja opieki zdrowotnej (karta ubezpieczenia społecznego) zmniejszy liczbę malwersacji oraz pozwoli na lepszą kontrolę wydatkowania środków. Nie wspominając o wygodzie dla pacjentów. A już kompletnie mnie dziwi brak ochoty na wprowadzanie konkurencji wśród płatników. Dopuszczeniu do systemu tzw. dodatkowych ubezpieczeń zdrowotonych, które finansuja towarzystwa ubezpieczeniowe z dobrowolnych składek pacjentów. One już są oferowane. Sam korzystam. Bez kolejek, bez problemów, za niewielkie pieniądze. To byłoby "wpompowanie" do systemu kolejnych co najmniej kilku miliardów złotych prywatnych środków. Bez obciążenia dla budżetu państwa. Wzorem innych państw w celu ich rozpowszechnienia wystarczyłoby tylko pomyśleć o preferencjach podatkowych poprzez możliwość choćby częściowego odliczenia podatkowego lub zwolenienia spod oskładkowania ZUS.
Dlaczego tak się nie dzieje? Szczególnie teraz - przy takich epidemiach chorób cywilizacyjnych jak nowotwory czy choroby serca. Szczególnie teraz - przy takich malwersacjach przy lekach refundowanych.
Bo tutaj wina rozkłada się po równo po całym środowisku polskiej polityki. Recenzenci polityki zdrowotnej PiS w postaci Ewy Kopacz, czy Bartłomieja Arłukowicza to już "bareizmy" w czystej postaci. Nie ma komu być wiarygodnym recenzentem, nie ma komu przedstawiać sensownego programu reform. Nie ma szans.
Nie ma więc alternatywy, to "dziadostwo" trwa dalej i trwa mać.