E. Połomska: Duchowna ekwilibrystyka, czyli jak z sądu Bożego zrobić niezobowiązującą rozmowę przy kawie

Zgodnie z najnowszym dokumentem biskupów: „Wskazania Konferencji Episkopatu Polski dotyczących homilii mszalnej”, kazania powinny być starannie przygotowane, gdyż stanowią istotną część Mszy Św. Ich zadaniem jest wyjaśniać słowo Boże i nade wszystko przedstawiać doktrynę katolicką, czego jako katolicy, powinniśmy się po nich spodziewać. Ksiądz, jak się domyśliłam, wziął sobie do serca te wskazania, jednak w grillowaniu nauki katolickiej nikt mu chyba tego dnia nie dorównał. Przez 15 minut usiłował przekonać słuchaczy, że sąd Boży to tak naprawdę nie jest żaden sąd i na pewno nie chodzi w nim o jakąś okropną sprawiedliwość, która wzbudza tylko niepotrzebny lęk. Jeśli o coś w ogóle może w nim chodzić, to tylko o miłość. Zamiast trzymać się ewangelii z niedzieli, na poparcie swoich karkołomnych tez, odwołał się do przykładu dobrego łotra. A na koniec dodał, że prawdziwe Imię Boga – to „miłosierdzie”.
Można się było oczywiście nie czepiać i wyjść z kościoła z nadzieją, że nikt i tak tego nie słuchał. Można odczuwać zażenowanie i niesmak. Ale pozostaje dramatyczny fakt, że jeśli ktoś wziął słowa kapłana na poważnie, ryzykuje własne zbawienie. Bo skoro sąd Boży jest wyłącznie miłością to grzesząc, bać się go nie należy. Sprawiedliwość Boża wtedy nie istnieje, a zamiast niej jest przymykanie Bożego oka na grzech. Sprawiedliwość Boża w takiej koncepcji usprawiedliwia grzech, a nie osądza go i nie karze. Widać zatem jak łatwo można wypaczyć naukę katolicką przez nieodpowiedzialne słowa o Bożej miłości.
Kościół ma prowadzić ludzi do zbawienia, jak słusznie przypominają biskupi. Obawiam się, że kazania w powyższym stylu mogą poprowadzić tylko na potępienie.
A wystarczyłoby gdyby ksiądz, przygotowując się do homilii, otworzył Katechizm KK, lub przypomniał sobie główne prawdy wiary, z których pierwsza brzmi: „Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który za dobro wynagradza, a za zło karze”, niż zdawał się na własne, swobodne dywagacje, choć i te powinny być prawowierne.
Pozostaje nam więc samokształcenie i modlitwa. Pan Jezus dodaje do sytuacji beznadziejnych i post. Adwent przed nami – więc sursum corda! Ale przede wszystkim: Cor Jesu sacratissimum – miserere nobis…