Eskalowanie sporu polsko-izraelskiego jest dla Polski szkodliwe. Co do tego nie ma najmniejszej wątpliwości. A jednak jego wygaszenie rychło nie nastąpi, bo polonofobia to nośny przekaz. Inaczej ani być może przyszły premier Izraela Yair Lapid, ani dziennikarz współpracujący z „New York Times” nie fałszowaliby życiorysów członków swoich rodzin. Że o „dokonaniach” fundacji Rodziny Rudermana nie wspomnę. Natomiast na rodzimym podwórku zbitka pojęciowa „Polak – antysemita” znakomicie nadaje się do wykorzystania w doraźnej wewnętrznej walce politycznej. Mówi Sabina Barel: „Przeczytałam w «Gazecie Wyborczej» zgrabny tekst, że Polacy musieli się zastanowić, jaki prezent sprawić Żydom na tę 50-rocznicę „marca” i zrobili perfekcyjną rekonstrukcję wydarzeń sprzed kilkudziesięciu lat”. Trudno o większy nonsens. Chciałbym wierzyć, że pobyt w rodzinnym kraju uzmysłowi pani Barel, jak bardzo Polska 2018 roku różni się od tej, którą opuszczała w 1968.
Głosy ubolewania, że ustawą o IPN władza zepsuła wzajemne relacje i ucierpiał wizerunek Polski, brzmią wyjątkowo obłudnie. Również dlatego, że wypowiadane są przez opozycję, która ani na komisji sejmowej, ani na sali plenarnej nie wnosiła żadnych uwag do ustawy. Paradoksalnie, po przeczekaniu gorącego okresu, jakim w Izraelu są wybory, a w Polsce 50. rocznica wydarzeń marcowych, a być może nawet rocznica powstania w warszawskim getcie, nastąpi – bo to proces nieuchronny – oczyszczenie obustronnych relacji. Powiedzmy wprost, że dotychczasowy dialog polsko-żydowski nie był takim sukcesem, jak próbuje się to przedstawić. Gdyby tak było – nie byłoby obecnego kryzysu. Omijanie trudnych spraw, przemilczanie ich lub wręcz bagatelizowanie doprowadziło do dwóch niestykających się narracji. Teraz nastał czas na przyspieszoną, ale rzetelną, czasem gorzką lekcję własnej historii. Było więcej, niż sądzimy szmalcowników? Były podłości małych, prymitywnych ludzi? Były i o tym trzeba mówić. Ale też była słynna Trzynastka i Żagiew pod kierownictwem Abrahama Gancwajcha wpisanego na listę żydowskich kolaborantów III Rzeszy. Był kapitan Dawid Sternfeld, a Chaim Rumkowski apelujący do Żydów z łódzkiego getta „oddajcie mi swoje dzieci...” z całą pewnością nie był Adamem Czerniakowem, który w analogicznej sytuacji popełnił samobójstwo, z wyjaśnieniem: „Żądają ode mnie, bym własnymi rękami zabijał dzieci mojego narodu. Nie pozostaje mi nic innego, jak umrzeć”.
Znamienne, że coraz częściej Polska oskarżana jest o Holokaust. To pokłosie twardych, przeliczalnych korzyści Berlina i Tel Awiwu. I o tym też trzeba mówić.
Mieczysław Gil Artykuł pochodzi z najnowszego numeru "TS" (10/2018) do kupienia w wersji cyfrowej tutaj.#REKLAMA_POZIOMA#